Niemedyczne forum zdrowia
24-04-2024, 05:19 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2 3 ... 9   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: PL_man - jak szybko można stracić wszystko.  (Przeczytany 91971 razy)
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« : 01-01-2012, 14:25 »

1. 21 lat.
2. Problemy fizyczne:

Przelewanie w brzuchu – wydawać by się mogło, że słyszą mnie sąsiedzi, niezależnie od tego czy zjadłem, czy nie. Obecnie jest dużo lepiej.
Wzdęcia – obecnie dużo mniejsze, nie przeszkadzają już w życiu codziennym jak przed odnalezieniem BIOSŁONE.
Alergia – wodnisty katar oraz łzawienie oczu, niezależnie od warunków, w jakich przebywam – chociaż zauważyłem reakcję na kurz. Ciekawe, że w okresie silnego stresu również pojawia się łzawienie oczu.
Niska temperatura ciała ok. 35 C – ciągle mi zimno, w domu chodzę w koszulce i polarze oraz w długich spodniach, gdzie wcześniej nigdy nie narzekałem na zimno.
Spocone dłonie i stopy – dłonie spocone od kiedy pamiętam, zawsze w szkole ciężko było mi  pisać, dodatkowo zalewały się potem, gdy miałem komuś podać rękę. Stopy od 4-5 lat mocno spocone w obuwiu, zawsze mokre skarpety i buty w środku.
Marznące stopy – ostatnio doszły strasznie marznące stopy – zawsze po prysznicu musiałem zakładać skarpety, ale od kilku miesięcy nie potrafię 10 minut bez nich wytrzymać, stopy od razu zalewają się potem i marzną. W skarpetach jest cieplej, ale co jakiś czas zmieniam je, ponieważ są mokre.
Bóle głowy – ból stały, tępy, nad prawą skronią lekki, mało dokuczający, ale odczuwalny bardzo często. Raz zdarzyło się mocne ukłucie, które prawie zwaliło mnie z nóg – do końca dnia ta część głowy była ciepła. Na drugi dzień problem zniknął.
Problem z pęcherzem – częstomocz, swędzenie cewki. Problemy w ostatnim czasie nasilają się głównie po stosunku. Ale też problem pojawił się po oddaniu nasienia do badania. Ciągnie się to od czerwca, z różnymi stopniami nasilenia -  o tym w historii choroby.
Wory pod oczami – pojawiły się właśnie od marca, są coraz większe. Wyglądam jakbym nie spał od kilku tygodni.
Strzelanie w stawach i kościach – kostki, kolana, nadgarstki, kręgosłup. Obecnie po miesięcznej przygodzie z MO dużo mniejsze i mniej dokuczliwe.
Mroczki przed oczami, rozmazany obraz – ustąpiło po odstawieniu cukru, słodyczy, białej mąki i glutenu.

Problemy psychiczne:

Rozdrażnienie – bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.
Nerwowość – bardzo łatwo się denerwuję, trzaskam drzwiami, krzyczę.
Brak  zdecydowania – nie umiem wybrać co jest lepsze, jak wybiorę to długo zadręczam się, że zrobiłem źle i mam wyrzuty sumienia.

3. Choroba, a właściwie to, co zaczęło dziać się w moim organizmie, zaczęło się stosunkowo niedawno. Był to marzec 2011 rok. Otóż zdarzyło się tak, że przyjąłem 2 antybiotyki w krótkim okresie czasu, bez żadnych zabezpieczeń. Wpadłem też na genialny pomysł przy okazji - że rzucam palenie.  Od tego czasu rozpoczęła się totalna dewastacja stanu mojego zdrowia. Chociaż jak tak się teraz zastanowić, to pracowałem na to ładnych kilka lat. Męczący ból głowy i zatok nie dawał mi spokoju, bóle były bardzo silne. Stałem się bardzo nerwowy i rozdrażniony. Na zatoki dostawałem pełno leków, które mało pomagały. Pojawił się też antybiotyk. Do bólów głowy i zatok dołączyła alergia, właściwie nie wiem na co, pojawiała się głównie w domu. Mocny wodnisty katar i łzawienie oczu. Krótko po tych objawach doszły kolejne problemy. Na początku był to częstomocz i silny ból w lędźwiach. Kolejny antybiotyk. Z badań nie wynikało jednak, że jest to zapalenie pęcherza, a i z dolegliwości – był to tylko częstomocz. Ból w okolicy lędźwi wyjaśniło RTG, które wykazało spłycenie lordozy lędźwiowej. Rozpocząłem rehabilitację. Problemy zaczęły się nasilać. Do wszystkich już istniejących doszły problemy z układem pokarmowym, silne wzdęcia, przelewania, bulgotania, biegunki po wypiciu paru „piwek”. Na języku dziwny biały nalot, którego nie mogłem niczym wyczyścić. Do częstomoczu, (około 20-30 razy na dzień) doszło swędzenie cewki oraz okresowo pieczenie po mikcji. Zacząłem łączyć fakty. Siedziałem długo w Internecie i szukałem. Znalazłem – candida. W jednym dniu rzuciłem wszystkie swoje nawyki. Od tamtej pory dieta przeciwgrzybiczna, suplementy, itp. Efekt taki, że przestała boleć głowa, a alergie zmniejszyły nasilenie. W końcu w październiku trafiłem na BIOSŁONE. Tylko problem w tym, że nie posiadłem żadnej wiedzy. Przeczytałem tylko o MO i wszystko poszło w ruch. Jak to młody, narwany i wykończony walką z grzybem facet, chciałem  jak najszybciej się wyleczyć. Zacząłem MO od najwyższej dawki, do tego „Lapacho” i jakieś tam suplementy (czosnek w tabletkach, cynk, Wit. C, selen ). Po tygodniu, z powodu wyjazdu, kurację przerwałem. Jednak na moich ustach pojawiła się megaopryszczka, którą ostatnio miałem zeszłej zimy. Wróciłem do domu, i w ruch znów poszła MO + suplementy, Lapacho i ziółka. Oj, ja głupi. Znów po paru dniach na moich ustach opryszczka – tym razem dwie. O dziwo zniknęły po 1 dniu! Powoli zacząłem czytać portal jednak nie wgłębiałem się zbytnio w jego zawartość. A teraz dałbym bardzo wiele, by cofnąć się w czasie. I tak prawie 3 tygodnie MO w dużej dawce – zero zwolnienia. Po takim czasie zaczął się megaproblem. Pewnego dnia obudziłem się ze szpilkami w pęcherzu, ból niesamowity. Ja łyknąłem MO i położyłem się jeszcze na trochę. Ból trwał kilka dni – dobrze, że jakaś intuicja podpowiedziała mi odstawienie MO. Niestety nadal byłem pacjentem. Miałem umówioną wizytę u urologa, więc skorzystałem. Ledwo wysiedziałem w kolejce z bólu. Lekarz na 1 wizycie stwierdza przewlekłe zapalenie prostaty i wypisuje zapobiegawczo Biseptol. Coś mi tu nie grało. Nie wykupiłem recepty i wróciłem do domu. Wymarzłem w stopy, oczywiście jak to zawsze u mnie bywa. Wieczorem położyłem się spać. Ale obudziłem się już z dużym bólem lewego jądra, w kolejny wieczór pojawiła się lekka gorączka, na którą się nawet cieszyłem, przy mojej stałej temp. 35 stopni. Niestety, po krótkiej nocy, obudziłem się ze spuchniętym lewym jądrem, a ból nie ustawał, a wręcz był tak mocny, że kłopotem było poruszanie się. Pojechałem do szpitala, dostałem „Cipronex” i nakaz leżenia. Leżałem w domu – płakałem z bólu i żarłem bez sensu ten antybiotyk, który i tak nic nie pomagał. Skontaktowałem się z innym lekarzem, który stwierdził, że stanu zapalnego nie ma już. Ale ból utrzymywał się nadal i nic nie pomagało. Lekko odpuściło w 7 dzień, ale do 20 ból był taki, że nie wychodziłem z łóżka. Od tego czasu moje podejście do zdrowia zmieniło się diametralnie. Przeczytałem obie książki, a na portalu jestem w każdej wolnej chwili. Wywnioskowałem, czym był ten problem z pęcherzem, teraz wiem, że to sam go sprowokowałem, narzuciłem zbyt duże tempo. Utrzymuje mnie przy tym fakt, że 4 miesiące rehabilitacji nie przyniosły ulgi w bólu lędźwi. Po zapaleniu pęcherza bez ćwiczeń mam spokój. Nic nie boli w plecach – wszystko ustąpiło. Niemniej jednak problem z pęcherzem pozostał, głownie po stosunku. Do WC potrafię wtedy iść co 10 minut, boli podbrzusze i swędzi cewka. Są też bóle jąder. Chcę wrócić do MO, ale się boję. Wydaje mi się, że muszę poczekać, aż się to trochę wyciszy. Chciałbym też wejść na 1 etap DP, ale zastanawiam się, czy nie lepiej by było wypić mieszankę oczyszczającą drogi moczowe, przy zastosowaniu ZZO. Czytam, myślę nad tym i powoli będę musiał podjąć decyzję. Cieszę się, że nie jest ze mną tak źle, ponieważ przechodzę jakąś infekcję „grypową”. Chociaż jest to głównie suchy kaszel od 10 dni na który nic nie pomaga, a jestem też po bańkach. Odpoczywam cały czas w domu, nie poganiam organizmu. Cierpliwie czekam, drugi raz błędu nie popełnię – mam nadzieję. Nie mogę doczekać się, kiedy wypiję kolejną porcję MO.
Badania, które w tym czasie zrobiłem, nic nie wykazywały. Jedynie pierwsze USG jamy brzusznej „nerkę podkowiastą”, natomiast drugie USG – polip na pęcherzyku żółciowym. Być pacjentem to rzecz straszna, chodziłem po lekarzach, którzy spławiali mnie po paru minutach bądź wypisywali takie leki, że jedynie odrobina oliwy w głowie zachowała mnie przed braniem tego wszystkiego. Rzeczą nienormalną było dla mnie, że młody chłopak, który, nawet gdy bolała go głowa, nie chciał brać tabletki, bo wiedział, że szkodzą, po krótkim czasie dał się tak omotać, że zapisany był już do: alergologa, dermatologa, urologa, neurologa, gastrologa, okulisty, a internistę miał na porządku dziennym. Miarka się przebrała, gdy usłyszałem, co urolog chce robić z moim pęcherzem, wtedy to zacząłem się modlić by uciec z tego zamkniętego kręgu.

4. Sposób odżywiania się.
Zaznaczę, że od zawsze mieszkam na wsi. Zmieniałem parę razy miejsce zamieszkania, ale zawsze była to wieś, a więc, jaja, mleko, śmietana i schabowy z ziemniakami.
W dzieciństwie: do 7 roku życia podobno co wieczór piłem „butelkę”. Ale jak już pamiętam to na śniadania zawsze jajecznica, kromka chleba i herbata. W szkole pączek czy drożdżówka, po południu domowy obiad. Wychowywałem się na wsi u babci, więc pewnie wszystko było jeszcze nie do końca przetworzone po kilka razy. Od 7 do 13 roku życia wraz ze zmianą miejsca zamieszkania nowe nawyki. Szkoła dość blisko, więc nie jadałem śniadań. W szkole bułka albo dwie. I tak do 15.00. Potem obiad w domu, jakaś kolacja i tak przez te lata.
Okres gimnazjum i liceum to jak tak teraz patrzę degradacja zdrowia. Rano bez śniadania, w szkole bułka ze sklepiku. Czasami jakaś zupa na stołówce, częściej to jednak zupka chińska, a po szkole pizza bądź kebab. A w późniejszym czasie dochodziło do tego piwko. W domu obiad i to by było na tyle. Chociaż, gdy nachodził mnie smak około 21-22, to nigdy sobie nie żałowałem. Potrafiłem nasmażyć kiełbasy z cebulą całą patelnię, wsunąć to wszystko, do tego pół chleba i 2 szklanki herbaty.
Obecnie – czyli okres po liceum - to wyjazdy i brak domowego jedzenia. Stołówki akademickie, kanapki w domu. Frytki mrożone, kurczak z Tesco, pizza, kebab. Jednak od września dieta przeciwgrzybiczna, a od listopada ZZO. Od miesiąca KB.

5. Pracy nie wykonuję obecnie żadnej, czuję się na tyle źle i cały czas mi coś dolega, że problemem jest wyjście na studia (zaoczne). Z pracy zrezygnowałem.

6. Takimi innymi czynnikami może być otoczenie, a właściwie ludzie wokół mnie. Nikt mnie nie chce zrozumieć. Dla nich to niepojęte, by bolała mnie głowa, pęcherz, kręgosłup, brzuch, itd. Ciągłe wojny o to, bym jadł „normalnie”, że jak zjem makaron, ziemniaki i kluski to mi się poprawi, bo coś wymyślam. Sam jestem szykanowany we własnym domu. Ale to ja mam rację, a nie oni, i to ja kiedyś będę pełni zdrów, a nie ci wszyscy, którzy są teraz „mądrzejsi” ode mnie.

Utworzyłem własny wątek, ponieważ samemu jest mi ciężko wybrać. Jak pisałem, nie umiem się zdecydować.  Zawsze gdy podejmuję jakiś krok, to za chwilę myślę, czy dobrze zrobiłem. Nie chcę już popełnić takiego błędu jak wcześniej. Mistrz ma rację we wszystkim co pisze - najpierw wiedza. Teraz, po przeczytaniu książek i wielu wątków na forum, nigdy nie zachowałbym się tak jak wcześniej. Wiedza, którą mam na daną chwilę, sprawia, że czuję się bardziej pewny siebie. Jednak mogą pojawić się chwile, kiedy da znać o sobie brak doświadczenia. Wiedząc, że jest ktoś, kto mnie rozumie, podpowie i naprowadzi na dobrą drogę będzie mi dużo łatwiej.  
« Ostatnia zmiana: 02-01-2012, 15:02 wysłane przez Solan » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Calisia
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32
MO: 07.04.2010
Wiadomości: 115

« Odpowiedz #1 : 02-01-2012, 14:47 »

Nie przesadzaj, momentalnie brzmisz jakby Biosłone była sektą, a Mistrz Twoim guru. Odrobina sceptycyzmu nawet tutaj jest dobra.

Jestem trochę młodszy od Ciebie, MO zacząłem stosować wcześniej, nawet pomimo tego że cieszyłem się i dalej cieszę dobrym zdrowiem. MO dla mnie to nie lekarstwo, ale dodatek do dobrego życia, jak czasem nie wypiję rano, to nie ma końca świata. Pomimo że też studiuję i momentalnie wali mi się wszystko na głowę, są też okresy rozluźnienia, tak jak niedawny okres świąteczny.

Moja rada dla Ciebie - wyluzuj, odpręż się, spokojnie podejdź do sprawy. Nie wprowadzaj drastycznych zmian, tylko stopniowo zmieniaj nawyki. MO zacznij jak Ci się trochę polepszy i organizm ustabilizuje się, najpierw małe dawki, potem dojdź do standardu 3x10 ml. Koktajl błonnikowy i cała reszta tak samo. Nic się też nie stanie, jeżeli wypalisz papierosa na rozluźnienie czy zjesz swój smakołyk, potem zmniejszasz dzienne dawki swojego słodkiego narkotyku, a w końcu robisz coraz dłuższe okresy przerwy między braniem. Jeżeli z góry postawisz sobie jakieś nierealne cele, możesz się gorzko rozczarować i wpaść w dół depresyjny. No chyba, że nie jesteś tego typu człowiekiem. W każdym razie, stan umysłu wpływa na ciało, dlatego też dbaj o swoje zdrowie psychiczne.
« Ostatnia zmiana: 02-01-2012, 15:03 wysłane przez Solan » Zapisane
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #2 : 02-01-2012, 16:10 »

Nie przesadzaj, momentalnie brzmisz jakby Biosłone była sektą, a Mistrz Twoim guru. Odrobina sceptycyzmu nawet tutaj jest dobra.

Sam tego nie zauważyłem w moim wpisie. No chyba, że patrząc na to zdanie:

Mistrz ma rację we wszystkim co pisze - najpierw wiedza.


Chodziło mi tutaj o to, że zabierając się za coś, musimy wiedzieć dokładnie jak to działa i jak to zrobić. Teraz wiem, że MO to nie zabawka, którą można sobie łykać, kiedy i jak się chce. Przeczytanie książek i portalu dało mi wiele do myślenia -,zrozumienie tego, co się działo ze mną i jak bym postąpił gdybym jeszcze raz znalazł się w tej sytuacji. Ale wszystkiego w życiu trzeba nauczyć się na własnych błędach. Problemy z psychiką to jedno ale bez zrozumienia własnego organizmu i tego jak funkcjonuje, ciężko wyjść z błędnego koła. Przynajmniej ja, tak uważam i może dlatego tak odebrałeś moją wypowiedź.

Dziękuję jednak za pomoc i zainteresowanie. Cały czas pracuję nad sobą i mam głęboką nadzieję na lepsze jutro oraz chęć do życia a to już coś bo wyglądało to zupełnie inaczej.
« Ostatnia zmiana: 02-01-2012, 16:25 wysłane przez Klara27 » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Metaldaw
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 09.08.2011
Skąd: UK
Wiadomości: 356

Emigrant

« Odpowiedz #3 : 02-01-2012, 16:34 »

mam głęboką nadzieję na lepsze jutro

Zamień nadzieję na przekonanie i będzie jeszcze lepiej msn-wink
Zapisane

MO, KB, ZZO.
Spokoadam
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 42
MO: 07-04-2011 do 01-06-2013
Wiedza:
Skąd: Świat
Wiadomości: 960

« Odpowiedz #4 : 02-01-2012, 18:57 »

Masz już podstawy wiedzy, dasz sobie radę.
Zapisane

Dopadło mnie zdrowie.
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #5 : 03-01-2012, 15:54 »

No tak, nastawienie to rzecz ważna ale nie tak łatwo powiedzieć i wykonać. Ciężko powiedzieć -  uśmiechnij się nadchodzi nowe lepsze jutro. Przykładem jest każdy dzień - wstaję rano z chęcią do życia i świadomością, że będzie lepiej. Jednak w miarę upływu dnia wszystko się wali, ciężko jest gdy, mimo tego, iż nie myślę o problemach i się uśmiecham, one jednak pozostają. Od kilku dni odczuwam znów ból jądra ale co dziwne tym razem prawego. A najbardziej martwi mnie to, że nie mam pojęcia skąd on się wziął i co oznacza. Uczę się cały czas, to chyba jedyna droga, żebym mógł zrozumieć co we mnie zachodzi, a przynajmniej jak na razie, skąd taki ból właśnie tam. Gdyby to miały być efekty oczyszczania to nawet bym się cieszył, ale w takiej sytuacji muszę poczekać z MO. Nie będę już pisał o stanie pęcherza, ale wygląda to tak jak bym siedział na bombie, która w każdej chwili może odpalić. O seksie mogę zapomnieć bo po nim mam wrażenie jak by mi pęcherz chciało rozsadzić a z łazienki mógłbym nie wychodzić. Jak zrobię okład z gorącej soli to przesypiam noc, nabieram sił i tych fizycznych i tych uspokajających moje myśli.
Ustaliłem postępowanie na najbliższy czas:

1. Nefrosept
2. MO, KB, DP - 1 etap
3. Pozytywne nastawienie, wiedza, wiara i cierpliwość

Jeżeli dostrzega ktoś błędy w tym co robię bardzo proszę o zdanie. Każda sugestia, wskazówka a czasem dobre słowo, dużo mi dają.
« Ostatnia zmiana: 08-01-2012, 08:49 wysłane przez Metaldaw » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
K'lara
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1.01.2010
Wiedza:
Skąd: Kraków
Wiadomości: 2.264

« Odpowiedz #6 : 03-01-2012, 16:39 »

Wszystko idzie normalnym rytmem. Jesteś na dobrej drodze i jesteś 'kumaty'.
Poczytaj sobie, w tym wątku, historię kolegi o nicku  Eartwindsun.

http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=16149.0
Zapisane

PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #7 : 03-01-2012, 17:12 »

Dziękuję Klaro za ten wątek. Muszę powiedzieć, że dał mi do myślenia nad czym jeszcze muszę popracować. Nie mam takiego zdecydowania i pewności siebie jak np. Eartwindsun. Tak jak pisałem u mnie to inaczej wygląda. Mała poprawa jest chociażby przez to co zrobiłem w ostatnie dni ale przede mną długa droga. A tutaj będę opisywał jej przebieg, mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza. Mnie pomaga a dodatkowo wnosi uczucie wsparcia i zrozumienia, którego przyznam trochę mi brakuje.
Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Kalina
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992

« Odpowiedz #8 : 03-01-2012, 17:26 »

Każda sugestia, wskazówka a czasem dobre słowo, dużo mi dają.
Myślę, że z tak rozsądnym podejściem, szybko osiągniesz poprawę zdrowia. Młody organizm oczyszcza się bardzo intensywnie, stąd te bóle.
Seksem się nie przejmuj na dłużej wystarczy msn-wink.
Zapisane
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #9 : 03-01-2012, 20:02 »

PL_man ciesz się, że tak szybko trafiłeś na Biosłone. Ja wierzylam kalekarzom 10 lat i grzecznie łykałam antybiotyki i wierzyłam, że w końcu zadziałają i zrujnowałam sobie tym sposobem zdrowie. Będzie dobrze. Jesteś na dobrej drodze. Powodzenia!
« Ostatnia zmiana: 03-01-2012, 20:07 wysłane przez Domi5 » Zapisane
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #10 : 07-01-2012, 13:01 »

Chciałbym zapytać o parę spraw, znalazłem ostatnio wypowiedź Mistrza:
Gdy organizm nie jest połatany metodami pseudonaturalnymi, wówczas dieta prozdrowotna przynosi nadspodziewane efekty: http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=269.0

Niestety nie mogę otworzyć podanego linku. Interesuję mnie to ponieważ przerwę w piciu MO mam już stosunkowo długą i cały czas nie mogę do niej wrócić. Otóż tak jak opisywałem ten kaszel suchy który mi dokuczał, po bańkach nawilżaniu powietrza i piciu prawoślazu zelżał, nie przeszedł w mokry ale nie dokuczał, kasłałem zaledwie parę razy na dzień. Tak jak pisałem w ostatniej wypowiedzi chciałem zacząć dziś butelkę nefroseptu by po tygodniu móc wejść na MO. Jednak w nocy dopadło mnie uczucie zimna, rano obudziłem się w dziwnym stanie. Jest mi zimno mam dreszcze stan jak w gorączce tylko, że u mnie jest to 36,4 - a to i tak dużo biorąc pod uwagę ostatnie miesiące. Do tego paskudny męczący kaszel znów suchy. Leżę pod 2 kołdrami i ciągle się pocę.
I tu moje pytania:
Jeżeli tak długo nie piję MO, a stosuję ZZO oraz KB to organizm mógł nabrać sił do tego by radzić sobie z infekcją?
Nie jestem pewny cóż to tym razem jest, przypomina to początek stanu w okresie świątecznym, brak temperatury, uczucie rozbicia i zimna i ten suchy kaszel.
Powiem jeszcze, że stojąc w kolejce po Nefrosept spotkałem "osobnika" kichającego, smarkającego i kaszlącego, który mógł być potencjalnym nosicielem wirusa.

Sprawa druga - powinienem w takim razie znów odłożyć w czasie oczyszczanie dróg moczowych i powrót do MO? Smutny

« Ostatnia zmiana: 07-01-2012, 16:58 wysłane przez Klara27 » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Laokoon
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 44
MO: 01-08-2008, z przerwami
Wiedza:
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 2.510

« Odpowiedz #11 : 07-01-2012, 13:45 »

Jeżeli tak długo nie piję MO, a stosuję ZZO oraz KB to organizm mógł nabrać sił do tego by radzić sobie z infekcją?
Nie jestem pewny cóż to tym razem jest, przypomina to początek stanu w okresie świątecznym, brak temperatury, uczucie rozbicia i zimna i ten suchy kaszel.
Powiem jeszcze, że stojąc w kolejce po nefrosept spotkałem "osobnika" kichającego, smarkającego i kaszlącego, który mógł być potencjalnym nosicielem wirusa.

Pewnie że mógł.
Z tego co piszesz to modlisz się o tą infekcję ale właściwie to niczego nie zmienia. Logika bowiem jest taka że organizm wie co robi i zrobi to wtedy kiedy będzie mógł. My musimy takie warunki mu stworzyć i nie popędzać ani nie zasypywać gruszek w popiele.
« Ostatnia zmiana: 08-01-2012, 08:49 wysłane przez Metaldaw » Zapisane
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #12 : 07-01-2012, 13:58 »

Z tego co piszesz to modlisz się o tą infekcję ale właściwie to niczego nie zmienia.

Nic z tych rzeczy, chciałbym ją przejść ale taką bym wiedział co to jest. Czyli gorączka, mokry kaszel i cała reszta. A z apteki nie mogłem się inaczej ewakuować by ominąć tego "pana".

Czyli jak mnie tak rozkłada to pod kołdrę i się wygrzewać...
Często miewam takie stany ale to bywa głównie wieczorami, trwa około godziny: zimno, rozbicie, poty, po czym wszystko przechodzi. Nie wiem jak to traktować. Jedno wiem, nie ma co panikować.

Z Nefroseptem pewnie trzeba się wstrzymać, tyle, że ciężko odleżeć infekcję. biegając do toalety co pół godziny.
« Ostatnia zmiana: 07-01-2012, 17:01 wysłane przez Klara27 » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #13 : 07-01-2012, 18:37 »

Jeżeli ktoś mógłby rozwiać nurtujące mnie wątpliwości to chętnie wysłucham.
Otóż staram się wyjaśnić, czym, tak naprawdę, jest problem z moim pęcherzem i szukając informacji natrafiłem na parę nurtujących mnie spraw. Mianowicie w wątku Izotopka:
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5380.40, Lacky napisał:
Cytat
Candida, jako oportunista blokuje dostęp bakterii do wielu narządów i odgrywa tutaj bardziej role twojego sprzymierzeńca niż niszczyciela.  Dlatego usuwanie Candidy bez wzmocnienia organizmu spowoduje, że bakteria stanie się bardziej agresywna.

A dalej o Mycoplasmie:
Cytat
Taka bakterie w organizmach o małym stopniu zniszczenia daje objawy podobne do grypy, które mijają po kilku dniach a organizm uodparnia się na nią na okres około 10 lat.

Otóż, u mnie to norma, przez ostatni czas, właśnie takie jakby grypowe objawy ale trwające krótko, tak jak pisałem, rano co się ze mną działo. W tym momencie wszystko jest dobrze, nie kaszlę, nie mam dreszczy, nie jest mi zimno. Taka sytuacja w tym tygodniu miała miejsce 4 razy.

Dodatkowo w pęcherzu irytuje mnie to, że objawami był głównie częstomocz, nic więcej. Natomiast po 3 tygodniach MO, ale bez DP, KB i ogólnego dbania o sobie, przerodziło się w to w straszny ból, swędzenia i gorsze parcia na mocz. A gdy doszło do zaostrzenia objawów i przeszło na jądra to ratowałem się antybiotykiem. Po nim, w zasadzie, dużo się nie zmieniło ze stanu przed. A mianowicie tylko to, że:
Sprawa parcia i swędzenia nasila się po wytrysku oraz dodatkowo nastąpiło zaczerwienienie ujścia cewki.

Nasuwa mi się pytanie czy candida w okładzie moczowo - płciowym może dawać takie objawy?
Wcześniej, gdy chodziłem po lekarzach, wszystkie wyniki miałem w normie, nigdy nic nie wyszło, nie zbadałem tylko mycoplasmy i ureaplasmy. Wydawać by się mogło niemożliwym, żeby sam grzyb dawał tyle objawów zwłaszcza, że objawy zaostrzyły się po 3 tygodniach MO, co wskazywać może na toksyny, które organizm chciał usunąć przy pomocy bakterii. Dodatkowo trzyma mnie przy tym fakt, że po zaostrzeniu objawów ustąpił trwający w zasadzie od samego początku problemów ból w lędźwiach.

Ale z drugiej strony może to być sprawa candidy, na co mogą wskazywać wzdęcia i przelewania w brzuchu, powracające przy silnych bólach pęcherza.



Może, więc najlepszym wyjściem było by cierpliwie czekać i trwać przy MO, ZZO oraz KB?

Nefrosept jest na alkoholu i nie chciałbym osiągnąć efektu całkowicie odwrotnego. A może to tylko moje ciągłe myślenie stwarza mi kolejny problem... Sam już nie wiem, zdecydowałem się na Nefrosept, to wyskoczyła ta sytuacja rano i musiałem odłożyć w czasie jego zastosowanie.

A teraz znów siedzę sam ze sobą i myślami: co to będzie jak postąpię tak czy inaczej.
« Ostatnia zmiana: 07-01-2012, 19:43 wysłane przez Metaldaw » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #14 : 07-01-2012, 19:38 »

Widzę, że ciężko Tobie wyjść z pacjentyzmu. Rozpaczliwie szukasz nazwy choroby, która Cię dopadła. Lepiej się poczujesz jak ktoś przytaknie Tobie, że masz Mykoplazmę? Wiem, że to trudne przestawić myślenie i robić swoje tj. stosować KB, MO, ZZO. Sama miałam taki okres w życiu, że dopasowywałam objawy do konkretnych chorób i szłam do kalekarza po potwierdzenie, że znalazłam przyczynę dolegliwości. To nic nie daje. Nie musisz znać nazwy choroby.
Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz w rzeczywistości leczą one choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują.
Czytaj sobie te kilka zdań jak będziesz miał wątpliwości, co Tobie dolega. Mnie pomaga ;-)
« Ostatnia zmiana: 07-01-2012, 19:44 wysłane przez Metaldaw » Zapisane
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #15 : 07-01-2012, 20:35 »

Właśnie nie chciałem by mnie tak zrozumiano, nie chodzi o to jakiej szukam choroby. Szukam najsensowniejszego rozwiązania, które na daną chwilę ułatwi mi funkcjonowanie. Gdybym szukał osoby, która przytaknie mi, że mam Mykoplazmę to równie dobrze mógłbym pojechać do laboratorium i to sprawdzić.

Jestem osobą, która lubi wiedzieć na czym stoi, po to by można było sensownie działać. Wiesz, staram się zrozumieć co doprowadziło do problemu, całe życie miałem spokój z pęcherzem.
Aż tu nagle masz Ci los! Dlatego chcę znaleźć powód.
Mam kilka podejrzeń:

Sprawa zaczęła się po tym jak byłem po trzech antybiotykach w trzy miesiące, a do tego po leczeniu dwóch zębów kanałowo. A właściwie miało to miejsce po długim wstrzymywaniu się od oddania moczu, od następnego dnia pojawił się problem z częstomoczem, a potem już poleciało tak jak opisywałem. Mogło być tak, że jelita po antybiotykach wyglądały jak wyglądały i coś tam mogło się rozprzestrzenić na pęcherz bo z tego co wiem to nie jest to daleko, ale ja "lekarzem" nie jestem smile.
Nie wiem, co się tam porobiło, nie znam do końca tajemnic organizmu ludzkiego, ale ciekawi mnie co miało wpływ na te problemy. Może dość nerwowy czas w życiu jaki wtedy miałem też przyczynił się do problemu, może jeszcze kilka innych czynników. Ciężko coś ustalić, a dywagować na ten temat można bez końca.

Chciałbym tylko się kiedyś dowiedzieć co jest przyczyną stanu który tak mocno wpłynął na moje życie, zabrał mi tyle czasu, pieniędzy nerwów i zdrowia przede wszystkim.


Źle mnie odebrałaś, ja nie jestem niereformowalnym pacjentem. Kiedyś pisałem, jak to ze mną było - przed problemami w marcu tego roku, właściwie tego nieszczęsnego wypadku z zębem który pociągnął za sobą takie konsekwencję  to od kiedy sam decyduję o tym co robię u "kalekarzy" byłem raz albo dwa... dokładnie nie pamiętam. I właśnie to moje nastawienie do tego ich całego "grajdołka" pozwoliło mi na szybkie zorientowanie się w temacie...

« Ostatnia zmiana: 08-01-2012, 09:52 wysłane przez Klara27 » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #16 : 07-01-2012, 21:22 »

Rozumiem, próbujesz dociec co doprowadziło do obecnego stanu zdrowia, bo nie możesz się pogodzić z tym co przechodzisz. Z opisu choroby wnioskuję, że biorąc antybiotyki doszło do zakłócenia homeostazy w organiźmie czego efektem jest toksemia. Zmagazynowanie toksyn wystąpiło na skutek brania antybiotyków, spożywania glutenu, konserantów w jedzeniu... Chorujesz i nie jest ważne na co. Ważne jest, że organizm podjął walkę. W załączniu przekazuję link dotyczący toksemi - przyda się w zrozumieniu chorób ogólnie.
Kiedyś jak ktoś z mojego najbliższego otocznia chorował, to żal mi było tej osoby, a obecnie jak ktoś się źle czuje i ma gorączkę, to się cieszę i mówię, że ma zdrowy organizm skoro choruje. Też tak zacznij myśleć i wszystko stanie się jasne ;-)

http://www.bioslone.pl/przyczyna-chorob/magazynowanie-toksyn
Zapisane
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #17 : 07-01-2012, 21:59 »


Z tego co piszesz to modlisz się o tą infekcję ale właściwie to niczego nie zmienia.

No właśnie, chciałbym przejść tą infekcję. Ale wygląda to zupełnie inaczej, nie wiem co to jest - takie objawy grypy jak opisywałem ustępujące po godzinie albo dwóch, pojawiające się co dziennie czy co dwa dni..

A do tego ten pęcherz, no i utrzymujący się kaszel. Dlatego muszę zrezygnować teraz z MO ale zacznę powoli od 1/4 dawki jak tylko się coś uspokoi.

 
Z opisu choroby wnioskuję, że biorąc antybiotyki doszło do zakłócenia homeostazy w organiźmie czego efektem jest toksemia. Zmagazynowanie toksyn wystąpiło na skutek brania antybiotyków, spożywania glutenu, konserantów w jedzeniu..

Otóż właśnie, w tym czasie odżywiałem się niezdrowo - deserki, słodycze, frytki, ketchup, dużo chlebka...

Wnioskować można, że nagromadzenie toksyn skutkowało - pojawieniem się problemu z pęcherzem oraz z bólu w okolicy lędźwiowej - ból ten ciekawe mimo systematycznych ćwiczeń nie ustawał, a teraz bez ćwiczeń a nie boli.

Dlatego może myślę, że powinienem zacząć od oczyszczenia układu moczowego. Cały czas oczywiście stosując BPP.

W momencie kiedy wziąłem się za MO za pierwszym razem układ moczowy nie wyrobił, przez skórę też nie dawałem mu większej szansy, bo stosowałem preparaty na plecy i twarz na pryszcze, no i jeszcze blokowanie oczyszczania w jamie ustnej. To wszystko musiało się tak skończyć. Teraz jestem dużo mądrzejszy i zawsze będę powtarzał, że najwięcej można nauczyć się na własnych błędach.

Tak myślę teraz, że może nie warto chodzić na skróty. Może właśnie dobrze by było zastosować mieszankę na drogi moczowe. Pozostając przy ZZO i KB, a gdy organizm będzie miał już jak się pozbywać toksyn dołączyć MO.

Nie oczekuję odpowiedzi i tak powinienem zrobić to co uznam za słuszne. Chodzi mi właśnie o podpowiedzi i nakierowanie na dobrą drogę. No chyba, że ktoś uzna, że źle to wydedukowałem wtedy proszę o odpowiedź. smile
« Ostatnia zmiana: 08-01-2012, 08:52 wysłane przez Metaldaw » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #18 : 07-01-2012, 22:40 »

Cytat
Pozostając przy ZOO i KB, a gdy organizm będzie miał już jak się pozbywać toksyn dołączyć MO.

MO to podstawa, ma doprowadzić do wygojenia nadżerek w jelitach. Nadżerki w jelitach są skutkiem nieprawidłowej diety. ZZO można stosować później jak dojdziesz do siebie. Należy zacząć od 1 etapu DP i MO (można w mniejszej dawce, bądź zaprzestać jeśli objawy chorobowe będą silne). Bez wdrożenia 1 etapu DP wszystkie Twoje wysiłki pójdą na marne. Żeby wyzdrowieć trzeba trochę się wysilić niestety ;-(
« Ostatnia zmiana: 08-01-2012, 09:01 wysłane przez Metaldaw » Zapisane
PL_man
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 33
MO: 7.11.2011 z przerwami
Skąd: Kraków/okolice
Wiadomości: 95

« Odpowiedz #19 : 07-01-2012, 22:57 »

Ja to wszystko rozumiem, właściwie to moja dieta wygląda jak 1 etap DP, jem tylko to co tam dozwolone i właściwie zero produktów ze sklepu, wszystko własne.

Domi, czytałaś co mi się przydarzyło jakiś miesiąc temu? Dlaczego mam teraz przerwę w MO?
Teraz największym problemem jest pęcherz. Wątpię, żeby osłabiony organizm poradził sobie przy jednym wprowadzeniu MO oraz Mieszanki ziołowej na drogi moczowe. Muszę coś wybrać.

W zasadzie mam wybór:

Nefrosept, a po nim 1 etap DP i wreszcie powrót do MO.

albo,

Mieszanka ziołowa na drogi moczowe a dopiero po niej 1 etap DP i MO.

Z tego co przeczytałem i zrozumiałem to nie powinno się wprowadzać zbyt wielu metod oczyszczania jednocześnie. Chyba dobrze staram się to wprowadzić w czyn? Jeżeli nie proszę mnie poprawić i zaproponować inną drogę.
« Ostatnia zmiana: 08-01-2012, 08:51 wysłane przez Metaldaw » Zapisane

"Nie wydawaj duszy na pastwę smutku ani nie zadręczaj się mędrkowaniem. Radość serca - to zycie człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego. Przetłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce i oddal długotrwały smutek od siebie; bo smutek zgubił wielu i nie ma z niego żadnego pożytku(...)"
Strony: [1] 2 3 ... 9   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!