Niemedyczne forum zdrowia
25-04-2024, 09:04 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Kontuzja mięśnia pleców, pogorszenie wzroku  (Przeczytany 8528 razy)
JohnnyW
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 38
MO: 11.02.2011
Skąd: Oświęcim
Wiadomości: 37

« : 18-05-2011, 11:46 »

Z ideą ruchu Biosłone mój kontakt rozpoczął się jakieś pół roku temu. Od lutego piję Miksturę, sporadycznie Koktajl i stosuje ZZO z małymi odstępstwami (od czasu do czasu coś słodkiego i w weekend małe piwo). Ogólnie stan mojego zdrowia oceniam na dobry. Coś tam czasem zaburczy w brzuchu, czy zdarzy się jakaś sraczka, ale przyczyny tych dolegliwości są mi znane, dzięki wiedzy zawartej na forum oraz książek Mistrza, więc o tym się rozpisywać nie będę, tworząc setnego posta o tym samym. Chodzi mi tylko o dwie kwestie zawarte w temacie.

Wzorowym pacjentem nigdy nie byłem z lenistwa, co jak widzę wyszło mi na zdrowie. Od pięciu lat nie brałem żadnych leków, antybiotyków i suplementów poza trzema wyjątkami. Raz wziąłem Acatar, który po pierwszym użyciu wywaliłem do kosza. Raz kupiłem witaminy typu Plusssz, które w połowie opakowania też wyrzuciłem po przeczytaniu składu (Aspartam). Oraz 3 dni jechałem na Ketonalu, po wyrwaniu zęba, żeby po ścianach nie chodzić z bólu. Przed pięcioma laty, kiedy dorwałem internet zaczął się mój szał zdobywania wiedzy. Wtedy też zacząłem interesować się zdrowiem, medycyną itp. Po naczytaniu się "teorii spiskowych" na temat kartelu farmaceutycznego, które w moim mniemaniu trzymały się kupy, podziękowałem definitywnie medycynie. W życiu stosuje więc motto: natura i organizm zawsze maja racje i nie da się ich oszukiwać na dłuższą metę. Sprawdzałem to na sobie bawiąc się w eksperymentatora i stosując zasadę poznawania świata, którą ładnie w słowa ubrał William "Bill" Cooper - "Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami". Po kilku latach okazało się, że można przechorować grypę, anginę i inne miejscowe zapalenia i przeżyć. Wiedziałem już czego unikać. Problem polegał na tym, ze nadal nie wiedziałem jak żyć zdrowo, co jeść, kiedy jeść, ćwiczyć, uprawiać sport czy tylko medytować itp. więc szukałem dalej, aż trafiłem tutaj. Uff, 5 lat mi to zajęło, ale tego doświadczenia nie zamieniłbym na nic innego. Przejdę teraz do konkretów, żeby nie przynudzać. Będę odnosił się głównie do tych dwóch dolegliwości w tytule i opisu czynników, które mogą mieć na nie wpływ.

Rok temu postanowiłem podrasować swoją sylwetkę i pójść z kumplami na siłownie. Moja przygoda z "kokszeniem" skończyła się po dwóch miesiącach. Ćwicząc mięśnie pleców doznałem kontuzji w okolicach krzyża przy kręgosłupie. Tu:



Miałem problem z nabranie powietrza w płuca i ledwo chodziłem. Kumpel odwiózł mnie do domu. Na drugi dzień poszedłem po L4 i przeleżałem tydzień w domu. Powoli ból zaczął ustępować, ale o podnoszeniu czegoś cięższego mogłem zapomnieć. Przez pewien czas nic szczególnego się nie działo, aż po pół roku zacząłem odczuwać silne kłucia w miejscu mojej kontuzji. Najczęściej w pracy, kiedy w ciągu zmiany kilka razu musiałem podnieść zwój drutu (ok. 20-30 kilo). Było to uczucie jakby ktoś wbił mi w plecy nóż. Kolejnym problemem był sposób siedzenia. Jako, że połowę zmiany spędzam na krześle i pilnuję czy maszyna działa sprawnie. Przez ból pleców nie mogłem siedzieć prosto, więc kombinowałem na wszystkie sposoby, jakby się tu usadowić. Te wyczyny przeważnie kończyły się pozycją wpół leżącą na krześle. Nie siedziałem wtedy na tyłku, tylko tak, jakby na krzyżu mając nogi na stoliku (wiem, fajna praca:) ) Było to błędne koło, bo prawidłowo siedzieć też nie mogłem, gdyż w takiej pozycji z bólu zaczynałem płytko oddychać.

Minął prawie rok i w końcu postanowiłem coś z tym zrobić. Jako człowiek bardzo spokojny, z powodu bólu, zacząłem być coraz bardziej drażliwy, więc dla dobra swojego i ludzi w moim otoczeniu udałem się do masażysty. Lekarzy olałem, bo pewnie dostałbym tylko garść chemii na moje dolegliwości. Po pierwszym zabiegu poczułem niesamowitą ulgę. Mięśnie przestały być sztywne i w końcu mogłem się schylić sięgając rękami do ziemi. Terapia trwała jeszcze przez dwa miesiące, w trakcie których miałem kolejne pięć zabiegów.

Na chwile obecną nie mam już kłucia w plecach po podnoszeniu. Mięśnie są luźniejsze. Niestety problem nie do końca zniknął. Ból choć już nie tak silny, to jednak nadal występuje i nie mogę za dużo dźwigać.

Pytania moje są następujące. Jak pomóc zregenerować ten mięsień? Jaką dietę zastosować? Jakie ćwiczenia? A może nie obciążać go żadnymi wygibasami? Masażysta polecił mi robić skręty tułowia, żeby rozluźniać tą partie mięśni, ale niewiele to dale jak na razie. Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawia. Z wiedzy na forum dowiedziałem się, że organizm żeby zregenerować niektóre miejsca wywołuje stan zapalny (chyba nic nie pomieszałem) np. zapalenie stawów. Czy w przypadku takiego uszkodzenia też powinienem oczekiwać na zapalenie miejscowe tych mięśni? Biorę też pod uwagę, że w miejscu uszkodzenia/przerwania mięśnia mogły nagromadzić się toksyny. Czy w takim razie następna grypa/choroba infekcyjna może jakoś pomóc? Męczę się z tym już rok i nadal nie widzę poprawy, dlatego postanowiłem się w końcu zapytać Was o zdanie. Na koniec dodam, bo może to mieć duże znaczenie, że przez dwa lata byłem wegetarianinem. Jako urozmaicenie od czasu do czasu jadłem ryby. Kontuzje miałem rok temu, a wegetarianinem nie jestem od trzech miesięcy. Wniosek jaki urodził się w mojej głowie, mówi mi, że mogło to być przyczyną niezregenerowania się mięśnia z braku budulca, jakim jest białko czy tłuszcze, ale pewien nie jestem.

Na tą chwilę w mojej diecie królują mięsko i surówki. Najczęściej wieprzowina, wołowina i ryby. Niekiedy drób. Surówki z kapusty, mizerie i sałatki. Na śniadanie zawsze jajecznica. Od czasu do czasu wafle ryżowe jako zastępstwo chleba i kanapek. Supli, witamin i innego syfu nie biorę. Mikstura na oleju z oliwek. KB z warzywami lub owocami, jak mi pasuje.
Tyle na ten temat.

Druga sprawa dotyczy moich oczu. Zawsze miałem dobry wzrok, który kilka lat temu zaczął się pogarszać. O ile na lewe oko widzę dobrze, to już z prawym jest problem. Na dalszą odległość obraz staje się rozmazany. Medycznej diagnozy nie znam, bo do okulistów nie chodzę, a na badaniach okresowych do pracy oszukiwałem przy czytaniu tablicy Snellen'a, nie zasłaniając do końca oka lewego. smile Jak to jest z tymi oczami. Czy na pogorszenie wzroku też mają wpływ toksyny? A może także to, że bardzo dużo czasu spędzam z książkami i przy komputerze. Moje pytanie jest podobne do tych, które zawarłem w wątku o mojej kontuzji. W jaki sposób organizm może "naprawić" wzrok? Poprzez zapalenie oka czy coś w tym stylu?! Okularów nigdy nie nosiłem, bo uważam, że to tak samo działanie medyczne, jak branie antybiotyków. Usuwa uporczywe objawy, ale wzrok jak się psuł, tak się psuje nadal.

To na razie wszystko.
« Ostatnia zmiana: 21-05-2011, 09:06 wysłane przez Apollo » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #1 : 18-05-2011, 12:09 »

Co do bólów pleców, to można usunąć je samemu, wbijając kciuk w mięśnie lędźwiowe i szukając miejsca zadrażnienia, które należy po prostu wymasować kciukiem. Ta metoda zawsze jest skuteczna.
Co do wzroku, to stosując zasady Biosłone powinna nastąpić samoistna  poprawa.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!