Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 21:43 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2 3 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Podziękowanie za Miksturę oczyszczającą  (Przeczytany 159371 razy)
Zibi
« : 31-01-2008, 11:13 »

Wczoraj - na usilną prośbę mojej żony i matki wykonałem badania ogólne moczu oraz USG jamy brzusznej, w tym dróg moczowych. Ja wiedziałem co jest "grane", bo pijąc dodatkowo mieszankę ziołową na drogi moczowe, a wcześniej koktajle z cytryną, czułem, że zadawnione sprawy z nerkami i drogami moczowymi, organizm zaczyna sobie porządkować. Miałem ostatnio coś w rodzaju kolek nerkowych. Bóle o wiele razy mniejsze niż podczas ubiegłych ataków, przed kuracją oczyszczania, wówczas sporządzałem już testament, tak bolało, taka gehenna. Pobolewało mnie też w okolicy lędźwi, a w moczu pojawiały się bąbelki leukocytów, podobnych do oczek tłuszczu. W moczu pojawiały się osady, przypominające szmaty, opisywane przez Grażynkę podczas terapii u jej kolegi, leczącego się na prostatę. Lekki stan podgorączkowy – ucieszył mnie, bo miałem w pamięci słowa Ojca medycyny: - „dajcie mi gorączkę, a wyleczę pacjenta". Rano - miałem wory pod oczami, jakbym tydzień balował, a ogólny wygląd był taki, że mógłbym straszyć wróble i szpaki.

Trochę jednak się bałem, żeby ponadto nie rozwinęło się jakieś zapalenie kłębuszkowe nerek czy coś w tym rodzaju, bo te bóle o tym świadczyły w okolicy krzyża, bałem się też, że mogę mieć zastoje jak kiedyś, bo wyhodowałem sobie kamienie od magnezu nieorganicznego, jak mnie straszyła pani prelegent na spotkaniu nt. medycyny komórkowej. Przy okazji promowała tzw. suplementy naturalne diety pewnej firmy oraz opowiadała pewne mity (np. dlaczego zwierzęta nie chorują na zawał serca itd.) oraz o cudownej mocy witaminy C, też pewnej firmy.

Pomimo wiedzy z Forum, to jednak w kilku procentach nie byłem pewien, czy to tylko oczyszczanie (wpływ pośredni), czy znów nawrót gehenny, więc trochę zaczęła mi nogawka latać.

Dla świętego spokoju (własnego też), żeby wyjaśnić to 5% procent niepewności wykonałem w/w badania, a przede wszystkim dlatego, żeby móc poinformować moich towarzyszy niedoli z forum o tym doświadczeniu.

Już wynik moczu był idealny, czyściutki. USG wykazało zanik TORBIELI, która jeszcze była pół roku wcześniej i powiększała się do rozmiarów ok. 15 mm, a przed rozpoczęciem MO, ok. 10-12 mm.  W tym przypadku koktajle z cytryną, chyba "postawiły kropkę nad i". /Informacja dla Kota, który zdaje się pisał, że mu torbiel rośnie.../.

Na nerkach i drogach moczowych jest czysto. Pozostały mi tylko porządki związane z przerostem drożdżaka na prostacie, chociaż  u mnie prostatka jak u nastolatka pod względem wielkości.

Dzięki Ci Mistrzu i Wam Forumowicze, że odzyskuję zdrowie i mogę udowodnić konowałom, że się mocno mylą ze swoją nienauczoną nauką.
« Ostatnia zmiana: 02-10-2011, 17:00 wysłane przez Zibi » Zapisane
KaZof
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 13-01-2007, pies: 08-11-2008
Wiadomości: 1.096

« Odpowiedz #1 : 31-01-2008, 11:28 »

Zibi, och Ty nadziejo moja, dziękuję  :okok:
Zapisane

KaZof, "Wszystko, co mnie nie złamie, wzmocni mnie"
Paweł
« Odpowiedz #2 : 31-01-2008, 13:42 »

No, no- pogratulować!
Zapisane
Dusia53
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 75
MO: 01-04-2007
Skąd: lasy lubuskie
Wiadomości: 111

« Odpowiedz #3 : 31-01-2008, 14:39 »

Czyta się Ciebie z przyjemnością ,swady nigdy za wiele , a Twoje posty się dobrze czyta .
 Chciałam podkreślić tylko , że nie można wszystko zwalać na MO . Jak już naprawdę coś niepokoi to trzeba zrobić badania . Można przegapić rozwijającą się chorobę .
 Pomimo picia MO i koktaili możemy też zachorować , całkiem normalnie .
 Trzeba być więc czujnym .
Zapisane

dusia53
Boże, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.
Zibi
« Odpowiedz #4 : 13-02-2008, 13:15 »

Wpadłem na Forum, żeby pokrzepić niektóre serca i podzielić się kolejnym sukcesem cząstkowym w dochodzeniu do zdrowia. Podobnie jak poprzednio, mój mały osobisty sukces zdrowienia rodził się w bólach.
   Tym razem, Anno Domini, dokładnie 9. 02., czyli po 11. miesiącach picia MO, uporałem się, mam nadzieję na zawsze z refluksem jelitowo-przełykowym, gdzie najwięcej, chyba narozrabiał Helicobacter pylori...
   Poprzednie nasilenia bólów były zwiastunem pozbycia się takich dolegliwości jak: przewlekłe zapalenia zatok; migrenowe, uporczywe bóle głowy; meteoropatia; kolki nerkowe i inne. Serdecznie Wam wszystkim dziękuję. Myślę, że z każdego, takiego małego kroczku na drodze dochodzenia do zdrowia należy się Wam pochwalić i jednocześnie podziękować.
   Zaznaczam, że ostatnio już byłem podłamany tymi dolegliwościami, związanymi z refluksem, bowiem obojętnie - czy połączyłem w sposób niewłaściwy pokarmy, czy też właściwy, podczas przebywania w kuchni i przygotowywania posiłków, zawsze moje kwasy żołądkowe miałem w gardle, a w przełyku czułem, że mi stanęła moneta dwuzłotowa albo pięciozłotowa.
   Już nie dowierzałem, że w moim przypadku może być lepiej. Ale miałem na myśli słowa Mistrza, m.in.: - podczas kuracji (np. melisą z citroseptem) u kogoś nasiliły się objawy szumów w uszach, co w efekcie zwiastowało wyleczenie się z tej choroby, czy coś w tym sensie.
   Dziękuję i życzę Wam tego samego. A teraz spadam do „wozu" rodzić kolejne sukcesiki. naughty      
   Ps. Obecnie lumbago, chwilowo mnie wyeliminowało z życia na forum. biggrin
« Ostatnia zmiana: 04-10-2011, 10:14 wysłane przez Zibi » Zapisane
Chamomillka
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 08-10-2007
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 691

« Odpowiedz #5 : 13-02-2008, 13:29 »

Dzięki za podzielenie się z nami kolejnym sukcesem  smile !!!
A czy sprawdzałeś obecność H.p. w testach?
Zapisane

"Zdrowie nie jest wszystkim, ale bez zdrowia wszystko jest niczym"  Ks. Jan Twardowski
Zibi
« Odpowiedz #6 : 13-02-2008, 17:34 »

Nie, nie będę sprawdzał.
« Ostatnia zmiana: 19-01-2010, 17:48 wysłane przez Zibi » Zapisane
Zibi
« Odpowiedz #7 : 24-02-2008, 15:17 »

W tym miesiącu, odnotowałem duży postęp w leczeniu przewlekłej choroby zatok.

Po ostatniej grypce oczyszczającej, przy niewielkiej gorączce i średnim katarze, oraz bardzo silnym bólu zatok, silnym bólu w części potylicznej głowy, strasznej chrypie, oczyszczaniu się z flegmy tchawicy - zanotowałem chyba kolejny sukcesik w dochodzeniu do zdrowia.

Już od dwóch dni - z moich nozdrzy nie wydobywa się żadna wydalina przypominająca ropę, a taka wydzielała się mi z nosa ponad 40 lat. Stan mojego naskórka śluzówki nosa, też jest już o wiele lepszy.

Wydaje mi się, że jak nie ma używki dla mojego "groniara", to i nie ma konsumenta. Alocitem zakraplałem swoją "kichawę" około roku, tj. równolegle z rozpoczęciem picia MO. W zasadzie nie robiłem dłuższych przerw w zakraplaniu (może 1 raz - dwa tygodnie, jak nie miałem efektu szczypania). Początkowo smarowałem w nosie też maścią dra Borsuka, a ostatnio dwa m-ce maścią ochronną z witaminą A. Może w sprostowaniu małym dodam, że w śladowych ilościach, tylko z jednej dziurki jeszcze wydobywa się maleńka resztka żółtawej wydzieliny, zeschnięta, natomiast zatoki, po prawej stronie nosa - działają bez zarzutu.

Wcześniej też wspominałem o tym zaatakowaniu mnie przez lumbago, ale narzekałem też mojej żonie, że chciałbym wreszcie przechorować to wszystko na maxa i potrzebuję do szczęścia temperatury. Kiedy już otrzymałem ten dar od natury, to moja matka i żona ze zdziwieniem popatrzyły się na mnie i oznajmiły mi, że "wykrakałem" sobie chorobę, no i trzeba będzie mi podać antybiotyk. Odpowiedziałem im, że nie znają istoty choroby infekcyjnej. Jakie było ogromne zdziwienie ich, jak po tej feralnej nocy oświadczyłem, że nie mam już grypy oraz pozbyłem się prawdopodobnie chronicznej choroby zatok...

Martwi mnie tylko fakt, że po tym nocnym stanie zapalnym, kiedy następował proces zdrowienia, nie było procesu wyropienia na zewnątrz, a było swędzenie i wszystkie odczucia gojenia się śluzówki oraz naprzemienne dreszcze, zimne i gorące (o średnim lub małym nasileniu). Obawiam się, że jeszcze nie doszło do finału, bo jeszcze pobolewa mnie trochę głowa i mam stan podgorączkowy. Ale tak czy inaczej nastąpiło u mnie wielkie sprzątanie organizmu. Być może jeszcze organizm musi się pozbyć niektórych sprzątaczy, padniętych podczas sprzątania wraz z resztkami "śmieci"…
« Ostatnia zmiana: 05-10-2011, 11:23 wysłane przez Zibi » Zapisane
KaZof
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 13-01-2007, pies: 08-11-2008
Wiadomości: 1.096

« Odpowiedz #8 : 24-02-2008, 15:34 »

Witaj Zibi, długo Cię tu nie było,  smile ... a na gruntowne sprzątanie to nadciąga już WIOSNA ze swoimi pomagierami,    msn-wink
Już napisałam Shpeelce, że czekam ciągle na grypkę oczyszczającą,  :zalamany:
Fajnie Wam "posprzątanym",  smile  ... w nowym ciele, nowy duch!!! :okok:
Pozdrawianki,
Zapisane

KaZof, "Wszystko, co mnie nie złamie, wzmocni mnie"
roobi
« Odpowiedz #9 : 18-05-2008, 17:33 »

Za trafne i jakże precyzyjne wyrażanie ekspresji w swoich postach proponuję nominację do literackiej nagrody Nobla dla Zibiego! smile
Zapisane
Zibi
« Odpowiedz #10 : 27-05-2008, 12:54 »

Cytat od: zibi
Tak, w moim przypadku przestałem miewać bóle głowy jakiekolwiek, na ok. 80% zregenerowała mi się sluzówka w nosie, prawie całkowicie wyszedłem z alergii na dwa rodzaje roztoczy kurzu domowego. Piszę: -  "prawie", bo nie chcę zapeszyć, a miałem już początki astmy.
   Ostatnio zakraplam citrocitem, i staram się zakraplać na uprzednio posmarowaną maścią z witaminą A - śluzówkę. Wówczas doznaję efektu szczypania, a jeśli i po tym działaniu nie ma rzeczonego efektu, robię przerwę ok. 2 tyg. w zakraplaniu alo/citrocitem. Zaznaczam, że prawdopodobnie usunąłem grzybicę mózgu, gdyż ból i szczypanie nie promieniuje na potylicę, po zakropleniu. Obecnie czuję efekt zakroplenia jedynie w zatokach, oczodołach i w moim odczuciu mam mniej nadżerek - "wrót zakażeń" w górnych drogach oddechowych. Pozostało mi tylko wydzielanie się śladowych ilości ropy, ale przypuszczam, że jeśli zregeneruje sobie całkowicie śluzówkę, to zniknie pożywka dla gronkowca, być może, że już go nie ma. Do tej pory on plus grzybek - robili mi niesamowite spustoszenia.

http://mikstura.kei.pl/forum/3738.htm?sid=75371d5bd2776a19fbc284655efc6511
Dodam jeszcze tylko fakt poprawy w oczyszczaniu się tchawicy i gardła, odczuwam poprawę głosu, jest mniejsza chrypka i problemy związane z mówieniem, ogólnie z gardłem, strunami głosowymi - ustępują w dość szybkim tempie.
   Śluzówkę w nozdrzach smarowałem kremem Nivea, Maścią tranową, Maścią ochronną z witaminą A (są przeciwwskazania do smarowania śluzówek) oraz powróciłem do smarowania Maścią dra Borsuka: - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=1114.msg6253#msg6253
   Kolejne podziękowania dla Ekspertów i Forumowiczów.
« Ostatnia zmiana: 25-05-2010, 16:42 wysłane przez Zibi » Zapisane
Beata M.
« Odpowiedz #11 : 27-05-2008, 14:11 »

A ja dziękuję Panu Józefowi ,że nie wciska nam kitów. smile  smile  smile  smile
Zapisane
Evaa8
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-04-2004
Skąd: S.W.
Wiadomości: 315

« Odpowiedz #12 : 09-06-2008, 19:04 »

Gratulacje zibi   smile .

smile //Zibi
Zapisane

evaa
"Wiedza jest skarbem, który możemy wszędzie ze sobą zabrać".
Zibi
« Odpowiedz #13 : 28-09-2008, 11:15 »

Wczoraj - "nadejszła wielkopomna chwiłła..." dla mnie, bowiem organizm mój zaczął pozbywać się resztek infekcji grzybiczej prostaty. Dziś - jest prawie dobrze, a nawet, jak powrócą słabsze objawy, to też będzie dobrze, bowiem to tak ma działać. Nawet moja żona mi dzisiaj szczerze powiedziała, że teraz wierzy na 90% w te nasze kuracje, a jeśli całkowicie wyleczę się z grzybicy, to uwierzy na "setkę". Dla mnie jest to oznaka, że organizm robi wielkie porządki, a jeśli usuwa naczelnego "murzyna-sprzątacza", to może tylko oznaczać, że jest już dostatecznie mocny i staje się wolny od używek dla patogenów. Pozostają tylko te dwa najbardziej upierdliwe: gronkowiec złocisty w zatokach oraz H.p. (choć okazuje się, że żerność tej bakterii jest kolejnym mitem medycznym), ale i w tym przypadku są pewne postępy.
   Zaznaczam, że zawsze eskalacja objawów u mnie (i chyba nie tylko) - zwiastuje poprawę zdrowia.
   Dziękuję Kazofowi również serdecznie, bowiem od czasu załatwienia mi blendera "Sztukmystrza z Lublyna..." i jej pomysłu na koktajle z błonnikiem (wersja mega), zacząłem z lubością obserwować codziennie u siebie poprawę stanu zdrowia. Jak zwykle dziękuje też wszystkim forumowiczom.
 
« Ostatnia zmiana: 08-11-2011, 20:31 wysłane przez Zibi » Zapisane
Sawyer
« Odpowiedz #14 : 28-09-2008, 11:42 »

Zibi! Brawo! Gratuluję pozbycia się tego draństwa z tak ważnego dla nas gruczołu smile A więc jednak istnieje szansa że i ja wyleczę prostatę  biggrin  Jejku, to koszmar w moim wieku

Podziel się info na temat Twojej kuracji! Jestem pewien że jest nas więcej, tych zrozpaczonych "z prostatą", co chcieliby wiedzieć jaki to genialny sposób leczenia przyjąłeś. O jakim "Sztukmystrze z Lublina" mówisz? smile Ja się mogę podzielić swoimi spostrzeżeniami nt. leczenia ale to chyba trzeba by było pisać w jakimś temacie o prostacie. Ja to jestem chyba nieuleczalny bo już "pieszczę" prostatę ponad rok i dosłownie nic się nie zmieniło. Po jakim czasie zauważyłeś pierwsze oznaki poprawy?

Zibi! - pomożecie??  
Zapisane
KaZof
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 13-01-2007, pies: 08-11-2008
Wiadomości: 1.096

« Odpowiedz #15 : 28-09-2008, 13:48 »

Cytat od: "Zibi"
Dziękuję Kazofowi również serdecznie, bowiem od czasu załatwienia mi blendera "Sztukmystrza z Lublyna..."i jej pomysłu na koktajle z błonnikiem (wersja Mega)- zacząłem z lubością obserwować , codziennie u siebie poprawę stanu zdrowia.

Zibi, a więc "Na Zdrowie" niech Ci to wychodzi  smile  :papa:
Cieszę się, że mam w tym Twoim ZDROWIENIU swój maleńki udział  :grin:
Pozdrawianki,
Zapisane

KaZof, "Wszystko, co mnie nie złamie, wzmocni mnie"
Zibi
« Odpowiedz #16 : 01-10-2008, 07:09 »

Cytat od: Sawyer
Podziel się info na temat Twojej kuracji! Jestem pewien że jest nas więcej, tych zrozpaczonych "z prostatą", co chcieliby wiedzieć jaki to genialny sposób leczenia przyjąłeś
To normalny sposób (sztuka leczenia bez leczenia), albo jak najmniejszego leczenia, czyli pewnego umiarkowanego stymulowania organizmu do jego samouzdrawiania. W gruncie rzeczy chodzi o sztukę samowyleczenia się organizmu - bez leczenia medycznego. Wypieranie chorób zdrowiem (niemedycznymi metodami, czyli zastosowaniem profilaktyki prozdrowotnej przeciwko chorobom).
   Do pełni sukcesu jeszcze wiele mu potrzeba, ale widzę pozytywne symptomy prozdrowotne, i nie jest ważne kiedy nastąpi pełnia szczęścia, tylko sam fakt, że organizm zmierza ku zdrowiu, że nie mam grymasu bólu na twarzy, że mogę normalnie spać, że nie muszę wlewać w siebie wódy, aby normalnie i bez bólu zasnąć i żeby się obudzić bez kaca i bez owego bólu. Jak sam wiesz, Sawyer, to polega na zdobyciu zaufania do swojego organizmu i na cierpliwości. On zaś cierpliwość miał większą od naszej, jak pozwalał się przez całe życie maltretować.
   Chodziło mi o blender "Magic Maxx"...
Cytat od: Sawyer
"Sztukmystrze z Lublina" mówisz?
Dzięki jeszcze raz, Kasiu! I trzymam kciuki za Was.

Dodano

Żeby nie było zbyt enigmatycznie dodam, że na początku terapii stosowałem: tzw. suplementację diety, czyli witaminy i minerały z firmy Olimp, oraz suplemnt Magnezin 500 mg; MO; Detox+ (około 3 m-ce); krople alocitowe do nosa; oba wodne maceraty; wywary z pietruszki; herbata zielona + melisa; napary ziołowe - inhalacje na zatoki; koktajle z błonnikiem  - wersja mega, (obecnie klasyczna wg Mistrza z owocami sezonowymi, tylko manipuluje ilością użytych ziaren i pestek); mieszanka ziołowa na drogi moczowe; początkowo - dieta w drożdżycy jelit (podobna do Diety prozdrowotnej obecnie zalecanej) - połączona wspólnym mianownikiem z pewną wersją diety niskowęglowodanowej (Dieta dra Lutza i dra Kwaśniewskiego); obecnie, raczej Zasady zdrowego odżywiania (formuła "4xs") - ze szczególnym zwróceniem uwagi na spożycie węglowodanów złożonych (np. kasz, ziemniaków, ryży, warzyw surowych) i małej ilości prostych węgli, a także ograniczenie i eliminacja produktów bezglutenowych; ćwiczenia w postaci umiarkowanej formy aktywności fizycznej (ale wynikającej z wewnętrznej potrzeby pozbycia się nadwyżki energetycznej) - celem uwrażliwienia komórek wątrobowych, mięśniowych i tkanki tłuszczowej na działanie insuliny, a tym samym osiągnięcie homeostazy glikemicznej organizmu.

  Z perspektywy czasu okazuję się, że zażywanie tzw. suplementów diety, czyli paraleków nie było dobrym pomysłem, gdyż hamowało to proces samoleczenia organizmu. Było to połączenie dwóch metod znoszących się wzajemnie - na drodze dochodzenia do zdrowia. Przy czym działań medycznych (tzw. medycyna nadnaturalna jako poprawiająca naturę) w postaci zażywania supli - nie można zaliczyć do metod profilaktyki prozdrowotnej, czyli do działań niemedycznych. Była to antymetoda w tym procesie dochodzenia do zdrowia. W moim przypadku, wydłużyła ona mój proces samouzdrawiania. I muszę się liczyć z dużym szczęściem, że była to najkorzystniejsza opcja, jeśli chodzi o skutki ujemne owych działań medycznych, bowiem równie dobrze mogłyby mi powrócić stare schorzenia w postaci zniszczeń niektórych układów i organów oraz mógłbym nabyć nowych chorób patologicznych.
« Ostatnia zmiana: 08-11-2011, 19:55 wysłane przez Zibi » Zapisane
Sawyer
« Odpowiedz #17 : 01-10-2008, 08:25 »

Super. Najważniejsze, że zdrowiejesz, wszyscy się z tego cieszymy i trzymamy kciuki za dalsze postępy  smile Przy okazji dołączam się także do podziękowań dla naszych Ekspertów, którzy nauczyli mnie dbać o zdrowie.
Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #18 : 18-05-2009, 12:38 »

Z pierwszego mojego postu wynika, że około pół roku temu miałem pierwsze symptomy wychodzenia z problemu: przerostu łagodnego prostaty i przewlekłych infekcji prostaty. Niestety do około 14. maja miewałem nawroty, ale subiektywnie gdzieś czułem, że zwiastują one ostatnie podrygi grzybicy. Przez to ponad pół roku odczuwałem (m.in. swędzenie wewnętrzne w obrębie gruczołu krokowego; czasami odczuwałem drobne kłucia, pieczenie, swędzenie w cewce moczowej; często towarzyszyły też objawy kamicy dróg moczowych).

Po dniu 14 maja - wszelkie dolegliwości skórne ustąpiły. Czasem zdarzają się kłucia wewnętrzne w cewce i swędzenia, ale na zewnątrz, już mi nic organizm nie wyrzuca.

Pozostało mi jeszcze do naprawy kilka szczegółów, ale generalnie czuję się prawie jak odnowiony, a MO piję ponad 2 lata i 2 m-ce.

W trakcie tej kuracji miałem szereg wątpliwości, czy kroczę po prawidłowej drodze... i dlatego też usiłowałem (ale tylko na usiłowaniu się skończyło) znaleźć jakąś pośrednią metodę na przyspieszenie dojścia do zdrowia. Szukałem w myśl zasady: ufaj, ale sprawdzaj! Ja to zrobiłem, ale na szczęście nie na sobie, a prowadząc obserwacje podczas praktyki terapeutycznej. Zawsze też informowałem podopiecznych, że jest też inna metoda dochodzenia do zdrowia - profilaktyki prozdrowotnej, ale chorzy raczej nie chcieli z niej korzystać. Woleli gotowe e-recepty, jadłospisy, paraleki, zabiegi i badania na urządzeniach technicznych... Nie wiem - ilu z nich ma teraz reinfekcje pasożytnicze i inne problemy związane z wcześniejszym "tapetowaniem" swojego faktycznego stanu zdrowia; budowaniem atrapy zdrowia, czyli maskowaniem faktycznego stanu zdrowia i osiągnięciu sztucznego, subiektywnie dobrego stanu zdrowia...

Dobrze stało się, że ci, którzy wybrali drogę na skróty czy przyspieszanie tego generalnego remontu organizmu, w swojej terapii użyli MO, koktajli i diety odpowiedniej, adekwatnej do objawów. Z tego wynika też jakiś optymizm w ostatecznym rozrachunku. Czyli rozpatrując najbardziej dla nich optymistyczny wariant - może tak się stać, że oni też dojdą do zdrowia, ale z pewnym opóźnieniem. Ale to nie znaczy, że każdy może z tej opcji skorzystać bezkarnie. Mimo maskowania u nich objawów chorobowych - MO, koktajle i odpowiednia dieta - odciążą system odpornościowy, który wygra ten nierówny pojedynek z metodą medyczną przeszkadzania mu w dochodzeniu do zdrowia.

Taki rozbrat z tym forum dostarczył mi doświadczenia odnośnie nauki o zdrowiu. Jestem przekonany na 1000% o skuteczności dochodzenia do zdrowia za pomocą profilaktyki prozdrowotnej, czyli tzw. sztuki leczenia bez leczenia.

Dzięki Ci Mistrzu za ten wynalazek - jakim jest MO.

Powyższy post dedykuję Sawyerowi i innym, którzy może już zwątpili w dojście do zdrowia.

Ponadto wklejam poniżej link - celem lepszego zobrazowania wątpliwości w wyleczeniu prostaty u Sawyera: - http://www.ener-med.pl/node/124
  
Zaznaczam, że mimo pozbycia się problemu z infekcją od-grzybiczą prostaty, postanowiłem pić mieszankę ziołową na drogi moczowe kolejny pełny rok, czyli kolejne VIII sesji, gdyż całkowite ustąpienie objawów ustąpiło dopiero po VIII sesji picia ziół, czyli po roku czasu. Sądzę, że kontynuowanie picia owej mieszanki może zapobiec rozwojowi reinfekcji bakteryjnej - niebezpiecznej dla nerek.
« Ostatnia zmiana: 20-11-2011, 15:20 wysłane przez Zibi » Zapisane
Zbigniew Osiewała (Zibi)
« Odpowiedz #19 : 25-07-2009, 15:05 »

Dzięki MO wyleczyłem się przyczynowo również z ciągłych bólów żołądka, przełyku, klatki piersiowej, gardła, spowodowanych naprzemiennie: raz niedokwaśnością żołądka i powstałymi licznymi nadżerkami w obrębie błony śluzowej żołądka i dwunastnicy; a drugi raz nadkwaśnością i powstałymi owrzodzeniami w obrębie błony śluzowej żołądka i dwunastnicy; to znów - żernością bakterii Helicobacter p. (aktualnie mit ten jest obalany na Forum - okazuje się, że bakteria ta nie jest groźna, jak nas straszy medycyna); także refluksu jelitowo-żołądkowo-przełykowego i przepukliny rozworowej przełyku. Byłem wolny od tych dolegliwości, gdzieś około po dwóch latach, od chwili rozpoczęcia picia MO, z małym objawami nawrotów (do 20%).
   Przez cały czas piję MO na bazie oliwy z oliwek. Pozostało mi do pozbycia się ok. 10-20% schorzenia przepukliny rozworowej przełyku. Medycyna klasyczna nie wierzy, aby można było bez operacji wyjść z tego schorzenia, ale ja jednak wierzę, bo wiem, że organizm zabrał się za naprawę tego również, a zaostrzenie objawów świadczyć może, że jestem już na ostatniej prostej w drodze do zdrowia.
    O ile sobie przypominam, chyba Grażynka w leczeniu dolegliwości związanych z H. p., naprzemiennie z oliwą, stosowała w MO też olej cedrowy czy rokitnikowy... Jak coś pokręciłem, to przepraszam Cię Grażynko. Z mojej krótkiej praktyki terapeutycznej wynika, że polecany przeze mnie olej cedrowy doskonale zadziałał prozdrowotnie na kilku chorych z dolegliwościami gastrycznymi.
   Ku przestrodze powiem, że mój ojciec zmarł na raka płuc, ale związek miał on z silnym refluksem żołądkowo-przełykowym. Ojca matka również prawdopodobnie zmarła na raka żołądka.
   Gdyby nie Mistrz i jego wynalazek, to pewnie podzieliłbym już los swoich krewnych i wzbogacił statystykę medyczną umieralności na choroby tzw. genetyczne. Wszak widać z tego przykładu jasno, że nie ma takich chorób, bowiem jak się okazuje mamy wpływ na zmianę tendencyjności genetycznej (porównanie: w planach, w projekcie budowy domu stoi, aby go wybudować ze szkodliwej płyty żelbetowej, a de facto budujemy go ze zdrowej cegły dziurawki, czy szamotowej - mamy wpływ na zmianę materiału budowlanego - mamy wpływ na zasilanie organizmu). Jeśli obecnie, własne zdrowie weźmiemy we własne ręce, bo wcześniej rodzice trochę to zdrowie nasze zaniedbali, to na własne życzenie nie umrzemy zbyt wcześnie.
    Specjalne podziękowanie za prawie pełne wyleczenia przyczynowe z tzw. choroby Duhringa msn-wink.
    Ponadto pragnę przestrzec tych, którzy chcieliby przyspieszyć sobie tempo na drodze dochodzenia do zdrowia. Nie ma takiej opcji, aby przyspieszyć, można sobie tylko na robić dodatkowych problemów: - http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=3577.msg27124#msg27124

« Ostatnia zmiana: 29-11-2011, 20:08 wysłane przez Zibi » Zapisane
Strony: [1] 2 3 4   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!