Byłam u dwóch dentystów z zamiarem wyrwania zęba (5). Niestety żaden z nich nie zgodził się na ekstrakcję po spojrzeniu na RTG. Byłby to błąd w sztuce lekarskiej, tak to oboje uzasadnili, a ja będę żałować, że wyrwałam.
Ząb w końcu pękł.
Wizyta u dentysty nr 1
Widział zęba jeszcze w całosci. W ogóle, to powiedział, że żaden szanujący się stomatolog nie usunie mi takiego zęba. Zaproponował wypełnienie kanału pod mikroskopem i dodatkowe wzmocnienie włóknem szklanym. Całość koszt ok. 650 zł.
Wizyta u dentysty nr 2 (dziś)
Poszłam już z pękniętym zębem. Myślałam, że to zwiększy moje szanse i uda się wyrwać. Jaka byłam naiwna...
Pierwsza rzecz o którą zapytała, to przyczyna dlaczego chce usunąć. Ciężko było przekonać, że od tego można chorować, mam chore zatoki. I na to znalazła argument, bo jak wypełni cały kanał (mikroskopu nie sugerowała), to przestane chorować. Próbowałam nawet przekonać ją, że będę wstawiała implant, to zaczęła odradzać, twierdząc, że jest drogi i też nie wiadomo czy się przyjmie. W ogóle nie wiem, jak można być takim bezczelnym i mówić, że coś jest za drogie. Skąd ona może wiedzieć, ile ja mam kasy. W innej sytuacji, pewnie wymienianiu zalet implantu nie było by końca. Sugerowała wypełnienie kanału i koronę, koszt ok 1000 zł.
Widząc, że już nic nie zdziałam, poprosiłam tylko, żeby usunęła wypełnienie (tylko w kanałach zostało) i założyła opatrunek, choć to pewnie nic nie da, póki nie udrożnię kanałów, żeby bakterie beztlenowe miały ujście. Nie wiem już co mam robić.
Nadmienię jeszcze, że w dniu kiedy ząb pękł, dostałam kataru z mega kichaniem, co powtórzyło się następnego dnia. Katar mniejszy mam nadal, tak jak i zęba.