Pamiętasz starą zasadę Optymalnych, która polega na jedzeniu nawet dużej ilości jaj, ale z małą ilością chleba, czy cukrów prostych?
Dzisiaj wiem również, że jak zjem jajko od "koguta", czyli zapłodnione uprzednio przez koguta, to organizm nie będzie miał żadnych problemów z utylizacją cholesterolu.
To właśnie niektórzy lekarze – ignoranci, jeszcze tkwią w mrokach Średniowiecza do dzisiaj i straszą cholesterolem, który jest zabobonem naukowym XXw. Jeśli słyszę taki tekst od lekarza, który zaleca 2 jajka tygodniowo, to uciekam od niego tak szybko, że piętami się w d... kopię, i każdemu odradzam, żeby nawet konia, czy psa do niego nie prowadził po poradę. Zastanawiam się, czy mu współczuć w tym momencie, czy go skarcić za to, że jest na usługach bandyckiego lobby? Nasi lekarze akademiccy, to tak postępują jak historia podaje o wypędzaniu diabłów z Louderus, przez młodych zakonników. Egzorcyści, którzy zajmowali się wypędzaniem złych duchów byli kapłanami, najczęściej młodymi i przystojnymi. Owi duchowni, wypędzali diabły z młodych zakonnic, poprzez sypianie z nimi. Lekarze "wypędzają" choroby z ludzi, serwując im różne lekarstwa, strasząc ich cholesterolem, tłuszczami i czym tylko, żeby odnieść jak największe korzyści dla siebie i dla lobby.
Jeszcze raz powtórzę, że z badań biochemicznych wynika, iż wchłonąć możemy tylko 0,35 g cholesterolu, nawet zjadając 2 kg płucek, czy móżdżku, czy jaj. Jeśli idzie o syntezę, to młody, zdrowy mężczyzna o wadze ok. 70 kg potrafi zsyntetyzować ponad 1 g cholesterolu na dzień. Po dodaniu owych 0,35 g cholesterolu dowiezionego cholesterolu, to łącznie mamy na dobę ok. 1,5 g cholesterolu. Prawidłowo działający układ wydalniczy, podobnie działa w drugą stronę, tj. wydala ok. 0,5 g cholesterolu i ok.1 g soli kwasów żółciowych, jako pochodnych cholesterolu.
Z tego wynika, że jedyną drogą wydalania cholesterolu jest przewód pokarmowy, a konkretnie przez żółć, z kałem.
Ludzie z hipercholesterolemią, a więc chorzy z nadmiarem lipidów i cholesterolem – to najczęściej zwykli "zjadacze chleba", albo żywiący się wg zasad medycyny konwencjonalnej i instytutu żywiennictwa - potrafią nawet zsyntetyzować cholesterolu - od 3-9 g. Przy założeniu, że wydalają w najlepszym wypadku 1,5 g, abo 1 g na dobę, to pozostaje im jeszcze 7 g, co m-cznie daje im - ok. 210 g , a rocznie ok. 2,5 kg.
Jeżeli teraz, ktoś stosuj ich "mądrą" dietę przez ok. kilka lat - to złogi cholesterolowe znajdzie nie tylko w tętnicach, ale i pod skórą. Ja miałem różnego rodzaju tłuszczaki, kaszaki, itp.
Z biochemicznego punktu widzenia, do utworzenia cząsteczki cholesterolu, potrzebny jest kwas tłuszczowy, który to powstaje z tzw. aktywnego octanu, a ten ostatni może powstać z wszystkiego: czyli z białka, tłuszczu i węgli, a nawet z tzw. pustych kalorii, czyli z alkoholu. Ale potrzebny jest jeszcze drugi półprodukt, tzw. NADPH, który powstaje w ilościach nadmiernych - tylko z węgli. A żeby znalazły się oba półprodukty muszą być w pożywieniu węglowodany.
W przypadku diety Japończyków, która polega głównie na jedzeniu węglowodanów i białka (np. rybiego), a małe ilości tłuszczów (ale też dobrych - Omega 3), to wówczas węglowodany im służą jako główne paliwo. Kwaśniewski wspomina o tym, w temacie niemieszania przez nich paliw, i nie mają konkurenta w postaci innego paliwa. I teraz tak, jeśli do tego rodzaju paliwa zaczniemy dodawać tłuszczu, to organizm będzie preferować ten tłuszcz jako atrakcyjniejsze paliwo i będzie go spalał. Węglowodany zaś będzie przerabiał na lepsze paliwo, czyli tłuszcz oraz na cholesterol. Z tego wynika, że dieta mieszana, czy "korytkowa" jest najbardziej tucząca i niezdrowa, i tutaj można się zgodzić z Kwaśniewskim.
I w tym miejscu nie szkodzą tłuszcze, a węglowodany, bo tłuszcze się spalają, a węgle przerabiane są na tłuszcz i cholesterol. Ludzie zamożni cierpią na otyłość bogatych, bo jedzą i tłusto, i słodko (jak np. Jankesi). Przykładowo: niektórym się odbija tłuszczem - twierdzą, że po zjedzeniu jajecznicy, a tak naprawdę to sprawcą tego są te produkty, które połączymy z tłuszczem, najczęściej chleb, itp.
Cholesterol nie jest przyczyną miażdżycy, bynajmniej bezpośrednią, a oksycholesterol - pośrednią, ale jeszcze nie na 100%). Prawdopodobnym czynnikiem współistniejącym jest stan zapalny tętnic.
My wiemy jak mamy przyśpieszyć wydalanie cholesterolu, m.in. przez zjadanie warzyw, bogatych w pektyny oraz cebuli i czosnku, przy małym dowozie cukrów prostych, i oczywiście MO jako uszczelniacza śluzówki przewodu pokarmowego. Jeśli stosunek HDL do LDL wyniesie 1:5, albo niższy - to możemy uważać, że organizm usuwa te złogi i wówczas nie będą one już stanowić ewentualnego budulca dla miażdżycy.
Małemu dziecku należy powolutku wdrażać żółtka, jak Mistrz się wypowiadał. Początkowo (np. w postaci klusek lanych z żółtka do zupek). Białka można sobie darować, bo faktycznie mogą uczulać.