Niemedyczne forum zdrowia
20-04-2024, 15:55 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Współczesne niewolnictwo mentalne  (Przeczytany 44746 razy)
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« : 01-01-2011, 20:02 »

Jak prześledzimy historię Homo sapiens i Homo patiens, to ustalimy smutną prawdę. Wiara w mity jest silniejsza niż owa prawda obiektywna. Taki stan rzeczy utwierdza totalna czołobitność przed szamanem z tytułem profesora zwyczajnego i nadzwyczajnego czy doktora. Największa niedorzeczność, ale ubrana w garnitur naukowy, pod którą widnieje podpis: Minister zdrowia lub prof. doc. dr hab. - paraliżuje ludziom umysł i nakazuje im bezkrytycznie wierzyć w to, pod czym podpisał się ów „autorytet” medyczny. Mądry, pokorny i rzetelny naukowiec, dążąc do ustalenie prawdy obiektywnej, jako naczelną uznaje zasadę: „wiem, że nic nie wiem”. Inni zaś, stanowiący znakomitą większość (nienauczeni lub niedouczeni) – to są pseudonaukowcy, niejednokrotnie szarlatani z sekty farmaceutyczno-medycznej. Wśród nich jeszcze pokutują (głownie w tzw. układzie profesorsko-ordynatorskim) – tzw. profesorowie nominowani. Swoje tytuły zdobyli za ponurych czasów największego katorżniczego ustroju, który zaowocował sowieckim systemem organizacji nauki, opartym na omnipotencji urzędasów – jako „najmądrzejszej” kasty wszechwładnej. Właśnie z tego wziął się ów system nominacji (nieznany w normalnym świecie) ze środowisk tej kasty, wyrosłej i wybujałej jak komórki nowotworowe, powstałe na pożywce zwanej ochlokracją, czyli rządach motłochu.

Właśnie pacjentyzmem są przesiąknięci ludzie o mentalności post-socjalistycznej. Są patologicznie uzależnieni od instytucjonalizmu powszechnego. Cenią sobie „bezpieczeństwo” lub jakieś pseudo przywileje, wynikające z nostalgii za czasami, w których była powszechna „opiekuńcza” rola państwa – kosztem własnej wolności, samodzielności, samoświadomości. Nie mają tej świadomości, z której wynika, iż człowieka organizm – to twór doskonały, stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga. Najbezpieczniej, jeśli zawierzą mądrości sekty medycznej i jej „autorytetom”. Ludzie, którzy stanowią znakomitą mniejszość (w tym ruch Biosłone) – są ludźmi posiadającymi właśnie taką samoświadomość – oni osiągnęli wyższą formę egzystencji – oni już nie mają patologicznej funkcji umysłu, jaką mieli, kiedy byli pacjentami. Znakomita większość, wśród nich i pacjenci – są podatni na wpływy propagandy nihilizmu i niezdrowego trybu życia. A ponieważ ich biologiczna funkcja umysłu jest nieprawidłowa, to nie potrafią odróżnić dobra od zła (w sferze moralnej) oraz zdrowo-rozsądkowego tryby życia od niezdrowego.

Propagując ideę ruchu Biosłone wśród tutejszej (sieradzkiej) społeczności, wielokrotnie napotykam się na opór z jej strony w poznawaniu wiedzy o zdrowiu, który wynika z braku owej samoświadomości. Prezesi, członkowie różnych stowarzyszeń czy kół, grup wsparcia czy samopomocy (ludzie chorzy na tzw. nieuleczalne choroby), nie chcą takiej „nieautorytatywnej” wiedzy. Przykładowo: chorującemu na cukrzycę II typu, jeśli mu powiem, że ma szanse wyleczenia się z tej choroby, to widzę blady strach w jego oczach, a potem wątpliwość i niedowierzanie, kwitujące lekkim uśmiechem na jego twarzy. Wówczas zaczyna prowadzić wewnętrzną walkę: co będzie z jego grupą inwalidzką, przecież mogą mu ją zabrać; jak on się rozstanie ze swoim dozgonnym dobrodziejem diabetologiem; jak może odstawić swoje „paski ketonowe”, na które musi posiusiać, żeby sprawdzić poziom ciał ketonowych w moczu; jak może pozbyć się glukometru, igieł oraz innego sprzętu dla diabetyków, które otrzymał za darmo od jakiejś fundacji lub firmy farmaceutycznej; jak może odstawić leki na cukrzycę, skoro wierzy w to, że cukrzyca wzięła się z ich niedoborów w organizmie; mogę nie jechać za darmo do Łeby, Ustki, Helu w okresie wakacji; pozbawię się uczestnictwa w spotkaniach, zabawach tanecznych, prelekcjach z mądrymi profesorami – mojego koła/stowarzyszenia; w końcu pozbawię się możliwości kandydowania na prezesa stowarzyszenia, a potem ewentualnego kandydowania do partii politycznej; itd. Podobnie rzecz się ma w instytucjach skupiających: chorych na SM, ZZA i innych. Ponadto dla tych ludzi, takim psychologicznym czynnikiem samoobronnym jest manifestowanie swojego bohaterstwa czy pewnej formy heroizmu: - oto ja jestem tym lepszym człowiekiem, bo mimo trudnych czasów, walczę na co dzień z chorobą nieuleczalną i mam głowę podniesioną do góry; jestem kimś wyjątkowym. Chory na SM czy raka – powie: - jestem kimś lepszym niż alkoholik czy diabetyk, bowiem oni na własne życzenie zachorowali, bo nie dbali o siebie; byli łakomi na słodycze i alkohol, nie znali umiaru. Alkoholik tzw. bierny powie, że to on jest z narodu wybranego, to on otrzymał przywilej drugiego życia, że jego Stwórca czy Siła wyższa (jak twierdzą) – wyróżnili spośród innych chorych na inne choroby nieuleczalne; itd. itp.

I jak dorosły może nie przekazać takiej patologii na swoich potomków. Przecież od kołyski nieprawidłowo wychowuje swoje dziecko. Dziecko takie w wieku dorosłym ma nieprawidłowo ukształtowaną osobowość, ponieważ ma zaprogramowane, że: rodzice muszą mu zapewnić wychowanie; nauczyciel ma obowiązek go czegoś nauczyć w życiu, jakiegoś zawodu w przyszłości (najlepiej, żeby nauczył się za niego, bo jemu się nie chce); stróż prawa i porządku ma obowiązek zabezpieczyć jego nietykalność osobistą i jego prawo do porządku prawnego (a on może sobie postępować amoralnie, bezprawnie, wałęsać się po największych „dziurach” w porach nocnych); ksiądz ma obowiązek go rozgrzeszyć (a jego dusza może hulać, skoro wie, że będzie mu wybaczone, jak tylko się wyspowiada); jego pracodawca ma obowiązek dać mu pracę, więc może się przespać na łopacie przez 8 godzin; lekarz ma obowiązek zabezpieczyć jego zdrowie, więc nie musi się obawiać i dbać o nie, bo lekarz wie lepiej, bo jego uczono tyle lat (jeśli teraz nie choruję nawet na katar, to ile mam jeszcze czasu, zanim zachoruję na raka…).

W takich sytuacjach, moje działania zmierzające do propagowania idei Biosłone są wysoce podejrzane o jakieś sekciarstwo, bo przecież są one w konflikcie interesów z powszechną wiedzą naukową.
« Ostatnia zmiana: 01-01-2011, 22:51 wysłane przez Zibi » Zapisane
Sting
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 41
MO: 3.08.10 (Break od 01.10)
Skąd: Warszawa/UK
Wiadomości: 617

« Odpowiedz #1 : 01-01-2011, 23:13 »

No tak ja jestem już wstanie to zrozumieć. Można powiedzieć, że dojrzałem z czasem do tej myśli, że to ja i tylko ja jestem odpowiedzialny za moje zdrowie. Niestety moja siostra pani mikrobiolog wyśmiewa tę teorię. Nawet nie dopuszcza do myśli, że dieta może wszystko zmienić, liczą się badania, leki i wtedy widzi ozdrowienie. Dumna jest z medycyny, że w tych czasach można rodzić po 40 stce, bo są suplementy i wówczas dzieci rodzą się silne i zdrowe. Mojej mamie idea Biosłone łatwiej się przyswaja. Co tylko świadczy o tym, że im bardziej człowiek się kształci medycznie tym bardziej staje się ogłupiony i nie ma szans przynajmniej w tym przypadku dojść do porozumienia.
Zapisane

Pragmatism
Antonio
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 53
MO: 31-10-2009
Wiedza:
Skąd: Bergamuty
Wiadomości: 990

« Odpowiedz #2 : 01-01-2011, 23:59 »

Z tymi wyjątkowymi czasami to przesada. Dawniej kobiety także rodziły po 40-ce zdrowe i silne dzieci. Bez pomocy medyków. Wątpliwym sukcesem medycyny jest to, że może dziś rodzić kobieta po 70-ce? msn-wink
« Ostatnia zmiana: 02-01-2011, 00:01 wysłane przez Antonio » Zapisane

I'm going through changes
Meagi
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 49
MO: 22-01-2010
Skąd: Lublin
Wiadomości: 146

« Odpowiedz #3 : 02-01-2011, 09:54 »

Cytat
Właśnie pacjentyzmem są przesiąknięci ludzie o mentalności post-socjalistycznej. Są patologicznie uzależnieni od instytucjonalizmu powszechnego. Cenią sobie „bezpieczeństwo” lub jakieś pseudo przywileje, wynikające z nostalgii za czasami, w których była powszechna „opiekuńcza” rola państwa – kosztem własnej wolności, samodzielności, samoświadomości. Nie mają tej świadomości, z której wynika, iż człowieka organizm – to twór doskonały, stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga.

Generalnie zgadzam się z większością tego co napisałeś Zibi, jednak wydaje mi się, że źródło pacjentyzmu nie do końca tkwi w poprzednim ustroju. Chyba pacjentyzm występuje w każdym kraju. A nostalgia wynika z tego, że to były czasy młodości osób, o których piszesz.

Wydaje mi się, że źródłem pacjentyzmu jest właśnie (między innymi) brak poczucia bezpieczeństwa. Ale chodzi mi o takie wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, które powoduje, że człowiek jest stabilny i nie daje się nastraszyć: innym ludziom, firmom farmaceutycznym czy komukolwiek. I nie daje się nabrać na to, że ktoś inny niż on sam, może mu to bezpieczeństwo zapewnić. Teraz takie są czasy, że ludzie są straszeni ze wszystkich stron. I jeszcze często sami się straszą między sobą. Być może z tego strachu nie chcą brać odpowiedzialności za siebie, ani za swoje zdrowie. Jak takim ludziom chcesz pomóc otworzyć oczy, to oni je jeszcze bardziej zaciskają.

Z poczuciem bezpieczeństwa wiąże się jeszcze poczucie własnej wartości. I nie chodzi tu o to co nam media tak usilnie wciskają - że niby poczucie własnej wartości to pewność siebie wynikająca z tego, że jestem ładniejsza/ładniejszy od innych, bo mam np. bielsze zęby czy lepsze ciuchy.
Chodzi o takie poczucie wartości, z którego wynika, że nawet z tymi nieco żółtymi zębami i w ubraniach niekoniecznie markowych, jestem w porządku i jestem wartościowym, fajnym człowiekiem.
I właśnie może to co piszesz Zibi (a bardzo mi się to zdanie spodobało) - poczucie, że każdy człowiek jest tworem w pełni doskonałym. I nie trzeba nic ulepszać. Wystarczy zadbać.
I wydaje mi się, że dopiero człowiek, który ma chociaż minimalne poczucie bezpieczeństwa i jako takie poczucie własnej wartości, może skorzystać z wiedzy oferowanej przez Biosłone i wziąć zdrowie we własne ręce.
« Ostatnia zmiana: 02-01-2011, 10:04 wysłane przez Apollo » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #4 : 02-01-2011, 10:18 »

Wydaje mi się, że źródłem pacjentyzmu jest właśnie (między innymi) brak poczucia bezpieczeństwa. Ale chodzi mi o takie wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, które powoduje, że człowiek jest stabilny i nie daje się nastraszyć: innym ludziom, firmom farmaceutycznym czy komukolwiek. I nie daje się nabrać na to, że ktoś inny niż on sam może mu to bezpieczeństwo zapewnić.
Pacjenci są tworzeni już od kołyski. Lekarz rodzinny to niejako członek rodziny, a więc medycyna jest czymś dającym poczucie bezpieczeństwa, na jednym poziomie z rodzica, dziadka, ciotkami i wujkami. Okresowe badania dziecka, szczepienia oraz wpajanie w dziecko, że dbać o zdrowie to znaczy iść do Pana Doktora. W szkole też nie jest lepiej, ponieważ dzieci nie uczy się o zdrowiu (taki przedmiot nie istnieje), tylko o tym, żeby bać się zarazków. Media także biorą istotny udział w tym ogłupianiu społeczeństwa, nagłaśniając "sensacyjne" osiągnięcia medycyny. Tym sposobem wpaja się pacjentom złudne poczucie bezpieczeństwa, no bo przecież postęp w medycynie jest już większy, od postępu w jakości papieru toaletowego, czy w innych działach gospodarki.

Z drugiej strony jest straszenie wymuszające zakup jakichś "prozdrowotnych" specyfików, bo bez nich organizm ludzki z pewnością przestanie funkcjonować. Tym sposobem pacjenci mają niepewne poczucie bezpieczeństwa, jeśli tak to można ująć. Ponadto przekonuje się pacjentów, że choroba jest niejako wpisana w nasze życie, bo na coś przecież trzeba umrzeć...

Dopiero gdy nabędziemy wiedzę o zdrowiu, mamy prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, dające tę pewność i wiarę w samego siebie. Ale do tego potrzeba sporo wysiłku i czasu, by, jak mawiał Paracelsus: Nie tyle poznać to, czego się nie wie, ile zapomnieć to, co się wie, lub w co się wierzy, że się wie.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Meagi
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 49
MO: 22-01-2010
Skąd: Lublin
Wiadomości: 146

« Odpowiedz #5 : 02-01-2011, 10:46 »

Cytat
Dopiero gdy nabędziemy wiedzę o zdrowiu, mamy prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, dające tę pewność i wiarę w samego siebie. Ale do tego potrzeba sporo wysiłku i czasu, by, jak mawiał Paracelsus: Nie tyle poznać to, czego się nie wie, ile zapomnieć to, co się wie, lub w co się wierzy, że się wie.

Czasem nawet odwagi, żeby odrzucić iluzję pseudobezpiecznego świata, którą serwuje się nam od małego smile.
Jeżeli o mnie chodzi to coraz większe poczucie bezpieczeństwa znajduję w świadomości, że mam wpływ na własne zdrowie. Wreszcie nie jestem bezsilna.
« Ostatnia zmiana: 02-01-2011, 10:59 wysłane przez Meagi » Zapisane
Sting
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 41
MO: 3.08.10 (Break od 01.10)
Skąd: Warszawa/UK
Wiadomości: 617

« Odpowiedz #6 : 02-01-2011, 11:03 »

Ja znowu przychodzę z przykładem, ale tym razem innym. Znam też znajomych, którzy mają dylematy, bo są biedni. Nie mogą pozwolić sobie na oczyszczanie, na przeleżenie gorszych dni w domu, bo są zapracowani, a jak twierdzą ledwo im starcza, aby przeżyć. Ta grupa ludzi mówi, że chciałaby zastosować, ale nie jest w stanie się poświęcić, bo np. nie będzie kto miał czynszu zapłacić. Dziwne jest to, że ci bogatsi często tak samo się tłumaczą: kto mi da wolne? Jak to żyć bez chleba - nie da się. Ja odczuwam, że to jest objaw lenistwa, pogoni za pieniądzem. Jednak gdzieś Mistrz opisał bodajże 7 charakterów ludzkich, i to by też tutaj miało swoje odzwierciedlenie.
« Ostatnia zmiana: 02-01-2011, 12:54 wysłane przez Apollo » Zapisane

Pragmatism
Kalina
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992

« Odpowiedz #7 : 02-01-2011, 22:15 »

Cytat
Przykładowo: chorującemu na cukrzycę II typu, jeśli mu powiem, że ma szanse wyleczenia się z tej choroby, to widzę blady strach w jego oczach, a potem wątpliwość i niedowierzanie, kwitujące lekkim uśmiechem na jego twarzy. Wówczas zaczyna prowadzić wewnętrzną walkę: co będzie z jego grupą inwalidzką, przecież mogą mu ją zabrać;
Mam podobne spostrzeżenia. Ludzie ci schowali się za swoją chorobą jak za tarczą. Mogą rozmawiać, tylko o nowych lekarzach, lekarstwach, nowych osiągnięciach medycyny.
Przy próbie skierowania rozmowy na temat zmiany sposobu życia, dbania o zdrowie, dostają białej gorączki.
Jest to wybór tych ludzi, szkoda tylko, że dbający o zdrowie muszą za to płacić  .
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #8 : 24-01-2011, 09:39 »

Trwa codzienna regularna walka o to, by nie dać z siebie zrobić ofiary, na której możni rządzący światem robią lukratywne interesy: - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=17337.msg126726#msg126726
Zapisane
AndrzejW
« Odpowiedz #9 : 25-01-2011, 21:31 »

A najgorszy w tym wszystkim jest relatywizm moralny. Lekiem na ciąże (gdzie matka może mieć problemy z utrzymaniem i zapewnieniem warunków godnych)jest aborcja, bo zamiast prowadzić pro-rodzinną politykę i wspomóc taką matkę, pluje się np. na kościół za skostniałe poglądy. Zwalamy wszelkie wyrzuty sumienia na innych wybielając się tym samym. Do tego doprowadziła ta cała indoktrynacja, która nie życzy sobie świadomego społeczeństwa. Ktoś ten system określił mianem gospodarki strachu. Wywołuję się umyślnie lęki za pomocą mediów, o jutro, o zdrowie pokazując wymyśloną chimerę i oferuje się remedium w postaci Belerofonda, prosta metoda na wytworzenie kolejnej sztucznie wygenerowanej potrzeby, czy to w postaci leków, czy calgonu i innego badziewia. To działanie dotyczy w obecnych czasach każdej płaszczyzny życia.
« Ostatnia zmiana: 25-01-2011, 21:37 wysłane przez AndrzejW » Zapisane
Sobol
« Odpowiedz #10 : 25-01-2011, 21:53 »

No cóż, kobiety w Europie zabijają nienarodzone dzieci. Muzułmanki nie. Odpowiedź nasuwa się sama.
Zapisane
Sting
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 41
MO: 3.08.10 (Break od 01.10)
Skąd: Warszawa/UK
Wiadomości: 617

« Odpowiedz #11 : 25-01-2011, 22:05 »

Jedne wierzą a drugie nie.
Zapisane

Pragmatism
Sobol
« Odpowiedz #12 : 25-01-2011, 22:10 »

Wśród europejek rzekomo sa wierzące, ale nie w tym rzecz. Za 50 lat sytuacja może być nieciekawa pod wieloma względami. disgust
Zapisane
AndrzejW
« Odpowiedz #13 : 25-01-2011, 22:16 »

Istotne jest to aby mimo wszystko żyć świadomie, tak samo jak w dziedzinie zdrowia ważna jest profilaktyka, często trzeba nam dotrzeć do istoty problemu, tak i w zagadnieniach społecznych, wyłączyć tv i uciec z matrixa, i zacząć brać odpowiedzialność za swoje czyny, w następnej kolejności czynić dobrze i zarażać tym innych i otwierać im oczy. Często przy ostatnim widać niezły pomysł na biznes i tu zaczyna się cała kołomyja i budowa koncernu. Mi wystarczy świadomość, że można godnie żyć bez wielkiej fortuny, a co za tym idzie dużo wiarygodniejsza jest prawda obiektywna serwowana przeze mnie.
Zapisane
Sting
Stały bywalec
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 41
MO: 3.08.10 (Break od 01.10)
Skąd: Warszawa/UK
Wiadomości: 617

« Odpowiedz #14 : 26-01-2011, 07:57 »

A w czym rzecz?
Zapisane

Pragmatism
Meagi
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 49
MO: 22-01-2010
Skąd: Lublin
Wiadomości: 146

« Odpowiedz #15 : 26-01-2011, 08:03 »

No cóż, kobiety w Europie zabijają nienarodzone dzieci. Muzułmanki nie. Odpowiedź nasuwa się sama.

Że powinieneś się przeprowadzić do krajów muzułmańskich?
« Ostatnia zmiana: 26-01-2011, 09:30 wysłane przez Meagi » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #16 : 26-01-2011, 08:44 »

No cóż, kobiety w Europie zabijają nienarodzone dzieci. Muzułmanki nie. Odpowiedź nasuwa się sama.

Jak te dzieci już podrosną to muzułmanki co najwyżej mogą je okaleczyć (dziewczynki), wychłostać albo ukamienować w zależności od lokalnego kolorytu.
Zapisane
AndrzejW
« Odpowiedz #17 : 26-01-2011, 08:54 »

Lub wysłać z dumą na misję samobójczą.
Zapisane
Sobol
« Odpowiedz #18 : 26-01-2011, 12:19 »

Meagi, to prywatna sprawa każdej z pań. Nawiązałem do postu wyżej. O wnioskach, o których wspomniałem można sobie poczytać.
Nie miałem intencji rozpętywania dyskusji ideologicznej.  smile
Zapisane
Meagi
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 49
MO: 22-01-2010
Skąd: Lublin
Wiadomości: 146

« Odpowiedz #19 : 26-01-2011, 12:48 »

Ależ raczej niczego nie rozpętałeś smile

Odpowiedź nasuwa się sama.
Taka odpowiedź mi się nasunęła. A swoją drogą skąd wiesz, że muzułmanki nie usuwają ciąż?
« Ostatnia zmiana: 26-01-2011, 12:58 wysłane przez Meagi » Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!