Czytając posty, można od czasu do czasu natrafić na wątpliwości niektórych osób co do metod konserwacji aloesu zakupionego w celu spożywania mikstury. Bo jak już wiemy, aloes ma właściwości gojące, jego zadaniem jest systematyczny proces gojenia nadżerek w naszym przewodzie pokarmowym. O ile tłuszcz, czyli olej, jest tu transporterem i omija wilgotne miejsca (nadżerki), o tyle aloes codziennie je przemywa. Czy zatem te nadżerki (wrota zakażeń) narażone na kontakt z aloesem nie wpuszczają do środka właśnie tych toksyn. Podawał ktoś środki, którymi konserwuje się aloes, np. benzoesan sodu i inne. Wiem, że skoro Pan Józef poleca akurat te dwie firmy dystrybuujące aloes, to na pewno ma on najmniejsze stężenie tych konserwantów. Rozwiewając te ostatnie już chyba wątpliwości, nikt już co do zasadności stosowania MO nie będzie miał złudzeń.
16.03.2007, 11:50:11
Wydawało mi się, że sprawę dodawania konserwantów do żywności jasno opisałem w drugim tomie książki. Jest to z pewnością najlepsza metoda wydłużenia trwałości produktów spożywczych.
Problemem jest tylko zdolność wydalenia tej części konserwantów, która się wchłonie z przewodu pokarmowego. Trzeba wiedzieć, że również bez konserwantów, z hipotetycznej najzdrowszej żywności, w przewodzie pokarmowym powstają substancje tak toksyczne, że, jak ktoś napisał: konserwanty przy nich to mały pikuś. A są wśród nich takie trucizny, jak: indykan, amoniak, trupi jad, histydyna, fenol, kadaweryna, muskaryna, agmatyna, tioalkohol metylowy, indol, siarkowodór, metanotiol, krezol, kwas masłowy, putrescyna, tioglobina, urobilina i wiele innych – w sumie 36 trucizn powstających w naszych jelitach w naturalnych procesach powstających w kontakcie pokarmu z enzymami i kwasami trawiennymi oraz drobnoustrojami tworzącymi naturalną florę jelit przewodu pokarmowego.
Ponadto w organizmie, w procesie metabolizmu, regeneracji i innych naturalnych procesów życiowych, także powstaje szereg niebezpiecznych dla naszego zdrowia trucizn, takich jak puryny, amoniak, bilirubina, utleniony cholesterol LDL, czy wreszcie niezwykle szkodliwe, wysoce reaktywne wolne rodniki.
Wszystkie te substancje są toksyczne, ale przecież jedną z podstawowych funkcji organizmu jest system wydalniczy i jeśli jest sprawny i jest w stanie wszystkie te substancje wydalić – w sposób oczywisty przestają one być dla nas groźne. To samo dotyczy konserwantów: wydalone = niegroźne = mały pikuś.
Problem z konserwantami leży gdzie indziej. Otóż, w przeciwieństwie do naturalnych składników pożywienia, konserwanty uszkadzają delikatny nabłonek jelitowy powodując powstawanie w nim nadżerek, czyli mikroskopijnej wielkości uszkodzeń, przez które w sposób niekontrolowany do organizmu przedostaje się zawartość przewodu pokarmowego, tj. części nie strawionego pokarmu, a także wszystkie wymienione toksyny. Wszystkie te substancje są oczywiście toksyczne i trzeba je wydalić. Mamy wówczas do wydalenia nie tylko substancje powstające w organizmie w naturalnych procesach życiowych, ale także te „nadprogramowe”, które przez nieszczelności jelit przedostały się do organizmu. A co się dzieje, gdy ilość toksyn przekroczy zdolności organizmu do ich wydalenia? Odpowiedź jest oczywista: chorujemy.
Dlatego zastosowanie do wyeliminowania nadżerek soku z aloesu zakonserwowanego benzoesanem sodu ma sens i jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem.