Iskierka8
|
|
« : 12-09-2014, 14:04 » |
|
Dużo cennych informacji odnalazłam na stronie Biosłone i forum, MO zaczęłam stosować, ale tuż po tym zaszłam w ciążę i postanowiłam nie ryzykować efektów oczyszczania w pierwszym trymestrze, pomijając już nawet fakt odrzucania mnie nie tylko od MO ale i wielu innych rzeczy.
Przed zajściem w ciążę odżywiałam się zgodnie z zasadami ZZO z nielicznymi wyjątkami (nie przepadam za mięsem więc jadam okazjonalnie, od kromki chleba na zakwasie pieczonego samodzielnie też ciężko mi było się uwolnić jeszcze). Dużo sałatek, surówek, strączkowych, kasz, kiszonek, soków i koktajli warzywnych i owocowych. Przed samą ciążą miałam niestety konieczną resekcję zęba a więc później antybiotyk i Ketonal, bo bólu nie dało się wytrzymać. Wchłaniałam potem jogurt domowy, kiszonki i probiotyk aby odbudować florę.
No i zaszłam w ciążę:-) Pierwszy miesiąc nawet o tym nie wiedziałam;-) Od drugiego miesiąca nie dało się już nie zauważyć - zmęczenie, senność, mdłości (bez wymiotów), i kompletny zwrot w żywieniu nad którym nie byłam w stanie zapanować. Do dziś (ok.12 tydzień ciąży) nie mogę patrzyć na surowe warzywa poza marchewką i selerem; sałata, szpinak itp. zupełnie odpadają. Gotowane warzywa generalnie OK, ale na zasadzie zachcianki - dwa tygodnie np. pochłaniałam sałatkę jarzynową... Zupy najlepiej wchodzą, ziemniaki, czasem chleb, kasze, owoce. Koszmarnie ciągnie mnie do kwaśnego (zawsze tak miałam od dziecka ale teraz zdecydowanie bardziej) - woda z cytryną, sok żurawinowy, kiwi, ogórki kiszone i inne tego typu. I niestety towarzyszy mi taki zupełny, przerażający brak apetytu - od miesiąca! Jem na siłę (i chyba zniknę bo ogólnie jestem b.szczupła). Czasem napada mnie nieopanowana chęć na coś niezdrowego - np. 3 razy z rzędu pierogi ruskie, jakiś makaron itp. Do słodyczy w zasadzie w ogóle mnie nie ciągnie i jak dla mnie jest to dziwne. Czasem zjem kawałek czekolady jak już nie wiem co ze sobą zrobić...
Od około 3 tygodni męczą mnie okropne nudności (nadal bez wymiotów), coraz gorsze zaparcia i nasilający się ból brzucha (głównie w dołku podżebrowym i pod żebrami, stały, tępy z uczuciem obrzmiałych i poruszonych jak po wymiotach wnętrzności, nasilający się z każdą godziną dnia i osiągający eskalację wieczorem/w nocy). W końcu po trzeciej niemal nieprzespanej nocy zorientowałam się, że to jednak nie są raczej objawy stricte ciążowych dolegliwości. Chcąc nie chcąc udałam się do lekarza, który obmacał brzuch, zrobił wywiad i orzekł nadkwaśność żołądka, zapisał Gaviscon (na zgagę, dopuszczony dla kobiet w ciąży), podał zdawkowe zalecenia żywieniowe. Powiedział przy tym, że sama sobie dodatkowo zaszkodziłam tym wszystkim kwaśnym, wodą z cytryną itd.
I teraz dumam bo nie wiem o co chodzi. Czy spożywanie kwaśnych w smaku ale przecież alkalizujących (sok z cytryny) substancji może spowodować wybujałą produkcję kwasu solnego w żołądku? Czy to zmiana z innego sposobu żywienia (dużo surowych na głównie gotowane plus niezbyt zdrowe zachcianki) zaszkodziła? I tak na prawdę jak rozpoznać nadkwaśność od niedokwaśności, która objawy ma dość podobne? Nie piecze mnie w przełyku, nie mam chyba też zgagi (jeszcze nie znam co to;-)).
Czuję się koszmarnie, bez chęci do życia, bez apetytu, bez sił, problemy z wypróżnieniami dodatkowo chyba mnie podtruwają (bóle głowy), towarzyszą mi w nocy paskudne bóle mięśni (łydki i między łopatkami). Na te mięśniowe problemy lekarz zalecił wziąć sobie paracetamol!! Jak dla mnie to niedobór magnezu (a może i potasu), problem z suplementacją mam taki że od zawsze suplementy nie służyły mi na żołądek i wypróżnienia i boję się teraz jeszcze sobie dołożyć cegiełkę a z pożywienia obecnie chyba niewiele wchłaniam, poza tym nie mogę zmusić się do jedzenia wielu rzeczy. Na KB nie mogę teraz nawet patrzyć ani o nim myśleć...
Zaczęłam dziś rano gluta z siemienia lnianego, nie wiem co mogę jeszcze zrobić aby ukoić mój biedny żołądek a może i jelita (nie mam pojęcia co tam się dzieje ale pewnie też nie jest różowo), poradzić sobie z zaparciami kiedy wszystko co w teorii może pomóc kojarzy mi się z szorowaniem wnętrzności twardą szczotą... Nie wiem też co nagle z tymi bólami mięśni w nocy się porobiło.
Jeśli ktoś może poradzić i odpowiedzieć na moje pytania to będę bardzo, ale to bardzo wdzięczna!
|