Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 20:04 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Korzyści zdrowotne uzyskane dzieki naukom Mistrza  (Przeczytany 14500 razy)
Piotrb111
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 2007-03-06
Wiedza:
Wiadomości: 569

« : 18-12-2009, 09:09 »

Co do moich korzyści osobistych to nie mam ich zbyt dużo, ale wydaje mi się, że to też kwestia stanu ogólnego organizmu. Nigdy nie byłem szczególnie schorowanym człowiekiem, jedyne co mnie gnębiło przez całe 30-letnie życie to alergie. W tej podstawowej dla mnie kwestii rewelacji żadnych nie ma, ale też zdaję sobie sprawę, że 28 lat zaniedbań nie da się odbudować w 2,5 roku. Takie rzeczy jak problemy z grzybicą stóp po basenie, brzydki zapach z ust, złe samopoczucie, wieczna senność, lekka nadwaga już minęły. Pozostały jeszcze te piekielne objawy alergii skórnej, ale to myślę z biegiem czasu minie.

Natomiast co do mojej rodziny:

Córka miała straszne zatwardzenia i blisko astmy, ale dzięki MO, odstawieniu prawie w całości słodyczy i w miarę prawidłowemu odżywianiu oraz odchorowywaniu chorób sytuacja diametralnie się odwróciła.
Syn co prawda nie miał takich przypadłości jak córka natomiast ma nadwyrężony poszczepiennie układ nerwowy (to moja opinia nigdzie nie potwierdzona "medycznie" wynika z analizy jego 4 letniego życia i traktowania organizmu na początku jego życia). Na razie rewelacji nie widać, ale zmieniają się co jakiś czas objawy i widać delikatną poprawę, ale czy dojdzie do całkowitej regeneracji to nie wiem, aż tak się nie znam. Dodatkowo ma problemy z z glutenem tzw. celiaklię, ale myślę, że w postaci lekkiej.

Żona też podobnie jak ja nie borykała się z jakimiś poważnymi problemami zdrowotnymi więc nie widać jakiś rewelacji, natomiast ostatnio przeżyła oczyszczanie stawów kolanowych i mówi, że tak jakoś "luźniej" jej się chodzi.

Mój tata jest dobrym obserwatorem swojego organizmu i u niego widać dużą poprawę, kolana miał już do operacji bo nie mógł chodzić, w tej chwili gania z wnukiem po schodach. Zwrócił też uwagę, że ogólnie czuje się dużo lepiej, po odchorowaniu kilku chorób jednej dwutygodniowej grypy poprawiło mu się z wątrobą. Od dłuższego czasu praktycznie z sylimarolem się nie rozstawał, w tej chwili normalnie funkcjonuje bez niego.

Ogólnie poprawa zdrowia jest widoczna w u wszystkim jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju infekcje. Nie chodzi o częstotliwość tylko o przebieg. Nie są już tak ostre jak były tylko przechodzą w sposób delikatny, u dzieci katar i kaszel, temperatury podwyższonej praktycznie nie miewają.

Jeżeli chodzi o mnie i o żonę to spokój ducha jest też ważnym elementem życia. Nie ma już nerwówki, jak dziecko zaczyna się katarzyć, jak to było kiedyś i jak to widzę u znajomych. Praktycznie wszelkiego rodzaju "choroby" są jak gdyby częścią życia i nie wywołują one u nas takich odczuć jak kiedyś. Za to wszystko możemy podziękować Pan Józefowi za to że ma cierpliwość przekazywania wiedzy o zdrowiu oraz wszystkim forumowiczom, serdeczne dzięki.
Na razie tyle, cdn.
« Ostatnia zmiana: 18-12-2009, 11:03 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #1 : 04-01-2010, 12:57 »

Mój mały alergik pije MO, koktajle, wygląda na to, że z jelitami coraz lepiej, kupy już nie są takie cuchnące i silne gazy zdecydowanie ustąpiły. Powolutku, powolutku widzimy, że jest lepiej, małymi kroczkami do przodu smile
Dieta nadal z eliminacją wielu pokarmów, które uczulają, mimo to jednak swędzenie nadal dokucza a skóra raz lepsza raz gorsza. Może nadal coś w diecie szkodzi,  jeżeli tak to niestety nie potrafimy stwierdzić na 100% co to może być, czasami coś jeszcze eliminujemy ale wiadomo, wszystkiego nie da się usunąć z diety.

Zdecydowanie dalej mamy problem z drapaniem, noce  z pobudkami, w dzień ataki drapania.Czasem jest lepsza noc i lepszy dzień ale potem znów trochę gorzej i tak w kratkę. Ze skórą na pewno tragedii nie ma jak to jeszcze rok temu bywało, w wyglądzie i w dotyku jest zdecydowana poprawa, jednak z drapaniem nadal ciężka sprawa.
Od grudnia daję Kacprowi przed pójściem do przedszkola kropelki przeciwświądowe Fenistil, po nich potrafi wytrzymać bez drapania ok 3 godziny i tyle jest w przedszkolu, wcześniej prawie codziennie pani przedszkolanka po mnie dzwoniła bo jechał ostro z drapaniem i już nawet po godzinie musiałam go zabierać. Nie chcę regularnie używać tego leku, synek dostaje go tylko kiedy idzie do przedszkola bo te trzy godziny dziennie jako przerwa od drapania bardzo są potrzebne i małemu i mnie również.
Ciągle tłumaczymy synkowi, żeby nie drapał się tak mocno, do krwi, niestety on nad tym nie panuje jak na razie. Na pewno kiedy synek drapie skórę bardzo się przy tym denerwuje, płacze, krzyczy, że bardzo go swędzi, wiadomo swędzenie potrafi doprowadzać do szału.Tak się zastanawiam czy podczas tych ataków można podać małemu coś na uspokojenie, coś z leków homeopatycznych, może to pomogłoby złagodzić trochę te ataki drapania. Kiedyś, jeszcze jak synek był mały lekarze przepisywali jakieś tam specyfiki na uspokojenie ale Kacper źle na to reagował, tzn odwrotnie zamiast się uspokoić był pobudzony więc nie faszerowaliśmy tym.

U syna duża poprawa w wyglądzie i kondycji skóry, od czasu kiedy stosuję dziegicieć swędzenie jest sporadyczne, są dni kiedy nie ma drapania, a jeśli nawet skóra swędzi, to po posmarowaniu dziegciem zmieszanym z maścią cholesterolową świąd ustępuje. Myślę, że największy wspływ na poprawę miała przechorowana przez syna różyczka, ospa i jedno przeziębienie minionej jesieni i zimy. Podczas ospy ropa się dosłownie miejscami lała, pozostało nawet sporo małych blizn na brzuszku u syna, ale miejsca widoczne takie jak twarz czy ręce nie mają śladów po ospie. Dziecko zrobiło się pogodne, szybciej zaczęło się rozwijać, mówić, bawić, interesować otoczeniem, lepiej spać od kiedy te choroby wirusowe zakończyły się, dziegieć też ma na to wpływ, nie smaruję często, zazwyczaj przed snem miejsca najbardziej zaognione. Zaczęłam też stosować na nóżki okłady z kapusty, dzięki temu skóra w tych miejscach wygląda dużo lepiej (tam stan skóry jest najgorszy), nadal ropa się jeszcze trochę sączy, ale, że kapusta zmiękcza skórę i rozpuszcza ropę pod skórą, ten proces nie jest uciążliwy dla synka. Duży wpływ na wygląd skóry mają emocje, w czasie świat było ich sporo, m.in. Mikołaj, skóra trochę się pogorszyła, ale już jest lepiej.
Jeśli chodzi o jedzenie, nadal unikamy glutenu, owoców i warzyw czerwonych, cytrusów, słodyczy (ciasteczka z kaszy jaglanej i marchwi są jego przysmakiem) ale syn ma duży apetyt na wszystko, więc nie obawiam się, że czegoś w jego pokarmie brakuje. Udaje mi się czasem przekonać syna do wypicia kilku łyżek koktajlu (siemię+ostropest+banan), myślę o wprowadzeniu MO, ale teraz syn ma katar, więc jeszcze się wstrzymam.
« Ostatnia zmiana: 04-01-2010, 12:59 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #2 : 04-01-2010, 13:01 »

Utrzymujący się od września stan podgorączkowy u córki wreszcie minął. Czuje się już dobrze. Wyniki są w porządku. Teraz dostrzegam, że mogło to mieć związek z trwającymi od początku września infekcjami, chyba nie do końca odchorowanymi i ciągle powracającymi. Dopiero odchorowana w ostatnim czasie grypa, pozwoliła pozbyć się tej temperaturki. Właściwie to chyba powinniśmy się cieszyć a nie martwić takim stanem, bo wynika z tego, że organizm podejmował walkę o zdrowie.
Jeszcze dodam tylko, że bardzo pomogły w czasie grypy rady podawane na forum. Jeśli chodzi o stawianie baniek, to jest to mój sprawdzony od dawna i bardzo skuteczny sposób na suchy kaszel. Stawialiśmy je dwa razy. Stosowaliśmy oczywiście gorącą herbatę z miodem i chociaż wydawało się, że kaszel się nigdy nie skończy, to stawał się jednak bardziej mokry. Wszystkie pozostałe rady jak nawilżanie pomieszczenia, syrop z cebuli i prawoślazu, pieluszka z szarym mydłem na gardło, wypocenie się, pomogły wyjść z tej długo trwającej  grypy.
Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #3 : 09-03-2010, 14:49 »

Mojemu dwuletniemu synkowi także udało się przejść anginę/zapalenie gardła bez antybiotyku.
Zaczęło się od porannej gorączki 38 st., innych objawów nie było, nie był marudny, sam kładł się do łóżka. Około południa temperatura przekroczyła 39 st., mama podała mu nurofen w czopku. Do godzin wieczornych temperatura utrzymywała się w granicach 37-38 st. Mały zasnął i obudził się z temp. ponad 40 st. Nie powiem trochę się wystraszyłam. Podałam pól czopka pyralginy i zrobiłam kąpiel ochładzającą. Temperatura spadła.
Trwało to dokładnie trzy dni. Gdy syn nie spał temperatura była w granicach 37,5-38,5 st., a w czasie snu wzrastała do ponad 40 st. podawałam wtedy nurofen w czopku lub w syropie, w sumie 5 razy.
W czasie wysokiej gorączki nie pocił się, miał wypieki, skóra była sucha i gorąca, nie płakał. Spocił się tylko raz pierwszej nocy.
Drugiego dnia byliśmy u pediatry, stwierdziła zapalenie gardła i przepisała antybiotyk. Przyznam się, że kupiłam, trochę dla "świętego spokoju" a trochę na wszelki wypadek gdyby się Małemu pogorszyło.
Nie powiem, bałam się jak temperatura przekraczała 40 st., z jednej strony wiedziałam, że to dobrze, że organizm walczy i wie co robi, ale z drugiej strony wchodzą emocje i myśli, że może mu szkodzę i umrze i to będzie moja wina.
Trochę się rozpisałam.
Ale udało się, jestem z siebie dumna, że nie dałam się zastraszyć lekarzom.
Na koniec chcę podziękować Mistrzowi za to forum, stąd czerpię siłę. Dziękuję!



Muszę się w końcu pochwalić, żołądek już mnie nie boli!
Znacząca poprawa nastąpiła po około roku picia MO, czyli we wrześniu 2009. Do dnia dzisiejszego żołądek mnie bolał może trzy razy ale bardzo krótko. Nie pisałam nic wcześniej żeby nie zapeszyć.
Na pewno najbardziej pomogła mi MO, ale też powrót do normalnego odżywiania miał swoje znaczenie. Gdy bolał minie żołądek bardzo ograniczyłam swój jadłospis, jadłam lekkostrawnie. Ale to i tak nie pomagało, żołądek bolał nadal. Dopiero na urlopie jak zaczęłam jeść to co wszyscy na stołówce, to przez cały pobyt żołądek ani razu się nie zbuntował, a byłam przygotowana na najgorsze.
Dziękuję wam wszystkim za wsparcie. Wreszcie mogę normalnie żyć, bez strachu.

Zapisane
Zofia
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 26.12.2009
Wiadomości: 123

« Odpowiedz #4 : 15-03-2010, 11:37 »

Ssanie oleju słonecznikowego rewelacyjnie oczyściło mi język z kożucha. Super. Cieszę się bardzo.
« Ostatnia zmiana: 15-03-2010, 15:02 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Mmagmma
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-08-2008
Skąd: małopolska
Wiadomości: 191

« Odpowiedz #5 : 22-09-2010, 23:24 »

Pamiętam, jak najbliższa rodzina i znajomi ostrzegali mnie zawsze przed odwiedzinami w przypadku infekcji. Dwa dni temu spotkałam się z moimi współpracownikami, którzy smarkali dalej niż widzieli smile, i zamiast leżeć w łóżku byli w pracy. Po wyjściu z pomieszczenia w którym wspólnie siedzieliśmy kilka razy kichnęłam, wytarłam nos i pojechałam w swoją stronę.
Dziś odwiedziłyśmy z moją 2 letnią córeczką kaszlącego i zasmarkanego siostrzeńca, reakcja mojej rodziny gdy nas zobaczyła to, cytuję: "uciekajcie bo my chorujemy"! Na co ja z radością rozpoczęłam zabawę z małym "smarkiem". Jutro zobaczymy co nas czeka. Ja stara, zatruta pewnie posmarkam, ale mój szkrab. Hmm, zobaczymy, pewnie nic.
Korzyści z metod Biosłone? Żyjemy zdrowo, bez stresów, bez lekarzy, bez psychozy - jedynego darmowego elementu służby zdrowia smile.
« Ostatnia zmiana: 23-09-2010, 07:57 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!