Piszę, bo dzieje się coś dziwnego... Może coś poradzicie... Np. żeby nie panikować... Przeczekać... właściwie na taką diagnozę liczę
.
W sobotę wieczorem poczułam u nasady włosów, pośrodku, zaokrąglenie i lekkie zaczerwienienie, które lekko swędziało (nie pamiętam, żeby mnie coś ugryzło, ale teraz to podejrzewam, bo nie mam innego wytłumaczenia). Ta lekka opuchlizna - albo lepiej - górka, miała około 2x2 cm. Nic z tym nie robiłam. Następnego dnia w poniedziałek opuchlizna przemieściła się na środek czoła, jakby rozlała i powiększyła swoją średnicę - ok. 4x4 cm. Czoło wydawało się okrągłe, skóra się napięła, wydawało się jakby mi ktoś wstrzyknął botoks
. We wtorek opuchlizna znowu się przesunęła lekko w dół, była między brwiami, a dziś wyglądam jak Chinka, bo opuchlizna zeszła z czoła i wsunęła się między oczy, lekko się pod nie rozlewając. Wyglądam jakby mi ktoś zrobił operację plastyczną twarzy.
Dodam jeszcze, że w miejscu, gdzie pojawiła się górka, swędzi mnie do tej pory, z każdym dniem mniej, ale jednak.
Co to może być? Najbardziej mnie zastanawia to, że ta opuchlizna wędruje! Przecież jeśli ugryzie owad, to owszem, opuchnie, ale w tym samym miejscu się utrzymuje i powoli ustępuje...
Jeszcze jedna ważna informacja. Od dziś boli mnie prawe ucho (tylko raz w życiu jako dziecko miałam lekkie zapalenie, w zasadzie żadnych problemów więcej z uszami). Jednak do te pory pamiętam, jaki to ból. Przestraszyłam się tego teraz i zgniotłam przed chwilą liść geranium i włożyłam do środka. Może pomoże w bólu, ale nie zablokuje ewentualnego oczyszczania?
I jeszcze jedno. Dwa tygodnie temu skończyłam stosowanie melisy z citroseptem, a piłam to z powodu dość silnych szumów usznych, których już mam dość
. Piłam ponad miesiąc. Na razie nie pomogło, szumy jak były, tak są. Pewnie za krótko stosowałam. Wrócę do tego.
Pytanie: czy to wszystko ma jakiś związek ze sobą? I czy powinnam przerwać MO?