Kiedyś ciągle łapałem anginy i różne infekcje w efekcie czego mając ok 23 lata usunęli mi migdały, więc od jakichś 14 lat jestem niestety okaleczony.
Mam pytanie do doświadczonych forumowiczów, a jak Mistrz się wypowie to będę wdzięczny
.
Czy bez migdałków oczyszczanie organizmu jest możliwe, czy raczej jestem już skazany cały czas na jakieś dziwne schorzenia?
Nie mogę tego nigdzie doczytać na forum, a zauważyłem u mnie ostatnio znaczne pogorszenie samopoczucia i zaczynam powątpiewać czy słusznie postępuję.
Oczywiście angin od tych 14 lat już nie mam, ale pomimo stosowania dość długi czas mikstury (z przerwami), ciągle pojawiają się jakieś dodatkowe problemy i zaczynam się zastanawiać czy to efekt oczyszczania, który przez moje błędy żywieniowe się przedłuża, czy raczej autoagresja, która niszczy moje tkanki w wyniku błędnego koła braku wchłaniania.
Coraz bardziej bolą mnie mięśnie, stawy, mam "chrupanie" w kościach, a uraz sprzed dawnych lat na dole w plecach na tyle się zaostrzył, że odczuwam taki ból, który czasami unieruchamia mnie, czuję się jak wrak człowieka. Problemy jelitowe są raczej mniejsze, chociaż zauważyłem, że bardzo słabo trawię tłuszcze, gardło często boli i oczywiście spływa po nim śluz.
Przed rokiem syn przeszedł szkarlatynę, którą prawdopodobnie też złapałem (jedyna infekcja od 14 lat), może po niej przyszły te komplikacje i dlatego mój organizm jest coraz słabszy a pożywki w organizmie dużo więc paciorkowce mają co robić.
Zaczynam powoli powątpiewać czy słusznie postępuję, czy może przy braku migdałków jestem na to skazany?