Angelikaa84
|
|
« : 06-10-2014, 15:50 » |
|
U mojej mamy ginekolog wykrył duży 6cm guz na jajniku. Wysłał ja na badania krwi - markery i chce zrobić operację. Chcą jej wszystko wyciąć - jajniki i macicę. Ja jestem przerażona i boję się, że operacja nie jest dobrym rozwiązaniem. Co o tym sądzicie? Jestem podłamana, bo moja mama nie chce zrezygnować z pieczywa, jada też słodkie czasem. Namówiłam ją na MO, ale z ZZO jest ciężko Mama nie chce tej operacji.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Udana
Offline
Płeć:
Wiek: 58
MO: 01.01.2014
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 1.251
|
|
« Odpowiedz #1 : 07-10-2014, 12:34 » |
|
Ale co my Ci mamy tutaj na forum na takie pytanie odpowiedzieć? Czego oczekujesz? Operacja nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, jednak czasem bywa koniecznością, ale nie nam to sądzić przez internet.
|
|
|
Zapisane
|
Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku...
|
|
|
Angelikaa84
|
|
« Odpowiedz #2 : 07-10-2014, 13:26 » |
|
Liczę, że odezwą się osoby, które zmagały/zmagają się z podobnym problemem i napiszą co zdecydowały (odnośnie operacji) lub jak radzą sobie z tą dolegliwością. Jak o siebie dbają.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kibolek
|
|
« Odpowiedz #3 : 07-10-2014, 14:25 » |
|
Ma jakieś kłopoty z żołądkiem, jelitami?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Angelikaa84
|
|
« Odpowiedz #4 : 10-10-2014, 08:45 » |
|
Twierdzi, że poza sporymi wzdęciami nie ma, czasem jakieś przelewania. Nie wiem czy to przyczyna właśnie wzdęć, ale ma właśnie taki dość nietypowy większy brzuch. Sama nie narzeka, na bóle brzucha, zgagi, biegunki, zaparcia czy też inne dolegliwości układu pokarmowego, ale ona należy do osób, które ogólnie nie narzekają na nic, może coś bagatelizować.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Domi5
Offline
Płeć:
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414
|
|
« Odpowiedz #5 : 13-10-2014, 14:48 » |
|
Co postanowiła mama? Moim zdaniem zmiana diety to podstawa. Nawet jak będzie zmiana rakowa wycięta, a będą popełniane te same błędy żywieniowe, to choroba powróci w innym miejscu. Gdzieś te toksyny muszą w końcu wydostać się.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Angelikaa84
|
|
« Odpowiedz #6 : 18-10-2014, 09:13 » |
|
Mam w zaparte nie chce operacji, twierdzi, że jak coś ruszą lekarze w jej wnętrzu to niebawem umrze, a chce nacieszyć się swoją wnuczką jeszcze. Założyłam ten wątek 6.10 martwiąc się o mamę, a 8.10 zmarł mój tata na zator, życie jest nieobliczalne... Wiem, że zmiana żywienia to podstawa, smutno mi że nie jestem z racji obowiązków (praca, samotne macierzyństwo) dopilnować posiłków mamy. Rozumiem, że Waszym zdaniem samo MO nie jest w stanie dać pełnego ujścia toksyn z organizmu, żywienie jest kluczowe, bo trzeba zablokować nawet już minimalną podaż toksyn do organizmu, który już jest nimi przepełniony, skoro pojawiają się "magazyny" w postaci guzów? A NIA byłaby tutaj zasadna?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Domi5
Offline
Płeć:
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414
|
|
« Odpowiedz #7 : 18-10-2014, 09:31 » |
|
Przykro mi z powodu Taty. NIA pomoże wyeliminować część toksyn z organizmu, ale jak nic nie zmieni się w diecie, to nie ma to trochę sensu. Zmiana nawyków żywieniowych to podstawa. Może niech mama stopniowo odstawia gluten i wprowadza zmiany. Też słyszałam o tym, że po operacjach onkologicznych skraca się szybko życie, ale nie wiem co o tym myśleć. Mama mojego kolegi rzeczywiście zmarła miesiąc po operacji, a nawet nie wiedziała, że ma raka. Dopiero w trakcie operacji czegoś zupełnie innego lekarze zauważyli raka z przyrzutami i powiedzieli, że został miesiąc życia i tak było... Sama zastanawiałam się co byłoby, gdyby nie było tej operacji. Inna osoba ma raka z przyrzutami i była operowana 3 razy i rak się rozprzestrzenia, ale żyje. Żyje jak na bombie. :-( Ciągłe badania, konsultacje, kolejne zabiegi w planach, chemie... Wygląda super, podstawowe wyniki krwi dobre, markery szaleją jedynie, czuje się dobrze, a jedynie psychika siada. Wykończą człowieka. Życia zero, bo jak żyć i zastanawiać się ciągle nad leczeniem, a każdy lekarz gada co innego. A w łapę biorą od dwóch lat i nic nie wyleczyli...
Pytanie: ile człowiek żyje bez leczenia konwencjonalnego w przypadku raka, a ile lecząc się w polskich szpiltalach i poddając się tym wszystkim eksperymentom? Wiadomo coś na ten temat?
|
|
« Ostatnia zmiana: 18-10-2014, 09:45 wysłane przez Domi5 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Mistrz
Offline
Płeć:
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596
|
|
« Odpowiedz #8 : 18-10-2014, 10:35 » |
|
Może niech mama stopniowo odstawia gluten i wprowadza zmiany. To nigdy nie zdaje egzaminu. Gluten odstawia się raz i definitywnie. Pytanie: ile człowiek żyje bez leczenia konwencjonalnego w przypadku raka, a ile lecząc się w polskich szpiltalach i poddając się tym wszystkim eksperymentom? Wiadomo coś na ten temat? Takiej wiedzy nigdy nikt nie będzie miał, bo i jak? Na tym właśnie bazuje przemysł onkologiczny.
|
|
|
Zapisane
|
Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
|
|
|
Domi5
Offline
Płeć:
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414
|
|
« Odpowiedz #9 : 18-10-2014, 11:05 » |
|
Tak, zgadzam się, że najlepiej odstawić natychmiast ten gluten, ale wiem z doświadczenia, że tak z dnia na dzień może być trudno, więc należy sobie wyznaczyć może tydzień na wyeliminowanie z jadłospisu. Wiem, że takie stopniowe działanie może zachęcić nawet niektórych. Ciężko komuś, kto całe życie zapychał się glutenem rzucić z dnia na dzień nałóg. Zachęcić trzeba niektórych.
|
|
« Ostatnia zmiana: 18-10-2014, 11:24 wysłane przez Domi5 »
|
Zapisane
|
|
|
|
Jeszcze
Offline
Płeć:
MO: 2010-11
Wiedza:
Wiadomości: 62
|
|
« Odpowiedz #10 : 18-10-2014, 11:26 » |
|
Mam w zaparte nie chce operacji, twierdzi, że jak coś ruszą lekarze w jej wnętrzu to niebawem umrze Skoro tak czuje, to pewnie tak jest i należy uszanować jej decyzję. Nie można decydować za kogoś, co jest dla niego dobre, to znaczy można próbować, ale w doświadczenia wiem, że to nikomu nie wychodzi na zdrowie. Spotkałam wiele osób, które chciały ratować swoich bliskich bardziej niż ci bliscy sami sobie tego życzyli. Efekt? Bliscy umierali, a ich rodziny pozostawały z frustracją i głębokim poczuciem klęski. Przestać być pacjentem to nie znaczy przestać chodzić do lekarza, w zamian oddając się w opiekę dzieciom, rodzicom, różnorakim terapeutom czy nawet Biosłone . Przestać być pacjentem oznacza wziąć swoje zdrowie we własne ręce, powiedzieć sobie jasno, że TYLKO JA mogę przywrócić swoje zdrowie. Mogę rzecz jasna przyjmować sugestie, rady, ale jednocześnie działać, aktywnie szukać informacji, samemu decydować o sobie. Tak więc Angeliko, Twoim zadaniem nie jest pilnowanie mamy, lecz wskazanie jej drogi, którą wybierze albo nie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Jeszcze
Offline
Płeć:
MO: 2010-11
Wiedza:
Wiadomości: 62
|
|
« Odpowiedz #11 : 18-10-2014, 11:43 » |
|
Pytanie: ile człowiek żyje bez leczenia konwencjonalnego w przypadku raka, a ile lecząc się w polskich szpiltalach i poddając się tym wszystkim eksperymentom? Wiadomo coś na ten temat? Skoro wiadomo, że cytostatyki oraz promieniowanie jonizujące są zakwalifikowane jako rakotwórcze, to stosowanie ich w leczeniu raka jest jakąś paranoją. Operacja jest skuteczna jedynie wtedy, kiedy wytnie się cały nowotwór i nie ma żadnych więcej nawet pojedynczych komórek nowotworowych. Takiej pewności jednak nie można mieć (chyba że to gruczolakorak), a poza tym to nadal likwidacja objawu a nie przyczyny. Jeśli przyczyna nie ustąpi, to za chwilę będzie nowy problem. Organizm jest nastawiony na przetrwanie za wszelką cenę. Co tam jeszcze onkologia stosuje? Sztuczne hormony?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Domi5
Offline
Płeć:
MO: 16-06-2011
Wiedza:
Wiadomości: 1.414
|
|
« Odpowiedz #12 : 18-10-2014, 22:11 » |
|
Wypalają też zmiany nowotworowe, ale jak jest blisko żyły, to zostawiają trochę guza i dają chemię po tym wypalaniu. Czy to ma sens? Taką drogę zaproponowali teraz komuś kogo znam. Czy rak nie będzie jeszcze bardzej złośliwy po takim wypalaniu fragmentarycznym?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Angelikaa84
|
|
« Odpowiedz #13 : 18-10-2014, 23:25 » |
|
Tak więc Angeliko, Twoim zadaniem nie jest pilnowanie mamy, lecz wskazanie jej drogi, którą wybierze albo nie. Wiem Jeszcze, że masz rację, ale nie jest to łatwe, zwłaszcza jeśli dotyczy to najbliższym ludzi, których kochamy...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Jeszcze
Offline
Płeć:
MO: 2010-11
Wiedza:
Wiadomości: 62
|
|
« Odpowiedz #14 : 19-10-2014, 19:12 » |
|
zwłaszcza jeśli dotyczy to najbliższym ludzi, których kochamy... Wiem, że to niełatwe. Ale to właśnie dlatego, że ich kochamy powinniśmy uszanować, co postanowią. Daj mamie do przeczytania "Rak nie jest chorobą" A. Moritza. Poczytaj o czymś co nazywa się biologiczny kod choroby ("Twoje ciało wie, jak cię wyleczyć" Christian Fleche). Poza tym amigdalina, NADCA, terapia Gersona, terapia dr Budwig, psychoterapia Gestalt z dobrym specjalistą, razem coś wybierzecie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|