Niemedyczne forum zdrowia
19-04-2024, 16:01 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2 3 ... 7   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dieta prozdrowotna dla małego dziecka - proszę o rady  (Przeczytany 88247 razy)
Monya
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: lipiec 2011
Skąd: Kraków
Wiadomości: 109

« : 20-02-2011, 17:00 »

Zbieram siły i pomysły na przeprowadzenie diety prozdrowotnej u mojej 3-letniej córki. Dziecko jest alergiczne, ma odstawiony gluten, ale być może coś jeszcze ją uczula. Piszę być może, bo wysypka na policzkach może być też wynikiem wprowadzenia MO (listopad '10) Niestety, pierwszy etap widzę czarno - będzie głodówka. Boję się, że mogę zaszkodzić dziecku, więc proszę o rady i pomysły w kwestii śniadań/zup/kolacji.
Na śniadania jemy kaszę jaglaną z owocami lub jajecznicę przegryzaną bułką kukurydzianą. Samej kaszy córka nie zje, samą jajecznicą się nie naje.
Zupy - jak ugotować zupę jarzynową bez marchwi i ziemniaków? Kwaśnych zup typu kapuśniak czy ogórkowa córka nie lubi. Czy można dziecku podawać rosół, mimo że jest gotowany na marchewce?
Kolacja - ten sam problem co ze śniadaniami.
Czy można lambasy z kaszy gryczanej/ryżu ciemnego?
Czytałam wszystkie przepisy na portalu i na dziale kulinarnym. Niestety, większość z nich wydaje mi się odpowiednia dla osób dorosłych.
Mam jeszcze taką wątpliwość - skoro w DP chodzi o wyzerowanie organizmu, aby zobaczyć co mu szkodzi, jaka jest pewność, że masło, jaja, czy któreś z warzyw z I etapu nie szkodzi? Ja nie wiem co uczula moje dziecko, nie ma gwałtownych reakcji po zjedzeniu czegokolwiek, a jednak katar i wysypki są.
« Ostatnia zmiana: 18-03-2011, 08:22 wysłane przez Rysiek » Zapisane
Amelia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 588

« Odpowiedz #1 : 20-02-2011, 23:21 »

Mam ten sam problem. Ukształtowane nawyki żywieniowe u kilkuletniego dziecka trudno jest zmienić. Jak Wy karmicie swoje dzieci? Ja staram się unikać podawania tradycyjnych kanapek. Sporadycznie dziecko je słodycze, ale jogurtów, serków smakowych nie potrafię dziecku odmówić.
« Ostatnia zmiana: 20-02-2011, 23:23 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #2 : 21-02-2011, 02:22 »

samą jajecznicą się nie naje.
Otóż naje się, jeśli ilość jajek będzie wystarczająca do najedzenia się. Jeśli tylko dziecko nie ma uczulenia na jajka, to karmienie ich nimi jest sytuacja idealną. Do tego można dodać kaszę albo bułki kukurydziane, ale raczej symbolicznie, niż jako bazę.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Eso75
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-05-2007
Wiedza:
Wiadomości: 678

« Odpowiedz #3 : 21-02-2011, 08:32 »

Pamiętam, że gotować z marchewką i ziemniakami można, ale po prostu w I etapie nie można ich potem zjeść. Dużo przepisów na forum jest bardzo dobra dla dziecka, tylko trzeba to odpowiednio przyrządzić. Najlepiej dla takiego malucha dobrać potrawy mięsne - pulpety, gołąbki (zamiast ryżu proponowano kiedyś kaszę jaglaną), jajko ze szczypiorkiem, z niewielkim dodatkiem dobrej szynki (będzie bardziej sycące), można również kupić mięso, naturalny flak i zrobić swoją kiełbaskę - zrobienie niewielkiej ilości nie stanowi dużego problemu, jest dużo przepisów na internecie - i gotować dziecku (małe dzieci, jak moje, dość często bardzo lubią kiełbaskę, nawet jak nie lubią mięsa pieczonego), warzywa można czasami przemycić w pulpetach, zmielić to razem z mięsem i poddusić (takie warzywa może nie będą straszliwie wartościowe, ale trochę wartościowych składników chyba w nich zostanie). Surówki trzeba dobrać takie jakie dziecko lubi, bo jeśli czegoś nie cierpi to po zjedzeniu dwa lub trzy razy na siłę zaprze się i może wtedy być problem. Jak kiedyś napisał Mistrz, można w kółko jeść surową marchewkę, kapustę kiszoną itp.
Mnie się wydaje, że nawyki żywieniowe trzyletniego dziecka jest łatwiej zmienić, niż u dziecka np. ośmioletniego. I etapu diety raczej nie powinno się zaczynać dopóki dziecka nie przestawi się naturalnie na trochę zdrowszą żywność, bo ograniczenie raptem wszystkiego z jednoczesną zmianą posiłków, to chyba za dużo. Podstawa to znalezienie pokarmów i ich formy, które maluchowi smakują, a potem w krótkim czasie się przyzwyczai. Wydaje mi się, że szybciej niż rodzice, a już na pewno szybciej niż babcie smile.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 12:58 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Monya
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: lipiec 2011
Skąd: Kraków
Wiadomości: 109

« Odpowiedz #4 : 21-02-2011, 08:54 »

Jajka kiedyś wyszły nam na biorezonansie jako uczulające, chociaż średnio wierzę w tę metodę diagnozowania. Faktem jest jednak, że jajecznicy córka długo nie chciała jeść, więc nie wmuszałam. Teraz, od czasu do czasu ma na nią ochotę, ale też z umiarem. Kiełbaskę spróbuję zrobić, dobry pomysł. Nadal nie wiem co z lambasami, bo bułki kukurydziane chyba odpadają w ciągu tych krytycznych 3 tygodni?
Moje dziecko je bardzo mało tego śmieciowego jedzenia, niestety we wrześniu idzie do przedszkola, a tam to już będzie różnie, dlatego spieszę się z przeprowadzeniem tej diety teraz, kiedy jest jeszcze pod moją kontrolą. Niestety, nie ma gotowca na DP dla maluchów, a szkoda.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 12:59 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Machos
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 01-04-2007
Skąd: Skierniewice
Wiadomości: 2.302

WWW
« Odpowiedz #5 : 21-02-2011, 10:02 »

niestety we wrześniu idzie do przedszkola, a tam to już będzie różnie, dlatego spieszę się z przeprowadzeniem tej diety teraz, kiedy jest jeszcze pod moją kontrolą.
Kiedyś Damian, teraz Wiktoria do przedszkola chodzi na godzinę 9. W domu jest przyzwyczajona zjeść śniadanie. Na szczęście w przedszkolu mają kuchenne zaplecze, więc smaczne obiady dzieciom gotują. Odbieraliśmy ją przed podwieczorkami. Teraz zostaje dłużej, ale najczęściej sama oddaje nam wafelki, czy danonki, które dostała przy podwieczorku. Lądują w koszu. Za to już po przedszkolu, w domu jada porządną miskę.

Możesz ustalić z paniami z przedszkola, co dziecko może, a czego nie może. My tak zrobiliśmy i na podwieczorek Wika pije herbatę, a nie mleko.
Zapisane

Zamiast się badać, lepiej wypić miksturę oczyszczającą, najlepsze świadectwo badania organizmu, które w przypadku istniejących chorób widać po objawach. Machos.
Monya
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: lipiec 2011
Skąd: Kraków
Wiadomości: 109

« Odpowiedz #6 : 21-02-2011, 10:16 »

Z mlekiem nie będzie kłopotu, starsza chodzi i na moją prośbę (nawet bez zaświadczenia lekarskiego) ma odstawiony wszelki nabiał. Bardziej martwi mnie to, czy panie poradzą sobie z glutenem, no i nie da się uniknąć cukru. Na pewno będę ją odbierała przed podwieczorkiem, ale śniadania będzie raczej jadała w przedszkolu. Jest opcja przedszkola prywatnego, gdzie dzieci jedzą posiłki przyniesione z domu, ale nie wiem czy będzie nas na nie stać.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 13:00 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Eso75
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-05-2007
Wiedza:
Wiadomości: 678

« Odpowiedz #7 : 21-02-2011, 10:44 »

Nie ma sensu rujnować stanu swojego rachunku bankowego tylko po to, żeby dziecko lepiej jadło. Poza tym, zapłacenie więcej za przedszkole nie jest z tym równoznaczne.
Problem z glutenem w przedszkolu mojego Synka był do czasu, aż powiedziałam, że lekarz postawił hipotezę, że objawy mojego Syna (miał tiki i ciągłe kropki na buzi), mogą być spowodowane przez gluten i dziecko nie może jeść nic z glutenem co najmniej przez rok. Po tym zrezygnowano z zaświadczeń od alergologa, kazano mi zrobić listę czego Mały nie może jeść. Mojemu dziecku pani intendentka kupuje teraz makaron ryżowy, mąkę kukurydzianą, chlebki ryżowe i kukurydziane.
Jajecznicy moje dziecko nie znosi nawet w formie zapachu, na odległość. Zamiast tego je jajka w omletach z kiełbaską (mały dodatek mąki kukurydzianej i amarantusowej) lub w plackach z jabłkami na śniadanie. Przyzwyczaił się choć marudził i teraz nic innego na śniadania jeść nie chce, a ja wiem, że idzie do przedszkola Najedzony. Dodam, że w przedszkolu jest o 7:10, a rano jeszcze pije MO.
Machos ma rację, podstawą jest dostateczna ilość dobrego jedzenia w domu. Jak dziecko nie doje w przedszkolu, lub zje czasami coś niezdrowego, to nic strasznego mu nie będzie, jeśli w domu będzie miał "komplecik budulcowy".
A co do przedszkola, to przejrzyj na początku jadłospis, jeżeli będzie w nim za dużo słodyczy (bo to łatwo na drugie śniadanie dać wafelka, pączka) idź do Pani dyrektor i grzecznie porozmawiaj, że może warto zadbać o zdrowie dzieci, zmieniając te smaczności np. na owoce. Albo po prostu napisz anonimowe pismo, w przedszkolach z reguły są takie skrzynki. Ale to wszystko na przyszłość.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 13:01 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #8 : 21-02-2011, 10:50 »

Cytat
Sporadycznie dziecko je słodycze, ale jogurtów, serków smakowych nie potrafię dziecku odmówić.
To może poszukaj na forum postów młodych ludzi, którzy tu się pojawiają jako zombi i się zastanów, czy chcesz takiego losu dla swego potomstwa. To Ty masz problem, nie Twoje dzieci! Ja jednym ruchem wycięłam wszystko.
Dzieci spokojnie mogą jeść jajka pod wszelkimi postaciami na śniadania, można upiec pasztet, można zrobić lub kupić dobrą, surową kiełbasę. Należy dziecko nauczyć jeść zdrowo. Jak w lodówce nie ma śmieciowego jedzenia, to po krótkim czasie nabierze zdrowych nawyków. Z przedszkolem to rzeczywiście może być problem. Ja prowadziłam dzieci po śniadaniu i zabierałam przed obiadem. One i tak nie znosiły jedzenia przedszkolnego. Natomiast jak ktoś długo pracuje, to chyba powinien skorzystać z rad Eso.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 10:57 wysłane przez Iza38K » Zapisane
Amelia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 588

« Odpowiedz #9 : 21-02-2011, 15:47 »

Cytat
To Ty masz problem, nie Twoje dzieci
Izo, tak, mam problem. Nie wiem, jak mogę wyperswadować małej księżniczce, która nic innego nie lubi prócz słodkiego, miękkiego i kalorycznego. Nakłaniam ją do jedzenia jajecznicy na śniadanie, wymyśłam omlety z dodatkami- a'la pizza z odrobiną sera i ketchpu, zupy, surówki, a ona grymasi. Wystarczy, że pojedzie w gości, sięga po to, co dają lub częstują i na nic zdaje się moje tłumaczenie. Przyznam, że niejednokrotnie broniąc swoich racji, poróżniłam się z róznymi osobami, nawet mi bliskimi.
Zaś na przedszkolne jedzenie nie mam wpływu, dziecko je kanapki, tak jak wszystkie dzieci w przedszkolu. Pracuję w takich godzinach, że nie zdołam zabrać dziecka przed obiadem, a często  podają to, czego nie powinni- makaron, pierogi, naleśniki. Przecież zdają sobie sprawę że źle zbilansowanego jadłospisu, w końcu komponuje go jakiś "dietetyk", który powinien się na tym znać- o zgrozo!!!
Co mam powiedzieć czteroletniemu dziecku- "nie jedz nic, co ci dają". Nikt nie zrobi dla niej wyjątku i nie usmaży jej jajecznicy. Polska kuchnia jest niezdrowa, kaloryczna i prowadzi do chorób cywilizacyjnych, tylko jak to wytłumaczyć małej? Ona uczy się nawyków ( ja uczyłam sie przez ostatni rok, zanim pojęłam podstawę żywienia człowieka i zastosowałam zasady DP), ale ja nie mam często wpływu na to, co dziecko je, jest poza moim zasięgiem.
Czy mogę zastąpić serki śmietaną z odrobiną cukru lub miodu?
Sukcesem jest natomiast fakt, że mała (z okołomiesięczną przerwą- miała wycięty wyrostek) pije miksturę już rok i odchorowuje przeziębienia bez antybiotyków.

Cytat
Należy dziecko nauczyć jeść zdrowo. Jak w lodówce nie ma śmieciowego jedzenia, to po krótkim czasie nabierze zdrowych nawyków.
Staram się, ale u mnie jest problem z mężem, który uwielbia, np. słodkie serki i sam je zajada.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 15:51 wysłane przez Amelia » Zapisane
Livia
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: lipiec 2008
Wiadomości: 100

« Odpowiedz #10 : 21-02-2011, 15:59 »

Moje dzieci jadły kiedyś mnóstwo makaronu - bo bardzo go lubiły. Po przejściu na dietę bezglutenową makaronu brakowało im najbardziej. Próbowaliśmy różnych makaronów bezglutenowych, ale skład taki, że strach czytać - same E ileś tam, zapach - mokrej ścierki, a smak też niespecjalny. Aż wreszcie wpadliśmy na makaron kukurydziany - skład: mąka kukurydziana i woda. Nie modyfikowany genetycznie, koszerny:-). Nam bardzo smakuje.
Zapisane
Karola
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 40
MO: 01.05.2010
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 31

« Odpowiedz #11 : 21-02-2011, 16:44 »

Mnie też ciarki przechodzą na samą myśl o tym, czym potrafią karmić dzieci w niejednym przedszkolu. Synek ma teraz 2,5 roku, od września będzie chodził do przedszkola. Wypytywałam kiedyś mamy na placu zabaw o przedszkole, które z mężem namierzyliśmy. Jedna mama opowiadała o nim w samych superlatywach. Powiedziała, że jej córeczka na początku przez kilka miesięcy w ogóle nie chciała w przedszkolu jeść, ale z czasem zaczęła i to właśnie w przedszkolu nauczyła się jeść... chleb z dżemem, którym w domu gardziła. Dziewczynka (4 lata) miała zaawansowaną próchnicę na przednich zębach. W każdym razie jest całkiem prawdopodobne, że miejsca w tym państwowym przedszkolu w ogóle nie dostaniemy, pozostanie jakieś prywatne, gdzie pewnie można mieć większy wpływ na to, co dziecko będzie jadło, ale za jaką cenę...
Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #12 : 21-02-2011, 17:20 »

Cytat
Staram się, ale u mnie jest problem z mężem, który uwielbia, np. słodkie serki i sam je zajada.
Puść mężowi film o glistach i powiedz mu, że one uwielbiają takie menu, którym On nie gardzi. Wiem, że to perfidne, ale u mnie zadziałało. Jak mąż coś zrozumie, pomoże Ci w wychowywaniu dziecka, bo na razie widzę, że to ono wychowuje Ciebie Amelio.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 17:39 wysłane przez Iza38K » Zapisane
Amelia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 588

« Odpowiedz #13 : 21-02-2011, 20:14 »

Może i masz rację, Izo38K. Prawda boli, ale wolę taką niż kłamstwa.
A czy Ty zawsze byłaś nieuległą i konsekwentną matką? Nigdy nie zdarzyło Ci się odpuścić? Nawet w gościach zakazujesz dzieciom jeść to, co akurat gospodyni podała na stół? Jeśli udaje Ci się być matką, która wychowuje, to podziel się ze mna sposobami, jak to robisz. Będę wdzięczna.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 20:21 wysłane przez Amelia » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #14 : 21-02-2011, 20:34 »

 wacko. Nim trafiłam na Biosłone, to różnie bywało. W gości tak często nie chodzimy. A jak chodzimy to do rozsądnych ludzi, którzy są uprzedzeni, jak się odżywiamy. Pamiętam swego zbulwersowanego ojca, który był wstrząśnięty, gdy moje dzieci odmówiły soków w kartonie i lodów (bo mama zakazała ). Normalnie na mnie krzyczał, ale ja mu spokojnie wszystko wytłumaczyłam. Po chwili zastanowienia przyznał mi rację. Teraz jak odwiedzam dziadków to się mnie pytają, co mają przygotować. Po dwóch latach DP i ZZO, jak zjedzą ze trzy pierogi u babci, to im się krzywda nie dzieje. Widzę jednak potem reakcje skórne, szczególnie u Margoli.
Naprawdę doradzam Ci ten filmik o glistach. Skuteczny straszak  biggrin. A że trochę konfabulują to nic.. Cel uświęca środki  biggrin.
Musisz siebie i dziecko przygotować do tego, że będzie dla innych dziwolągiem. Przed Tobą szkoła, z propagandą mleka, z fluoryzacją zębów, z chipsami i pączkami, przy każdej okazji. Moje dzieci już się uodporoniły na to, że wszyscy im współczują że nie piją mleka, nie jedzą serków, nie piją kolorowych napojów, nie jedzą chipsów. Nawet zniosły ubolewanie higienistki szkolnej, nad "głupotą ich matki", która nie wyraziła zgody na fluoryzację zębów.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 21:39 wysłane przez Iza38K » Zapisane
Amelia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiadomości: 588

« Odpowiedz #15 : 21-02-2011, 20:45 »

Ostatnio u znajomych na stole pojawiły się głównie ciasteczka, ciasta, sałatki z kukurydzą, i... gotowana kiełbasa. Uff, cóż za wybawianie  blink Już myślałam, że niczego nie skosztuję  dry
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 20:48 wysłane przez Amelia » Zapisane
zapasowy99
« Odpowiedz #16 : 21-02-2011, 21:45 »

Cytat
Polska kuchnia jest niezdrowa, kaloryczna i prowadzi do chorób cywilizacyjnych


Bez przesady! Ten wyrok jest chyba na wyrost. Dawniej jedzono po polsku i nikt nie znał chorób cywilizacyjnych. No ale dawniej nie znano słodkich serków, piccy (sic!) i koka koli. Za to popili mleka prosto od krowy, zupy na kościach pojedli i wszyscy byli zdrowi jak rydze.

Tak na marginesie Pani Izo, jak można, to proszę o link do filmu o glistach.
« Ostatnia zmiana: 21-02-2011, 21:49 wysłane przez Zapasowy99 » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #17 : 21-02-2011, 21:49 »

Cytat
wszyscy byli zdrowi jak rydze.
a kto Ci takich bajek naopowiadał?
Zapisane
zapasowy99
« Odpowiedz #18 : 21-02-2011, 21:51 »

To nie bajki, to fakty.

Prababka i pradziadek jedli i pili tylko to, co dawało im gospodarstwo, choroby się ich nie imały.
Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #19 : 21-02-2011, 21:55 »

Prababcia i pradziadek to są "wszyscy"? Ja znam inną historię. Ludzie chorowali z powodu braku higieny, niedożywienia. W mojej rodzinie były znachorki ciekawe po co? I po co niektórzy specjalizowali się w leczeniu chorób?
Zapisane
Strony: [1] 2 3 ... 7   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!