Dlaczego tyje się bardziej zimą?

[Xemonoj]

Dlaczego dokładnie tyje się bardziej gdy robi się zimno?

[Helusia]

Nie każdy tyje. Ja należę do ludzi którzy chcą za wszelką cenę utyć. Raczej łatwiej jest mi schudnąć. Stale wkurza mnie ta walka w necie z otyłością. Jeżeli je się chleb, makarony, pierogi, naleśniki, ciasta to jest oczywistym, że będzie się tyło. Ja wystrzegam się takich potraw niemalże całe moje dorosłe życie.  Chcąc jeść coś takiego potrzebne jest mocne zdrowie.

[Misiek]

No, nie wiem. Ja wprawdzie też do puszystych się nie zaliczam, ale obserwując swoje ciotki, pociotki i kolegówki, które ponoć żyją na chlebie i wodzie, a kształty mają dorodnej hipopotamicy jestem tym mocno skołowana. Może to choroba?

[Nieboraczek]

Kluczowym jest "ponoć".

[Baird]

I "może".

[Helusia]

które ponoć żyją na chlebie

No właśnie, tyją od chleba.

[Savage7]

Nie każdy tyje od chleba. Ja jestem szczupły, mimo że wychowany na chlebie, makaronie i górze słodyczy.

[Fazibazi]

Ja też jestem tzw. "węglowychów" - naleśniki na słodko, leniwe pierogi z masłem i cukrem, placki ziemiaczane z cukrem. Do grubasów się nie zaliczałem, raczej odwrotnie. Chociaż przed Biosłone zaczęła mi już powoli dupa rosnąc. A pokoleniowo od strony matki dziadek, a od strony ojca wujek podjadali cukier łyżką stołową i grubasy nie byli, choć dziadek zmarł w wieku 82 lat (ostatnie parę lat w łóżku), a wujek walczy z "cukierzycą"..... z resztą 2 wujków z nią walczy - z tym że jeden to wiem od dawna (od około 20 lat) a drugi od niedawna (około 10 lat). Ja jak na razie kawkę (jeżeli w ogóle mi się ją chce) to posłodze 2 łyżeczkami i naprawdę sporadycznie mam napady (nie sztuką pościć przy pustym stole ....) ale ogólnie to lepiej się czuję bez cukru. Jak przesadzę z węglami to swędzi głowa i łupież sypie (w taką słabą zimę jaką teraz mamy to nawet przydatne - trochę śniegu spadnie ) a co w środku się dzieje to wolę nie myśleć, bo jak pomyślę to mi cukier skacze.

[Misiek]

U mnie to samo, 2/3 żywota spędziłam na węglach, czekoladzie i owocach. Choć chciałam utyć, nic to nie dało. Momentami waga oscylowała między 49 - 52 kg i nawet bita śmietana nie pomagała. Nie wiem, jak to jest, że jedni bezkarnie mogą sobie na takie ekscesy pozwolić, a inni katują się dietami i też nic. Może organizm sam ustala optymalną wagę? Oczywiście nie mówię tu o wadze dorodnej hipopotamicy, bo to już inna bajka. Może to rzeczywiście choroba?  

[Namidairo]

Momentami waga oscylowała między 49 - 52 kg

Nie wiem jaki masz wzrost, ale wedlug mnie, taka waga dla kobiety jest w sam raz.

[Dużagosia]

Namidairo, to nie chodzi o Twoje upodobania a raczej o to przy jakiej wadze organizm dobrze funkcjonuje i czy nie jest np. niedożywiony.

[Namidairo]

A skąd wiesz, że przy takiej wadze jej organizm nie funkcjonuje prawidłowo? Według mnie to trochę jakby misiek (?) chciała na siłę przytyć, bo taka waga się jej nie podoba.

Może organizm sam ustala optymalną wagę?

Myślę, że tak właśnie jest.

[Misiek]

No skoro już pytacie - to Misiek ma 165cm wzrostu i faktycznie wolałby być pulchniejszy...:-)

A tak serio - nie przepadam za tak filigranowanymi osobami, choćby ze względów estetycznych. Nie mówiąc już o tym, że takie ciałko pozbawione tłuszczu źle reaguje na nasz arktyczny klimat.   

[Savage7]

nie przepadam za tak filigranowanymi osobami

No patrz jaki ten świat niejednakowy. Ja zaś przepadam

[Misiek]

   

[scorupion]

Łatwy sposób na schudnięcie, gdyby komuś przez zimę się przytyło.

[Jaruzd]

Ja należę do osób tyjących zimą. Z całą pewnością w trakcie trwania tej pory roku znacznie mniej się ruszam. Często w ponure i chłodne dni próbuję pocieszyć się słodyczami i ogólnie jedzeniem. Na efekty długo nie trzeba czekać.


---------------
Wygodny i praktyczny wynajem drukarek bielsko-biała