Niemedyczne forum zdrowia
20-04-2024, 11:17 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Początkujący prosi o poprowadzenie  (Przeczytany 8942 razy)
Shaggy60
« : 15-04-2011, 01:25 »

Witam, proszę o poprowadzenie do właściwych nawyków żywieniowych, a co za tym idzie - do zdrowia.  smile

1. Wiek: 51 lat, mężczyzna

2. Rodzaj dolegliwości (problemy fizyczne i psychiczne):
    różne bóle w jamie brzusznej, gazy, przelewanie, uczucie wzdęcia, pełności, zaparcia na przemian z biegunkami, ołówkowe stolce, strzykanie w kolanach, przeszywający ból w prawej części miednicy od jamy brzusznej w kierunku kości udowej (staw biodrowy?), kłucie w okolicy wyrostka (np. po zjedzeniu słodyczy lub wypiciu alkoholu), stale przytkany nos i uszy, stały katar ściekający do gardła (zdiagnozowana w wieku 27 lat (1987) alergia na kurz - test skórny), poczucie braku siły, szybko się męczę (zespół chronicznego zmęczenia?), częste bóle kręgosłupa w okolicy lędźwiowej (zwłaszcza gdy postoję dłużej muszę się położyć na chwilę, by doznać ulgi), migreny (przy skokach ciśnienia atmosferycznego i zmianach pogody) ostatnio rzadziej występują, słabnący wzrok - okulary do czytania (zgodnie z wiekiem? Czy za dużo komputera?), ogólnie stale przymulony, działam jakby na pół gwizdka. W wieku 16 lat hospitalizowany z powodu depresji młodzieńczej. W latach 39-44 przebyta głęboka depresja.

3. Historia choroby – stosowane leki, kuracje i zabiegi:    
    W dzieciństwie miałem częste zapalenia ucha środkowego leczone antybiotykami. Dr. Mirecki z Gdańska (o ile dobrze pamiętam nazwisko) przeczyszczał mi zatoki specjalną pompą i płynem (to było w okresie szkoły podstawowej).
    Często też miałem zatrucia pokarmowe z biegunkami i wymiotami - leczone bodajże węglem i sucharkami i kleikiem ryżowym.
    W wieku lat 6-7 dostałem w głowę kamieniem, w prawą, górną, tylną część czaszki. Po ciosie zrobiłem trzy kroki coraz bliżej ziemi i padłem. Założono mi szwy. Uczyłem się w miarę, lubiłem język rosyjski, rysunki, prace techniczne, fizykę, muzykę. Skończyłem podstawówkę ze średnią 4.0. Gorzej liceum, ledwo 3 i bez matury.
    Z obowiązkowych szczepień pamiętam szczepienie wirusem ospy.
    Na okres podstawowej szkoły przypadło też ropne zapalenie zęba. Trzonowego mleczaka wyrywała pani doktor, a cztery pielęgniarki trzymały mnie, żebym nie zwiał z fotela. Wrzeszczałem, bo bardzo bolało rwanie. Odtąd miałem awersję do dentystów i nie przepadam za nimi do dziś.
    W wieku lat 13 miałem wypadek samochodowy z rodzicami - dachowaliśmy, dostałem od ziemi po głowie. Miałem ból w klatce piersiowej, nie mogłem biegać, bo zatykało mi oddech, o bólu głowy nie wspomnę, ale nikt mnie nie spytał jak się czuję, a ja byłem tak zestrachany całym zajściem, a ojciec tak zaaferowany stanem matki (złamane 3 żebra i obojczyk), że nikomu nic nie powiedziałem. Dziś mam jakieś zwyrodnienie odcinka szyjnego kręgosłupa, coś mi tam zarasta, czasami strzela lub strzyka przy obrocie lub podnoszeniu głowy, a nawet przeskakuje czy wręcz się blokuje.
    W wieku lat 15 byłem hospitalizowany na oddziale nerwic AM w Gdańsku z rozpoznaniem schizofrenii (obecnie skłaniałbym się raczej ku depresji młodzieńczej, podówczas nierozpoznawanej - nie chciało mi się nic robić, nie widziałem sensu życia, rysowałem jakieś koszmarne, uzębione gęby rodem z horrorów). Leczono mnie rosnącymi dawkami Cardiasolu od 5 ml do 50 ml co drugi dzień, przez 1,5 miesiąca. Po iniekcji kręciło się w głowie, miałem nudności i traciłem przytomność na czas od 0,5 godziny do 6 godzin pod koniec tej "kuracji wstrząsowej" confused.
    W tejże Akademii, jako że często leciała mi krew z nosa, wystarczyło się nachylić, przypalono mi kwasem żyłki w nosie.
    W wieku lat 20 próbowałem leczyć w Spółdzielni Lekarskiej ten mój katar. Co dwa tygodnie lekarz wystawiał recepty na "nowy zestaw leków", łykałem mnóstwo specyfików, aż po kilku miesiącach zrozumiałem, że nabijają mnie w butelkę od syropu i przerwałem ten drenaż mojej kieszeni, bo poprawy nie było.
    Zachorowałem też na rzeżączkę i byłem leczony penicyliną najpierw w zastrzykach, później w tabletkach aż do wyleczenia po ok. 6-8 miesiącach?... Trzech?... Nie pamiętam, może to były tygodnie. Dłuuuugo. O czymś na osłonę przewodu pokarmowego nie było mowy, a łykałem po... 3-6 tabletek 3 razy dziennie...? Cud niepamięci.
    W wieku lat 27 w Kanadzie laryngolog testem skórnym wykrył u mnie przyczynę ciągłego kataru - alergię na kurz. Nie pamiętam, jakim lekiem byłem leczony, było to coś w zastrzyku, ale z różnych powodów po ok. roku przerwałem "kurację".
    W następnym okresie poza kilkoma grypami, przeziębieniami, próchniejącymi zębami nie pamiętam większych problemów ze zdrowiem. Aż do kryzysu wieku średniego.
    W 1999 r. wtoczyłem się w głęboką depresję, która trwała do 2004 roku. Nie chciało mi się nic. Leżałem, patrząc w sufit, nie chciało mi się nawet wstać, by się wypróżnić, ani umyć zębów. Zwlekałem się z łóżka przed piętnastą, kiedy żona wracała z pracy. Ja pracowałem w służbie "zdrowia" na zmiany dzienne i nocne, więc stąd to leżenie. Myślałem nawet o samobójstwie, ale nie miałem siły ani się podnieść, ani kupić i zawiązać linę... Praca była męką.
    Początkowo łykałem jakiś słaby lek, który trochę mi pomógł, niestety za namową chorej na depresję znajomej wydębiłem od psychiatry silniejszy lek, po którym pojawiła się biegunka, dziwne uczucie w żołądku i ogólna telepawka całego ciała, która powoli ustępowała przez dwa tygodnie od odstawienia tego "leku", psia krew! Jak nietrudno się domyślić, przerwałem "leczenie". Ale z pomocą przyjaciół, rozmów, długich rozmów i wsparcia od Stwórcy powoli wyszedłem z dołka.
    W roku 2005? 2006? nagle straciłem częściowo słuch w lewym uchu ( "dziura" -40db na 1000 Hz). Byłem leczony tlenem w komorze hiperbarycznej przez dwa tygodnie. Ale oprócz komory dostawałem "coś" na rozszerzenie żył w kroplówce i do łykania Encorton po 6 tabletek 3 razy dziennie, o ile dobrze pamiętam. Słuch wrócił, ale przy wyrównywaniu ciśnienia w uszach podczas kompresji w komorze nadmuchałem sobie do uszu śluzu (kataru), który nijak nie chce stamtąd wyjść.
    Około 2007 r. znajomy pokazał mi książkę dra Janusa "Nie daj się zjeść grzybom candida" i trochę mi ją poczytał (nie chciał jej pożyczyć), ale dopiero w 2008 roku po przeprowadzce do Kłodzka znalazłem stronę Biosłone i zacząłem wraz z żoną pić MO i KB z owocami i miksturę z czosnku zalanego wrzątkiem. Po prawie dwóch latach picia, nie widząc jakby efektów, entuzjazm opadł i przerwaliśmy. Nie zastosowaliśmy DP.
    W połowie marca 2011 poczułem w nocy, w dolnej części brzucha w okolicy wyrostka, jakby coś mi tam pękło i zaczęło się rozlewać w prawo i do góry brzucha w stronę żeber. Po kilku dniach minęło wątrobę i przeszło w lewo. Stolec stał się żółty i ołówkowy o konsystencji prawie normalnej (o ile w ogóle kiedykolwiek widziałem u siebie normalny stolec). Odczuwałem kłujący, kolkowy ból w okolicy wątroby i żeber i niżej. Poszedłem do lekarza. Całe jelito grube było nabite i bolesne. Wstrzymane zostało oddawanie stolca. Dostałem Duphalac na przeczyszczenie i skierowanie na badania krwi i moczu i USG. Wyniki wyszły wzorcowe, jedynie cholesterol ogólny 205. Na USG wyszły torbielki na nerkach, lekko stłuszczona wątroba, woreczek żółciowy bez kamieni i zatorów, gazy i leniwa perystaltyka jelit.  Lekarka na to: "Symulant. Jest pan zdrowy." Smutny Zdrowy? - spytałem. "No, ma pan zespół jelita drażliwego."   Dostałem ulotkę z dietami do stosowania w okresie biegunki i w okresie zaparć.  
    A w ulotce przeczytałem: "Co jest powodem wystąpienia zespołu jelita nadwrażliwego? Przyczyny tej częstej choroby są nieznane... Jest wielce prawdopodobne, że ZJN jest chorobą wywołaną różnymi przyczynami i że nigdy nie poznamy jednego, najważniejszego czynnika sprawczego. Wśród różnych koncepcji brane są pod uwagę uwarunkowania psychologiczne, dietetyczne i bakteryjne zapalenie jelit... Pacjenci z ZJN mają dolegliwości ze strony innych układów i narządów. Somatyzacja powoduje, że częstotliwość NIEPOTRZEBNYCH zabiegów chirurgicznych w tej grupie chorych jest PIĘCIOKROTNIE wyższa niż populacji ogólnej." (BOLD mój. Ulotka pt.: Zespół Jelita Nadwrażliwego - informacje dla pacjentów - pomoc w opracowaniu i konsultacja naukowa: prof. Roman Tomecki, Klinika Gastroenterologii CMKP w Warszawie). Ponieważ nie znalazłem wyczerpującej informacji na temat ZJN w tej ulotce, siadłem do internetu i trafiłem na artykuł dra Janusa i przypomniałem sobie o wydawnictwie Biosłone i tym forum niemedycznym i oto jestem. smile

4. Sposób odżywiania się (w dzieciństwie, młodości i aktualnie), a także stosowane diety:    
    Hm, byłem futrowany mlekiem krowim dostarczanym pod drzwi mieszkania każdego ranka. Lubiłem je pić, ale słodzone. Jedliśmy dużo chleba pszennego, ziemniaki z barszczem, chleb ze smalcem i z cukrem. Był okres, gdy słodziłem herbatę 4,5 łyżeczkami cukru. Mięso też się jadło, barszcze ukraińskie, bigosy z konfiturami śliwkowymi, ciasta, torty, lody, naleśniki z twarogiem na słodko, pierogi ruskie, budynie. Przy przeziębieniu piłem mleko z masłem, miodem i czosnkiem, piłem syrop z cebuli. Do gdzieś 2005 roku jadłem wszystko to, co ludzie zwykli jadać. I hamburgery, i pizzę, do czasu gdy znalazłem w domu książkę Hanny Ciesielskiej "Filozofia zdrowia". Wtedy spróbowałem coś zmienić i zacząłem stosować się do zasady pięciu smaków (przemian) i wg niej przyrządzać potrawy i robię tak do dziś, a zauważyłem, że przepisy pana Józefa też stosują tę kolejność dodawania składników, np. do zupy.
    Robiłem też sobie kurację odchudzającą na zupie z selera naciowego z cebulą, pomidorami i fasolą czerwoną, na indyku i z kaszą gryczaną lub jęczmienną. Odstawiwszy słodycze schudłem z 10 kg w ciągu miesiąca, ale w zimie wróciłem do "normy" - 15 kg nadwagi. Zresztą od dzieciństwa byłem ciut okrąglejszy od kolegów.
    Załapałem się też na dietę dra Kwaśniewskiego, ale nie mogłem się pohamować i przekraczałem wyznaczone ilości do spożycia na dzień, więc przytyłem i odstawiłem po kilku miesiącach.
    Nie ukrywam, że podczas picia MO od 2008 i po zaprzestaniu jej picia, używaliśmy sobie z żoną słodkości. Żona piekła pyszne ciasta śliwkowe, a w zeszłym roku, pod koniec, nauczyła się piec chleb razowy na zakwasie i jedliśmy jeden na tydzień i bardzo nam smakował. Czyżby to on mnie tak zatkał? Zaczęliśmy pić koktajle błonnikowe z owocami, żeby nie wyrzucać nakupionych owoców.
    Od prawie miesiąca stosuję MO, wprowadziłem do diety KB, a od czterech dni DP I. Jest ciężko. Koktajl marchewkowy z zeszłorocznych marchwi z ostropestem nie smakuje nawet ze śmietaną, ale daję radę, gorzej żona, która też się przyłączyła do mnie.

5. Rodzaj wykonywanej pracy (ogólny opis, czy istnieją jakieś czynniki negatywnie wpływające na zdrowie):     Pracowałem i w Gdańskiej Stoczni Remontowej 3 lata 1984-1987 w pobliżu nabrzeży przeładunkowych siarki i fosforytów.
    Grywałem po weselach, a więc w nocy.
    W Kanadzie przez rok 1992 pracowałem w zakładach chemicznych produkujących płyny do mycia i proszki do prania. Nosiłem maskę z pochłaniaczami przez połowę czasu pracy.
    W latach 1994-2008 pracowałem w szpitalu. Miałem kontakt z osobami z gangreną. Na oddziale intensywnej terapii był gronkowiec złocisty. Pracowałem też sporadycznie na warsztacie bez wentylacji, gdzie się szlifowało, spawało, malowało olejną farbą elementy, a do tego koledzy zadymiali pomieszczenie papierochami.
    Od 2009 do 2011 pracuję dwie noce w tygodniu, dorzucam drewno do pieca w kotłowni, czasem trzeba porąbać. Po nocach dochodzę do siebie 2 dni. We wrześniu robiłem co drugą noc i miałem dość.
    Sporo siedzę przed komputerem, komponuję i nagrywam muzykę.

6. Inne niekorzystne czynniki środowiskowe:    
    Mieszkanie 27 lat w Gdańsku. Rafineria, Siarkopol, Zakłady Nawozów Fosforowych, Stocznie - miałem częste drapanie w gardle i kaszel. W stoczniach zdarzały się przypadki poparzeń kwasem siarkowym padającym z nieba. Deszcz spłukiwał pył siarkowy, który fruwał w atmosferze podczas przeładunku koparkami sypkiej siarki z nabrzeża na statki! Okna pomieszczenia, w którym pracowałem, miały wtopione w szyby, widoczne gołym okiem pyłki siarki. Przy przeładunku fosfatów też to świństwo ulatywało w powietrze z nieszczelnych podajników ślimakowych.
     smoke  Moi rodzice "wędzili" mnie od maleńkości papierochami. Wypalali razem 60-70 papierosów dziennie, z czego połowę w pracy, ale resztę ze mną. Tzn. ja nigdy czynnie nie paliłem. Pominę tygodniowe "palenie" podczas obozowiska dla towarzystwa. Gdy miałem ok. 16 lat rodzice przestali palić.
     Alkoholu nie nadużywałem. Raz tylko się upiłem (20 lat) tak że nogi odmówiły mi posłuszeństwa, ale potem się pilnowałem, co nie było łatwe na weselach, ale ja tam byłem w pracy... msn-wink
     Kłodzko, była w pobliżu kopalnia uranu...
    A zresztą, czy ktoś bada co fruwa w powietrzu? Czym są ChemTrails?
    Byłem w Gdańsku jak nad nim przelatywała chmura znad Czarnobyla... confused A teraz znad Japonii lecą ...

Uff, się rozpisałem, jeśli to nie wystarczy, to chętnie uzupełnię. Książki pana Józefa jeszcze nie mam, przeczytałem już sporo jego artykułów i wpisów na forum. Padam... idę spać.
    Proszę o jakąkolwiek odpowiedź. Nie ma dramatu, ale jestem zdecydowany zrobić coś dla swojego zdrowia, a ponieważ jestem mechanikiem przemysłowym, a nie medykiem, to chyba potrzebuję pomocy, bo szczerze mówiąc w tym ogromie wiedzy Biosłone trochę się gubię. Pacjent siedzi we mnie jeszcze głęboko.

Pozdrawiam i dziękuję, że w ogóle jest taka strona i forum alternatywne do Służby Śmierci, jak sobie nazwałem placówki szpitalne po przepracowaniu w takowej 13 lat. Choć w dziale technicznym, ale na OIOMie i na dyżurach napatrzyłem się dosyć na praktyki "ratowania życia" i, niestety, często bezsilność akademickiej wiedzy. smile
« Ostatnia zmiana: 15-04-2011, 10:40 wysłane przez Solan » Zapisane
Iza38K
« Odpowiedz #1 : 15-04-2011, 07:45 »

Niezły horror  biggrin. Ale OK. Zaczynamy od Paracelsusa: Nie tyle poznać to, czego się nie wie, ile zapomnieć to, co się wie, lub w co się wierzy, że się wie . Zamknij swój problem. To już było. Teraz skup się na rozwiązaniu. Skoro tutaj jesteś, to znaczy, że masz wiarę w odzyskanie zdrowia. I tego się trzymaj  smile.

Odżywianie im prostsze, tym lepsze. Jaja (męska jajecznica - chyba, jako facet wiesz, co to oznacza), mięso i surówki. Myślę, że nie zaszkodzą kapuśniaki, czy bigosy na golonkach czy nóżkach.
Co do KB. Jak nie smakuje warzywny, to sobie daruj przez pierwszy etap DP. Możesz dodawać świeżo zmielony ostropest do surówki czy gdzie tam chcesz. W drugim etapie będziesz mógł robić KB owocowy, a już wkrótce zaczną się rarytasy: jagódki, arbuzy, malinki i inne.

Ostatnia sprawa, ale z mojego doświadczenia bardzo istotna. Mieszkasz w pięknej okolicy. Jak najczęściej wychodź z domu na "łono natury" i ciesz się życiem. Oddychaj pełną piersią, raduj się. Nawet jak gdzieś strzyka czy boli. Nie koncentruj uwagi na problemach. One przeminą jak wszystko  smile.
« Ostatnia zmiana: 15-04-2011, 07:47 wysłane przez Iza38K » Zapisane
Shaggy60
« Odpowiedz #2 : 15-04-2011, 08:30 »

Dzięki, Iza za szybką odpowiedź!  clap
Mój ostropest strasznie śmierdzi. Zastanawiam się czy to jego natura czy jako karma dla ptaków został czymś "dośmierdzony". Kupiliśmy go przez internet z firmy Zielony Karmnik po 14zł za kg.

Co do KB z marchwi. Doczytałem gdzieś na forum, że KB są do picia a nie do jedzenia. Poeksperymentowałem z proporcjami wody do ilości pestek, doprawiam śmietaną, solą, pieprzem i ziarnkiem ziela angielskiego zmielonego w młynku z pestkami. Z cytryną był zbyt cierpki. Teraz jest znośny. Dziś  dorzuciłem ząbek czosnku dla zaostrzenia smaku, chyba nie zaszkodzi?

Zacząłem używać soli kuchennej do mycia zębów. Nie wiem czy czegoś nie pokręciłem. Pan Józef chyba gdzieś napisł, że sól niszczy grzyby i uniemożliwia im zasiedlenie się. Miałem chyba jakieś nadżerki bo pojawiły się jakby owrzodzenia w jamie ustnej i ropa przy jednym z zębów. Czułem jej smród i plułem krwią podczas mycia. Chyba mam też początki paradontozy. Ten ropień można chyba zaliczyć do efektów oczyszczania organizmu z toksyn?

Są już inne efekty oczyszczania jelita. Strzelałem drobnymi smołowatymi kawałkami kału wraz z biegunkowym.  

Mam wiarę, żona też się stara stosować do diety. Jeszcze raz dziękuję.  biggrin
« Ostatnia zmiana: 13-05-2011, 15:07 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #3 : 15-04-2011, 08:35 »

Pan Józef chyba gdzieś napisał, że sól niszczy grzyby i uniemożliwia im zasiedlenie się.
Jak można tak głupie wnioski wyciągać!?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
KaZof
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 13-01-2007, pies: 08-11-2008
Wiadomości: 1.096

« Odpowiedz #4 : 15-04-2011, 10:04 »

Z łagodzeniem stanu zapalnego i zamknięciem nadżerek w ustach doskonale radzi sobie ocet jabłkowy. Należy jednak zdawać sobie sprawę, że to działanie objawowe i bez: gruntownego remontu organizmu, zmian nawyków żywieniowych i wyrzeczenia się nawyków pacjenta - żadne działanie objawowe nie przyniesie trwałej poprawy zdrowia, a w tym uzębienia.
Acha, jeszcze może się okazać, po odstawieniu suplobadziewia*, atrap i protez odporności organizmu, że faktyczny stan organizmu jest tak zły, że np. któregoś zęba nie da się uratować. Ale trzeba się cieszyć, że pracujemy na to, by nie stracić kolejnych.

(*) w mim przypadku wiele zła wyrządziło bezrozumne eksperymentowanie ze sposobami leczenia/maskowania/mumifikowania się sposobami dr Janusa, podanymi w książce. Dzisiaj wiem, że jestem do tyłu w zdrowieniu o jakieś dwa lata dzięki zdradzieckim preparatom Olimpu i Candida Clear i jednokrotnym morowaniu w połączeniu z nie-niewinnymi kropelkami homeopatycznymi.
Książka dr Janusa powinna być zakazana dla świadomie zdrowiejącego Biosłonejczyka - chyba, że chce się uczyć mumifikowania, sprawdzać kondycję odporności na swoich kolejnych błędach. Te preparaty konserwują, są protezą, a pod ich płaszczem rabunek naszego zdrowia trwa. Dopiero jak odstawimy te "kule" odporności, nasz organizm odsłania prawdziwy obraz dewastacji, dokona "remanentu" i złoży zamówienie na potrzebne elementy do wykonania samoremontu według własnego planu działania. Nam pozostaje nauczyć się "języka" w jakim się z nami porozumiewa, a takie możliwości mamy dzięki Portalowi.
« Ostatnia zmiana: 15-04-2011, 11:48 wysłane przez KaZof » Zapisane

KaZof, "Wszystko, co mnie nie złamie, wzmocni mnie"
Shaggy60
« Odpowiedz #5 : 18-04-2011, 22:20 »

Panie Józefie, odrobinę wyrozumiałości dla początkujących. Nie był Pan nigdy początkującym?

Oto fragment z Artykułu "Zasady zdrowego odżywiania":
     "Solenie jest jedną z pierwszych metod konserwowania żywności, popularną przed erą lodówek. W tej metodzie wykorzystuje się fakt, że substancje organiczne, ulubiona pożywka drobnoustrojów, po zasoleniu stają się dla nich niejadalne. W zasadzie to żaden wynalazek, ponieważ natura już dawno wykorzystywała i wykorzystuje do teraz tę specyficzną cechę soli. Na przykład nasz własny organizm utrzymuje jałowość dzięki zasoleniu soku żołądkowego, surowicy krwi, moczu, potu, łez. Niesłoni jesteśmy po prostu pożywką dla drobnoustrojów."

Nie doczytałem... jestem mechanik, a nie ...medyk, no, ale powinienem znać różnicę między "drobnoustrojem" a "grzybem". Jest tu tyle wiedzy, że trudno to ogarnąć w kilka tygodni... Uff, nauka kosztuje. Czy to znaczy, że na grzyby sól nie działa? Nie widziałem jeszcze pleśni rosnącej na soli.

« Ostatnia zmiana: 13-05-2011, 15:09 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #6 : 18-04-2011, 22:24 »

My nie walczymy inaczej z grzybami, a inaczej z drobnoustrojami. W ogóle z nimi nie walczymy, jeśli o to chodzi.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Shaggy60
« Odpowiedz #7 : 18-04-2011, 22:34 »

KaZof, zaniepokoiłeś mnie,a nawet przestraszyłeś! eek
Zauważyłem różnice między tym co proponuje dr. Janus a tym co zaleca pan Józef. Łykaliśmy z żoną preparaty z Wilcacory (Cat Claw) i Peau D'Arco, piliśmy MO i KB i piliśmy wodę z zalanego czosnku, i było w miarę OK, ale bez rewelacji. Dlatego zarzuciliśmy po dwóch latach.

Czy naprawdę z dr. Janusem jest tak źle?  wacko

Czy to znaczy, że niepotrzebnie wywaliliśmy kasę na Wilcacorę? Jaki interes może mieć  wspomniany doktor w proponowaniu różnych preparatów? Czy chodzi o to by korzystać z jego kliniki?

Myślałem, że dr i pan Józef grają w jednej drużynie... confused
Zapisane
Shaggy60
« Odpowiedz #8 : 18-04-2011, 22:41 »

Panie Józefie,
No tak, bez grzybów i drobnoustrojów nie moglibyśmy żyć, bo kto by nam w jelitach przerabiał jedzenie na potrzebne do życia witaminy, minerały, cukry itd.

Walczymy ze złymi przyzwyczajeniami wdrukowanymi przez rodziców i środowisko i walczymy z pacjentyzmem.  thumbsup

Chyba trochę to potrwa, mam niezły bigos w "wiedzy" co jest zdrowe a co niezdrowe.   Dzięki.
« Ostatnia zmiana: 13-05-2011, 15:09 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Alinka12
***


Offline Offline

MO: 04.03.2011, córka 7 lat- MO 26.02.2012
Wiadomości: 248

« Odpowiedz #9 : 19-04-2011, 04:42 »

Ja też dałam się nabrać na dr. Janusa, kupiłam kiedyś jego książkę, jadłam te niby zdrowe suplementy, efekt był zerowy, szkoda, że tak się dałam oszukać, no ale teraz na szczęście trafiłam tutaj i bardzo się cieszę. Powodzenia Shaggy.
Zapisane
Shaggy60
« Odpowiedz #10 : 09-05-2011, 10:46 »

3 tygodnie etapu pierwszego DP minęły. Na żołędzi zaczęły mi się ukazywać białe kropki a nawet plamy i swędziały. Czy to rozrost grzyba czy organizm usuwa jego pozostałości? To było tydzień temu, teraz jest jakby lepiej.

Aha, raz zjedliśmy przez przypadek słodzoną kapustę kiszoną (sałatkową) kupioną w sklepie, czy to przekreśla cały pierwszy etap?

Z efektów ubocznych DP etap I - trzy dni ból głowy, teraz ból kręgosłupa w okolicy lędźwiowej, u żony zaparcie!

Niestety KB z marchewki był dla mnie i dla żony nie do przełknięcia, więc piliśmy  sporadycznie.

Parę dni temu byliśmy z żoną na gastroskopii. Żona ma nadżerkę w ścianie żołądka a ja mam lekki stan zapalny błony śluzowej żołądka. Lekarz stwierdził też Helicobacter i stwierdził, że należy się jej pozbyć antybiotykiem...!  Nie jestem przekonany do tej kuracji, zwłaszcza, że jesteśmy na etapie odbudowy flory bakteryjnej jelit.

Żona od lat cierpi na refluks żołądkowo - przełykowy, ma wstręt do mięsa, po mięsie źle się czuje i ma zaparcia i oddaje stolec z krwią. Czy musimy zmienić trochę proporcje mięsa do surówek? Zaczęliśmy pić KB na jabłku i gruszce więc chyba powinno być lepiej. Pomocy. Mnie mięso nie szkodzi, ale martwię się o żonę.
« Ostatnia zmiana: 13-05-2011, 15:11 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Sobol
« Odpowiedz #11 : 09-05-2011, 11:22 »

Chce Pan stosować antybiotyk? Mam wrażenie, że nie czyta Pan forum.
Zapisane
Shaggy60
« Odpowiedz #12 : 13-05-2011, 13:32 »

Panie Sobol,

Cytat
Lekarz stwierdził też Helicobacter i stwierdził, że należy się jej pozbyć antybiotykiem...!  
Gdy pisałem, że nie jestem przekonany do kuracji antybiotykowej, to faktycznie tak było. Rozważaliśmy z żoną taki wariant (myślenie pacjentowe i dra Janusa, który dopuszcza czasami antybiotyk).

Poczytaliśmy o Helicobacter na forum i na portalu wiedzy o zdrowiu i na forum gazeta.pl i nie będziemy stosować antybiotyków. Na razie żona zrezygnowała z kawy ze śmietanką, miała po niej refluks, do czasu zaleczenia nadżerki.

Kontynuujemy MO i KB z jabłka i gruszki z ostropestem i mamy nadzieję, że MO z czasem wyleczy nadżerkę i moje zapalenie błony śluzowej żołądka.

« Ostatnia zmiana: 13-05-2011, 15:12 wysłane przez Lilijka » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!