Niemedyczne forum zdrowia
26-04-2024, 11:08 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zdrowe produkty zastąpione "lepszymi"  (Przeczytany 15733 razy)
krzysiek
« : 20-05-2010, 18:48 »

Zastanawiałem się kiedyś, jaka jest różnica między współczesnym odżywianiem a odżywianiem 100 lat temu. Czy zauważyliście, że jest kilka zdrowych produktów, które zostały wyparte przez inne, gorsze odpowiedniki?

Na przykład:
Kiedyś wszyscy jedli masło, a teraz ludziom reklamuje się sztuczne margaryny, mimo iż od początku wiadomo było, że zawierają izomery trans.
Ograniczono ilość jajek, bo zawierają cholesterol.
Produkty kiszone zastąpiono konserwowymi. W tej chwili marketach 80% ogórków jest konserwowana.
Prawdziwą czekoladę zawierającą dużo kakao (bogate w minerały) zastąpiono produktami czekoladopodobnymi, jak np. biała czekolada.
Cukier zastępuje się słodzikiem (aspartam). Co prawda cukier nie jest zdrowy, ale to mniejsze zło.

Oczywiście wszystkie dobre produkty nadal można kupić... ale trudniej z dostępem do nich, bądź jest mały wybór.

Znacie jeszcze jakieś takie produkty? Prawdopodobnie właśnie z tego powodu jesteśmy coraz słabsi i niedożywieni.

Aha! Mam jeszcze jeden przykład. Co prawda nie jest to jedzenie... ale za to idealne źródło witaminy D. Światło słoneczne. Opalanie się niby jest groźne... a dostęp do solarium w niektórych krajach jest ograniczony.

Być może powinniśmy żyć jak 100 lat temu i nie kupować żadnego nowoczesnego produktu, który jest reklamowany? Co o tym sądzicie?
« Ostatnia zmiana: 25-06-2016, 22:01 wysłane przez ArtComp » Zapisane
Tarik
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: brak
MO: 22.04.2010
Skąd: Tarnów
Wiadomości: 163

« Odpowiedz #1 : 20-05-2010, 19:03 »

Sądzę, że żadna przesada nie jest dobra - to oczywiste. Zasada jest taka - im bliżej w pełni naturalnych pokarmów tym lepiej. Na szczęście jest jeszcze dostęp do zdrowych produktów, choć czynione są zakusy na ich eliminację np. GMO, a to jest groźne.
Co do solarium, to chyba sam wiesz jak jest... Możesz nałapać się promieni UV nie wchodząc do kabiny.
« Ostatnia zmiana: 20-05-2010, 22:19 wysłane przez Lilijka » Zapisane

Jatropsychogenia + jatrosomatopatia = służba zdrowia
Solan
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 31
MO: 1.08.2008
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 233

« Odpowiedz #2 : 20-05-2010, 19:04 »

Dodałabym jeszcze do tego kosmetyki. Kiedyś ludziom wystarczało zwykłe szare mydło, a teraz zastępuje się je jakimiś żelami, kremami, peelingami i innymi tego typu wynalazkami, które są po prostu niczym innym, jak samą chemią  disgust
Zapisane

Piszemy "naprawdę", a nie "na prawdę"!
krzysiek
« Odpowiedz #3 : 20-05-2010, 19:13 »

@Solan: masz rację.... właśnie sprawdziłem listę składników mydła. Napisana bardzo drobnym druczkiem... chyba po to, żeby wszystkie składniki się zmieściły  msn-wink.
« Ostatnia zmiana: 20-05-2010, 22:22 wysłane przez Lilijka » Zapisane
krzysiek
« Odpowiedz #4 : 20-05-2010, 19:25 »

Co do solarium, to chyba sam wiesz jak jest... Możesz nałapać się promieni UV nie wchodząc do kabiny.
No nie do końca. Kiedyś ludzie wychodzili o 5 rano w pole i do zmroku byli wystawieni na słońce. Teraz od 9 do 17 siedzisz w biurze. Jeszcze nie tak dawno pracowało sie do 15... czyli o te 2 godziny więcej słońca mieliśmy. Ja np. od paru lat jak tylko widzę słońce to wystawiam się na nie, bo mi tego brakuje.
« Ostatnia zmiana: 20-05-2010, 22:23 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Solan
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 31
MO: 1.08.2008
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 233

« Odpowiedz #5 : 20-05-2010, 19:28 »

Krzysiek, mydło to jeszcze nic - sprawdź sobie skład pierwszego lepszego żelu pod prysznic lub szamponu do włosów biggrin To dopiero jest tragedia...
Zapisane

Piszemy "naprawdę", a nie "na prawdę"!
Abir
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 09.09.09
Skąd: Polska
Wiadomości: 245

« Odpowiedz #6 : 20-05-2010, 21:31 »

Przerażające jest również to, jak wielka ilość nawet tych najzwyklejszych produktów (np. kasze) jest "wzbogacona" o gluten. Prawdę powiedziawszy z tych "śladowych ilości", w co drugim sklepowym produkcie, zbiera się z czasem wystarczająco duża masa na zapoczątkowanie najbardziej uciążliwych chorób.
Zapisane
krzysiek
« Odpowiedz #7 : 23-05-2010, 20:07 »

Abir: zamierzam przestawić się na kasze jaglaną (zamiast ziemniaków), czy wszystkie kasze są wzbogacone o gluten? Jeśli nie, to jak znaleźć taką bezglutenową?
Zapisane
Klara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 17.07.2009.
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 101

« Odpowiedz #8 : 23-05-2010, 22:07 »

Z tego co mi wiadomo, to gluten znajduje się w ziarnach zbóż: pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa. Ziemniaki nie zawierają glutenu, nie ma go też w kaszy gryczanej i jaglanej.
Zapisane
Mr. R
Stały bywalec
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 35
MO: 27.09.2007
Wiadomości: 295

« Odpowiedz #9 : 24-05-2010, 07:35 »

z tych "śladowych ilości", w co drugim sklepowym produkcie, zbiera się z czasem wystarczająco duża masa na zapoczątkowanie najbardziej uciążliwych chorób.
Nie można się dać zwariować. Idąc tym tropem, wdychamy opary glutenu przechodząc obok piekarni.
« Ostatnia zmiana: 24-05-2010, 16:27 wysłane przez Szpilka » Zapisane
Fasolek
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 50
MO: 01-12-2008
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 54

« Odpowiedz #10 : 24-05-2010, 09:13 »

Pozwolę sobie zacytować całkiem fajny artykuł:

http://www.stopcodex.pl/2010/04/wyroby-podobne/
Cytat:


Wyroby podobne
kwiecień 22nd, 2010 Kategoria OGÓLNE by admin

Dr Jerzy Jaśkowski

Komu to przeszkadzało.
Wyroby …. podobne.

Jeszcze za dawnych czasów, minionej, niechlubnej epoki komunistycznej, obywatela Edwarda Gierka, znana firma Wedel produkowała doskonałą czekoladę i kakao. Było powszechnie wiadomo, że przy np. biegunce można było dziecku podać trochę czekolady i był spokój.

Wraz z nadchodzącym kryzysem, spowodowanym wojną w Afganistanie i naszą braterską pomocą dla walczących, głownie w postaci żywności i odzieży [ buty, mundury itd] pojawiły się wyroby czekolado- podobne, masłopodobne czy kakaopodobne.

Ale nawet wojskowa hunta trzymająca przez 10 lat ster władzy, nie odważyła się na tworzenie nowomowy i każdy obywatel wiedział czy kupuje czekoladę czy też wyrób czekolado podobny, czy kupuje masło czy wyrób masłopodobny.

Potem przyszedł rok 1990 i wszystko zaczęło się zmieniać. Zniknęły wyroby naturalne, a pod pojęciami ogólnie znanymi i utrwalonymi w społeczeństwie, pojawiły się jakieś substytuty np. czekolada po złotówce czy też po dwa złote- rzekomo prawdziwa. Niektóre z tych produktów np. czekolady z mleczka alpejskiego jak głosiła plotka robione były pod Warszawą, i ich zawartość niewiele miała wspólnego z czekoladą prócz nazwy.

Pojawiła się jakaś biała czekolada szwajcarska czyli wyrób produkowany z odpadów poprodukcyjnych prawdziwej czekolady plus chemia. Ile to bowiem chemii trzeba włożyć do produktu aby z czarnego ziarna kakaowego otrzymać białą papkę.

W tej chwili to strach podawać dzieciom ten produkt, ponieważ nie ma żadnych prac naukowych ani medycznych, jak te wszystkie dodatki chemiczne wpływają, spożywane przez dłuższe okres np. na odporność dzieci czy ich przemianę materii. Jeszcze gorzej wygląda informacja, jak ta chemia wpływa na płód, czyli brak odpowiedzi na proste pytanie : czy kobieta w ciąży może zjadać taki wyrób.

I komu przeszkadzało dalsze nazywanie tych produktów czekoladopodobnymi zamiast oszukiwania ludzi kupujących te podróbki jako prawdziwą czekoladę.
Proszę zauważyć, że jak ktoś podrobi np. spodnie Wrangle to mu je konfiskują i palą a tutaj nic.

I proszę zauważyć Drogi Czytelnik, że istniejące systemy ochrony społeczeństwa, stosunkowo dobrze opłacane przez to społeczeństwo, np. prokuratura, cały wymiar sprawiedliwości, różne San-epidy zupełnie zignorowały taką samowolę producentów i nigdzie nie ma publikacji z wykazem tych fałszerstw.

Jeszcze dalej posunął się przemysł mleczarski. najpierw zginął produkt krowi o nazwie mleko a pojawiło się zabielane świństwo o 0.5% – 1% – 2% czy też 3.2% tłuszczu. Wiadomo, że prawdziwe mleko ma od 4 do 5% tłuszczu.
I tak naprawdę wcale nie chodzi o ten tłuszcz, rzekomo szkodliwy, ale o rozpuszczalne w nim witaminy A, D, K, E,

Brak jakichkolwiek informacji na temat zawartości tych elementów w sprzedawanym produkcie. Brak jakichkolwiek prac naukowych i medycznych opisujących co się dzieje w organizmie człowieka będącego w stałym niedoborze podstawowych witamin. Wiadomo bowiem powszechnie, że człowiek sam nie wytwarza tych witamin. A zupełnie nie wiadomo ile witamin pozostaje w tym zabarwionym płynie.

Około roku 1992/92 zrobiono następny skok i poddano mleko na kilka sekund temperaturze ok. 141 C. Nazwano ten produkt mlekiem UHT http://www.sfd.pl/Mleko_%C5%9Bwie%C5%BCe_wygrywa,_UHT_przegrywa-t323301.html oraz http://resmedica.pl/archiwum/zdart79910.html i stwierdzono,że ten substytut mleka jest pełnowartościowym produktem. A swoją drogą jak takie głupoty mogą się znajdować w czasopiśmie “Żyjmy dłużej”. UHT ma gwarancję kilku miesięcy. Znając fizyczne możliwości ogrzania takiej ilości płynu trudno sobie wyobrazić w jaki to niby sposób temperatura ma w całej kadzi uzyskać tą samą wartość. Innymi słowy są miejsca w których temperatura jest wyższa i miejsca o niższej temperaturze. A jak potem błyskawicznie to oziębić do 20C÷

Każdy PT Czytelnik może sam przeprowadzić takie doświadczenie podgrzewając np. talerz zupy w mikrofalówce. Po kilkunastu sekundach zauważy, że przy brzegach zupa może być ciepła a w środku jest jeszcze zimna..

Skutki natomiast takiego konserwowania produktu zwanego mlekiem widzimy na codzień. Po wlaniu tego płynu do słoika i odczekaniu kilku dni zamiast z siadłego mleka mamy ciemną, nierzadko cuchnącą ciecz.

I w ten prosty sposób zlikwidowano z rynku doskonały produkt spożywczy jakim było z siadłe mleko. Kto jeszcze dzisiaj pamięta smażone ziemniaki z siadłym mlekiem . Oj marzy się, czasami to marzy.

Co prawda możemy kupić coś co nosi nazwę zsiadłego mleka, jogurtu, czy kefiru, ale jak to się ma do starego smaku domowego mleka? Wszystkie te produkty mają bowiem wspólną co najmniej jedną cechę. Jest nią smak. A jest to smak chemii. A ludzie z chorobą wrzodową żołądka mają dodatkowe dolegliwości bólowe.

Oczywiście brak jakichkolwiek naukowych czy też medycznych publikacji opisujących długoterminowe skutki spożywania tej chemii, ani przyswajania tak pomieszanej chemii z pozostałą zawartością naturalną produktu mlecznego.

Istnieje natomiast zbieżność czasowa. W około 3-5 lat po wprowadzeniu produktu zwanego mleko UHT pojawiła się choroba zwana osteoporozą, czyli niedobór wapna w organizmie.
Tak więc wynika, że po podgrzaniu do temperatury 141 C wapń staje się nieprzyswajalny dla organizmu człowieka.

Rodzi się więc pytanie jakie będą skutki picia takiego napoju dla młodego pokolenia po kilku , kilkunastu latach.

Innym problemem przemysłu mleczarskiego w nowej epoce po 1990 roku, są sery. Nagle nie wiadomo dlaczego wszystkie sery smakują tak samo. Każdy jest bardzo słony. A po kilku dniach od rozpakowania folii i odparowaniu nadmiaru wody wręcz nie daje się go jeść.

Problem sprowadza się do konserwacji. Otóż w celu przyspieszenia produkcji i wydłużenia czasu ważności produktu do spożycia, trzeba “ładować” w sery środki konserwujące. Większość środków konserwujących jet szkodliwa i ustalono dopuszczalne normy faszerowania produktu spożywczego tymi chemikaliami. A sól jest dobrym konserwantem i nie ma normowanego dopuszczalnego stężenia. Już dawno stosuje się ją w USA i Unii Europejskiej, bez ograniczenia.

Bardzo ciekawym jest fakt, ze ten wzrost zawartości soli w produktach spożywczych pojawił się w tym samym okresie co prace kardiologów winiące sól za wzrost zachorowań na nadciśnienie u ludzi. Otóż obserwujemy zupełny brak zainteresowania tą korelacją odpowiednich służb medycznych organów odpowiedzialnych z zdrowie.

I tak z jednej strony Rząd cały czas podkreśla, że wydaje coraz więcej na leczenie, szczególnie chorób przewlekłych, a z drugiej strony pozwala na wzrost zachorowań na ciężkie- nierzadko śmiertelne – choroby, poprzez brak reakcji na niewątpliwy wzrost zagrożenia czynnikami ryzyka w środowisku. Na ten wzrost czynników szkodliwych przeciętny obywatel nie ma wpływu, bowiem na produkcie brak informacji o zawartości procentowej soli. Uniemożliwia to nawet znającemu problem człowiekowi dokonanie wyboru.

Z kolei nie jest prawdą twierdzenie o wzroście wydatków na leczenie, ponieważ w stanie wojennym leczenie pochłaniało 10.5% PKB, a po reformie doskonałego ekonomisty Balcerwicza -Sacsa [ lub odwrotnie] na zdrowie obecnie przeznacza się około 4% PKB.

Tak więc wniosek jest jednoznaczny o dopuszczeniu produktu do sprzedaży decydują względy pozamerytoryczne.

Jeszcze większy problem stanowią wyroby potocznie zwane chlebem. To co się dzisiaj sprzedaje nawet nie leżało koło chleba. Jest to typowy produkt chlebopodobny. Dlaczego? A to proste. Prawdziwy chleb jest produkowany na zakwasie i wypiekany w piecu opalanym drewnem lub węglem. Zapewniano w ten sposób odpowiednią temperaturę wypieku.

Obecnie przynosi się pulpę, czyli mieszaninę różnych składników, w większości nieznanych zjadaczowi, dodaje się do tego wody i po podzieleniu na odpowiedniej wielkości porcje wrzuca na taśmę i do pieca elektrycznego. Zarówno temperatura wypieku, jak i jego czas są zdecydowanie różne od starej sprawdzonej technologii.

Ta zmiana sposobu wypieku i składu pieczywa powoduje, że coraz więcej ludzi ma problemy gastryczne po zjedzeniu takich produktów.

Wręcz spotyka się pacjentów, którzy mogą jeść tylko określony rodzaj chlebopodobnego pieczywa , ponieważ po zjedzeniu innego mają zgagę i odbijanie.

Najsilniej te objawy uwidoczniły się u ludzi lubiących spożywać tzw. czarny chleb. np. pumpernikiel. Po 1990 roku zmieniono recepturę produktu i spora część pacjentów musiała zrezygnować z jego spożywania, ponieważ dostawała zgagi i bólów żołądka.

Przykładem dobitnie unaoczniającym wpływ rozmaitych dodatków dodawanych do pieczywa jest historia piekarza z Wilna. W latach 90- przesyłał do Gdańska “ czarny chleb” prosto z Wilna 2 razy w tygodniu autobusem rejsowym. Pieczywo było wspaniale i nie wysychało przez tydzień. Chłop się dorobił i otworzył zakład pod Gdańskiem. Tutaj zapoznał się z “nowoczesną” produkcją i niestety zmienił recepturę. Starzy klienci musieli zrezygnować z jego produktów, ponieważ występowały te same dolegliwości co po innych chlebach sprzedawanych w Gdańsku.

Oczywiście nie muszę dodawać, że żadnych prac naukowych ani medycznych dotyczących spożywania takiego chlebopodobnego produktu nie ma. I nikt nie może powiedzieć, co się stanie z młodymi ludźmi jedzącymi taką watę.

Jeszcze gorzej wygląda sprawa z produktami chlebopodobnymi nafaszerowanymi tzw. dodatkami; orzechami, ziarnem. Ilość chemii , która pozwala powiązać te wszystkie dodatki ze zbożem jest bardzo duża. Można stwierdzić, jednoznacznie, że dietetycy namawiający chorych do jedzenia takiego gruboziarnistego, chlebopodobnego pieczywa działają na szkodę chorego.

Innym rodzajem nieprawidłowości w produkcji pieczywa jest dodawanie do niego wodorotlenku glinu. Związek ten wiąże wodę w chlebie. Wiadomo,że woda jest tania. Tysiąc kg wody kosztuje ok 5 złotych. A 1000 kg mąki kosztuje ok 700 zł. Jeżeli w naszym produkcie jest dużo wody to oczywiście więcej zarabiamy. W dodatku wszystko jest legalne i nikt nie może się do nas doczepić.

Jak łatwo można sprawdzić, czy wyrób chlebopodobny zawiera wodorotlenek glinu? Wydaje się,że najprostszym sposobem jest obserwacja jak szybko , po przekrojeniu, produkt wysycha. Wystarczy przekroić chleb. Jeżeli po kilku godzinach zaczyna się suchy kruszyć to znaczy że “ulepszaczem” był wodorotlenek glinu. Chleb wyprodukowany w tradycyjny sposób, zachowuje świeżość przez kilka dni.

Problem dodawania niewłaściwych dodatków do produktów spożywczych nie jest problemem tylko w Polsce. Zaczął się on w USA i już przed wielu laty przyszedł do Europy. Np. we Francji już w [ chyba] 1994 roku Zgromadzenie Narodowe przyjęło ustawę o chlebie. Chlebem wolno nazywać tylko i wyłącznie pieczywo powstałe na zakwasie. Polska jest rajem dla wszelkiego rodzaju dezinformatorów. Żadna ze służb rządowych nie informuje opinii publicznej o stwierdzonych nieprawidłowościach. Nawet jak znaleziono dużą partię starego mięsa w sklepach, to nie podano nazwy sklepów. Być może ma to związek ze słynną publikacją z 1971 roku zwaną raportem Klubu Rzymskiego. Ta samozwańcza organizacja zakładała, że Polska powinna być zamieszkała przez co najwyżej 15 – 17 milionów ludzi i stanowić zaplecze siły roboczej dla Europy. Wypada nadmienić, że w Klubie tym, Polskę reprezentował “wybitny” filozof żydowskiego pochodzenia, cudem uratowany przez Polaków w czasie okupacji, z rodowodem służb specjalnych, Leszek Kołakowski[http://pl.wikipedia.org/wiki/Leszek_Ko%C5%82akowski].

Jak można się przekonać śledząc roczniki demograficzne, liczba ludności w Polsce nie tylko się nie zwiększa ale systematycznie maleje. Minimalna dzietność kobiet w miastach jeszcze w latach 80-ych wykazywala ujemny przyrost naturalny, a jak wiadomo ok 80% ludności żyje obecnie w miastach.
I ja łatwo to można zauważyć, żaden z kolejnych Rządów Rzeczypospolitej od 20 lat nie prowadzi polityki prorodzinnej podając jako powód brak środków, co jednak nie przeszkadza dawać prezesom firm po 950 000 złotych miesięcznie.

Kolejnym problemem wyrobów ……..podobnych są produkty mięsopodobne np. kiełbasy http://pl.wikipedia.org/wiki/Kie%C5%82basa.
Od kiedy to drodzy panowie Ministrowie Rolnictwa [ przeważnie z PSL, a więc chłopy znające się na rzeczy] produkty zawierające 80 % zieleniny mają prawo nosić nazwę kiełbasy?

Nowomowa, czyli nadawanie starych nazw nowym produktom, zaczęło się po rewolucji masońskiej w Rosji po 1917 roku. Niestety wbrew twierdzeniom obecnych polityków, że komunizm minął ta zaszłość pozostała.

Obecnie nagminne jest dodawanie do różnego rodzaju produktów zwanych kiełbasami papki sojowej lub wodorostów z Morza Irlandzkiego lub innych glonów. Nota bene zbieranych z miejsc do których uchodzą ścieki z elektrowni atomowych.
Jaka zawartość soi i wody powoduje, że z jednego kilograma mięsa można otrzymać 2.20 kg szynki? Odpowiedz cobie Szanowny Czytelniku sam. Te wszystkie prasowane szynki to wyroby kiełbasopodobne praktycznie zawierające minimalne ilości białka zwierzęcego . Wypada przypomnieć w tym miejscu, że białko zwierzęce jest w naszej “kuchni” jedynym źródłem łatwo przyswajalnego przez organizm człowieka żelaza. Brak żelaza stwierdza się wśród dzieci, zapychanych przez nowowczesne matki popkornem i chipsami.[ brak żelaza to anemia].

I znowu wymaga podkreślenia fakt, że brak prac medycznych i naukowych nad skutkami takiego fatalnego karmienia. Już teraz pediatrzy ostrzegają przed “epidemią’ otyłościi wśród dzieci i młodzieży co występuje nagminnie u Amerykanów karmionych tymi świństwami od dziesięcioleci.

Wiadomo także powszechnie, że w USA testuje się obecnie nowe środki spożywcze otrzymywane genetycznie, chociaż udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że tak sztucznie modyfikowane rośliny nie zapewniają należytej odporności spożywającym je ludziom.

Te wszystkie modyfikacje laboratoryjne żywności , dodawane, bez należytej kontroli substancje chemiczne powodują coraz większe zniszczenie w naszych organizmach. Można to łatwo udowodnić np. przeprowadzając porównanie liczby plemników u mężczyzn przed 50 laty i obecnie. Przed pół wiekiem uważano, że w jednym ejakulacie prawidłowa liczba plemników to 300 milionów. Uznawano także ludzi mających poniżej 50 milionów plemników, w jednym wytrysku, za bezpłodnych. Obecnie trudno znaleźć facetów mających 300 milionów plemników. Normą jest 100 milionów czyli 300% mniej. Natomiast za bezpłodnych uważa się mężczyzn z liczbą plemników ok 12.5 miliona czyli aż 400% mniejszą. Wiadomo, że bezpłodność z przyczyn “męskich” jest coraz powszechniejsza i bardziej trudna do leczenia.

Niestety większość tzw. biznesmenów najczęściej odżywia się w fastfoodach spożywając produkty o niewiadomym składzie chemicznym. Np kisiel czy budynie Dr AEtkera są to wodniste papki do picia, a nie produkty które jedliśmy łyżeczkami.

Będzie jeszcze gorzej. W szkolach zamiast nauki gotowania uczy się nikomu niepotrzebnej wiedzy o Unii Europejskiej czy innych tego rodzaju ponadnarodowych organizacjach . W tej sytuacji dzieci po przyjściu ze szkoły zamiast normalnego ciepłego obiadu spożywają produkt o nazwie hamburger.

A punktem szczytowym tej hipokryzji jest fakt, że Państwowy Inspektor Sanitarny nie chce udostępniać składu tych wszystkich produktów zasłaniając się tajemnicą handlową. Tylko kogo i czego dotyczącą. Jest to jawne łamanie prawa, ponieważ nawet UE wymaga umieszczania na opakowaniu składu chemicznego produktu. Z niewiadomych powodów takie produkty jak :sery
mleko
kiełbasy
chleby
zostały zwolnione z tego obowiązku za zgodą polskich instytucji kontrolnych.
Dlaczego.
Jakie względy pozamerytoryczne zadecydowały o tym? Dlaczego np. na stronie internetowej Głównego Inspektora Sanitarnego nie ma rubryki zawierającej wyniki analiz wymienionych produktów ?
nic się nie zmienia, Gorszy pieniądz wypiera lepszy [ Kopernik], gorsza żywność wypiera lepszą [JJ]
Dr Jerzy Jaśkowski

FRECH.www. frech.pl
Gdańsk 21.04.2010  
 
 
« Ostatnia zmiana: 24-05-2010, 10:12 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Fasolek
Abir
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 09.09.09
Skąd: Polska
Wiadomości: 245

« Odpowiedz #11 : 24-05-2010, 09:21 »

Nie można się dać  zwariować, idąc tym tropem to wdychamy opary glutenu przechodząc obok piekarni.

Nigdzie nie napisałem, że należy dać się zwariować, ale jeśli od tego ma zależeć zdrowie to tak, jestem jak najbardziej za "zwariowaniem się" na punkcie glutenu. W tym akurat przypadku ostrożności nigdy za wiele.

Cytat
Abir: zamierzam przestawić się na kasze jaglaną (zamiast ziemniaków), czy wszystkie kasze są wzbogacone o gluten? Jeśli nie, to jak znaleźć taką bezglutenową?

Nie wiem, z jakiego powodu chcesz wyłączyć ziemniaki z diety, ale zupełnie ich odstawienie będzie nieporozumieniem. Kasza jaglana i gryczana jak najbardziej, choć warto poczytać przedtem, co producent umieścił na opakowaniu (ma obowiązek wspomnieć np. o glutenie). Poza tym większa różnorodność, a więc od czasu do czasu ryż lub coś zupełnie innego, jak np. ciecierzyca. Czasem warto poświęcić chwilę na znalezienie - być może kilkadziesiąt groszy droższego - produktu, bo często kasza kaszy nierówna. Polecam też więcej czasu poświęcić na zgłębienie działu kulinarnego na tym forum, gdzie znajdziesz wiele ciekawych pomysłów, także w kontekście Twojego problemu. Można zacząć od pomysłów na potrawy z kasz:

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=7901.0
Zapisane
krzysiek
« Odpowiedz #12 : 24-05-2010, 09:42 »

@Fasolek: świetny artykuł... wiadomo czego nie jeść, ani pić. Może stworzymy listę produktów które są dostępne w sklepach i są najmniej szkodliwe? (jaki jogurt, jaki chleb, jak wybierać wędliny itp).

@Abir: mi po prostu ziemniaki przestały smakować. Może później się do nich przekonam... na razie poznaje nowe smaki związane z kaszą
Zapisane
Abir
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 09.09.09
Skąd: Polska
Wiadomości: 245

« Odpowiedz #13 : 24-05-2010, 10:15 »

@Abir: mi po prostu ziemniaki przestały smakować. Może później się do nich przekonam...

Słyszę od znajomych coraz więcej głosów świadczących o tym, że coś niedobrego dzieje się z ziemniakami (trudno dostać smaczne, "ziemniaczane"). Tak się składa, że ja mam własne, działkowe, ale kiedyś na spróbowanie kupiłem te sklepowe i rzeczywiście... Gdybym miał jeść te ze sklepu to prawdopodobnie szybko bym je odstawił. Jak dla mnie to zupełnie nie smakują jak ziemniaki, więc nie dziwię się, że mogły przestać Ci smakować. Może warto poeksperymentować i poszukać innych źródeł? Tak jak mówię, czasem w sklepach sprzedają takie ziemniaki, że moim znajomym - podobnie jak Tobie - przeszła ochota na ich kupowanie.
Zapisane
krzysiek
« Odpowiedz #14 : 24-05-2010, 11:51 »

Kiedyś obiło mi się o uszy, że mają wchodzić ziemniaki GMO. Nie wiem czy to prawda... po prostu przejadły mi się ;-D
Zapisane
Mrówka
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 64
MO: 01.03.2010
Skąd: Mazowsze Płn-zach.
Wiadomości: 227

« Odpowiedz #15 : 24-05-2010, 12:35 »

"Przejedzenie się" ziemniaków to w maju normalka. Z końcem czerwca będa młode, nie pędzone i nie z ciepłych krajów.
Hurraaa!  byle nie obierać !!!
Zapisane

Pomyśl nim zadziałasz, ale wpierw sobie to wymarz. Think before acting, dream before thinking.
fiona50
« Odpowiedz #16 : 24-05-2010, 20:00 »

Oj, cosik mi się widzi że nie będzie w tym roku polskich ziemniaczków.  Smutny
Zapisane
krzysiek
« Odpowiedz #17 : 24-05-2010, 20:32 »

Nie było kiedy zasadzić i pewnie część zgnije w polu. Żarcie w tym roku będzie drogie.
Zapisane
Mrówka
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 64
MO: 01.03.2010
Skąd: Mazowsze Płn-zach.
Wiadomości: 227

« Odpowiedz #18 : 25-05-2010, 11:58 »

Nie przesadzajcie znowu. Jest chłodno i deszczowo ale ziemniaki sadzi się zwykle na gorszych, piaszczystych glebach. Zagłebiem jest białostocczyzna a tam były upały i suchawo...
Na mojej działce właśnie zaczynają zakrywać międzyrzędzia i już za 3 tygodnie pierwsze podbieranie.   clap
Zapisane

Pomyśl nim zadziałasz, ale wpierw sobie to wymarz. Think before acting, dream before thinking.
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!