Niemedyczne forum zdrowia
26-04-2024, 14:37 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Hałas w szkole  (Przeczytany 50847 razy)
Bonheur
Początkujący
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 1 sierpnia 2011
Wiadomości: 12

« Odpowiedz #20 : 30-01-2013, 12:46 »

No to są wypowiedzi poniżej krytyki i po prostu trzeba to zignorować, za wychowanie odpowiedzialni są rodzice.
Co się stało Reneti? Dotychczas Twoje wypowiedzi sugerowały, że rodzice za nic nie odpowiadają, jedynie za znalezienie osoby, na którą odpowiedzialność można sprawnie zrzucić.

Nadal nie uzyskałam odpowiedzi, jak prawnie uregulowany jest zawód douli w zakresie jej odpowiedzialności za matkę i dziecko.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2013, 13:20 wysłane przez Bonheur » Zapisane

Nie popełnia błędów tylko ten kto nic nie robi.
Tramwaj_konny
Częsty gość
**


Offline Offline

MO: nie stosuję
Wiadomości: 71

« Odpowiedz #21 : 30-01-2013, 13:28 »

Masz rację, ale niestety dopiero niedawno się zorientowałem jaki cyrk panuje na wyższych uczelniach. Chciałem iść na studium ogrodnicze (coś w stylu "technikum policealnego"?), ale za mało osób było na roku i nie organizowano tego od 2 lat.

Zaraz tam cyrk. Po prostu uczelnie wyższe mają swoją specyfikę. W szkole prowadzono uczniów za rączkę, a na studiach z jednej strony jest sporo swobody, ale z drugiej, podąża za tym pewna odpowiedzialność. Nie da się rozdzielić wolności od odpowiedzialności msn-wink.

Z tą szarą masą nie do końca się zgodzę. Sam byłem przeciętniakiem i gnojkiem, który chce się tylko nażreć, nagrać (ah te gry komputerowe biggrin ), a książki rzucałem w kąt zaraz po przybyciu do domu.

No ale czego miałoby to dowodzić? Przecież my tu nie dyskutujemy praw fizyki, które muszą zawsze działać w danym układzie. W przypadku zbiorowości ludzkich sprawa nie jest tak oczywista i to, o czym piszemy, to pewne teoretyczne modele, które mogą się dać zastosować do uproszczonego opisu rzeczywistości. Żeby ją w pełni opisać, musielibyśmy opisywać każdą jednostkę z osobna.

Nazywanie ludzi hołotą i szarą masą to nadużycie. W dalszym ciągu wiele zależy od środowiska, presji ludzi. Ale masz rację, tego nie zmienię.

Niekoniecznie. Istnieją przecież przypadki, że dziecko profesorów się stacza i ledwie zdaje maturę, a dziecko mechanika i szwaczki robi karierę naukową. Pewien ruch w społeczeństwie jest, pomimo uwarunkowań zewnętrznych. Ale nie zmienia to faktu, że zamiast zrzucać odpowiedzialność na środowisko, lepiej uznać je za jedną z przyczyn braku predyspozycji. Przecież nikt nie ma pretensji, że posadzona w maju cytryna zwiędnie w październiku i nie uważa, że to środowisko jest winne. To po prostu kolejne z uwarunkowań. Jeżeli ktoś, mimo że jest inteligentny i systematyczny, nie jest w stanie przeskoczyć uwarunkowań środowiska, to nie ma predyspozycji do stania się danym człowiekiem. To dość elementarne.

Bardzo chciałbym pomóc ludziom, aby poprawili jakość swojego życia, zapewnili sobie bezpieczeństwo, usamodzielnili się i uniezależnili...

Ale dlaczego chcesz ludzi uszczęśliwiać na siłę? Jeśli ktoś będzie chciał odmienić swoje życie, to sam może to zrobić. Może ktoś nie chcieć, więc dlaczego masz go wytrącać ze stanu, który mu odpowiada?
« Ostatnia zmiana: 23-02-2017, 16:50 wysłane przez Gloria » Zapisane
Calisia
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32
MO: 07.04.2010
Wiadomości: 115

« Odpowiedz #22 : 30-01-2013, 20:21 »

Tramwaj_konny

Nieszczęście ludzi pośrednio wpływa na moje nieszczęście. Pomagając im, w pewien sposób pomagam sobie. Znasz zmyśloną historyjkę o rolniku, który co roku rozdawał swoje najlepsze ziarno innym rolnikom na siew? Zapytany czemu to robi "jeżeli wszyscy wokół będą siać marnej jakości ziarno, to pyłki z ich upraw zapylą moją pola i pogorszą mój plon".

Wiem, że większość ludzi niestety nie chce albo postawy "jakoś-tam-będzie" albo z jawnej głupoty "zrobię ci na wskroś". I powiem, gdyby nie trudny okres w moim życiu, byłbym jak oni. Najwyraźniej każdy człowiek na tej planecie musi zjeść "ziarno goryczy", aby posiąść pewną mądrość o otaczającym nas świecie. Nie ma innej drogi. Syn profesora żyjący jak pączek w maśle stacza się, ponieważ nigdy nie widział biedy - dziecko biedoty ciężko pracując, osiąga wyżyny możliwości. Jakby to określić, potrzeba jest matką progresu.

A tak, przypomniało mi się. To nie było w zupełności tak, że sam wyszedłem ze swojego kryzysu życiowego. Pomogła mi pewna kobieta, powiedzmy: uratowała mi życie. Pomogła mi, a teraz ja wprost z radością pomogę jej zawsze, kiedy mnie o to poprosi (niestety do proszenia jej nie ciągnie, zostawi mnie z długiem, skubana ;/ ).
« Ostatnia zmiana: 23-02-2017, 16:53 wysłane przez Gloria » Zapisane
Tramwaj_konny
Częsty gość
**


Offline Offline

MO: nie stosuję
Wiadomości: 71

« Odpowiedz #23 : 30-01-2013, 21:04 »

Nieszczęście ludzi pośrednio wpływa na moje nieszczęście.

To już jest kwestia przyjętej filozofii życia. Jeżeli czujesz, że tak jest, to pewnie tak jest faktycznie. Niemniej trzeba sobie w tym momencie zadać fundamentalne pytanie, na ile chcę pozwolić innym wpływać na siebie.

Tutaj jest jeszcze inny aspekt. Poprzez takie wyczulenie na cudze problemy, stają się one naszymi własnymi, co wpływa na nasze samopoczucie, a także na nasze zdrowie. Ja przyjąłem taką optykę, że jeżeli ludzie dookoła mnie są szczęśliwi, to dobrze. A jeśli nie, to trudno. Może i jest to nieco egoistyczne, ale z drugiej strony, pozwala zachować zdrowy dystans do otaczającej nas rzeczywistości.

Pomagając im, w pewien sposób pomagam sobie.

Ale na ile jest to podyktowane faktycznym altruizmem, a na ile egoistyczną chęcią poczucia się lepszym? msn-wink Jakby uczciwie przyjrzeć się zachowaniom pozornie altruistycznym, można dojść do wniosku, że one są w istocie egoistyczne i wynikają albo z natychmiastowej nagrody, w postaci satysfakcji, albo z oczekiwania na nią, w postaci życia wiecznego, dobrego życia czy błogosławieństwa bóstwa.

Znasz zmyśloną historyjkę o rolniku, który co roku rozdawał swoje najlepsze ziarno innym rolnikom na siew? Zapytany czemu to robi "jeżeli wszyscy wokół będą siać marnej jakości ziarno, to pyłki z ich upraw zapylą moją pola i pogorszą mój plon".

Mawiają, że przysłowia są mądrością narodów. Jak sądzę, w kategorii przysłów mieszczą się także tego rodzaju historyjki, baśnie, anegdotki i inne dykteryjki, które w prosty sposób mają przybliżyć prostym ludziom pewne wartości etyczne. Ale ja sądzę, że te przysłowia są mądrością tylko tych narodów, które nie mają mądrości własnej.

Wiem że większość ludzi niestety, nie chce albo postawy "jakoś-tam-będzie" albo z jawnej głupoty "zrobię ci na wskroś".

Ale dlaczego niestety? Dlaczego sam masz decydować, co dla innych jest dobre? Czy masz jakiekolwiek, nie tyle formalne, bo tych z pewnością nie masz, co etyczne i moralne kwalifikacje? Ja bym nie odważył sobie takowych uzurpować. Wreszcie, dlaczego jednostka ma decydować o tym, co jest lepsze dla innych jednostek? Jeżeli ktoś pragnie niszczyć swoje ciało fastfoodami, odurzać się klejem albo nadużywać alkoholu, to dlaczego mamy mu zabraniać? To jego życie. Jeśli zamierza je zmarnować, to będzie to tylko i wyłącznie jego problem.

Syn profesora żyjący jak pączek w maśle, stacza się, ponieważ nigdy nie widział biedy - dziecko biedoty ciężko pracując, osiąga wyżyny możliwości. Jakby to określić, potrzeba jest matką progresu.

Akurat z moich obserwacji wynika coś zupełnie odmiennego. Zasadą jest, że w środowisku inteligenckim talenty dziecka, które w większości są dziedziczone po rodzicach, mają lepsze warunki do ich odkrycia i rozwoju. Myślisz, że robole uczą swoje dzieci czytania albo pisania? Bo mnie się tak nie wydaje. Albo, że w tego typu domach są ambitne książki? Oczywiście, że znajdą się tam jakiekolwiek materiały drukowane, ale poza szmatławymi piśmidłami, harlekinami i literaturą, która nadaje się do wyłożenia w poczekalni do dentysty, raczej nie uświadczysz tam czegoś więcej.

Unikając posądzenia, że jestem okrutny i niesprawiedliwy. Nie bez powodu niektórzy ludzie są robotnikami, a inni nie. Podział na rządzących i rządzonych, na właścicieli i niewłaścicieli ma swoją przyczynę i wykuwał się przez tysiąclecia naszej cywilizacji, zarówno jako efekt sprytu, inteligencji czy pomysłowości, jak i ślepego losu. Oczywiście zdarza się i tak, że niektórzy znajdą się przez pomyłkę w niewłaściwej klasie społecznej. Ale dla tych ludzi właśnie, przewidziany jest odpowiednio albo awans społeczny, albo degradacja.

Pogląd, iż społeczeństwo jest pewnym organizmem, wydaje mi się trafny. Bo skoro uważamy, że nasze organizmy są w stanie same zapewnić sobie zdrowie, o ile przestrzegamy pewnych reguł i nie ingerujemy w proces zdrowienia, to dlaczego mamy sądzić odmiennie o społeczeństwie, jako meta-organizmie? Pewne subtelne prawa w nim działające wymuszają pewne procesy, które dążą do pewnej społecznej homeostazy. Przecież, skoro przyjmujemy założenie, że nasze organizmy są dobrze zaprojektowane, to dlaczego jeden większy organizm, składający się z dobrze zaprojektowanych części, miałby mieć jakąkolwiek inną wadę, poza błędnym umieszczeniem niektórych z nich?
Zapisane
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #24 : 30-01-2013, 22:12 »

Zeszło się dwóch Panów Grafomanów... ale nie w tym temacie! Może w HP porozmawialibyście we własnym wątku o szczęściu i ludzkim losie?
Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
Trubadur
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: IV 2012 - VI 2013
Wiedza:
Wiadomości: 891

« Odpowiedz #25 : 30-01-2013, 22:18 »

Zeszło się dwóch Panów Grafomanów... ale nie w tym temacie! Może w HP porozmawialibyście we własnym wątku o szczęściu i ludzkim losie?
Trzeba by chyba wprzódy specjalny dział dla jednostek wybitnych (żeby nie powiedzieć: nadludzi) utworzyć msn-wink.

Przecież już jest - "Przypadki szczególne". //T.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2013, 22:21 wysłane przez Travis » Zapisane
Live
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 11 kwietnia 2012, syn 7 lat MO od 11 kwietnia 2012
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 270

WWW
« Odpowiedz #26 : 30-01-2013, 23:48 »

Tramwaj Konny,

Już mi się nawet nie chce czytać całości Twoich wypowiedzi. Jednak coraz bardziej mi się one kojarzą z tym hałasem w szkole i z panującą tam atmosferą. Mają podobną jakość..
Podobna nachalna i prostacka mechanika. I podobne trwonienie dużych pokładów energii..

Reneti,

Zainteresowała bym się szkołami niepublicznymi, np. Montessori albo waldorfską. Jeśli będę zarabiała trochę więcej niż teraz wtedy będzie mnie na nie stać. Tym czasem myślę o edukacji pozaszkolnej, tzw. domowej - uniezależnieniu się od systemu edukacji (podobnie jak od służby zdrowia:). Ale to też nie jest takie proste w moim przypadku.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2013, 23:55 wysłane przez Live » Zapisane
Calisia
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 32
MO: 07.04.2010
Wiadomości: 115

« Odpowiedz #27 : 01-02-2013, 14:22 »

Nie chcę rozwijać tego tematu, więc skończę w tym poście.
Pisałem już wielokrotnie na tym forum, że odbiłem się od dna, rozumiejąc że egzystencja MA SENS, ale w zakłamanym świecie (być może istnieje "zdrowe" społeczeństwo - ale to co obecnie mamy jest zdegenerowanym meta-organizmem) niewielu ma o tym pojęcie. Wiem że wielu ludzi dotyczy to samo co dotyczyło mnie - i im chcę pomóc. Wyciągnąć dłoń, czy przyjmą czy nie - dla mnie najwyżej to chwilowy smutek. Nie robię tego by się dowartościować - tylko paru ludzi na tym świecie jest mi cennych. Po prostu spłacam dług.

Temat jest o hałasie w szkole i nie widzę sensu aby kontynuować nasz wątek, bo to rozbija się o indywidualne spojrzenia na tą samą rzecz;
Zapisane
RENETI
« Odpowiedz #28 : 01-02-2013, 18:31 »

Cytat
Tym czasem myślę o edukacji pozaszkolnej, tzw. domowej - uniezależnieniu się od systemu edukacji (

O to to właśnie miałam na myśli, chętnie się spotkam z Tobą i może wymyślimy coś razem, moje dzieci są jeszcze małe (4 i 3 lata).
Zapisane
RENETI
« Odpowiedz #29 : 01-02-2013, 18:44 »

Cytat
Co się stało Reneti? Dotychczas Twoje wypowiedzi sugerowały, że rodzice za nic nie odpowiadają, jedynie za znalezienie osoby, na którą odpowiedzialność można sprawnie zrzucić.

Cytat od: Reneti  11-12-2012, 01:57
Nadal nie uzyskałam odpowiedzi, jak prawnie uregulowany jest zawód douli w zakresie jej odpowiedzialności za matkę i dziecko.

To jest właśnie świetny przykład, jak manipuluje się wypowiedzią wyrwaną z kontekstu.
Po pierwsze, wypowiedź dotyczyła fatalnego wyrażania się tramwaja o innych ludziach i nieziemskiej opinii o sobie.
Po drugie, nie czytałeś moich postów, wnioskuję.
Pozwolisz, że posłużę się przykładem, Twoja żona rodzi z doulą albo w szpitalu, w kazdym razie z pomocą fachową. Okazuje się, że fachowiec nie rozpoznał, że powinna być wykonana cesarka i dziecko umiera a może także żona. Nie masz pretensji do fachowca?
« Ostatnia zmiana: 01-02-2013, 18:52 wysłane przez Reneti » Zapisane
Live
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 11 kwietnia 2012, syn 7 lat MO od 11 kwietnia 2012
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 270

WWW
« Odpowiedz #30 : 08-03-2013, 13:33 »

Reneti, cały czas drążę ten temat - edukacji pozaszkolnej. Twoje dzieci faktycznie są jeszcze małe - masz jeszcze trochę czasu. Tak na prawdę to jest forma która najbardziej mnie pociąga. Miała bym chęć oderwać się od wszelkiej zinstytucjonalizowanej edukacji. Nie mam już wątpliwości, ze to mniejsze lub większe zło. Najbardziej chciała bym podróżować razem z synkiem i uczyć się w drodze smile Widzę też, że jest we mnie duża chęć ponownego uczenia się wielu rzeczy lub nauczenia się tego, czego dotychczas nie miałam okazji, i świetnie było by uczyć się teraz właśnie razem z moim dzieckiem.
To wszystko co jest za edukacją pozaszkolną. Ale jest też sporo przeciw.
Na razie ferie minęły i znowu, nadal, jest szkoła. Przyglądam się temu. Muszę przyznać ze widzę tez pozytywne aspekty. Bycie razem z innymi dziećmi, posiadanie tam swoich spraw, takiego swojego - wspólnego świata. No i przyjaźnie które się z tego biorą.
« Ostatnia zmiana: 08-03-2013, 14:09 wysłane przez Solan » Zapisane
RENETI
« Odpowiedz #31 : 09-03-2013, 09:48 »

Live, poprzegladaj wątki o indywidualnym nauczaniu w necie. Jedna z form jest na przykład, że rodzice skrzykują się w danym mieście i uczą wzajemnie swoje dzieci, albo szukają im nauczyciela. Przyjaźnie jakie wtedy nawiązują się pomiędzy nie tylko dziećmi ale i całymi rodzinami  z nawiązką przewyższają wszystko co oferować może szkoła, można tez razem wyjeżdżać na wakacje. smile
« Ostatnia zmiana: 09-03-2013, 10:40 wysłane przez Agata » Zapisane
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #32 : 09-03-2013, 15:28 »

Proponuje rozmowy na temat edukacji domowej rozwijać w przeznaczonym do tego wątku. 
http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=24673.0
Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
Live
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 11 kwietnia 2012, syn 7 lat MO od 11 kwietnia 2012
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 270

WWW
« Odpowiedz #33 : 09-03-2013, 15:59 »

Dzięki, nie wiedziałam że jest taki wątek.
Zapisane
RENETI
« Odpowiedz #34 : 09-03-2013, 17:25 »

Live, polecam poniższy artykuł.

"Często zdarza się, że zastanawiamy się dlaczego nasze dzieci są tak rozkrzyczane i
hałaśliwe? Dlaczego od najmłodszych lat krzyczą na podwórku, na ulicy, w przedszkolu?
Dlaczego odrabiają lekcje słuchając głośnej muzyki, a po przyjściu do domu włączają
telewizor? Wiemy przecież, że cisza ułatwia skupienie, pozwala na wyciszenie emocji.
Pomóżmy więc naszym dzieciom - spróbujmy nauczyć je ciszy ...

Lekcje ciszy - są charakterystycznym elementem dla Metody Montessori i prowadzone są we wszystkich placówkach przedszkolnych i szkolnych pracujących wg Pedagogiki Montessori"

http://www.pssp.edu.pl/wp-content/uploads/2010/08/Pedagogika-Marii-Montessori.pdf
Zapisane
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #35 : 09-03-2013, 21:22 »

Lekcje ciszy? To ciekawe, kiedyś przyglądałam się pracy przedszkoli Montessori. Osobiście nie chciałabym, aby moje dziecko bawiło się np. "w pasienie owieczek". Wprawdzie moja wypowiedź jest ogromnym uproszczeniem, jednak wiem, że dzieci potrzebują swobodnej przestrzeni do rozwoju i uszanowania ich indywidualnych potrzeb. W artykule, który polecasz najpierw znajdują się poematy na temat swobodnego wyboru, po czym indoktrynacja religijna, a co z tolerancją? Tylko nie piszcie, że to nauka miłości, szacunku itd, to oznaczałoby, że ludzie o innych wyznaniach nie potrafią kochać ani szanować (to tak wyprzedzając nieco reakcje fanatyków).
« Ostatnia zmiana: 09-03-2013, 22:47 wysłane przez Agata » Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
RENETI
« Odpowiedz #36 : 10-03-2013, 07:24 »

Polecam powrót do źródła, czyli samej Montessori, przeczytaj jej książki. Na przykład w "Domach dziecięcych" jest opisane, jak wygląda lekcja ciszy. Przed wyborem przedszkola dla dziecka, należy przyjrzeć się pracy wychowawców. Przypuszczam, że może zdarzyć się, że niektóre placówki podszywają się pod metodę, chcąc przyciągnąć klientów. Zauważ, że autor artykułu powołuje się na własne doświadczenia z lekcjami ciszy, a nie te w innych placówkach.
Co do indoktrynacji religijnej, wydaje mi się, że jesteś przewrażliwiona na tym punkcie.
W przedstawionym artykule nie ma żadnej indoktrynacji. Poza tym znowu odchodzisz od meritum a mówimy przecież o hałasie w szkole.

Czy na przykład popularny zwrot "Nie rzuca się pereł przed wieprze" nazwałabyś indoktrynacją, zważywszy na jego powszechne użycie, a przecież pochodzi bezpośrednio z Ewangelii (; „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” (Mt 7,6) )
« Ostatnia zmiana: 10-03-2013, 13:35 wysłane przez Whena » Zapisane
Kwiatuszek
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 1 lipca 2011
Wiedza:
Wiadomości: 335

« Odpowiedz #37 : 10-03-2013, 10:03 »

Renetii idea Montessori jest jak naturalistyczna teoria w dodatku ochrzczona. Jest to budowanie na sprzecznościach. W placówkach tych, Dzieci niby się bawią, ale zabawa przesycona jest katolicyzmem. Jest wolność, ale nie do końca. Jest cisza, a może tłumienie emocji? Jest spokój, a może zamknięcie się w sobie? Jest wolność wyboru, a może tylko pozory wolności, aby móc lepiej sprawować kontrolę?
Fakt, pomoce dydaktyczne są ciekawe, ale można je dostać nie tylko w szkołach, czy przedszkolach Montessori, są już powszechnie dostępne i osiągalne w edukacji domowej i innych formach pracy, czy nauki z dziećmi. Jednak chyba nie zaprzeczysz, że to placówki dla katolickich dzieci.
Tak oto żyjemy w wolnym kraju, w którym mimo Konstytucji i prawa do wolności, ograniczani jesteśmy z każdej strony np. zdrowie, edukacja, religia. Chyba nie muszę tego rozwijać (rozumiesz prawda)?
W przedszkolach Montessori nie ma miejsca dla Dzieci i Rodziców o innym światopoglądzie.
Żyjemy w kraju, w którym Dzieci nie uczęszczające na religię (włóczą się lub siedzą na korytarzach, bo religia jest zazwyczaj w środku zajęć). Żyjemy w kraju, w którym zdecydowanie zabrakło wolności i tolerancji dla odmienności kulturowej.
Może trudno to przyjąć, ale przedszkole Montessori mimo ciekawych pomocy dydaktycznych wpisuje się w placówkę tworzącą ograniczenia.

Cytat
Czy na przykład popularny zwrot "Nie rzuca się pereł przed wieprze" nazwałabyś indoktrynacją,

Nie, to wolność wyboru osoby posługującej się tym cytatem. Jednak zabawa w "pasienie owieczek" jest dla mnie indoktrynacją. Taką samą jak wkładanie katolicyzmu w szkołę, czy przedszkole lub odpowiadanie na merytoryczne pytania cytatami z Biblii, co zdarzało Ci się już robić. To jest dla mnie indoktrynacja. Czym innym jest używanie cytatów dla siebie, czym innym jest posługiwanie się nimi w przypadku braku innych argumentów (może z braku wiedzy lub ograniczenia światopoglądu). Używasz Biblii jako odpowiedzi na wszystko, gdy brak Ci już merytorycznych argumentów. To już chyba fanatyzm (ewentualnie zobowiązuje Cię do tego obrana przez siebie religia).
Zapisane

Gdy brakuje łatwych rozwiązań, przychodzą rozwiązania właściwe.
scorupion
« Odpowiedz #38 : 10-03-2013, 10:12 »

Używasz Biblii jako odpowiedzi na wszystko, gdy brak Ci już merytorycznych argumentów. To już chyba fanatyzm (ewentualnie zobowiązuje Cię do tego obrana przez siebie religia).
Żaden fanatyzm, Reneti pisała w jakimś wątku, chyba dotyczącym Darwina, gdy delikatnie się sprzeczaliśmy, że swój światopogląd opiera na prywatnych urojeniach i omamach.
                  
               
               
                  
                     
                        
                        
                     
                        
                        
                        
                           
Zapisane
Live
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 11 kwietnia 2012, syn 7 lat MO od 11 kwietnia 2012
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 270

WWW
« Odpowiedz #39 : 10-03-2013, 13:46 »

Nigdy nie poznałam działania placówki montesorianskiej w praktyce, wiem coś niecoś na temat tej pedagogiki jedynie teoretycznie. Mój synek chodził za to przez rok do przedszkola z "elementami pedagogiki waldorfskiej" i na podstawie tego doświadczenia wiem, że deklarowane w szkole czy przedszkolu podejście to jedno, a sposób w jaki się je realizuje i z niego korzysta to zupełnie co innego.

W Warszawie i okolicach jest trochę przedszkoli i szkół Montessori, jedna z nich to podstawówka Montessori w Falenicy. Nie mam pojęcia jak w niej jest w praktyce, wiem o tej szkole ponieważ jest jedną z niewielu przyjazną edukacji domowej (dziecko w edukacji domowej musi być zapisane do szkoły i zdawać w tej szkole egzaminy sprawdzające jak sobie radzi z nauką w domu. Więc wybór pierwszej lepszej szkoły, np. rejonowej szkoły publicznej nie jest najlepszym rozwiązaniem i prawie nikt, kto decyduje się na edukację domową z takiego nie korzysta).

Spojrzałam sobie na informacje na stronie tej szkoły i nie znalazłam nic co świadczyłoby o tym, że jest to szkoła wyłącznie dla katolików. Np. w programie zajęć obowiązkowych i dodatkowych dla zerówki w ogóle nie ma religii:
http://www.montessori-warszawa.pl/toddlers.php/310.html
A w programie dla klas 1-3
http://www.montessori-warszawa.pl/toddlers.php/308.html
jest tak:
Cytat
etyka **
religia z przygotowaniem do I Komunii Świętej **

** zajęcia do wyboru. Na zajęcia z religii wymagana jest zgoda rodziców
To by potwierdzało, że nie ma żadnego przymusu czy nacisku dotyczącego religii.
Moja znajoma, która od tego roku jest w edukacji domowej, zapisała córkę właśnie do tej szkoły. A jest osobą zdecydowanie niekatolicką. msn-wink
Wiem natomiast, że istnieją również szkoły Montessori ewidentnie katolickie, owszem.

Co do uczęszczania na religię, w zerówce mojego dziecka nie ma etyki, jest tylko religia, on na nią nie chodzi, na szczęście jest na końcu.

A tak w ogóle, jeśli chodzi o różne podejścia do dzieci (i ich wychowania, uspołeczniania, nauki, rozwoju..., to polecam to o czym pisze Jean Liedloff w książce "W głębi kontinuum" smile)
No ale nie ma chyba żadnego przedszkola ani szkoły realizujących to podejście, bo to przez samo życie z zaufaniem do tego co już mamy, już jest, co już było przed nami...

Reneti, możesz napisać na czym polega taka lekcja ciszy?
« Ostatnia zmiana: 10-03-2013, 14:19 wysłane przez Live » Zapisane
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!