Fajnie że syn jest zdrowy, ale wybrał sobie jeden z najbardziej kontuzjogennych dla stawów sportów. Także w przyszłości pewnie będzie jednak musiał korzystać z dobrodziejstw współczesnej medycyny.
Tego, co będzie robił w przyszłości, nie wiemy. Sprawia mu przyjemność gra w kosza, to gra. Absolutnie nie jest moją żadną ambicją, żeby chłopak kiedyś trenował i tracił zdrowie, natomiast cieszy mnie, o czym napisałem, jego niesamowita sprawność fizyczna. Ostatnio złapał mnie wpół i nosił po pokoju siłacz jeden, bo się popisywał. Zwróciłem mu uwagę, że jest coś takiego jak przepuklina, a on za chwilę spytał o co chodzi. To nie jest tak, że ja jestem jakiś szalony rodzic i pcham go na manowce sportu, a to niestety widzę wśród wielu moich znajomych.
Mnie cieszy co innego, on zastanawia się bardzo często, co będzie robić w życiu. Pyta mnie, czy wybrać szkołę typu technikum, czy liceum. Ja z kolei odpowiadam – No przecież sportowcem cały czas nie będziesz.
W ogóle mam rewelacyjny kontakt z synem, dużo rozmawiamy, piszemy prace domowe z WOS, z anglika, francuskiego, fizy i w ogóle mógłbym tak długo jeszcze pisać o tej naszej współpracy.