Niemedyczne forum zdrowia
20-04-2024, 03:11 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Antybiotyk po łyżeczkowaniu macicy  (Przeczytany 14883 razy)
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« : 24-03-2016, 05:19 »

Musiałam w końcu poddać się zabiegowi usunięcia polipa endometrialnego, gdyż niestety w moim przypadku MO, DP, KB i tamponowanie (stosowałam ok roku) nie przyniosło efektów. Polip zajmował już całą jamę macicy. Usuwanie polipa działo się  aż w 3 etapach: najpierw histeroskopia diagnostyczna (znieczulenie miejscowe), potem histeroskopia operacyjna (usunięcie polipa -w znieczuleniu ogólnym). Z powodu przedłużającego się po tym zabiegu krwawienia, wczoraj zadecydowano o wyłyżeczkowaniu macicy, przed czym od początku się broniłam, gdyż jest to metoda dużo bardziej inwazyjna niż histeroskopia i działa na zasadzie "na ślepo".

Za każdym razem (i po histeroskopiach i wczorajszym łyżeczkowaniu) pobierano też wycinek do badania histopatologicznego, po każdym zabiegu przepisywano antybiotyk, którego jednak po pierwszej histeroskopii nie wzięłam w ogóle, po drugiej przestraszona przedłużającym się krwawieniem i naciskiem lekarza wzięłam po kilku dniach.

Wczorajszy zabieg wyłyżeczkowania (znieczulenie ogólne) zniosłam bardzo źle - zwłaszcza psychicznie. Płaczę, mimo zmęczenia nie mogę spać, czuję jakieś rozbicie i mam pełno obaw, czy tym razem wszystko będzie dobrze. Poza tym zwyczajnie jestem już tym zmęczona i zniechęcona - wszystko to ciągnie się już 2 miesiące.

Znów przepisano mi antybiotyk - Augmentin. Moje pytanie brzmi: czy rzeczywiście tak bardzo jest konieczne wzięcie antybiotyku, czy jest to po prostu takie standardowe działanie medycyny - trochę "na wszelki wypadek"? Mam wrażenie, że mój organizm krzyczy, żeby nie brać antybiotyku, a z drugiej strony medycyna straszy, że może dojść do zakażania. Czy Waszym zdaniem można zaryzykować i nie wziąć go? A może są jakieś alternatywne metody zapobiegania tego typu zakażeniu, zgodne z zasadami Biosłone?
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:24 wysłane przez Kamil » Zapisane
Dużagosia
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: marzec 2010 przerwa od 14.12.2014, powrót do MO 08.2016
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 476

« Odpowiedz #1 : 24-03-2016, 08:17 »

Karolina, czy brać antybiotyk? To zależy, w jakiej kondycji jest Twój organizm. Niestety musisz sama to ocenić. Łyżeczkowanie macicy to nie infekcja wywołana przez silny organizm, a ingerencja z zewnątrz i to bardzo inwazyjna. Antybiotyki w niektórych sytuacjach są bardzo pożyteczne, chodzi tylko o to, aby ich nie nadużywać.
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:25 wysłane przez Kamil » Zapisane
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #2 : 24-03-2016, 08:56 »

jeśli jest więc konieczny antybiotyk, jak zadbać, by jak najmniej poczynił on szkód w moim organizmie? Lekarz mi przepisał tez Flukonazol w dawce 50 mg raz dziennie, pani w aptece podpowiedziała jeszcze probiotyk Linex. Czy powinnam to wszystko brać??

Łykam na razie żelazo, bo w wyniku krwawień po ostatniej histeroskopii okropnie spadła mi hemoglobina, żelazo, erytrocyty. Sama nastawiłam sobie wcześniej zakwas z buraków (naturalne źródło dobrych bakterii) i go popijam. Przestrzegam DP, piję KB jedynie z siemienia lnianego z uwagi na zapalenie śluzówki żołądka. MO chwilowo odstawiłam... Czy postępuję właściwie?

Czy to uczucie rozbicia i obniżonego nastroju po tych wszystkich zabiegach i narkozie to normalna rzecz? Czy może być to efekt niedokrwistości? Jak naturalnie sobie z tym poradzić? Normalnie jestem wesołą i optymistycznie nastawioną do życia osobą, ale od wczorajszego zabiegu jakby miarka się przebrała i coś we mnie pękło. Nie poznaję siebie...
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:25 wysłane przez Kamil » Zapisane
Dużagosia
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: marzec 2010 przerwa od 14.12.2014, powrót do MO 08.2016
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 476

« Odpowiedz #3 : 24-03-2016, 12:52 »

Cytat
Czy to uczucie rozbicia i obniżonego nastroju po tych wszystkich zabiegach i narkozie to normalna rzecz? Czy może być to efekt niedokrwistości?
Może być jedno i drugie. Postępujesz właściwie ale z DP też bym na razie zrezygnowała a przeszła na ZZO, dopóki nie poprawi się obraz krwi. Skoro zdecydowałaś się na pomoc medycyny akademickiej, to teraz tego się trzymaj i nie wyrzucaj sobie tego, bo chyba to jest powód Twojego obniżonego nastroju. Czujesz się rozdarta między konowałami a naszymi metodami. Zrobili co mieli zrobić i jeśli minął już jakiś czas od zabiegu a Ty nie masz objawów zakażenia, gorączki i nie bierzesz jeszcze antybiotyku, to może obejdzie się.
Poza tym nie odmawiaj sobie, wątróbki, wołowiny, kapusty kisz. i ogórków.
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:22 wysłane przez Kamil » Zapisane
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #4 : 24-03-2016, 15:37 »

zabieg, po którym czuję się tak rozbita i wręcz struta (łyżeczkowanie macicy)odbył się wczoraj. Po poprzednich zabiegach (histeroskopie) czułam się zupełnie dobrze. Podejrzewam, że wczoraj dostałam za dużo środków znieczulających i to mnie tak załatwiło. Było nie było to silne narkotyki. Dzwoniłam nawet do tego lekarza, ale oni oczywiście uważają, że wszystko było z ich strony OK i nikt z niczym nie przesadził. A jak coś to odsyłają na pogotowie a tego to już w ogóle się boję i raczej nie skorzystam.

Nadal nie wiem, czy brać antybiotyk czy nie. Boję się wziąć i boję się nie wziąć. Nie wiem, co zrobić.
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:22 wysłane przez Kamil » Zapisane
Xander21
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 36
MO: 01.10.2012
Wiadomości: 71

« Odpowiedz #5 : 24-03-2016, 15:59 »

Po roku brania MO i picia witamin KB, jednak odporność na pewno wzrosła. Antybiotyki to ostateczność, na niektóre choroby. Lekarze często zapisują  antybiotyki na siłę, bo takie dostają wytyczne od bigfarmy. Po co brać antybiotyk bez infekcji?
Po prostu jedź zdrowo i pij KB.
Takie moje zdanie.
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:28 wysłane przez Kamil » Zapisane
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #6 : 24-03-2016, 18:50 »

To może w takim razie potraktować ten wykupiony antybiotyk na zasadzie, że jak coś będzie się działo niepokojącego (np. gorączka), to wtedy po niego sięgnę. A na razie zdrowe żywienie, czyli mięsko, warzywka, jajka od wiejskich kur, kiszonki, KB i duuużo pozytywnego myślenia, wypoczynku. I nie truć się lekami  (antybiotyk, Flukonazol i sztuczne bakterie) niepotrzebnie, bo lekarz przepisał....
Naprawdę nie mogłam już czekać z usunięciem polipa medycznie, bo to cholerstwo wciąż rosło, ale teraz przeraźliwie się boję tej medycznej "rekonwalescencji". Fajnie, że jest reakcja z Waszej strony, bo czuję się trochę zagubiona i momentami nie wiem, co robić. Szkoda, że nie można tu dziękować.
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:23 wysłane przez Kamil » Zapisane
Dużagosia
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: marzec 2010 przerwa od 14.12.2014, powrót do MO 08.2016
Wiedza:
Skąd: Wrocław
Wiadomości: 476

« Odpowiedz #7 : 24-03-2016, 19:26 »

Tak trzymaj, uwierz w swój organizm. Jeśli nie masz gorączki, to znak, że przetrzymasz inwazję. A konowały przepisują antybiotyki w takiej sytuacji, bo nic innego nie potrafią i się asekurują.
Zapisane
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #8 : 24-03-2016, 19:30 »

Chyba takich słów mi było potrzeba :-).
« Ostatnia zmiana: 25-03-2016, 12:22 wysłane przez Kamil » Zapisane
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #9 : 25-03-2016, 13:41 »

Jak na razie nie biorę antybiotyków ani żadnych leków i nic złego się nie dzieje. Lęk i niepokój oraz nagły wczorajszy pesymizm i rozbicie zupełnie zniknęły. Mam tylko niesamowitą potrzebę picia zwykłej wody albo z niewielkim dodatkiem cytryny. Pewnie organizm dostał mnóstwo toksyn od leków w znieczuleniu itd. i chce je wypłukać. Tak to odczuwam, bo nigdy tyle nie piję. Teraz chyba będzie już dobrze. Wygląda na to, że bardzo dobrze mi doradziliście :-).  
Zapisane
Tashideley
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 15.03.2013 z przerwami, DP 2.04.2013, KB 15.04.2013
Wiedza:
Wiadomości: 582

« Odpowiedz #10 : 14-04-2016, 16:22 »

Karolina, i jak samopoczucie?
Trzeba zrozumieć, że lekarze namiętnie zapisują antybiotyki na zasadzie 'na zapas' czy 'dmuchania na zimne'. Takie są procedury - być może boją się, że gdy w jednym przypadku na milion dojdzie do zakażenia, to będzie problem. Fakt niszczenia zdrowia pozostałej liczbie 999 999 pacjentów nie ma już dla nich znaczenia.
Trzymając zdrowie we własnych rękach i mając świadomość dużo wyższą niż przeciętny człowiek udający się do lekarza możemy na spokojnie obserwować swój organizm i odpowiednio reagować w razie konieczności. Jeśli chodzi o lęk przed zakażeniem w takich sytuacjach, to z pewnością lepiej jest odstawić receptę na półeczkę i badać takie parametry jak temperatura ciała lub ew. poziom CRP itd.
« Ostatnia zmiana: 15-04-2016, 06:33 wysłane przez Gloria » Zapisane
Karolina
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01.01.2012
Wiadomości: 82

« Odpowiedz #11 : 14-04-2016, 17:47 »

Tashideley, od łyżeczkowania minęły 3 tygodnie (przepisanego mi wtedy antybiotyku nie wzięłam). Dziś byłam u mojej ginekolog i właśnie stwierdziła u mnie zapalenie lewego jajnika. Prawdopodobnie efekt uboczny po zabiegu łyżeczkowania. Dostałam leki: Provera 2 razy dziennie po 5 mg przez 10 dni, potem mam dostać miesiączkę. Ponadto czopki: butapirazol i distreptaza (przeciwbólowe i przeciwzapalne). Ta Provera to jakiś lek hormonalny i znów mam dylemat, czy brać, ale chyba muszę. Pani doktor stwierdziła bowiem, że 26.04. dostanę miesiączkę (chyba po tej Proverze, więc jak nie wezmę i nie dostanę okresu 26.04. to się wyda, że nie wzięłam Provery) zaś 29.04. mam przyjść na kontrolę. Znowu głupieję, co robić. Wszelkie mądre rady na wagę złota.
Aha i jeszcze jedna kwestia. Wszędzie czytam i słyszę od koleżanek, że przy zapaleniu jajników powinno się leżeć w zaciszu domowym i wygrzewać. A mi ta sama pani doktor, która mnie cały czas prowadzi i dziś stwierdziła zapalenie, właśnie wystawiła zaświadczenie o zdolności do pracy (jestem cały czas - w sumie ponad 30 dni - od 15.03 do jutra czyli 15.04. na zwolnieniu lekarskim, bo po dwóch histeroskopiach nie ustawało krwawienie, stąd konieczny był kolejny zabieg - łyżeczkowania - krwawienie faktycznie ustało, ale po tych wszystkich zabiegach i krwawieniach wpadłam w silną anemię i po prostu - odważę się użyć tego słowa - jednak wycieńczenie). Boje się, czy jednak nie powinnam jeszcze zostać w domu. Ten stan może nie jest ciężki sądząc po znikomości bólu, ale jednak to zapalenie (na USG zmiana ma wg pani doktor 5 cm wielkości). Nie jestem jednak już taka młoda i silna jak kiedyś i boje się, by sobie nie zaszkodzić. Chciałabym poznać Wasze opinie, co Wy byście zrobili...

« Ostatnia zmiana: 15-04-2016, 06:32 wysłane przez Gloria » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!