Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 00:33 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Nietypowy siniak i inne zmiany w życiu  (Przeczytany 18050 razy)
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« : 18-07-2015, 01:39 »

Witam Was!

Zauważyłem coś, co mnie zaniepokoiło i niniejszym chcę zapytać, co o tym myślicie.

Otóż przedwczoraj ugryzłem się niechcący w wargę, dolną, od środka, podczas jedzenia. Miałem w życiu wiele takich przygryzień i zawsze wyglądało to podobnie — malutkie rozcięcie, trochę krwi, a potem lekkie zaczerwienienie okolicy i dość szybkie zagojenie, może 4-5 dni i nie było zupełnie śladu.

Tym razem jednak, zajrzawszy tam następnego dnia rano, ujrzałem wokół owego rozcięcia sporą, rozlaną, ciemnofioletową plamę. Ma ona jakieś 2 x 3 cm i wygląda chyba jak siniak. Chyba, bo wcześniej takich kolorków od wewnątrz u siebie nie widziałem, nawet kiedy dostawałem od kogoś strzała pięścią i puchło. Dziwne jest to, że samo rozcięcie i jego najbliższa okolica ma wygląd zgodny z tradycją, czerwony kolor oraz niewielką opuchliznę (pod spodem, głeboko pod skórą, mogę wyczuć językiem jakby twardą „gulkę”). Natomiast siny fiolet rozlał się właśnie naokoło, w dalszej odległości, a krawędzie są najciemniejsze. Wcale to nie boli, lekki ból pojawia się dopiero przy mocnym uciskaniu językiem lub od zewnątrz. Dodam, że w ten sam dzień upadłem na kolano, dużo bardziej bolało, naskórek aż się starł od parkietu, a siniaka nie ma.

MO piję dopiero trzeci tydzień, praktycznie od razu w pełnej dawce i czuję się świetnie. W ogóle na Biosłone poczułem się, jakbym wrócił do domu z dalekiej podróży — wszystko mi tu pasuje. A najbardziej jajka, moja ulubiona potrawa od samego dzieciństwa, później nieco zaniechana ze względu na mit o „złym” cholesterolu. Już na 3 dzień picia MO zdziwiły mnie bardzo pozytywne, wręcz przełomowe zmiany, zwłaszcza w postrzeganiu świata i ludzi. Można to chyba nazwać euforią. To minęło 5 dnia. Teraz myślę, że było to chyba dopiero chwilowe przebudzenie, taki przebłysk mocy, albo może taka zachęta, żebym wiedział, jak może być pięknie.

Gluten, rafinaty i wszelkie wypychacze odstawiłem nieco wcześniej, jakieś 6 tygodni temu. Ogólnie staram się trzymać DP I, ale na przykład mleka do kawy nie potrafię sobie odmówić. I to po wielekroć dziennie (!).

Proszę o nakierowanie mnie: co z tą sinizną? Zbagatelizować i poczekać? Dopisać więcej szczegółow o moim stanie?

Piję sporo kawy i palę papierosy. Może to mnie blokuje. A może jakiś fatalizm. Mój ojciec umarł na raka płuc (a raczej na chemię) w wieku 39 lat, do którego to wieku niewiele mi już brakuje. Niestety prześladuje mnie wizja, że i ja tak młodo odejdę, na to samo. A jednak, mimo wszystko, rzucić palenia nie mogę. Od co najmniej 15 lat nie miałem dnia bez papierosa. Siostra ojca dołączyła do niego w tym roku, również rak płuc. Może jestem straceńcem. Ale czy można chcieć żyć, być pożyteczną istotą, i jednocześnie chcieć umrzeć?

Jeden stary hipis na Teneryfie przepowiedział mi 2 lata temu, na podstawie Jowisza w Orionie, że jeszcze tamtego roku „dołączę do ojca” (a w ogóle mnie nie znał). Przyznam, że wtedy mnie zmroziło, choć było ciepło. No ale tamtego roku jednak nie umarłem, jak widać.

Mam jednak obawy, że hipis się nie mylił, i że na przykład oznacza to, iż jakieś procesy nowotworowe mogły już się u mnie zacząć. Tu lekka neuralgia, tam lekka atrofia, tu mała gulka w pachwinie, co pojawia się i znika, a teraz coś nie znika. No i te zmiany w przebiegu gojenia ran — strupki na nogach goją się 4 tygodnie, zamiast 1 jak kiedyś. A ja mam wstręt do lekarzy i szpitali. Boję się iść na konkretne badanie, szpitali nie cierpię i nigdy w żadnym nie leżałem, oczywiście za wyjątkiem okresu tuż po mych narodzinach.

Poradźcie, czy lepiej zrobię, jeśli teraz bezwzględnie, jak najszybciej rzucę te fajki, a wtedy może odblokuje się reszta procesów? Czy może na razie „tylko” kontynuować MO, urestrykcyjnić DP i zacząć KB (młynek już zakupiony), a wtedy samoistnie przejdzie ochota na fajki?

No a tak w ogóle, to bardzo mi miło i cieszę się że tu trafiłem. Wierzę że to nie przypadek, zresztą według mnie nie ma przypadków.
Już nie muszę dalej szukać, bo wszystko co potrzebne dla zdrowia, jest tutaj — zrozumiałem to od razu. Tylko czy czasem nie za późno?
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #1 : 18-07-2015, 17:26 »

Cytat
Proszę o nakierowanie mnie: co z tą sinizną? Zbagatelizować i poczekać?
Zaczekać obserwując, może to być zwykły krwiak.

Cytat
Jeden stary hipis na Teneryfie przepowiedział mi 2 lata temu, na podstawie Jowisza w Orionie, że jeszcze tamtego roku „dołączę do ojca” (a w ogóle mnie nie znał). Przyznam, że wtedy mnie zmroziło, choć było ciepło.
Przestałbyś się wygłupiać.

Cytat
Ogólnie staram się trzymać DP I, ale na przykład mleka do kawy nie potrafię sobie odmówić. I to po wielekroć dziennie (!).
Niepotrzebnie się starasz, po prostu trzymaj bez odstępstw.
 
Ja bym włączył zakraplanie nosa, bo nieźle ci buzuje w głowie: http://portal.bioslone.pl/krople_do_nosa
Zapisane
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #2 : 19-07-2015, 00:53 »

Dzięki, Scorupionie, za konkret.

Zaczekać obserwując, może to być zwykły krwiak.
Z obserwacji wynika, że faktycznie może to być „zwykły” krwiak, choć dla mnie jest niezwykły, bo pierwszy.
Dzisiaj wybroczyna (tak to się zwie?) pokazała się nawet po zewnętrznej stronie, między wargą a podbródkiem. Ale instynktownie czuję, że ogólnie zmiana znika — już nie jest w tym miejscu tak gorąco, a siny fiolet przeszedł w różowy fiolet. W dodatku opuchlizna prawie zeszła i mniej przeszkadza w mówieniu, niż jeszcze wczoraj.

W międzyczasie wymyśliłem teorię, że być może organizm, wykorzystując pretekst małej ranki, postanowił niejako przy okazji wymienić więcej komórek niż zazwyczaj, lub zrobić to inaczej niż zwykle — stąd ta rozległość i intensywność zmian, która mnie zaskoczyła. Co by mnie bardzo cieszyło, bo to oznacza, że nowe opcje zostały już dostrzeżone i wykorzystane. I co nie byłoby dziwne, zważywszy na ilość toksyn z dymu i na to, którędy je sobie aplikuję. Pewnie jama ustna jest nimi wręcz zaimpregnowana. Mignęła mi też myśl o dodatkowym ssaniu oleju, bo rzeczy smoliste właśnie w nim się ładnie rozpuszczają.

Cytat
Ogólnie staram się trzymać DP I, ale na przykład mleka do kawy nie potrafię sobie odmówić. I to po wielekroć dziennie (!).
Niepotrzebnie się starasz, po prostu trzymaj bez odstępstw.
No i proszę, jakie to proste. Żegnam krowią spuściznę bez żalu i aż się sobie dziwię że tak łatwo. Widać potrzebowałem tylko lekkiego kopniaka.

Ja bym włączył zakraplanie nosa, bo nieźle ci buzuje w głowie
Pełna zgoda. A zakraplacz leży od dwóch tygodni, jeszcze nierozpakowany. W końcu po coś go kupiłem. W dodatku żona ma skądś mnóstwo soli fizjologicznej, więc wszystko się pięknie układa. Z wodą nieposoloną wolałbym nie zakraplać, bo sądzę, że trudniej będzie mi odróżnić efekt działania samej wody (u mnie zawsze wywołuje ostre pieczenie) od efektu działania alocitu, a chciałbym wiedzieć co się dzieje.

Mam też następujące dobre wieści, tadaam smile:
Dzisiaj sprezentowałem Tom I mamie i bratu. Padło na podatny grunt: chłoną wszystko jak gąbka. Od jutra zaczynają MO. Mama: m.in. cukrzyca typu II, atopia, niedawno przebyty bardzo ciężki epizod depresji ze stanami lękowymi nie do opanowania. Już z niego wychodzi, jeszcze jest na tabletkach, które się zresztą kończą. Jest dylemat, czy iść po następne recepty — psychiatra kazała brać te psychotropy minimum pół roku po ustąpieniu wszelki objawów. A mama się już prawie normalnie śmieje, w domu, choć do ludzi wstydzi się wyjść ze względu na wszędzie wyskakujące paskudne zmiany skórne. Na razie mama nie chce mi uwierzyć, że wafle ryżowe zawierają 75% cukru i nie wie, czym zastąpić pieczywo, którego im zakazałem. Odradzam im też kasze na tym początkowym etapie, więc są zdezorientowani: to co tu jeść? Diabetolog przecież zachwalał pieczywo bezglutenowe. Mama lekko zawiedziona, że w Tomie I nie ma ani słowa o cukrzycy. Natomiast po odstawieniu pieczywa (miesiąc temu) już się jej wzrok poprawił i nagle czyta bez okularów. Sam jestem w szoku, bo wcześniej przez mocną lupę. Oczywiście twierdzi, że ta poprawa to nie od tego...

I tu pytanie: czy przecieranie alocitem + okłady na noc mogą pomóc na zmiany atopowe — wędrujące, otwierające się w kolejnych miejscach i sączące rany (potem również rozdrapywane z powodu nieznośnego swędzenia), czy raczej jest przewidziane tylko dla zakażeń grzybiczych? W ranach nie widać ropy, tylko krew i limfę, pół na pół.

A brat, hmm, może się wypowie osobiście, jeśli się tu zarejestruje — a nuż woli pozostać incognito?

« Ostatnia zmiana: 19-07-2015, 01:00 wysłane przez Kresu » Zapisane
Poziomek
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 37
MO: 24.09.2011
Skąd: Warszawa
Wiadomości: 659

« Odpowiedz #3 : 19-07-2015, 01:56 »

Na 1 etapie DP kasze można jeść.
Leki niech bierze, teraz się czuje dobrze, bo leki działają, jak odstawi za szybko to wszystko wróci.
Rany przemywać alocitem, a najlepiej to zróbcie sobie ocet jabłkowy.
Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #4 : 19-07-2015, 07:43 »

Przeczytajcie z rodziną dokładnie jakie mogą być reakcje na miksturę i co wtedy robić.
Zapisane
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #5 : 19-07-2015, 12:37 »

Dzięki za wszelkie sugestie. Zakropliłem już obie dziurki, wieczorem prawą, przed chwilą lewą. W prawej doszło głęboko, w lewej nie. Czy rozcieńczenie alocitu aloesowego z solą fizjologiczną 1:1 jest zdecydowanie za mocne, nawet jeśli nie odczuwam po zakropleniu żadnego dyskomfortu?

Inna ciekawa rzecz, że od paru dni zauważamy z Żoną nagłe napady głodu (ślinotok i rozdziawione usta) na konkretną rzecz, np. ja wczoraj wręcz nie mogłem się powstrzymać od zjedzenia wyciśniętych resztek po cytrynie, kiedy pokazywałem bratu MO, a Żona w nocy (imprezowanie) gdzieś zobaczyła sok pomidorowy i też ją zaskoczyło, że nie może się oprzeć pokusie. Taki bardzo silny wewnętrzny impuls — mam nadzieję, że to ten głód komórkowy, o którym pisze Mistrz, czyli że dobrze jest posłuchać takiej pokusy.

Leki psychotropowe (zomiren i dwa inne, chwilowo nie pamiętam) mama bierze już tylko w połowie dawki, bo pani psychiatra jest raczej elastyczna i zgadza się na modyfikowanie dawek przez pacjentów, jeśli ci poznają już swoje reakcje i uznają, że któryś element działa „za mocno”. Tylko jeden z tych trzech leków trzeba kontynuować pół roku po ustąpieniu objawów depresji. Sęk w tym, że leki niedługo się pokończą, a za następną receptę i wizytę trzeba wybulić 100 pln. Wnoszę, że jednak warto i trzeba to zrobić.

Przeczytajcie z rodziną dokładnie jakie mogą być reakcje na miksturę i co wtedy robić.
Mamy po 1 egzemplarzu I Tomu, rozdziały 1–3 chyba dość dokładnie to omawiają. Czytamy równolegle — czy na początek ta wiedza wystarczy?

Na 1 etapie DP kasze można jeść.
Owszem, ale czy przy cukrzycy typu II codzienne kasze i codzienne wafle ryżowe to nie za dużo węglowodanów? Mama potrafi wcisnąć dziennie dwie paczki tych przezdrowych wafelków. A jedna paczka 90 g zawiera nawet 70 g węglowodanów, tyle co niesławna drożdżówka. Fajnie że nie jedzą ziemniaków, ryżu ani makaronów, ale zasugerowałem, zwłaszcza mamie, żeby zdecydowała się na jedną z tych rzeczy: że danego dnia albo kasze do obiadu, ALBO wafle ryżowe z dużą ilością masła. Przesadzam? Mama z racji wieku i przyzwyczajeń bardzo potrzebuje jakiegoś zamiennika do zagryzania, przynajmniej tak twierdzi. Widziałem już wątki o „chlebkach” jajecznych, bezmącznych — może tędy droga?

PS. Właśnie brat relacjonuje, że między wczoraj wieczorem a dziś rano cała paczka wafli zniknęła ;)

« Ostatnia zmiana: 19-07-2015, 13:09 wysłane przez Kresu » Zapisane
scorupion
« Odpowiedz #6 : 19-07-2015, 13:12 »

Cytat
Mama potrafi wcisnąć dziennie dwie-trzy paczki tych przezdrowych wafelków.
Ile? Przecież to koszmar.

Cytat
Czytamy równolegle — czy na początek ta wiedza wystarczy?
O ile pamiętam rozdział ma tytuł "Reakcje zwane oczyszczaniem".
Zapisane
Opiotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 24.05.2012
Wiedza:
Wiadomości: 510

« Odpowiedz #7 : 19-07-2015, 13:46 »

Cytat
Mama potrafi wcisnąć dziennie dwie-trzy paczki tych przezdrowych wafelków.
Ile? Przecież to koszmar.
U mnie w pracy 2 paczki to do jednego posiłku zjadają i jeszcze popijają wodą twierdząc, że wtedy im napęcznieje w brzuchu i będą bardziej pełni :-).
Zapisane

"Czerwone mięso Ci nie zaszkodzi. Na pewno zaszkodzi Ci niebiesko-zielone" - Tommy Smothers
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #8 : 19-07-2015, 14:55 »

To jakaś choroba zawodowa?
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Opiotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 24.05.2012
Wiedza:
Wiadomości: 510

« Odpowiedz #9 : 19-07-2015, 15:46 »

To jakaś choroba zawodowa?
Zapewne - w biurze wszyscy żywią się styropianem, koktajlami, jogurtami i jakimiś tam owocami. W terenie mięso, jajka, ziemniaki i wódka ale już w teren pewnie nie wrócę...
Zapisane

"Czerwone mięso Ci nie zaszkodzi. Na pewno zaszkodzi Ci niebiesko-zielone" - Tommy Smothers
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #10 : 19-07-2015, 21:58 »

Czy rytualni kawosze robią dodatkową półgodzinną przerwę przed miksturą: po przebudzeniu i kawie (pitej zaraz na „dzień dobry”), czy też po przebudzeniu, a przed kawą? No i oczywiście — dlaczego?

Dziś miałem wielogodzinny ból głowy, nieco silniejszy niż mój niegdysiejszy próg bólu, po przekroczeniu którego sięgałem lub jechałem po pigułkę. Może to efekt pierwszych zakropleń, a w takim razie cofam to, co napisałem o braku dyskomfortu ;)
« Ostatnia zmiana: 19-07-2015, 22:17 wysłane przez Kresu » Zapisane
Udana
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 58
MO: 01.01.2014
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 1.251

« Odpowiedz #11 : 20-07-2015, 10:38 »

 
To jakaś choroba zawodowa?
Tak, Ci co to jedzą, to jedzą tego tony. To wygląda jak uzależnienie.

Czy rytualni kawosze robią dodatkową półgodzinną przerwę przed miksturą: po przebudzeniu i kawie (pitej zaraz na „dzień dobry”), czy też po przebudzeniu, a przed kawą? No i oczywiście — dlaczego?

Dziś miałem wielogodzinny ból głowy, nieco silniejszy niż mój niegdysiejszy próg bólu, po przekroczeniu którego sięgałem lub jechałem po pigułkę. Może to efekt pierwszych zakropleń, a w takim razie cofam to, co napisałem o braku dyskomfortu  
Napisałeś, że czytałeś "Reakcje zwane oczyszczaniem", teraz masz już praktyczną lekcję, a nie jakąś teoretyczną.

MO na czczo, a dlaczego? Poczytaj:
http://portal.bioslone.pl/oczyszczanie/jak-dziala-mikstura-oczyszczajaca
Cytat
Na czczo to najlepsza sposobność w strategii zarówno prewencyjnego remontu przewodu pokarmowego, jak późniejszych działań zapobiegających powstaniu warunków patologicznych, w ramach szeroko pojętej profilaktyki zdrowotnej.


Zapisane

Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku...
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #12 : 20-07-2015, 11:32 »

Dzięki, Udana, no właśnie czytałem i nadal nie do końca rozumiem: od początku robiłem tak, że piłem MO na czczo, na przykład minutę po przebudzeniu (a czasem wręcz przed ostatnim porannym „dosypianiem”). Potem dopiero, po minimum pół godziny do godziny od MO, piłem swą pierwszą kawę.

Teraz zaś doczytałem punkt 9. Uwag do mikstury. I niejasne jest dla mnie fragment „powinny odczekać co najmniej pół godziny przed wypiciem mikstury”. Mianowicie — czy to oznacza przyzwolenie na wypicie kawy przed miksturą? (co, jak mi się wydawało, zaprzecza stanowi „na czczo”)?

Czy więc takie osoby powinny zachowywać kolejność a):
- przebudzenie
- co najmniej pół godziny przerwy
- mikstura
- pół godziny do godziny przerwy
- kawa
- śniadanie

... czy też kolejność b):
- przebudzenie
- kawa
- co najmniej pół godziny przerwy
- mikstura
- pół godziny do godziny przerwy
- śniadanie
Zapisane
VVV
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiadomości: 645

« Odpowiedz #13 : 20-07-2015, 11:41 »

Tak, Ci co to jedzą, to jedzą tego tony. To wygląda jak uzależnienie.
Jedyne rzeczy od których nie można się uzależnić to te, które i tak, zawsze, siłą rzeczy i tak, już znajdują się w organizmie, czyli: powietrze, woda, mięso, tłuszcz zwierzęcy, podroby i jaja.
msn-wink
Zapisane
Dużagosia
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: marzec 2010 przerwa od 14.12.2014, powrót do MO 08.2016
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 476

« Odpowiedz #14 : 20-07-2015, 12:40 »

Cytat
Dzięki, Udana, no właśnie czytałem i nadal nie do końca rozumiem: od początku robiłem tak, że piłem MO na czczo, na przykład minutę po przebudzeniu (a czasem wręcz przed ostatnim porannym „dosypianiem”). Potem dopiero, po minimum pół godziny do godziny od MO, piłem swą pierwszą kawę.
I tak jest dobrze.
Zapisane
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #15 : 20-07-2015, 12:52 »

Cytat
Dzięki, Udana, no właśnie czytałem i nadal nie do końca rozumiem: od początku robiłem tak, że piłem MO na czczo, na przykład minutę po przebudzeniu (a czasem wręcz przed ostatnim porannym „dosypianiem”). Potem dopiero, po minimum pół godziny do godziny od MO, piłem swą pierwszą kawę.
I tak jest dobrze.

Cytat
9. Osoby, które „rytualnie” rozpoczynają dzień od wypicia kawy, powinny odczekać co najmniej pół godziny, zanim wypiją miksturę oczyszczającą.
(http://portal.bioslone.pl/mo)

Wybaczcie, ale nic nie mogę poradzić na to, że nadal widzę tu sprzeczność. Przecież nie można wypić MO zaraz po przebudzeniu, a jednocześnie odczekać pół godziny przed wypiciem MO. Skłaniam się do interpretacji, że takie osoby nie powinny pić MO zaraz po przebudzeniu, ale właśnie pół godziny później. A z tego by wynikało, że jednak nie robiłem dobrze.
« Ostatnia zmiana: 20-07-2015, 13:00 wysłane przez Kresu » Zapisane
Kalina
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992

« Odpowiedz #16 : 20-07-2015, 13:00 »

Jeśli już ktoś jest takim nałogiem, że nie może przeżyć bez rozpoczęcia dnia od kawy, to stosuje punkt 9, pozostali stosują zasady ogólne czyli zaczynają dzień od MO.
Zapisane
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #17 : 20-07-2015, 13:03 »

Aha, czyli Kalina jednak podaje tę drugą interpretację: najpierw kawa (jeśli już ktoś musi), potem MO, czyli punkt 9. Czyli jeśli potrafię poczekać tę godzinkę na kawę, to oczywiście lepiej odwrotnie: najpierw MO, potem kawa. W tym momencie już nie zaliczam się do rytualnych kawoszy i punkt 9 mnie nie dotyczy.
Czy teraz dobrze rozumuję?

PS. Wydaje mi się, że takie pytanie by w ogóle nie powstało, gdyby punkt 9 brzmiał na przykład (dla tych mniej lotnych):

Osoby, które „rytualnie” rozpoczynają dzień od wypicia kawy, powinny odczekać co najmniej pół godziny po owej kawie, zanim wypiją miksturę oczyszczającą.

(Bo ktoś mógłby pomyśleć, że „po przebudzeniu” — nie jest to uściślone, stąd pole do interpretacji)
Zapisane
Kalina
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 08.03.2009
Wiedza:
Skąd: lubuskie
Wiadomości: 992

« Odpowiedz #18 : 20-07-2015, 13:17 »

Aha, czyli Kalina jednak podaje tę drugą interpretację: najpierw kawa (jeśli już ktoś musi), potem MO, czyli punkt 9. Czyli jeśli potrafię poczekać tę godzinkę na kawę, to oczywiście lepiej odwrotnie: najpierw MO, potem kawa. W tym momencie już nie zaliczam się do rytualnych kawoszy i punkt 9 mnie nie dotyczy.
Czy teraz dobrze rozumuję?

Bardzo dobrze zrozumiałeś.
Zapisane
Kresu
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 45
MO: 1.07.2015
Wiadomości: 38

« Odpowiedz #19 : 20-07-2015, 13:55 »

Bardzo dobrze zrozumiałeś.
Dzięki :) W końcu się udało.

A wracając do sprawy, od której zacząłem ten wątek — czy spotkaliście się już z czymś takim, że naprawdę taka minimalna ranka (w moim przypadku zaledwie milimetrowe rozcięcie śluzówki ust) — wywołała aż takiego dużego krwiaka? Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Rozciąłem sobie na pewno tylko ten malutki fragmencik, tylko od wewnątrz. Nic nie zmiażdzyłem. A krwiak był (i jest) taki, jakbym całą wargę w imadle ścisnął. Na dzien dzisiejszy nadal jeszcze mam widoczną z daleka plamę 2x2 cm pod kącikiem ust, czerwono-brązową. Ale już blednieje.

Co tu się wydarza?
Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!