Niemedyczne forum zdrowia
25-04-2024, 05:09 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Mycha - typowe skutki złego odżywiania  (Przeczytany 20492 razy)
Mycha
« : 04-12-2009, 23:44 »

Chciałabym przedstawić swój problem zdrowotny (czy raczej chorobowy) i poprosić o radę w postępowaniu na drodze ku zdrowiu.

1. Mam 36 lat, jestem kobietą, wzrost: 161 cm, waga: 53 kg

2. Podstawowe dolegliwości: przewód pokarmowy: przewlekłe zapalenie błony śluzowej żołądka i dwunastnicy, stany depresyjne, stany nerwowości, niecierpliwość, problemy skórne.

3. Historia choroby i sposób odżywiania:
Jako dziecko i nastolatka byłam szczupła, byłam trochę niejadkiem, miałam problemy z oskrzelami, ale na szczęście dosyć mądrych rodziców, którzy antybiotyk podali mi tylko raz - gdy miałam ropną anginę (mając jakieś 5 lat) i zdaje się, że wtedy nie mieli innego wyjścia. W okresie dojrzewania nagle przytyłam i zaczęłam mieć problemy trawienne i z cerą - łojotok. W wieku maturalnym zaczęłam wprowadzać żywienie wysokobłonnikowe, z dużą ilością surówek - schudłam i pozbyłam się problemów żywieniowych. Niestety podczas studiów żyłam dość chaotycznie, strasznie dużo się ucząc i stresując, żywiąc się na stołówkach i słodyczami w sklepiku. Efekt był taki, że mój układ pokarmowy bardzo to odczuł i powrót do diety pełnej surówek już nie pomagał. W wieku 23 lat czułam się na tyle źle, że zostałam skierowana na badania do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie drożdże oraz zespół jelita wrażliwego i odesłano do domu, zalecając dietę bogatobłonnikową i wypisując jakiś lek, który brałam przez tydzień i nic nie pomógł. Nie pamiętam jego nazwy. W tym okresie poprawę stanu zdrowia uzyskiwałam jedząc przez ok 3 tygodnie bardzo lekkie rzeczy: na śniadanie owsiankę, na obiad 1 lub 2 ziemniaki z serkiem wiejskim i 2 łyżki surówki. Na kolację 2 kawałki chleba Wasa z serkiem albo chudą wędliną i np ogórek. Wieczorami zawsze piłam siemię lniane. Jednak po uzyskaniu poprawy zaczynałam sobie pozwalać na pierogi, słodycze i inne frykasy typowo niezdrowej kuchni - i znów się pogarszało, więc znów wracałam do diety i picia lnu i tak funkcjonowałam przez kilka lat. W końcu zaczęło mnie to denerwować, czemu mój organizm pozwala mi w miarę funkcjonować tylko, jak stosuję bardzo lekką dietę i w dodatku gdy nie dojadam. Znów odważyłam się skorzystać z pomocy lekarza. I to był chyba największy błąd w moim życiu: lekarz "znalazł" we mnie bakterię HP, natychmiast przepisał 2 antybiotyki a ja głupia, naiwna, uwierzyłam, że wzięcie antybiotyków uwolni mnie raz na zawsze od moich problemów, które też okropnie wpływały na moje samopoczucie psychiczne. To, co się zaczęło dziać po kilku miesiącach od kuracji na HP jest dla mnie koszmarem, który trwa do dzisiaj, bo moje dotychczasowe dolegliwości się wyolbrzymiły, jakby "zwredniały", dosłownie mnie zeszpeciły (mam strasznie przesuszoną skórę, pełną białych grudek i przebarwień, nawet rysy twarzy mi się zmieniły - sama to zauważam), jest okropnie.

4. Obecny sposób odżywiania:
Dzięki internetowi i Waszemu forum dowiedziałam się w końcu, co mi jest i za to jestem ogromnie wdzięczna. Od tego czasu piję MO i KB oraz staram się odżywiać według tutejszych zasad: tzn. stosuję rozdzielność białek od węglowodanów, unikam cukru (czasami zdarza mi się skubnąć coś słodkiego, gdy mam jakieś lepsze dni, ale są to bardzo sporadyczne przypadki), chleb bardzo ograniczam, raczej zastępuję go kaszami (gryczaną, jaglaną, czasem brązowy ryż). Jem mięsa gotowane na parze, ryby, jajka i oczywiście warzywa. Przez rok jadłam ogromne ilości surówek, ale chyba to był błąd, bo mam stwierdzone przewlekłe zapalenie żołądka i dwunastnicy, więc surowe warzywa są chyba trochę zbyt obciążające dla i tak już podrażnionej mocno śluzówki. Przez pół roku brałam vilcacorę, przez chyba 3 tyg paraprotex, ale jakoś mi "nie wchodził" i nie pomagał, więc odstawiłam. W tym roku nie biorę żadnych suplementów. Od dwóch dni zaczęłam kurację polecanym tutaj slow magiem z uwagi na bardzo obniżony nastrój oraz skurcze mięśni podczas ćwiczeń fizycznych. Ćwiczę systematycznie jogę i czasem chodzę na aerobik. Nie potrafię niestety obejść się bez kawy: jedna rano, jedna po obiedzie. Popijam też wodę z cytryną, czerwoną herbatę PU-ERH, czasem rumianek, miętę lub melisę.

5. Rodzaj wykonywanej pracy:
praca umysłowa, stresująca.

6. Inne niekorzystne: samotność, bo nie nadaję się w obecnym stanie "do ludzi" i ich unikam, choć z natury zawsze byłam otwarta i bardzo towarzyska.

Pragnę zauważyć, że doskonale się czułam przez pierwsze tygodnie stosowania MO i diety, po kilku miesiącach wszystko jakby przestało działać. Mam wrażenie, że wszystko zatrzymało się na jakimś poziomie oczyszczania i nie chce iść dalej. Obecnie piję olej kukurydziany - oliwę stosowałam rok. I podobnie - na początku - tyle, że przez jakiś tydzień było lepiej a teraz znowu to samo- tzn wzdęty brzuch, bóle w nadbrzuszu, refluks (np. po surówkach albo jak zjem więcej kaszy, którą zresztą bardzo lubię), wrażenie jakby przewód pokarmowy nie pracował, nic się w nim nie przesuwało tylko "spało" i uwierało.

Moim problemem jest też to, że miewam nagłe ataki głodu i wtedy zdarza mi się złapać np bułkę, gdy jestem przykładowo u rodziców, bo sama takich rzeczy po prostu nie kupuję i nie trzymam w domu nie planując tego jeść. Albo zrobię coś równie idiotycznego: tzn zjem pół garnka kaszy Smutny. Nie wiem, jak sobie z tym radzić. Łatwiej mi szło trzymanie żelaznej diety, gdy paliłam, ale lecząc się z grzybicy postanowiłam też wypowiedzieć wojnę nałogowi i właśnie mija 2 lata bez papieroska, tylko że za to popełniam inne grzeszki, choć wydaje mi się, że nie są one aż tak częste, by wpływać na efekty leczenia. Gdzieś jednak pewnie robię błąd. Albo może coś ważnego przeoczyłam.
    Bardzo przepraszam za obszerność tego postu, ale może te wszystkie informacje na coś się zdadzą. Może inne osoby mają podobne problemy, więc uda mi się z Waszą pomocą pomóc nie tylko sobie.
Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: 05-12-2009, 00:54 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #1 : 05-12-2009, 01:27 »

Twoje problemy rozpoczęły się w okresie burzy hormonalnej związanej z pokwitaniem. Myślę, że już wtedy Twój organizm zareagował na niewłaściwe odżywianie. Po powrocie ze szpitala "ratowałaś się" lekkostrawnym pożywieniem, które jednakże prowadziło do niedoborów, na skutek czego następnie miewałaś ataki wilczego głodu. Niestety, po części jest tak do dziś.
    Piszesz "staram się odżywiać według tutejszych zasad: tzn. stosuję rozdzielność białek od węglowodanów". Muszę to sprostować - otóż rozdzielność ta nie jest zasadą Diety prozdrowotnej i jest stosowana tylko przez osoby z nadwagą, bądź te, których układ pokarmowy nie radzi sobie z trawieniem tych składników pożywienia jedzonych łącznie.  
Cytat
Nie potrafię niestety obejść się bez kawy: jedna rano, jedna po obiedzie. Popijam też wodę z cytryną, czerwoną herbatę PU-ERH, czasem rumianek, miętę lub melisę.
Z doświadczenia wiem, że można zmniejszyć moc kawy parzonej do płaskiej łyżeczki na szklankę wrzątku i taki sposób się sprawdza. Co do ziół, to w pierwszych etapach DP raczej ich nie stosujemy.
Cytat
Pragnę zauważyć, że doskonale się czułam przez pierwsze tygodnie stosowania MO i diety, po kilku miesiącach wszystko jakby przestało działać. Mam wrażenie, że wszystko zatrzymało się na jakimś poziomie oczyszczania i nie chce iść dalej.
To raczej typowe, że po okresie 1-1,5 roku nadchodzą właściwe reakcje oczyszczania i po początkowym zadowoleniu z poprawy, znów zaczynają się problemy. Wynika to z faktu, że tak naprawdę trzeba czasu, aby jelita zaczęły się pozbywać złogów. Kiedy tak się dzieje, pojawiają się bóle, dyskomfort, wracają wzdęcia. Bardzo wiele zależy od diety i KB.
    Prawdę mówiąc są to wszystko typowe objawy i ich opis znajdziesz w wielu wątkach. Zwłaszcza osób, które przez jakiś czas leczyły się różnymi środkami i w ten sposób maskowały prawdziwe problemy.
    Refluks nie lubi obfitych posiłków - duże porcje kaszy lepiej zredukować, jeść za to mniejsze porcje, ale więcej jaj i mięsa z warzywami, nie gardzić podrobami, wątróbką, konsekwentnie zrezygnować na pewien czas z glutenu, nie stosować czerwonej papryki, chili, pomidorów. Po odstawieniu lektyn stajemy się wrażliwsi na nawet niewielkie ich ilości. Dopiero całkowite pozbycie się starych złogów i wygojenie nieszczelności jelit pozwoli na powrót włączyć te produkty do odżywiania. Drogą do zdrowia jest wiedza, więc korzystaj z wiedzy na portalu i w książkach. W razie potrzeby - pytaj.
Zapisane
Mycha
« Odpowiedz #2 : 11-12-2009, 12:31 »

Dziękuję. Mam jeszcze pytanie, jak można radzić sobie z obniżonym podczas dochodzenia do zdrowia nastrojem? Mam dość silne stany depresyjne, które bardzo utrudniają mi codzienne życie i często odczuwam brak chęci do działania, pesymizm, zniechęcenie. W pewnym stopniu pomagała mi yoga, ale ostatnio nawet to zawodzi (krótki dzień i brak światła też pewnie robią swoje ). Kiedyś stosowałam krótko (ok. miesiąca) lek Ignatia 15 CH, ale nie odczułam jej działania. Nie jestem też pewna, czy stosowanie takich leków nie jest jednak błędem?
« Ostatnia zmiana: 11-12-2009, 12:37 wysłane przez Mycha » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #3 : 16-12-2009, 19:40 »

Ignatia 15 CH - 3 x dziennie po 5 granulek pod język oraz Sedatif PC - 3 x dziennie po 2 tabletki do ssania lub Heel-Ignatia-Homaccord krople depresja 30ml. Nie ma obawy, te leki niebrane w sposób przewlekły, nie będą u Ciebie zafałszowywać faktycznego stanu zdrowia. Proszę to jeszcze skonsultować ze specjalistą, tj. dyplomowanym homeopatą klinicznym - Grażyną.
« Ostatnia zmiana: 16-12-2009, 19:49 wysłane przez Zibi » Zapisane
Mycha
« Odpowiedz #4 : 25-01-2010, 18:58 »

Chciałabym jeszcze zapytać o jedną rzecz: czy to normalne, że od czasu, kiedy podjęłam walkę z grzybicą (tj. zaczęłam stosować MO, DP i KB) w czerwcu 2008 r. tylko raz byłam chora?
Nie poszłam wówczas do lekarza zniechęcona do całkowicie do lekarzy i ich sposobów leczenia, więc nie wiem czy to była bardziej grypa czy raczej zapalenie oskrzeli, na które przed wdrożeniem diety KB i MO chorowałam średnio 2-3 razy w roku. Objawy były następujące: wysoka gorączka, osłabienie, ból głowy, lekkie łamanie w kościach, okropny kaszel i katar. Teraz co najwyżej dostaję lekkiego kataru, który szybko mija i lokuje się głównie w prawej dziurce nosa. Często zdarza się też, że czuję, jak coś próbuje zaatakować mój organizm (czuję ból gardła i kicham), ale równocześnie coś blokuje rozwój infekcji. Niepokoi mnie, czy to jest dobre czy złe, bo ponoć od czasu do czasu człowiek powinien się wychorować. Chyba, że się mylę?
Jestem ciekawa, czy ktoś ma podobne objawy i czy to może być związane z oczyszczaniem - czy jest to więc mimo wszystko pozytywny objaw? Zaznaczam, że -co prawda nie mam wszystkich książek, gdyż jestem w nienajlepszej kondycji finansowej- ale uważnie staram się czytać i forum i to, co posiadam na półce, czyli "Zdrowie na własne życzenie - Oczyszczenie", ale dotąd nie trafiłam na wyjaśnienie podobnego "zjawiska". Jeśli jednak gdzieś coś przeoczyłam to bardzo przepraszam i proszę o jakąś wskazówkę, gdzie mogę się dokształcić w tym temacie.
« Ostatnia zmiana: 25-01-2010, 19:09 wysłane przez Mycha » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #5 : 25-01-2010, 19:38 »

od czasu, kiedy podjęłam walkę z grzybicą (tj. zaczęłam stosować MO, DP i KB)
Brak mi już siły na to, żeby każdemu osobno tłumaczyć, dlaczego nie walczymy z grzybicą. Proszę poczytać, czym są grzyby i grzybica:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=7931.msg73993#msg73993
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=4097.msg34577#msg34577
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5244.msg53623#msg53623
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5318.msg52247#msg52247
Aby uzyskać odpowiedź na swoje pytanie, użyj wyszukiwarki i poszukaj postów Mistrza, kadry i stałych bywalców na temat "grypa", "infekcja" itp., najlepiej tych nowszych, z 2009 i 2008 roku.
Zapisane
Mycha
« Odpowiedz #6 : 09-06-2010, 16:59 »

Niedawno zrobiłam sobie badanie z tęczówki oka i okazało się, że ponoć mam wrzód na dwunastnicy - od ok. 2 lat. To - być może - tłumaczyłoby ciągły ból w nadbrzuszu, wzdęcia, które strasznie mi doskwierają - mimo, iż konsekwentnie piję MO, KB i stosuję DP. Ostatnio dolegliwości bardzo się nasiliły, co znacznie utrudnia mi codzienne życie. Czuję sie bardzo osłabiona, przygnębiona, obolała i bez sił.
Czy znacie może jakieś sposoby, jak można sobie pomóc, co dokładnie można jeść i czy wrzody dwunastnicy wogóle są uleczalne za pomocą MO, KB i DP? Dodam, że moja dieta składa się głównie z gotowanych jaj, chudego mięsa oraz gotowanych podrobów, ryb, warzyw gotowanych na parze (niewielkie ilości surowych warzyw), czasami owoców (gotowane jabłka z suszonymi gotowanymi śliwkami i morelami), kaszy gryczanej i jaglanej. Nie używam wogóle żadnych leków 9 od ok 3 lat, nie jem chleba, cukru ani mąki.Potrawy doprawiam wyłącznie sola i ziołami, unikam wszelkiej chemii i przetworzonej żywności. Do kaszy dodaję olej z winogron, oliwę lub trochę prawdziwego masła (bo ostatnio bardzo schudłam). Niestety piję kawę - z ekspresu lub parzoną z fusami - rano i po obiedzie, bez cukru i mleka.
Mam dość niskie ciśnienie, poza tym kawa to mój jedyny nałóg- odstresowywacz, który równocześnie poprawia mi nastrój i nie chciałabym musieć z niego rezygnować, chyba, że nie ma wyjścia...
Będę bardzo wdzięczna za każdą wskazówkę.
« Ostatnia zmiana: 09-06-2010, 17:12 wysłane przez Mycha » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #7 : 09-06-2010, 17:25 »

Wiecej masła i tłustej śmietany.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #8 : 10-06-2010, 10:03 »

Wiecej masła i tłustej śmietany.
A także wodne maceraty z siemienia lnianego.

Zalecenia dietetyczne - pokarmy dozwolone (teoretycznie) to: cielęcina, drób i ryby – gotowane; z nabiału - jajka, tłusta śmietana, masło. Niektóre warzywa: marchew, szpinak, ziemniaki, młody zielony groszek, buraki, kalafiory, pory, selery, kalarepa – w postaci pure.
   Niektóre owoce: jabłka tarte lub pieczone, banany, morele, brzoskwinie, pomarańcze, ale w koktajlach.
   Produkty z ograniczeniem:
- słodycze pod każdą postacią;
- sól, również w wyrobach wędliniarskich i półproduktach spożywczych;
- ocet i konserwanty chemiczne;
- wywary mięsne i rybne, mięso wieprzowe, wołowe.
   Produkty zabronione:
- wyroby z tłuszczem i krwią zwierzęcą;
- owoce morza (kalmary, raki, małże, homary itp.;
- mięso wieprzowe - bardzo chude albo bardzo tłuste, królicze, zajęcze, końskie;
- alkohol, kawa, nikotyna.
   Uwzględnianie w diecie produktów naturalnie hamujących wydzielanie soku żołądkowego: są to tłuszcze łatwo strawne takie jak masło, śmietanka, oleje roślinne, oliwa z oliwek oraz produktów neutralizujących działanie kwasu solnego.
   Ważne jest spożywanie 3-4 posiłki dziennie. Ale regularnie. Dzień powinno się zaczynać od dania na jajach, niekoniecznie bardzo obfitego. Jest to bowiem pierwszy posiłek po długiej przerwie nocnej. Nie należy robić zbyt dużych przerw między posiłkami, aby nie dopuszczać do uczucia głodu. Nie powinno się jednak jeść zbyt często, ponieważ każdy posiłek jest dodatkowym bodźcem powodującym wydzielanie soku żołądkowego. Ostatni posiłek należy spożyć na godzinę przed snem, aby nie dopuścić do głodowych bólów nocnych. Posiłki nie powinny być zbyt duże objętościowo. Należy jeść powoli, bez pośpiechu, najlepiej o stałych porach dnia.
   Jeśli są ostre bóle, to należy jeść tylko tzw. kleiki z kasz czy ryżu zgotowaną marchewką i masłem. MO bez soku z cytryny lub z jedną kropelką. KB - w owym czasie również chwilowo odstawić, chyba że z gotowanym warzywem lub owocem, albo z samym siemieniem lnianym (o ile nie odczuwa się skutków drażnienia nerwu usytuowanego tuż pod ubytkiem tkanki - mięśniówki błony śluzowej).
« Ostatnia zmiana: 10-06-2010, 10:29 wysłane przez Zibi » Zapisane
Loret
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 2007-2008. Obecnie nie stosuję.
Wiadomości: 415

« Odpowiedz #9 : 10-06-2010, 11:06 »

Mycha - nie piszesz nic o zupach, jarzynowej, pomidorowej czy barszczyku z ziemniakami. Jest to posiłek lekkostrawny i sycący.
Zapisane

Zdrowie to nie egoizm, tylko mądrość.
Mycha
« Odpowiedz #10 : 11-06-2010, 07:01 »

Te wszystkie rady są bardzo cenne, zwłaszcza, że nadeszły tak błyskawicznie. Zastosuję smile.
Czy MO powinnam nadal pić - jak dotąd - na bazie oliwy (oczywiście - jak napisał Zibi - bez albo z niewielką ilością cytryny) czy też czas juz spróbować z olejem kukurydzianym? Czy można wspomóc kurację balsamem Szostakowskiego czy raczej pozostać przy MO i KB z samego siemienia? I czy ta tłusta śmietana powinna być słodka czy raczej kwaśna?
Zapisane
Mycha
« Odpowiedz #11 : 19-06-2010, 08:33 »

Nie chciałabym być natrętna, ale bardzo proszę o odpowiedź na wyżej postawione pytania, gdyż nie chciałabym popełnić jakichś błędów. Czytając forum i korzystając z wyszukiwarki  nie udało mi się znaleźć tychże informacji, dlatego bardzo proszę o pomoc.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #12 : 19-06-2010, 16:51 »

Te wszystkie rady są bardzo cenne, zwłaszcza, że nadeszły tak błyskawicznie. Zastosuję smile.
Czy MO powinnam nadal pić - jak dotąd - na bazie oliwy (oczywiście - jak napisał Zibi - bez albo z niewielką ilością cytryny) czy też czas juz spróbować z olejem kukurydzianym? Czy można wspomóc kurację balsamem Szostakowskiego czy raczej pozostać przy MO i KB z samego siemienia? I czy ta tłusta śmietana powinna być słodka czy raczej kwaśna?
MO na bazie oliwy. KB z siemieniem oraz maceraty wodne z siemienia lnianego. Jak tłusta śmietana to raczej słodka.
Zapisane
Mycha
« Odpowiedz #13 : 05-02-2011, 10:34 »

Ostatnio zrobiłam badania krwi (od dawna mam anemię i bardzo niskie żelazo). Po zmianie diety żelazo i hemoglobina wzrosły nieco, ale nadal są poniżej normy (żelazo 28, norma:37 a było 18, hemoglobina 11,2 norma:12-16 a było 9). Ferrytyna: 3.48 ng/ml a norma:20-250 ng/ml.
Poza tym wyszła mi chyba niedoczynność tarczycy - tzn. TSH = 6 (norma: 0,270-4,20). Włączyłam więc zalecany tutaj kelp (1 tabletka dziennie podczas posiłku).

 W związku z powyższym mam 3 pytania:
1. Co oznacza tak niska ferrytyna?
2. Czy TSH na poziomie 6 oznacza dużą niedoczynność?
3. Czy przyjmowanie kelpu wystarczy, by przywrócić naturalną sprawność tarczycy?

Jest to dla mnie ważne, bo z tego, co czytam, niedoczynność tarczycy może być przyczyną anemii, notorycznego marznięcia, słabego krążenia,osłabionej perystaltyki narządów trawiennych, nastrojów depresyjnych, problemów skórnych i z włosami. Wszystko to obserwuję od dłuższego czasu u siebie i mimo, iż staram się jak najsumienniej stosować do zaleceń z forum biosłone (MO, DP, KB, sport), poprawa jest bardzo nikła. Może więc przyczyna leży w tarczycy...
Zaznaczam, że nie chciałabym leczyć się farmakologicznie. Mam duuuużo większe zaufanie do Was niż do tradycyjnych metod medycznych ;-/, dlatego będę ogromnie wdzięczna za dalsze wskazówki, za które z góry dziękuję smile.

Mam nadzieję, że to nie za dużo na jeden post. Jeśli tak, proszę o wybaczenie.
« Ostatnia zmiana: 05-02-2011, 10:52 wysłane przez Mycha » Zapisane
Mycha
« Odpowiedz #14 : 11-02-2011, 10:28 »

Muszę coś sprostować: Wyniki hormonu TSH zostały źle odczytane przez panią w laboratorium a ja tak się zasugerowałam, że -mimo, iż oglądałam je jeszcze kilka razy- uznałam, że TSH ma poziom 6,00 a nie 0,600.  A więc jest ono jednak u mnie w normie  clap. Zasugerowana opinią laborantki o podwyższonym TSH i sugestią niedoczynności tarczycy zrobiłam resztę hormonów i przeciwciała oraz usg tarczycy. Wyszło, że mam podwyższone A-TPO: 47,69 (norma 0-34) a z usg jakieś liczne guzki i torbiel. Czy to może jakoś istotnie wpływać na ogólne samopoczucie oraz proces zdrowienia?? Czy powinnam coś z tym robić czy uznać, że stosując zasady biosłone wszystko samo się unormuje a może wręcz jest to jakaś norma już w tej chwili i nie ma co się tym martwić?
Bardzo proszę o radę.
« Ostatnia zmiana: 11-02-2011, 11:20 wysłane przez Mycha » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!