Niemedyczne forum zdrowia
28-03-2024, 12:17 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Nigdy się nie poddawaj! Moja droga do zdrowia  (Przeczytany 57809 razy)
Kalina
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992

« Odpowiedz #20 : 05-02-2015, 12:00 »

Cytat
6 dniową
Dlaczego nie 6 tygodniową?
Zapisane
Luciano
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 35
MO: Listopad 2013
Wiedza:
Wiadomości: 767

« Odpowiedz #21 : 05-02-2015, 18:43 »

Przestań kombinować, nie rób nic na pół gwizdka, stosuj się do zaleceń i przede wszystkim nie przyspieszaj procesów oczyszczania.
Zapisane

Lepiej się z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć.
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #22 : 26-02-2016, 17:43 »

Od mojego poprzedniego wpisu mija ponad rok, więc postaram się streścić mój progres. Jako, że odpuściłem sobie wszelkiego rodzaju metody oczyszczania, pozostałem w stanie świadomej próżni, tj. kontynuowałem w miarę nieszkodliwe życie. Priorytetem dla mnie było utrzymanie abstynencji od alkoholu, narkotyków i papierosów. Nie złamałem się, jest super pod tym względem. Za miesiąc minie mi równe dwa lata totalnego detoksu od tych świństw.
Ponadto systematycznie regulowałem bałagan w uzębieniu tj. usunąłem łącznie 5 zapuszczonych korzeni, ocaliłem kilka innych, zmostkowałem jedną stronę i w zasadzie pozostała mi jedna mała dziura oraz drugi mostek.
Sprawa zębów była dla mnie kluczowa, bo zapuszczone korzenie często dawały się we znaki, przy wszelkiego rodzaju przeciągach itp. Koszmar...
Niestety w okolicach końca zeszłego lata, podczas prac zarobkowych (dorywcza budowlanka) byłem zmuszony pracować w rejonach silnych przeciągów, do tego w pocie czoła. Co w dużym stopniu wpłynęło na moje samopoczucie, tj. poddenerwowanie, wędrujące bóle w rejonach nosa, z czasem nawet tyłu czaszki. Początkowo wiązałem to z ostatnim korzeniem, który wtedy usuwałem i efektem świeżo założonego mostka. Po jakimś czasie sytuacja w miarę się uspokoiła, ale w okolicach początku grudnia zatoki zaatakowały z niespotykaną mocą. Powiem szczerze, że NIGDY w życiu nic mnie tak nie bolało. Ból głowy, który przyprawiał o zawroty oraz momentami obłęd. Tak trafiło ogólnie życiowo, że właśnie w tym okresie czasu kończyłem moje profesjonalne portfolio (grafika 3d), które było dla mnie nie tyle, co istotne, co wręcz kluczowe. Toteż podjąłem decyzję, że olewam lekarzy, bo znając życie dostałbym jakichś prochów, po których chodziłbym do tyłu, a i tak nie byłbym w stanie kontynuować mojej pracy.
Środki, które podjąłem były przeróżne. Głównym rdzeniem linii obrony były wieczorne inhalacje z różnych ziół (szałwia, rumianek, czystek, mięta, melisa) + sól (ok. 6 łyżek na 2l). Do tego na miejscowe bóle podgrzewana na patelni sól albo siemię lniane w formie kompresu. A gdy to nie dawało rady, uciekałem się do środka przeciwbólowego.
Przewalczyłem najgorsze uderzenie. Skończyłem portfolio oraz dostałem stałą pracę w zawodzie, który był dla mnie marzeniem oraz jedyną szansą na powrót do normalności. Szansą na tyle spokojniejszy zawód i przestrzeń, aby móc kontynuować swoje oczyszczanie organizmu. Bo jak by to głupio nie zabrzmiało, to jak prowadzę moją drogę do zdrowia nie jest wynikiem kombinacji (do Luciano), raczej świadomością tego, co wyrabiają z moim mózgiem wszelkie próby mocniejszych ingerencji, tj. odstawienie cukru, czy MO.
Dziś wiem, że jestem coraz bliżej dnia, w którym będę mógł zastosować konsekwentną DP oraz DBG. By w efekcie finalnym dotrzeć do stacji MO. Zanim to jednak nastąpi muszę mieć ku temu przestrzeń i możliwości na zrobienie takiego kroku, muszę być pewien, że dam radę psychicznie oraz moja sytuacja materialno-życiowa ma być ku temu podporządkowana. Tak więc jestem aktualnie na początku etapu akumulowania środków pod taki krok. Docelowo potrzebuję max roku na stworzenie warunków do zastosowania MO.

Do tego czasu chciałbym w spokoju przejść na dietę bezglutenową wespół z ZZO. Jedyne co może powstrzymać mnie przed tym wszystkim, a w zasadzie zburzyć całą tę układankę, którą z mozołem układam od ponad 3 lat, mogą zniszczyć ZATOKI.

Generalnie cały powyższy tekst piszę w chwili podłamania psychicznego. Bo od przyszłego miesiąca zaczynam pracę, a sytuacja z zatokami ulega pogorszeniu. Pragnę dodać, że od czasu grudniowego atomowego kryzysu, regularnie inhalowałem się w ciągach 5 dni na tydzień, do tego od półtora miesiąca ssę olej słonecznikowy (15-30 min) - min. 3 godziny po kolacji. No i teraz nie wiem, co mam począć, bo przedwczoraj brałem przeciwból (200 mg ibuprofenu) i dzisiaj. Ból nie jest tak kosmiczny jak w grudniu, ale jest ciągły i totalnie destabilizuje moją koncentrację. Mam w domu do wykonania bardzo zaawansowany projekt (związany z pracą 3d) i w połowie drogi już nie wyrabiam z powodu mrowienia, tępego bólu w rejonach nosa oraz skroni. Dodam, że nie mam żadnej wydzieliny  z nosa. Bywały dni, że ciekło ciurkiem, ale od jakiegoś czasu totalna susza oraz zapchany nos Smutny.

Nie chcę tego zawalić, to jest sprawa najwyżej wagi, bez tego cały mój dalszy plan może nawalić. W związku z tym podjąłem decyzję, że póki co posiłkuję się przeciwbólami w momentach agonii, a z początkiem tygodnia idę po skierowanie na rentgena zatok. Chciałbym mieć świadomość z czym walczę, i czy to przynosi jakiś efekt. Chciałbym uniknąć za wszelką cenę chemii w postaci antybiotyków itp. Jednak jeśli dalej będzie, jak jest, to i po nie sięgnę, bo jestem pod murem.

Jeśli ktoś to przeczytał i ma jakieś wartościowe uwagi, przemyślenia, które mogłyby mi pomóc, bądź naprowadzić na to, co mam robić, to byłoby dla mnie błogosławieństwo! Cały przebieg tych zmagań będę relacjonował w tym wątku.
« Ostatnia zmiana: 26-02-2016, 19:21 wysłane przez Gloria » Zapisane
Shadow
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 34
MO: 23.02.2015
Wiedza:
Skąd: Wrocław/Radomsko
Wiadomości: 558

« Odpowiedz #23 : 26-02-2016, 18:05 »

Jeśli jeszcze nie czytałeś, to z mojej strony polecę Ci przeczytać:

http://portal.bioslone.pl/grzybica-jamy-nosowej
http://www.bioslone.pl/node/20

Antybiotyki czy inne leki to tylko chwilowa ulga, która dodatkowo dokłada bagażu Twojemu organizmowi. Po pewnym czasie mogą nawet przestać przynosić jakiekolwiek efekty. Jeśli zdecydujesz się na zakraplanie, pamiętaj użyć najbardziej rozcieńczonej dawki, z racji silnych reakcji, które już masz.

Musisz pamiętać, że efekty mogą pojawić się dopiero po czasie, a początkowo może być nawet gorzej.

Uważam, że zdrowia nie ma co odkładać na za rok. Jeśli masz silne reakcje, to tak zmniejszaj dawkę MO, aby nie było to uciążliwe.
« Ostatnia zmiana: 26-02-2016, 19:21 wysłane przez Gloria » Zapisane
Asioha
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 36
MO: 27.07.2015-05.11.2017
Wiedza:
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #24 : 26-02-2016, 22:01 »

Zgadzam się z Shadow, myślę, że dobrze by było, gdybyś wdrożył już teraz MO, bo taka sytuacja, w jakiej jesteś aktualnie, może się ciągnąć w nieskończoność. Zacznij od minimalnej dawki, żeby organizm w końcu ruszył do przodu, bo takie stanie w miejscu to jednocześnie cofanie się. Gdy objawy oczyszczania nasilą się i będą bardo uciążliwe, możesz zawsze odstawić MO na jakiś czas.
Zapisane
Domi5
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414

« Odpowiedz #25 : 26-02-2016, 22:08 »

Super,  że udało się Tobie porzucić wszystkie używki. To wielki sukces! Teraz czas na wdrażanie kolejnych punktów planu. Jesteś nastawiony na konkretny cel i na pewno będziesz odnosić kolejne sukcesy. Ważne, żeby wyrobić sobie odpowiednie nawyki żywieniowe i wówczas kolejne dolegliwości będą odchodzić.;-)
Zapisane
Poziomek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
MO: 24.09.2011
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 659

« Odpowiedz #26 : 26-02-2016, 23:06 »

W przypadku grzybicy twarzoczaszki oczyszczanie zatok jest bardzo uciążliwe, często uniemożliwiające normalne funkcjonowanie. Pojawiają się stany lękowe i inne psychiczne jazdy. Pośpiech tutaj jest niewskazany.
Dawno temu na PW pisałem Ci, że na pewno masz zawalone zatoki i w pewnym momencie zaczną się oczyszczać, co będzie bardzo ciężkie, tak też się stało.
Bardzo dobrze robisz, niczego nie przyspieszaj. Na miksturę przyjdzie czas.
Na bóle zatok możesz spróbować inhalacji sokiem z aloesu, przynosi ulgę, aczkolwiek nie na tyle, żeby ból całkiem zniknął. Radzę Ci też kontynuować ssanie oleju, jak teraz zrobisz przerwę, to wszystko co teraz schodzi się zablokuje, co spowoduje, że będziesz się czuł jeszcze gorzej.
« Ostatnia zmiana: 27-02-2016, 13:27 wysłane przez Gloria » Zapisane
Tachikoma
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję
Skąd: Śląsk
Wiadomości: 79

« Odpowiedz #27 : 27-02-2016, 08:34 »

Ja bym się jednak zastanowiła nad tym, czy potrzebujesz aż tyle inhalacji w ciągu tygodnia.
Mógłbyś opisać, jakie korzyści masz po inhalacjach? Inhalujesz się tylko wtedy, kiedy Cię bardziej boli?
Piszesz, że masz sucho w nosie. Jak myślisz, mogły Ci tak częste inhalacje wysuszyć śluzówkę, mogą mieć wpływ na obrzmienie? Sporo tych ziół. Jak ich używasz? Pojedynczo do każdej parówki? Widzisz różnicę po zastosowaniu inhalacji z którymś z tych ziół?
Przy tej pogodzie, jaka jest teraz, jak się ubierasz - jak chronisz głowę?
« Ostatnia zmiana: 27-02-2016, 13:29 wysłane przez Gloria » Zapisane
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #28 : 01-03-2016, 17:35 »

Dziękuję za tak liczne, wartościowe i podnoszące na duchu odpowiedzi! smile Na dzień dzisiejszy mam za sobą najgorsze. Po momencie krytycznym, w którym ratowałem się 2 x 200 mg ibuprofenu oraz inhalacjami (w tym ssanie oleju co wieczór), powoli wróciłem do żywych. Ciągle jeszcze czuję lekki ucisk w prawej skroni i lekkie szumy, buczenie przy głośniejszej muzyce czy pracy samochodu na wyższych obrotach, ale jest to do zniesienia i nieporównywalnie mniej intensywne niż poprzednie "wjazdy". Chyba wszystko na to wskazuje, że mój organizm postanowił się rozprawić z zatokami sam. Będę go w tym wspierał i starał się nie zaburzać tego procesu większą chemią aniżeli punktowe tabletki przeciwbólowe na najgorsze chwile. Dzisiaj jest super dzień, mózg zaczął lepiej pracować, czarne myśli za mną. smile

->Shadow
Pierwszy link czytałem jakiś czas temu i coś jest na rzeczy, może nawet bardzo. Jeśli chodzi o zakraplanie to jutro będę miał okazję zakupu soku z aloesu, co pozwoli mi sporządzić takie krople i zobaczymy, co z tego wyniknie. Jeśli chodzi o MO, to na ten moment nie jestem w stanie nawet spróbować delikatnej dawki. Po odstawieniu cukru, nie minęło jakieś dwa tygodnie, kiedy mały włos nie wróciłem na zamknięty. Więc sorry, ale muszę załatwić zatoki, a reszta przyjdzie z czasem. Na pewno jeśli sytuacja się w miarę uspokoi, to spróbuję MO, ale to dopiero po kilku miesiącach spokoju z zatokami. smile

->Asioha
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale w moim przypadku owo stanie w miejscu to żadne tam cofanie się. Np. od ponad roku płuca samoistnie oczyszczają się ze złogów wszelkiego syfu, który tam pakowałem. Objawia się to brązowawym nalotem na wewnętrznych ścianach siekaczy. Poza tym sam fakt nieszkodzenia sobie samemu daje przestrzeń do działania mojemu układowi immunologicznemu. Rzecz jasna chciałbym wdrożyć wszystkie potrzebne środki, ku temu aby wszystko szło w dobrym kierunku. Jednak moje doświadczenia nakazują mi w szczególnym stopniu kłaść nacisk na cierpliwość oraz ostrożność.

->Domi5
Tak, również jestem tego zdania, ale to nie objaw pychy tylko samoświadomość i wewnętrzna automotywacja. msn-wink Co do planu to najważniejszy jest dla mnie kierunek, który obrałem kilka lat temu i podążam w jego stronę. Reszta wyjdzie w praniu, co, rzecz jasna, nie jest równoznaczne z bylejakością, czy lekceważeniem. smile

->Poziomek
Dokładnie, miałeś rację! Zatoki to koszmar dla psychiki, momentami dziękowałem losowi, że miałem szansę odchorować te jazdy zamknięty w swoim pokoju, z dala od ludzi. Poza tym jak pamięcią sięgam, to w czasach nałogu miałem codziennie szumy w uszach. Tłumaczyłem to sobie zapuszczonymi korzeniami i byłem przekonany, że jak je usunę, to po sprawie. Więc się tym nie przejmowałem, do szumów szło przywyknąć, zresztą i tak za dużo nie czułem, bo chodziłem non stop wczorajszy. Odnośnie tych inhalacji to jest jakaś proporcja przy ich sporządzaniu? Czy to jest sama woda plus sok, czy jeszcze jakieś inne składniki wchodzą w grę? P.S. Cieszę się, że rozumiesz mój punkt widzenia odnośnie mojej ostrożności i przeciągania w czasie startu MO. smile

->Tachikoma
Szczerze, nie zastanawiałem się nad proporcjami składu czy ilości w stosunku do tygodnia. Gdzieś na internetach wyczytałem, że takie inhalacje bardzo pomagają i robi się cykl pięciodniowy, potem przerwa i do skutku. Po pierwszym takim cyklu w zasadzie podniosłem się z najgorszego padołu zatokowego. Pamiętam wieczór po pierwszej inhalacji... jak gdyby ktoś zrzucił mi worek gruzu, uwiązanego do mnie na stałe! Poza tym, postanowiłem zrobić małą przerwę z inhalacjami i zobaczyć jak to wpłynie na pojawienie się wydzieliny z nosa. Faktycznie pojawiła się dzisiaj (3 dni po odstawieniu inhalacji), ale to był moment po przebudzeniu. Zużyłem kilka chusteczek i do teraz mam sucho. Odnośnie składu samych inhalacji najważniejsza jest sól, najlepiej z jak największą ilością jodu. Bo to on wpływa kojąco na zatoki, podobnie jak przykładanie rozgrzanej soli w płótnie. Ziół zaś dodawałem wedle zasobów i uznania. Rumianek i mięta łagodziły nastrój i uspokajały, czystek z kolei pobudza. Ciężko mi coś więcej powiedzieć, bo póki co działam bardziej empirycznie aniżeli książkowo. Odnośnie ubioru to z rzadka chodzę z odkrytą głową, przeważnie kaptur albo czapka. smile
« Ostatnia zmiana: 01-03-2016, 21:00 wysłane przez Gloria » Zapisane
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #29 : 31-03-2016, 23:16 »

Dzisiaj postanowiłem napisać, co u mnie. W sumie jest z czego się cieszyć, bo tydzień przed świętami rąbałem drzewo na dworze i nie miałem czapki, toteż pomimo ładnej pogody przewiało mnie. Do tej pory wszelakie "grypy" wyglądały tak, że czułem się do bani, nawet i ze dwa tygodnie tak potrafiło mnie przybijać, ale żadna gorączka czy katar nie występował...

Tym razem było zgoła inaczej. Dwa dni później mocne bóle stawów, podniesiona temperatura i katar! Praktycznie przez cały tydzień, dzień w dzień, totalny katar, który momentami zamieniał mój nos w kran. msn-wink
Do tego dużo różnokolorowej flegmy. W tym czasie nawet nie odleżakowałem tego w łóżku - praca mnie nagliła. Na szczęście mam układ w nowej firmie, że pierwsze dwa miesiące na próbę robię zlecenia w domu, więc jest lux, pod tym względem.

Po tygodniu smarkania, jakoś w okolicach pierwszego święta, odzyskałem siły. Z tym że powiem szczerze, iż to był taki przypływ sił - jakiego nie czułem od ponad 4 miesięcy.
Jak gdyby ktoś zrobił "hokus-pokus" i nagle zapanowała idylla. Fakt faktem, czuję mrowienie w rejonie zatok, ale to nie ciągle oraz jest to wręcz gilgotanie w porównaniu do tego, co było.

Reasumując, w porywie sił i mocy postanowiłem dzisiaj wyskoczyć na rower, no i właśnie sobie siedzę po ponad 30 kilometrowej trasie bez forsowania, po terenach leśnych. Nogi czują zmęczenie, ale chodzić potrafię i jestem w tak dobrym nastroju, że chciałem się z Wami tym podzielić. biggrin

Z takich technicznych aspektów to mija mi ponad dwa miesiące ssania oleju, do tego stosuję inhalacje z aloesu/soli/rumianku/mięty (max 2 razy w tygodniu, z kilkudniowymi odstępami).

Póki co nic więcej nie zmieniam. Zobaczę, jak długo utrzyma się ten stan oraz przygotowuję grunt pod dietę bez glutenu. Myślę, że stać mnie na taki krok i byłoby to coś, co w znacznym stopniu wspomogłoby procesy prozdrowotne. Tyle ode mnie. smile
« Ostatnia zmiana: 04-04-2016, 08:24 wysłane przez Gloria » Zapisane
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #30 : 08-06-2016, 21:13 »

Zaczęło się! Dwa dni temu postanowiłem rozpocząć pierwszy etap DP smile.

Moje śniadanka na ten moment to: jajecznica z 3 jajek (od szczęśliwych kur) na jednym frankfuterku (z najlepszego źródła w okolicy) + cebula i przyprawy (szczypiorek, pieprz, oregano).
Obiad: warzywa mrożone, które duszę i smażę na maśle z bazą max. dwóch frankfuterków, a do tego kasza gryczana lub np. dzisiaj zamiast warzyw mrożonych był kalafior reszta taka sama.
Kolacja: jeśli zostaje mi duża część po obiedzie to ją odgrzewam i zajadam wieczorem plus ogórek ew. marchew.
Do tego zapijam herbatami: zieloną, melisą, słabą kawą parzoną (jedna dziennie z pół łyżeczki) oraz przegotowaną wodą z cytryną.

Jutro jadę na zakupy dozbroić się w warzywa, kiszoną kapustę, kiszone ogórki oraz składniki pod KB. Mam wątpliwość co do kapusty, bo teraz wszędzie widzę "kwaszoną", czy to jest to samo?

Acha i jakieś dwa tygodnie temu przestałem ssać olej słonecznikowy, wrócę do niego jeszcze w tym roku, ale już na ten moment mogę powiedzieć, że te ponad 4 miesiące ssania znacząco zmniejszyły moje dolegliwości zatokowe. Tak samo z inhalacjami ziołowymi - robię tylko wtedy, kiedy czuję, że mój oddech jest ciężki i przyblokowany a zdolności "mózgowe" słabną.

Tymczasem jestem podbudowany i dobrej myśli, chciałbym przejść wszystkie etapy diety prozdrowotnej, a przy okazji wykluczam gluten w zupełności. Co będzie dalej, czas pokaże. Aktualnie mam moment w życiu, że mogę spróbować swoich sił. smile
« Ostatnia zmiana: 10-06-2016, 11:56 wysłane przez Gloria » Zapisane
Shadow
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 34
MO: 23.02.2015
Wiedza:
Skąd: Wrocław/Radomsko
Wiadomości: 558

« Odpowiedz #31 : 08-06-2016, 21:19 »

Wykluczeniem glutenu, DP + MO + KB dużo zdziałasz. Tylko wytrwaj w postanowieniach. Unikaj nawet małych grzeszków, a nagroda, mimo iż może przyjść po dłuższym czasie, to i tak Cię nie ominie.

Biorąc pod uwagę Twoje problemy z zatokami, to ostrożnie stosuj krople do nosa z alocitu. Jak będziesz miał silne objawy to albo zmniejszaj dawkę, albo chwilowo odstaw.
Zapisane
Asioha
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 36
MO: 27.07.2015-05.11.2017
Wiedza:
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #32 : 09-06-2016, 11:20 »

Napisałeś, że pijesz herbatę zieloną i melisę, a zgodnie z DP I: "Można pić słabą kawę parzoną i czarną herbatę, ale bez cukru."

Wątek odnośnie kapusty kwaszonej a kiszonej: http://forum.bioslone.pl/index.php?topic=14470.0.

Dobrze, że zacząłeś DP, po sobie wiem, że to najlepsza rzecz, jaką ostatnio zrobiłam dla swojego organizmu, powodzenia! :-)
Zapisane
Asia61
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 63
MO: 06.03.2012 z przerwami na zdrowienie, KB od 01.05.2012, ZZO, bez glutenu!
Wiedza:
Skąd: łódzkie
Wiadomości: 2.360

« Odpowiedz #33 : 10-06-2016, 10:32 »

Uwaga! We frankfuterkach jest gluten. Przynajmniej w tych z firmy Pamso.
Zapisane

Zdrowie fizyczne i stan psychiczny człowieka są ze sobą ściśle powiązane.

- Awicenna
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #34 : 14-06-2016, 19:03 »

->Shadow
MO zostawiam na później. Co do małych grzeszków, to tutaj nie ma przebacz. Jestem bezwzględny w stosunku do założeń "taktycznych". Poza tym nie traktuję tego jako karę czy jakieś zubożenie mojego jadłospisu, wręcz przeciwnie, od dawna gotowanie i sam fakt doboru składników nie sprawiał mi takiej frajdy. Rzecz jasna nie wszystkie moje "produkcje" wychodzą w stu procentach, ale z czasem wypracowuję swój trzon żywieniowy. Jeśli chodzi o zatoki, to nie stosuję żadnych kropli, robię inhalacje w garnku z solą, aloesem i ziołami (wedle uznania).

->Asioha
Jeśli chodzi o napoje, to po Twojej wiadomości zaprzestałem tego rodzaju "nadużyć". Dziękuję za linka, bardzo się przydał. Jutro robię swoją pierwszą kiszoną kapustę, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Odnośnie samopoczucia to u mnie są wahania, ale momentami mam wrażenie, że ocieram się o coś mistycznego.

->Asia61
Trafna uwaga, zanotowałem. Moje frankfuterki są z najlepszego w okolicy źródła i nawet jeśli zawierają śladowe ilości glutenu, to pal licho, na tym etapie najważniejsze jest dla mnie zrobienie konkretnej kwarantanny dla cukru. Jednak kiedy będę miał to za sobą, wezmę pod lupę skład moich wędlin.


Mam za sobą ponad tydzień. Do mojego jadłospisu dołączyły 2 x KB dziennie (przed obiadem i przed kolacją). Napoje to woda z cytryną, herbata i słaba kawa z dodatkiem cynamonu i imbiru. Odnośnie kiszonej kapusty, to jutro montuję swoją, składniki są, technologia też jest.
Momentami mam ciężkie stany, ale przeplatają się z błogostanem. Dobrze i głęboko sypiam. Poza tym czasami pobolewają mnie węzły chłonne na szyi, ale to wiążę z zatokami, które równocześnie też dają znać o sobie. Mam już w miarę wyrobioną odporność na ból i stany "otępieńcze", więc jakoś idzie to do przodu. Postanowiłem, że dotrwam z pierwszym etapem do końca czerwca. Symbolicznie lipiec będzie dla mnie powodem ku świętowaniu obecności zakazanych na ten moment składników... To daje mi motywację i siły.
« Ostatnia zmiana: 15-06-2016, 07:33 wysłane przez Gloria » Zapisane
Jerry
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 42
MO: 18-10-2008
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 209

« Odpowiedz #35 : 17-06-2016, 13:00 »


Lista:

2. Zęby - 5 korzeni do chirurgicznego usunięcia


Pl4n_b, skąd wiedziałeś, że te korzenie są do usunięcia? Czułeś, że one akurat Ci dokuczają czy była to rada stomatologa?
« Ostatnia zmiana: 01-07-2016, 16:43 wysłane przez ArtComp » Zapisane
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #36 : 17-06-2016, 22:07 »

W sumie to było dla mnie coś oczywistego, że kiedyś je muszę usunąć. Większość z nich robiła się czarna, niektóre powoli zarastały dziąsła, więc odwlekanie decyzji w czasie było nielogiczne. Stomatolog nawet nie musiał nic powiedzieć, bo i tak byłby za tym, żeby je wykasować w pierwszej kolejności. Co do odczuć to cóż, szumy uszne, przykry zapach z ust wystarczyły, żeby się zebrać na odwagę i w końcu załatwić tę sprawę. Najtrudniejsze było przełamanie się, reszta poszła z górki. To w dużej mierze zasługa dobrego stomatologa/chirurga. którego wybrałem za sprawą opinii jego kilku byłych pacjentów. Wspaniały fachowiec z odpowiednim "chwytem" oraz najmocniejsze znieczulenie, dało radę. biggrin
Zapisane
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #37 : 01-07-2016, 14:54 »

Postanowiłem dzisiaj napisać coś od siebie, jako że jest to ważny dzień - zakończyłem etap I DP. Celebrowałem na bogato tj. jedna gruszka między śniadaniem a obiadem, zaś na obiad gotowane ziemniaki w mundurkach i wypiekane z ziołami na słoninie/boczku, do tego surówka seler/marchewka.
Po tych ponad trzech tygodniach mogę śmiało napisać, że nastąpiła potężna zmiana jakościowa w moim życiu. Sam z siebie zacząłem wstawać przed 6:00 rano - totalnie bez budzika - co dla mnie jakiś czas temu było czymś w zasadzie nie do osiągnięcia. Poranki natomiast powoli przestają mi się kojarzyć z ciężkim startem w dzień, w dodatku z odchrząkaniem masy gęstej śliny, którą musiałem wypluwać na dzień dobry.
Jestem oszołomiony tym jak szybko potrafię zasypiać oraz jak głęboko! Sen to już nie przewracanie się godzinę i jakieś bieganiny myśli, to raczej przejście z trybu "On" na "Off", z kilku minutowym opóźnieniem.

Kolejnym ważnym "bonusem", którego nie mogę nie zauważyć jest ogromna poprawa koncentracji. Jak rano zasiadam przed komputer (ok. 7:00) to do okolic 13:00 (z małymi przerwami na ruch) mam koncentrację jak brzytwa. Aktualnie zajmuję się modelowaniem 3D więc widzę jakie tempo prac było przed przejściem na DP a jakie na DP. Serio, nie chcę brzmieć jak jakiś podstawiony przez Fundację człowiek... Nabieram mocy, której do tej pory nie miałem nawet możliwości sobie uświadomić, bo zacukrzony organizm trapiły wieczne huśtawki nastrojów.

Rzecz jasna czasami bywało ciężko - zatoki itp., ale to przysłowiowe "małe Miki". Jestem w stanie znieść bardzo duże bóle - nawet huraganowe - bo zasmakowałem tego co jest możliwe.
Zaraz zjem jabłko i wracam do pracy, bo jest moc biggrin.
« Ostatnia zmiana: 01-07-2016, 16:46 wysłane przez ArtComp » Zapisane
Gloria
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: luty 2012
Wiedza:
Wiadomości: 394

« Odpowiedz #38 : 01-07-2016, 18:16 »

Postanowiłem dzisiaj napisać coś od siebie, jako że jest to ważny dzień - zakończyłem etap I DP. Celebrowałem na bogato tj. jedna gruszka między śniadaniem a obiadem, zaś na obiad gotowane ziemniaki w mundurkach
Zaraz zjem jabłko
Zwróć uwagę, że dopiero zacząłeś II etap DP, a już wprowadziłeś trzy nowe produkty.

Etap drugi diety
"Drugi etap to sukcesywne włączanie zakazanych w pierwszym etapie warzyw i owoców, które wprowadzamy pojedynczo zwracając uwagę na reakcję organizmu, by zorientować się, czy wprowadzane warzywa lub owoce nie wywołują u nas niestrawności albo reakcji uczuleniowej. Jeśli okaże się, że któryś z wprowadzanych produktów żywnościowych nam nie służy, to po prostu wykluczamy go z naszego jadłospisu na pewien czas (miesiąc, dwa), po czym ponawiamy próbę jego wdrożenia."
Zapisane

takie mam konie narowiste, jakie sam wybrałem...
Pl4n_b
***

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiadomości: 21

« Odpowiedz #39 : 01-07-2016, 18:48 »

Faktycznie, schrzaniłem sprawę:(. Póki co nie mam żadnych reperkusji, ale będę czytał bardziej uważnie! Poza tym, jak mam rozumieć słowo "sukcesywnie" - tj. mniej więcej, jak odczekam dzień i widzę, że nic się nie dzieje, to mogę spróbować coś nowego dostawiać do jadłospisu itd.?
« Ostatnia zmiana: 02-07-2016, 17:38 wysłane przez Gloria » Zapisane
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!