Założyłem ten wątek bo chodzi tutaj o moje zdrowie, a może nawet i życie.
Zacznę od tego, że mam 20 lat i w ciągu ostatnich lat dużo się w moim życiu zmieniło.
Odżywiam się zdrowo, zero słodyczy, napojów, używek itp Zdrowa dieta, i dobre nawadnianie to podstawa.
Suplementacja też jest w miare ok, codziennie od pół roku biorę witaminy rozpuszczalne w tłuszczach A D3 E i K2 Mk7, 3-5g wit C, b kompleks, cynk, selen, miedź, magnez, wapń oraz od niedawna potas, a także oleje lniany i słonecznikowy oraz np. ocet jabłkowy przed każdym posiłkiem.
Wątek dotyczy mojego problemu ze skórą.
Podejrzewam, że główną przyczyną obecnego stanu rzeczy jest moja kuracja izotretynoiną.
Izotek (a raczej Aknenormin) brałem od września 2013 roku do czerwca 2014 (10 miesięcy). Od tego czasu minęły już 2 lata... Kuracja oczywiście spełniła swoje zadanie, twarz do dziś jest zachwycająca, żadnych krostek itp (czasem jedna mała może dwie) ale niestety, łudziłem się, że będzie lepiej a moje problemy miną... Teraz jest jeszcze gorzej, bowiem izotretynoina zrujnowała mi życie. Największe problemy jakie obecnie doświadczam to słaba kondycja, ekstremalnie sucha skóra na całym ciele i ból WSZYSTKICH stawów pojawiający się nagle bez wyraźnej przyczyny, który występuje raz na jakiś czas np raz na dwa miesiące. Problem ze stawami jest mniejszy niż reszta ale gdy już wystąpi to stawy kompletnie wysiadają, nie mogę chodzić ani się ruszać bez bólu, trwa to zwykle do 3 dni, potem mija.
Największą dolegliwością jest sucha swędząca skóra. Opiszę to dokładnie - od około półtora roku swędzi mnie skóra na całym ciele podczas gdy się spocę, przy rozpoczęciu treningu, jazdy na rowerze, w sytuacji stresowej, przy nagłym ogrzaniu ciała, po wejściu do ciepłego pomieszczenia, na całym ciele stopniowo w ciągu minuty wszystko zaczyna mnie swędzieć a po chwili pojawiają się czerwone plamy. Odczuwam to tak jakby ktoś wbił mi milion szpilek naraz. Swędzenie występuje na całym ciele ale głównie na rękach, klatka piersiowa, plecy i twarz. Najciekawsze jest to, że wszystko ustępuję w ciągu 10-20 minut a plamy powoli znikają. Z mojego punktu widzenia występuje to gdy skóra przez dłuższy czas nie "wypociła" się i nagle jakiś bodziec czy to w postaci nagłego stresu czy np. początek jazdy na rowerze wywołuje pot - skóra zaczyna się pocić oraz swędzieć. Gdy już się spocę wszystko mija. Dziwne jest też to, że w miesiącach letnich (czerwiec-sierpień) swędzenie praktycznie nie występuje. Stawiam więc, że chodzi tu o usuwanie toksyn przez organizm a raczej o brak reguralnego wydalania toksyn poprzez zaburzone pocenie się (przez IZOTEK
) To jest moja teoria bo nie pomaga nawilżanie skóry, picie większej ilości wody z minerałami i solą himalajską, nie pomaga magnez itp, pomaga trening ale to chwilowo bo wtedy więcej się pocę i swędzenie ustępuje choć po tygodniu bezczynności wszystko wraca...
W tej chwili jestem wrakiem człowieka, szukam cennej wiedzy która pomoże mi z tego wyjść.
Będę bardzo wdzięczny jeżeli ktoś z Was chciałby w jakiś sposób pomóc mi odbudować i zregenerować organizm po tej truciźnie Izoteku. Jak widać izotretynoina zaburzyła nawilżanie całego organizmu, zablokowała wydalanie toksyn poprzez skórę (po kuracji o wiele mniej się pocę) i diabeł wie co jeszcze nabroiła. Gdybym wcześniej był tak świadomy skutków ubocznych nigdy bym nie wziął tego świństwa. Nie pisałem jeszcze o zniszczonym układzie nerwowym, miewam czasami jakieś napady lęków itp bardzo się stresuję byle czym..
Jak więc przywrócić naturalny stan organizmu sprzed kuracji ? Co ja mam teraz zrobić? Całe życie przede mną ale nie wyobrażam siebie w takim stanie w przyszłości...