Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 15:57 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Infekcja XXL  (Przeczytany 13626 razy)
Ala
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 07.2010
Wiadomości: 16

« : 11-10-2011, 21:06 »

    Piję MO od 15 miesięcy i dopiero teraz doczekałam się prawdziwej infekcji. Czekałam, bo miałam świadomość wcześniejszych zaniedbań, brania antybiotyków na każdą anginę, wyhodowania sobie guzków tarczycy i innych takich. Opiszę, bo może komuś to pomoże, a może znajdzie się ktoś, kto miał podobne objawy i zechce podzielić się wrażeniami i spostrzeżeniami.
   Dwa tygodnie temu dopadł mnie katar - taki, jakiego nie pamiętam. Zawsze miałam katar z przytkanym nosem i wydzieliną spływającą po tyle gardła. Ten był po prostu mokry - płakałam, kichałam i leciało mi z nosa jak z kranu. Po dwóch dniach przeszedł, a pojawił się kaszel, najpierw wilgotny, potem po około tygodniu bardziej suchy, ale nie bardzo męczący, bo popijałam sobie prawoślaz. I tak parę dni - do pracy chodziłam, bo objawy nie były zbyt męczące.
   W tę niedzielę  obudziłam się rano i po prostu nie mogłam wstać - czułam się taka słaba i śpiąca, że korzystając z okazji, że była niedziela, zostałam w łóżku. Obudziłam się dopiero ok. 14 i stwierdziłam, że jestem cała zlana potem, mam gorączkę 38,5 (co dla mnie jest dużo - kilkanaście lat nie miałam gorączki), wszystko mnie boli, przy próbie wstania kręciło mi się w głowie, a nogi miałam jak z waty. Czyli wreszcie grypa - choroba prozdrowotna, więc bardzo się nie przejęłam. Zadzwoniłam tylko do pracy, że w poniedziałek nie przyjdę i przeleżałam w łóżku z gorączką do rana.
   W poniedziałek rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy w rejonie czoła i zatok i z "kluchą w gardle" - mieszaniną ropy, flegmy, śluzu, krwi i nie wiem czego jeszcze. Gorączka ok. 38 stopni, zimne poty, suchy kaszel i zaczynała boleć mnie szyja w okolicy ucha. Zebrałam się jakoś w sobie i pojechałam (właściwie zawieźli mnie, bo  chyba nie miałabym siły naciskać pedałów i zmieniać biegów) do kalekarza po L-4. Kalekarz stwierdził, cytuję, paskudną grypę z nadkażeniem bakteryjnym, ostre zapalenie zatok i zapalenie krtani, po czym zalecił antybiotyk bezwzględnie przez 14 dni i inne medykamenty. Podziękowałam, wzięłam zwolnienie i recepty. Po wyjściu przepisałam sobie leżenie w łóżku, co właśnie czynię. Nawet myszką klikam pod kołdrą.
   Wieczorem czułam coraz mocniejszy ból gardła, tym bardziej, że nadal łykałam bardzo duże ilości wydzieliny z zatok. Każde przełknięcie to ból. Ok. 22 moje migdały już tak bardzo "wybujały" i obłożyły się czopami ropy, że pomyślałam sobie, czy to wszystko aby nie za szybko. Ale pewnie organizm wie co robi i na co może sobie pozwolić. Przepisałam sobie dodatkowo pięć herbatek z miodem dziennie do siorbania i tak leżę do dzisiaj.
   Gorączkę mam cały czas w granicach 37,5 - 38,5, pocę się bardzo, okropny smak ropy w ustach i brak apetytu. Dużo śpię. Flegmy z zatok trochę mniej, ale jeszcze jest. Ustąpił ból głowy. Okresowo pojawiają się inne bóle - ból zęba (tego najbliżej migdałka), ból w klatce piersiowej - może serca (to wtedy, kiedy jest mi za gorąco) i ból lewej nogi (kości piszczelowej, stawu kolanowego i wyżej, aż do stawu biodrowego). Tak zastanawiam się, czy angina ma jakiś wpływ (oczywiście pozytywny) na jakiś remont serducha albo stawów? Może ktoś miał podobne doświadczenia?
    Będę opisywać, jak rozwija się infekcja dalej i jakie będzie miała skutki. Czasu mam teraz dużo... obowiązki domowe przejął mąż i dzieci.
« Ostatnia zmiana: 12-10-2011, 17:03 wysłane przez Solan » Zapisane
Ala
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 07.2010
Wiadomości: 16

« Odpowiedz #1 : 12-10-2011, 07:19 »

   W nocy przebudził mnie duży ból gardła, którego nie dało się wytrzymać. Znowu musiałam się też przebrać, bo byłam cała mokra - gorączka 38. Wstałam i ważyłam, czy wziąć ibuprom czy wypić następną herbatę. Czułam, jakby czopy na migdałach wyschły i przez to tak bolało, więc zdecydowałam się na herbatę. Pomogło i poszłam spać.
   Rano pierwszy raz od niedzieli obudziłam się sucha, temperatura 36,9. Ropy na migdałach jeszcze więcej niż wczoraj, ale boli chyba trochę mniej.
Zapisane
Ala
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 07.2010
Wiadomości: 16

« Odpowiedz #2 : 12-10-2011, 21:04 »

   Cały dzień bez gorączki, czopy ropne na migdałach zmieniły kolor z białych na żółte, język też cały w żółtym nalocie, smak ropy okropny, co jakiś czas odruch wymiotny. Apetyt nie wraca i nadal połykam wydzielinę z zatok spływającą po tyle gardła. Nasila się to po wypiciu herbaty z miodem- co jest pewnie skutkiem swoistej inhalacji przy piciu. Nos całkowicie drożny, głowa bolała przez chwilę rano, potem już nie.
    Bólu nogi na razie nie ma, ból w klatce piersiowej pojawia się co jakiś czas, na ból zęba pomaga przepłukanie jamy ustnej alocitem co jakiś czas. Dzisiaj miałam dużo więcej energii i już nie chciało mi się tak spać.
Zapisane
Lavenda22
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 34
MO: 9.07.2011, z przerwami
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 375

« Odpowiedz #3 : 12-10-2011, 21:43 »

Biedactwo smile
Współczuję i gratuluję zarazem. Teraz już będzie tylko lepiej, zresztą już jest - wnioskuję
z tego, co piszesz. Też się borykam z katarem i kaszlem. Miałam też temperaturę, ale
to wszystko nie tak spektakularne  jak u Ciebie .
Pisz dalej , co i jak. Przyda się na chwile zwątpienia, które zazwyczaj
przychodzą w czasie infekcji. Przynajmniej u mnie. Z jednej strony się cieszę,
ale z drugiej te wszystkie objawy powodują lekki niepokój.
Pozdrawiam
Zapisane
Ala
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 07.2010
Wiadomości: 16

« Odpowiedz #4 : 13-10-2011, 10:18 »

    Dziękuję Lawendo za wsparcie. Objawy jakie mam nie powodują u mnie raczej niepokoju. Potrafię to sobie wszystko wytłumaczyć dzięki artykułom Mistrza i czytaniu forum.
    Wczoraj przed północą dostałam takiego chwilowego napadu kaszlu- przy każdym odkaszlnięciu wypluwałam kilka małych kawałeczków ropy. Widocznie utknęły gdzieś na tyle głęboko, że organizm musiał się tego pozbyć w inny sposób. Kaszlałam cały czas chyba przez pięć minut i skończyło się zwymiotowaniem. Potem spokój. Poszłam spać.
     O piątej nad ranem obudził mnie bardzo duży ból z tyłu głowy. Znam ten rodzaj bólu, bo miewam takie zazwyczaj raz w miesiącu przed okresem, chociaż czasami pojawia się też w innym czasie. Nie wiem skąd te bóle, ale może o podłożu hormonalnym. Są bardzo silne- czasami jeden ibuprom nie wystarcza, wspomagam się też bardzo zimnymi okładami. Tym razem wzięłam jedną tabletkę i po ok 15 minutach przestałam czuć ból. Znowu zasnęłam.
     Sytuacja obecna- z gorączką się już chyba pożegnałam wczoraj na dobre, nos całkowicie drożny, po tyle gardła już tylko czasami coś spływa, migdały zmniejszyły się, ropne czopy znowu są białe, ale jest ich o połowę mniej niż wczoraj, gardło znacznie mniej boli (chyba, że to jeszcze działanie tabletki) i czuję, że wreszcie mogę jeść. Inne bóle też zniknęły- chociaż może to zasługa ibupromu. Minęło ponad pięć godzin od wzięcia a nie wiem jak długo taka tabletka działa.
     Mikstury na razie nie biorę, ale może dzisiaj uda mi się wypić jakiś koktajl bananowy. Po takim remoncie i mam nadzieję pozbyciu się części komórek zdefektowanych, przyda się coś wartościowego w pożywieniu. Jajecznica, rosół i koktajl to chyba dobry zestaw na dzisiaj.
     Pozdrawiam wszystkich zdrowiejących.
     
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #5 : 13-10-2011, 10:27 »

Minęło ponad pięć godzin od wzięcia a nie wiem jak długo taka tabletka działa.   
Niesterydowe leki przeciwzapalne likwidują zapalenie, a więc ich działanie w przypadku, gdy dla ustąpienia bólu potrzebny jest tylko czas, ich działanie może być trwałe, gdyż daje organizmowi ów czas.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Ala
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 07.2010
Wiadomości: 16

« Odpowiedz #6 : 14-10-2011, 08:46 »

    Jest piątek, czyli szósty dzień mojej infekcji. Na migdałkach pozostały tylko niewielkie ilości ropy- dwa punkty wielkości ziarenka ryżu. Ogólnie czuję się bardzo dobrze, tylko gardło jeszcze trochę obolałe i przesuszone. Sporadycznie odkaszluję drobinki wydzieliny i staram się mało mówić, bo to pogarsza mi stan gardła.
    Wczoraj miałam kilka nieprzyjemnych rozmów ze znajomymi na temat mojej lekkomyślności i narażania się na powikłania, jedna z koleżanek nawet powiedziała, że nawet jak czuję się już lepiej, to powinnam wykupić ten antybiotyk i zjeść go w całości- tak prewencyjnie. Głupota ludzka nie zna granic, a ja tak jak pisałam wolę dużo nie mówić i oszczędzać gardło i dałam sobie spokój z tłumaczeniem moich racji. Załamał mnie też mój tata stwierdzając, że dziwi się, że tak mnie rozłożyło i nawet mi te moje mikstury nie pomogły. On też pije miksturę od stycznia, udało mi się go przekonać (jak większość mojej rodziny), ale widzę , że jeszcze dużo tłumaczenia przede mną.
Zapisane
Lavenda22
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 34
MO: 9.07.2011, z przerwami
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 375

« Odpowiedz #7 : 14-10-2011, 21:35 »

Moja infekcja z kolei chyba jeszcze trochę potrwa. Ból gardła raz się pojawia, raz znika. Kaszel i katar ciągle mam. Wieczorami w ogóle kiepsko się czuję. Ale nie narzekam! Piję dzielnie miksturę i czekam..
Zobaczymy jak to będzie.

Najgorzej było dzisiaj, jak byłam w odwiedzinach u cioci i wujka, których a i owszem
bardzo kocham i szanuję, ale ich zapatrzenia w lekarzy znieść nie mogę.
Generalnie tematów dotyczących zdrowia staram się nie poruszać, bo ich córka jest lekarzem,
więc z racji tego są niereformowalni. A tak źle było, dlatego że musiałam powstrzymywać
kaszel i smarkanie, żeby mi ciocia nie zaczęła mędzić hehe ; p
Zapisane
Ala
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 07.2010
Wiadomości: 16

« Odpowiedz #8 : 16-10-2011, 14:22 »

    Ja na czas takiego gorszego samopoczucia odstawiałam na dzień, dwa miksturę i wdrażałam dopiero jak objawy oczyszczania trochę się uspokajały.
    Po mojej infekcji pozostało już tylko wspomnienie i trochę przesuszone gardło. Pomaga koktajl ze zwiększoną ilością siemienia lnianego, ubite żółtko albo macerat z prawoślazu. Po tej infekcji mam dużo energii, wczoraj cały dzień coś robiłam i nie byłam zmęczona. Infekcja miała pewnie jakiś głębszy cel, ale na efekty przyjdzie mi pewnie jeszcze poczekać. Jak zauważę jakieś pozytywne zmiany prozdrowotne na pewno opiszę to w tym wątku.
Zapisane
Lenka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.07.09
Skąd: Bydgoszcz
Wiadomości: 567

« Odpowiedz #9 : 23-11-2011, 11:52 »

Kochani, zaczęło się. Po dwóch latach picia MO mój organizm zabrał się za naprawę moich brzydkich migdałów. W zeszłym tygodniu mąż i córka przechodzili krótkotrwałe infekcje.  Ja jeszcze  obiad zjadłam w niedzielę normlanie. Potem szło już szybko, stan podgorączkowy, ból gardła inny niż zwykle. W poniedziałek rano jeszcze poszłam na parę godzin do pracy. Ale o ile rano czułam, że mi tylko jest trochę ciepło i boli gardło w taki sposób, że nie mogłam połykać nawet śliny, czułam się ogólnie silna.
Potem z godziny na godzinę było coraz gorzej. Pojawiły się dreszcze (po godz. 14 temperatura 39,3 – u mnie to prawie nierealne), przy każdym połykaniu, wypowiedzianym słowie był nie tylko ból gardła ale też uszu. Później ledwo doszłam do lekarza: diagnoza – angina, więc silny antybiotyk. Oczywiście dla mnie ważne jest tylko zwolnienie, choć przyznam się, że trochę się boję, czy będzie tak dobrze w przyszły wtorek, by iść do pracy. Ja naprawdę nie mogę za dużo chorować. Od początku mojej przyjaźni z Biosłone, odchorowywałam ładnie choroby, nawet jeśli rodzinka dookoła narzekała. Moje życie w ogóle obróciło się o 180 stopni.

Wczoraj gorączka spadła do około 38 stopni, wieczorem do 37, kąpiel i zmiana piżamy, bo cały czas leżąc pociłam się jak mysz kościelna, choć nie piłam żadnych ziółek. Trochę do końca nie wiem jak działać przy anginie, by nie przeszkadzać organizmowi, ale mu pomóc i sobie trochę ulżyć. Przez cały dzień wyszukałam chyba wszystko na portalu i forum, co dotyczy anginy, migdałów, czopów ropnych, ale i tak mam parę pytań.

Więc tak: poza gorącą herbatą z miodem (ewentualnie bez miodu lub samą wodę), którą dopiero wieczorem mogłam siorbiąc połknąć, nic innego nie piję. Do pierwszego posiłku zmusiłam się (byłam już trochę głodna) dopiero około 14 – rosół z delikatnym makaronem. W grubą  podkolanówkę nasypałam gorącą sól i nagrzewałam szyję, bolące i powiększone węzły chłonne.  Dopiero popołudniu wyczytałam, że mogę płukać gardło aloCitem i to naprawdę przyniosło mi ulgę. Zastanawiam się, czy nie działał by lepiej alocit z aloesem. Dziś zamierzam wprowadzić płukanie wodą z domowym octem jabłkowym – mam nadzieję, że łyżeczka octu na szklankę będzie ok.

Wiem już, że mogę tez płukać wodą z solą, choć młody lekarz powiedział, że jest to za drastyczne.  Mistrz natomiast pisał, że stosujemy to dopiero gdy już pojawią się ropne czopy na migdałach. I tu mam pytanie. Pierwszy raz widzę, coś takiego jak czopy na migdałach. Moje są, mam takie wrażenie, całe obsypane czopami, w niektórych miejscach malutkimi, gdzie indziej trochę większymi. Może dlatego tak strasznie boli mnie gardło przy połykaniu nawet wody. Ale skąd będę wiedziała, że już czopy są dojrzałe i mogę zastosować wodę z solą? Wydaje mi się też, że niektóre czopy już zniknęły. Wczoraj w tych miejscach  były czerwone plamki. Czy to możliwe, że po jednym dniu już pierwsze pękły i np. wypłukałam je alocitem?  Czy w tym samym miejscu będą pojawiać się nowe czopy?  Liczę, że po tej anginie migdały będą miały w końcu ładny wygląd.
 Takie duże były od mniej więcej stycznia 2005 roku. Wtedy miałam po szczepionce przeciw grypie dwie wielkie anginy z odstępem dwutygodniowym. Potem badania i wykryto gronkowca, więc trzy tygodnie silnych antybiotyków,  później srebro koloidalne. Teraz wiem co organizm próbował zrobić, ale nie znałam jeszcze długo Biosłone. Teraz z perspektywy czasu sądzę, że miało tak być, bo te antybiotyki porobiły wiele szkód i w końcu zaczęłam szukać pomocy i informacji w Internecie. Znalazłam e-book pana Janusa i tak dowiedziałam się o MO i Biosłone.

Wracając do objawów przez cały czas utrzymuje się obfity ślinotok. Jest gęsty i nie mogąc połykać, wypluwam wraz z wydzieliną z nosa spływającą do po tylnej części gardła. Mam ogólne wrażenie, że z tą śliną jest gorzej po herbacie z miodem.

Dwa razy wzięłam nurofen: pierwszego dnia wieczorem tak bardzo bolała mnie głowa, że mimo gorączki nie mogłam usnąć. Drugi raz wczoraj po 18 – by trochę zmniejszyć ból migdałów. Bez tego np. nie siorbałam gorącej herbaty  i nie zjadłabym kolacji, a naprawdę byłam już głodna.

Czytałam też o usuwaniu czopów mechanicznie, choć trochę się tego boję. Nie mam odpowiedniego patyczka drewnianego, więc zastanawiam się, czy nie mogłabym trochę ich ponaciskać nasączonym alocitem patyczkiem do uszu. Mistrz pisał, że ich usunięcie pomaga organizmowi. Ale kiedy mogę to zaczynać robić? Te czopy zaczynają mnie w środku drapać. Czuję się tak, jakby coś drewnianego utknęło mi w gardle. Pewnie znowu wezmę tabletkę, nadal nie mogę połykać.
 
Mistrz pisał też o maści ichtiolowej pomocnej przy wyropieniu, ale chyba nie miało by tu żadnego zastosowania, gdybym posmarowała tą maścią szyją w okolicy migdałów i zawinęła szalikiem?
Strasznie długi ten post. Myślałam nad nim od dwóch dni, ale dopiero dziś miałam siłę go napisać. Mam nadzieję, że będzie się komuś go chciało przeczytać. Smutny
« Ostatnia zmiana: 23-11-2011, 11:56 wysłane przez Lenka » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!