Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 02:19 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czy coś mogę jeszcze zrobić?  (Przeczytany 14963 razy)
Beza
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 43
MO: przerwa
Wiedza:
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 559

« : 10-03-2012, 17:06 »

Franek skończy jutro 7 tygodni, od środy ma katar, który jest już nieco słabszy, ale kaszel nie ustaje. Wydzielina jest gęsta i jest jej bardzo dużo, oddech lekko skrócony i czasami świszczący. Czasami wycieram mu usta bo ta wydzielina poprzez odkasływanie pozostaje w buzi. Jest przeźroczysta. Nie gorączkuje, apetyt niezmienny, je naprawdę dużo. Oklepuje mu plecki co nie do końca mu się podoba. Wczoraj zrobiłam inhalacje z prawoślazu i mam wrażenie, że tej wydzieliny jest więcej. Nie wiem czy coś mogę jeszcze zrobić, jakieś okłady na plecki, jeśli tak to z czego? On jest taki maleńki, ponadto kto nie przyjdzie do nas to wysłuchuje dlaczego to do lekarza nie idę. Sama przez całą noc miałam 39 gorączki, (kolejne już zapalenie piersi i to w tym samym miejscu) teraz mi spadła, ale w ogóle nie mam siły.
Ale to nie o mnie chodzi tylko o Frania.
Zapisane

"Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą - daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami." C.K.Norwid
Lavenda22
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 34
MO: 9.07.2011, z przerwami
Skąd: pomorskie
Wiadomości: 375

« Odpowiedz #1 : 10-03-2012, 19:10 »

A czy Franek jakoś szczególnie męczy się w czasie tego kaszlu? Moim zdaniem trzeba to po prostu przeczekać. Sama nie mam dzieci, ale dobrze wiem, że jak taki maluch kaszle, czy smarka chciałoby mu się za wszelką cenę pomóc. Ale myślę, że robisz już wszystko, co w tej sytuacji można robić.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #2 : 10-03-2012, 19:11 »

No właśnie. Najtrudniejsze jest nic nie robić. Nie każdy to potrafi.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Beza
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 43
MO: przerwa
Wiedza:
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 559

« Odpowiedz #3 : 10-03-2012, 22:24 »

Czy się męczy? Czasem mam wrażenie, że tak. Stąd właśnie było moje pytanie. Ale może moje postrzeganie było lekko zaburzone przez tą moją gorączkę. Smacznie teraz śpi, prawoślaz sobie w pokoju paruje i jakby tej wydzieliny było mniej. Chociaż oddech wciąż przyspieszony.
Panie Józefie jest to wielka sztuka nic nie robić w sytuacji gdzie taka maleńka kruszynka męczy się kaszlem. Cały czas czytam i czytam i czytam ucząc się czegoś nowego i utwierdzając się w przekonaniu, że tak właśnie ma być.
Zapisane

"Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą - daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami." C.K.Norwid
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #4 : 10-03-2012, 23:15 »

No tak, to wielka sztuka nic nie robić, nie przeszkadzać - non nocere. Ale się opłaci.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Lilly
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 01.07.2011+ DP+KB
Skąd: Poznań
Wiadomości: 196

« Odpowiedz #5 : 11-03-2012, 15:41 »

Droga Bezo nie wiem, czy to tutaj dozwolone, ale możesz spróbować zrobić okład z ziemniaków. Podobno wyciąga toksyny, wirusy, bakterie. Robi się tak: gotuje się 4-5 ziemniaków, rozgniata na purre, wkłada do szmatki owija i kładzie na piersi ewentualnie plecki, gardło. Kładzie się ciepłe ziemniaczki, ale nie gorące. Zabieg trwa aż ostygną. Jeśli zczarnieją tzn. że usunęły toksyny itp.
Ja takie zabiegi robiłam córce jak chorowała w przedszkolu, zawsze z efektem. Nie wiem tylko, jak często można robić takie okłady.
Zapisane
Iwoneska
Częsty gość
**


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 37
MO: 17.12.2011; oliwa-1.04.12(przerwa 1.06-1.07)
Skąd: pomorze/Niedersachsen
Wiadomości: 81

« Odpowiedz #6 : 11-03-2012, 17:42 »

Ja stosuję okłady z gorącej soli dla dziecka ( 6 lat), polecane tu na forum. Podgrzewam sól, napełniam skarpetę, uszczelniam, kładę na piersi bądź plecy na noc. Robię już okłady ponad tydzień, w końcu przesypia noce bez kaszlu. Nie wiem na ile to się u malucha sprawdzi, pewnie trzeba będzie bardziej kontrolować. Moje dziecko już kaszle ponad miesiąc, a choruje od listopada zeszłego roku z małymi przerwami. A ci doradzający niech się martwią o siebie, Ty jesteś matką. Mi też nie raz ględzą, ale moim celem jest sprawić by dziecko było zdrowe, a nie w późniejszym wieku stało w kolejce do apteki i narzekało ;)Pozdrawiam.

Właśnie szukałam dokładnego przepisu na okład z ziemniaków. Dzięki Lilly smile
Szukajcie a znajdziecie i będzie Wam dane msn-wink Słowo na niedzielę :-)
Zapisane

Nawet stumilowa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
Beza
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 43
MO: przerwa
Wiedza:
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 559

« Odpowiedz #7 : 11-03-2012, 21:11 »

Lilly przekopałam całe forum za tymi ziemniakami smile. Wielkie dzięki za ten przepis. Myślę, że u Frania mogę je zastosować. Co prawda pokasłuje sporadycznie, ale ciągle coś tam rzęzi w tych pleckach.
Iwoneska, ja wiem, że to ja jestem mamą i wiem, że dobrze robię, ale jak na około ciągle słyszałam czego lekarza nie wzywam i jednocześnie patrzę na bezbronnego Franusia, to taka gadanina może zasiać ziarenko strachu, niepewności.
« Ostatnia zmiana: 12-03-2012, 08:51 wysłane przez Klara27 » Zapisane

"Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą - daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami." C.K.Norwid
Lilly
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 47
MO: 01.07.2011+ DP+KB
Skąd: Poznań
Wiadomości: 196

« Odpowiedz #8 : 12-03-2012, 14:09 »

Bezo, tylko przepraszam, bo ta ilość to dla dorosłego. Dla takiego maleństwa to pewnie 1 ziemniaczek starczy.
Zapisane
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 690

« Odpowiedz #9 : 14-03-2012, 08:43 »

Przy każdej infekcji z wydzieliną opukiwałam plecy każdego mojego dzieciątka przez 15 min. co 2 uczciwe godziny. Na początku infekcji także w nocy. No trudno - nie spałam. Oklepywanie robiłam gdy dziecko trzymało główkę przy parujących ziołach. Pomagało też nawilżanie powietrza - mokrymi ręcznikami i inhalacje z rumianku, mięty i szałwii (ale nie wiem, czy mały nie będzie miał alergii na te zioła). W razie gdy się zdecydujesz, weź po 1 torebce na 5 litrowy garnek wody.
Co do Ciebie - karm jak najwięcej, jako pierwszą podawaj chorą pierś. Gdy dziecko nie będzie chciało z niej jeść, odciągaj pokarm (może być ręcznie lub laktatorem). Po karmieniu możesz obłożyć pierś stłuczonymi liśćmi kapusty (sok z kapusty ma działanie przeciwzapalne). Karm dziecko z tej strony piersi, z której jest zapalenie - jeśli po zewnętrznej stronie piersi, karm w pozycji "spod pachy". Jeżeli nie masz problemu z ilością pokarmu, możesz także pić szałwię (ale nie za dużo - też działa przeciwzapalnie). Ja do ostatniego dziecka zawsze miałam za mało pokarmu, więc bałam się pić napar z tego zioła, a zawsze wychodziłam zwycięsko z zapaleń piersi bez antybiotyku (w przeciwieństwie do moich koleżanek).

Możesz zajrzeć na stronę www.laktacja.pl albo: http://forum.gazeta.pl/forum/f,570,Karmienie_piersia.html
Pozdrawiam i życzę dobrego zdrowia
Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Anwie
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: jeszcze nie stosuję
Wiadomości: 43

« Odpowiedz #10 : 03-05-2012, 01:33 »

Nie wiem czy autorce wątku jeszcze potrzebne porady co do "chorych" piersi, ale może moje doświadczenie w tym zakresie przyda się innym mamom cierpiącym na te problemy. Mimo, że na Biosłone jestem początkująca to akurat temat tzw. zapaleń piersi i przechodzenia ich kompletnie bez antybiotyków mam przerobiony na wszystkie strony i to przy dwójce dzieci. Zastoje w piersiach (bo o tym mowa tak naprawdę) przerabiałam przy każdym dziecku kilka miesięcy pod rząd dzień w dzień praktycznie. Przy pierwszym dziecku oczywiście było wiele strachu i stresu, niewiedzy. Przy drugim byłam już mądrzejsza i spokojna bo miałam wiedzę, doświadczenie i wiedziałam co robić. W moim domu mogło nie być chleba, wody, jedzenia, niczego - ale kapusta w lodówce była zawsze. Jeśli to co nazywasz zapaleniem piersi objawia się: twardością piersi (mówi się, że piersi twarde jak kamień) lub stwardnienie/grudka w jednym miejscu i boli bardzo (czasem bolało mnie tak, że ręką nie mogłam ruszyć) jest gorące w tym jednym miejscu tylko a nie gorączka obejmująca całe ciało, to według mojego doświadczenia nie jest to żadne tam tragiczne zapalenie piersi i żaden antybiotyk do niczego nikomu nie jest potrzebny.
Po pierwsze należy zrobić ciepły okład na to miejsce - ja po prostu moczyłam szmatkę w wodzie gorącej z kranu i przykładałam do piersi aż wystygło i znowu. Potem GŁASZCZESZ - powtarzam - głaszczesz pierś w miejscu zgrubienia/bolącym czyli tu gdzie zrobił się de facto zastój. Głaszczesz delikatnie tak żeby było to dla ciebie miłe odczucie. Głaszczesz w kierunku do brodawki - w kierunku, w którym ma pokarm spłynąć po prostu. No i tak sobie głaszczesz długo i namiętnie. Ile ci wystarczy cierpliwości/czasu/możliwości lub aż do wypłynięcia pokarmu. Potem spróbuj sama własną ręką wycisnąć z piersi pokarm - może się okazać,że tryśnie niespodziewanie i ból ustąpi bo kanalik się odetkał. Jeśli nie tryśnie pod wpływem pracy twojej ręki to przystaw dziecko tak jak ci poleciła Agnieszka. Następnie przyłóż chłodny (może być wyjęty z lodówki) rozgnieciony (np.wałkiem do ciasta)lub nakłuty w wielu miejscach liść kapusty celem ochłodzenia tego "chorego" miejsca. Nie zrażaj się. Tu tak jak wszędzie i we wszystkim potrzeba cierpliwości. Jeśli nie odpuściło za pierwszym razem to odpuści za kolejnym. Zawsze przed karmieniem ogrzej najpierw to miejsce, potem tak jak pisała Agnieszka zaczynaj karmić dziecko od tej chorej piersi i przystawiaj je tak żeby broda dziecka była z tej strony co zastój - czasem są to przedziwne pozycje karmienia, ale dziecko swoją żuchwą i ruchami ssącymi potrafi wyciągnąć niejeden zastój. Niekoniecznie za pierwszym razem. Ale wówczas po karmieniu też spróbuj pogłaskać pierś lub jeśli nie masz już na to siły albo możliwości to po prostu zakończ na ten moment przyłożeniem chłodnego nakłutego liścia kapusty do bolącego miejsca. Za czas jakiś próbuj ponownie - do skutku. I nie zrażaj się - ja takie zastoje w piersiach miałam codziennie kilka razy dziennie przez kilka miesięcy. Do takich sytuacji jak wynika z mojego doświadczenia przykłada się niedospanie, stres - czyli klasyczne zachowania młodej świeżo upieczonej matki nawet jeśli dzieje się to przy drugim dziecku. Mimo tych okropnych niedogodności karmiłam drugie dziecko piersią tak długo jak było to możliwe. Tyle, że ja akurat drugie dziecko karmiłam dość nietypowo bo piersią z butelki. Odciągałam pokarm laktatorem i dawałam małej butelką bo innego wyjścia nie było. Była to praca katorżnicza, ale uważam, że pokarm matki jest bezcenny i warto było się pomęczyć te kilka miesięcy. Potem zostałam sama z dwójką maluszków (jedno miało 17 mcy, a drugie 3mce) i musiałam zakończyć proceder bo odciąganie pokarmu zajmowało mi w sumie 6 godzin z całej doby. Póki mąż był w domu dało radę ogarnąć wszystkie obowiązki we dwoje z tym moim wiecznym przyłączeniem się do laktatora. Po jego wyjeździe do pracy już nie dało rady i musiałam odpuścić proceder. Mimo trudności z przystawianiem małej do piersi i tego przedziwnego sposobu karmienia jej, przystawiałam ją do bolącej piersi i nierzadko jednak ona mi ten zastały pokarm wyciągnęła. Także w naszym przypadku karmienie mieszane - czyli butelką i piersią było realne i wykonalne. Mimo rzadkiego przystawiania małej do piersi, karmienia jej pokarmem z piersi ale butelką, i jej przedziwnego sposobu chwytania brodawki, jednak córka nie zapominała jak się do tej piersi przystawić i jednak wyciągała mi nierzadko ten zastały pokarm swoim ssaniem piersi. Także powodzenia życzę mamom borykającym się z problemem zastojów i rzekomych zapaleń piersi. Da radę bez antybiotyków zupełnie spokojnie bo w takim przypadku jak opisany przeze mnie nie są one do niczego potrzebne. To głaskanie piersi jest bardzo ważne - delikatne, mające sprawiać przyjemność. I częste. I w końcu pokarm stamtąd wypłynie,a ból odpuści. Sekwencja jest taka: ciepły okład, głaskanie lub przystawianie dziecka do piersi, chłodny okład z kapusty. Pozdrawiam i życzę powodzenia.
PS. można jeszcze też "głaskać" tą pierś i to bolące miejsce ciepłą wodą z prysznica - ale ciepłą - nie gorącą.
« Ostatnia zmiana: 03-05-2012, 09:08 wysłane przez Klara27 » Zapisane
Agnieszka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 48
MO: 01.11.2009, DP i KB 01.01.2010
Wiedza:
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 690

« Odpowiedz #11 : 04-05-2012, 10:48 »

Z mojego 10-letniego karmienia prawie non stop.
Podobnie jak Anwie - uważam, że błędem jest podawanie antybiotyku w przypadku zapalenia piersi. Nawet w przypadku 40 stopniowej gorączki. Najlepiej jest jak najwięcej przystawiać dziecko i ewentualnie wziąć Paracetamol (ewentualnie!).
Ja podobne zapalenia przechodziłam wielokrotnie - przed MO. Kiedy zaczęłam brać MO, po pewnym czasie poczułam mrowienie w piersiach - podobne do tych kiedy zaczyna się zapalenie. "No to koniec, pomyślałam", "pewnie zapalenie od nowa". Ale nic się nie stało. Organizm wyczyścił złogi zalegające w piersiach. Po 2 dniach mrowienia nie było i wszystko do tej pory jest OK.
Po urodzeniu Łukaszka nie miałam ani jednego zapalenia piersi! smile
Zapisane

Aga smile mama Mateuszka (11 l.), Jasia (8 l.) Mareczka (6 l.), Oli (4 l.) i Łukaszka (2 l.)
Anwie
***

Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: jeszcze nie stosuję
Wiadomości: 43

« Odpowiedz #12 : 07-05-2012, 13:51 »

Raczej przy moich zastojach pokarmu w piersiach nie miałam ogólnej gorączki (może 1 raz), tylko miejscowy stan zapalny - gorące miejsce, bolące, często widoczna wypukła żyłka/zgrubienie. Uczucie jakie miałam wtedy to zwykły ból - czasem tak silny,że naprawdę jeśli bolesność była blisko pachy to nie mogłam ruszać ręką. Ale tuż przed zrobieniem się tego zastoju czułam silne ostre kłucie - wyrzut oksytocyny i tak jakby mi ją ktoś wstrzykiwał w kanaliki laktacyjne. Chwilę potem pokarm się blokował, zaczynało boleć i dalej standardowy schemat. Po wielu godzinach głaskania, ocieplania, kapusty itp.w końcu się odblokowywało i pokarm potrafił nawet wręcz tryskać silnym strumieniem aż do opróżnienia zatkanego kanaliku. Opisuję to mimo,że pewnie autorce wątku być może te informacje nie są już potrzebne, ale może przydadzą się komuś innemu kto stanie w takim punkcie z takimi problemami.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!