Tu, gdzie mieszkam je się bardzo dużo świeżego szpinaku, który bardzo lubię i wcinałam go dość spore ilości, absolutnie nie ze względu na zawartość żelaza (!)
Warto jeść szpinak, ale nie ze względu na zawartość żelaza, tylko ze względu na walory smakowe. Prawda jest taka, że szpinak pod względem zawartości żelaza nie odbiega zbytnio od innych zielonych roślinek.
Sęk w tym, że w szpinaku wcale nie jest aż tyle żelaza jak to się powszechnie przyjmuje i wpaja się od dzieciństwa. Niestety jego jedzenie nie uczyni nas siłaczami jak to się dzieje w kreskówce z marynarzem Papayem mimo, iż posiada on wiele wartości odżywczych, które mogą być jednak zastąpione innymi warzywami o nie tak "pejoratywnym" wydźwięku.. tj.smaku..
A cała historia związana z niezwykłymi właściwościami szpinaku wiąże się z pewną anegdotą. Roślina ta zawdzięcza bowiem swoją sławę… błędowi pewnej sekretarki. W 1890 roku jeden z amerykańskich naukowców prowadził szczegółowe badania nad szpinakiem. Jego asystentka, zamiast wpisać w raporcie, że 100 gramów szpinaku zawiera 3 miligramy żelaza, pomyliła się i napisała 30. Dzięki jej niedopatrzeniu szpinak zyskał sławę nadzwyczaj zdrowego warzywa a dzieci od pokoleń zmuszane sa do jego konsumpcji.
…i kolejne potwierdzenie w temacie raczej przeciętnej zawartości żelaza w szpinaku.
Przez kilkadziesiąt lat uważano, że szpinak zawiera bardzo duże ilości żelaza, jednak okazało się to pomyłką wynikającą z przesunięcia przecinka dziesiętnego o jedno miejsce w lewo. Rzeczywista zawartość tego pierwiastka jest stosunkowo duża, ale nie tak, jak bywa przedstawiana w popularnych poradnikach
Nawet gdyby szpinak zawierał dużo żelaza, to kluczowa jest kwestia jego przyswajalności. Sztaba żelaza zawiera jeszcze więcej żelaza, ale dla organizmów żywych nic z tego nie wynika. Najlepszym dla nas źródłem żelaza jest mięso. O przyswajalności tego żelaza decyduje jego hemowa budowa. Niehemowe żelazo zawarte w tkankach roślinnych jest przyswajane przez ludzki organizm w zdecydowanie mniejszym stopniu.