Może mnie ktoś oświeci, co mam zrobić.
Od czasu porodu, w lutym 2009r. niestety dręczy mnie ten wstydliwy problem. Dlaczego wstydliwy? Dość mam wyłapywania dziwnych figur gdy zdarza mi się kichnąć, bo boję się przecieku. Problemem jest także bieganie. W lipcu zeszłego roku zaczęłam biegać. Nie wyczynowo - tak dla siebie, żeby sprawdzić, do czego uda mi się dojść (7km
). Niestety przestałam, bo dosyć miałam nerwów, gdy moje systemy zapobiegawcze zawiodły (efekt: wstyd nie z tej ziemi i wyciągnięta po kolana koszulka; już nie biegam).
Oczywiście zalecane jest ćwiczenie Kegla. Ale tu się można pogubić - jedni zalecają wstrzymywać mocz przy siusianiu i tak ćwiczyć, inni robić dodatkowo jakieś skłony i przysiady (na sucho). A ja tak naprawdę to nawet nie wiem, czy te ćwiczenie robię dobrze. I ciągle o nich zapominam.
Może ktoś z was ma jakieś sprawdzone metody walki z tym problemem?