Czytam o procesie gnilnym i dochodzę do siarkowodoru (gaz, który powstaje w jelitach na skutek rozpadu białek, zawierających siarkę - ten, co brzydko pachnie), czytam więc o tym gazie i dowiaduję się, że wiąże on hemoglobinę, zakłócając transport tlenu, natomiast jego działanie toksyczne polega na porażaniu oddychania komórkowego i spowalniania metabolizmu. Przypomniał mi się ten wątek o gazach jelitowych,
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=5662.0który zaczyna się słowami:
Przyczyną nieprzyjemnego zapachu z ust są nieszczelności w ścianie jelita grubego, przez które do krwiobiegu w sposób niekontrolowany przedostają się gazy, normalnie wydalane w postaci wiatrów.
Natomiast skutkami długotrwałego narażenia na małe ilości siarkowodoru mogą być: bóle i zawroty głowy, łatwe męczenie się, nudności, czyli objawy NIEDOTLENIENIA. Dochodzę po raz wtóry do wniosku, że wymioty dziecka były objawem niedotlenienia. Pytanie brzmi: Czy było to spowodowane jedynie nadmiernym wysiłkiem, czy wysiłek nie był bardzo intensywny, a objawy wystąpiły, z powodu nieszczelności jelit i konsekwencji, które owa nieszczelność za sobą pociąga? Dodam, iż skutkiem długotrwałego narażenia na małe ilości siarkowodoru są często zmiany zapalne układu oddechowego (tak przynajmniej wyczytałam, chociaż "przyczyny" mogą być różne).