Piszę z nadzieją, że może ktoś miał podobny przypadek i skutecznie sobie poradził. PANDAS to "nowa" choroba, którą opisano w medycynie zachodniej pod koniec lat 90-tych. W Polsce 99,9% lekarzy o tej chorobie nie słyszało. Chodzi o to, że w wyniku kilku zakażeń paciorkowcem u niektórych dzieci pojawiają się neurologiczne powikłania m. in. tiki nerwowe. Lekarze mówią "Czekać aż przejdzie", ale - tak jak napisałem wyżej - większość z nich nie wie w ogóle, o czym mówi.
Jednym z pierwszych elementów leczenia jest pozbycie się źródła zakażenia paciorkowcem. Niestety jeżeli jest to stan przewlekły, to nie ma innego wyjścia jak usunąć migdałki
. Niestety większość antybiotyków (których bardzo nie lubię stosować) nie radzi sobie z tym problemem i przetestowanym w miarę skutecznym sposobem jest usunięcie migdałków, gdzie prawie zawsze jest źródło problemu. To właśnie czeka moją 6-cio letnią córkę już za dwa dni
. Tiki są bardzo uciążliwe (szczególnie dla niej) i mimo wysiłków nie znalazłem żadnej metody w tzw. alternatywnych metodach leczenia.
Czy ktoś ma jakiś pomysł? Bardzo proszę o pomysły osoby, które mają jakiekolwiek pojęcie czym jest ten problem, a najlepiej już miały z nim do czynienia. Już w kilku miejscach "odbiłem" się od "wiedzy" ludzi na różnych portalach. Było to żenujące doświadczenie. Niestety w tym przypadku czas jest moim głównym wrogiem.