Wg lekarzy jedynym sposobem pozbycia się HP są antybiotyki. Moze znacie jakąs skuteczniejsza, naturalną metodę??
Od 1981 roku miałem owrzodzenie opuszki dwunastnicy.
Całe lata bólu, mdłości, wymiotów itd. Zalecenia lekarzy to oczywiście zaprzeczenie jakiegokolwiek odżywiania. Kleiki, żadnych warzyw ale mięsko gotowane tak:)
Każda noc nieprzespana w całości. Na widok i zapach Alugastrinu (który pomagał na 5 minut) następowała akcja wymiotna.
Oczywiście proponowali szpital i wycięcie. Nie zgadzałem się na to.
Około '86 chyba roku wszedł na polski rynek Ranigast ( ten prawdziwszy-tylko na receptę)
Dzięki niemu trochę ulżyło. Ale lata brania tego g....wna spowodowały odwapnienie, które załatwiło mi uzębienie.
Gdy w Polsce w po tzw transformacji helicobacter zaczęto nieśmiało "oficjalnie" wiązać z powstawaniem owrzodzenia, w gabinetach prywatnych można było zrobić badanie na wykrycie tej bakterii. W szpitalach tego nie robiono, a i teraz z mojej wiedzy tez niekoniecznie.
Miałem nieszczęście trafić na lekarza-głąba, który nie chciał tego badania zrobić tylko zawzięcie kierował mnie na operację. Oczywiście nie zgodziłem się.
Męczyłem się do 2001 roku. Byłem już na granicy. Wymiotowałem nawet po wypiciu wody. Waga spadła do 47 kg( normalna była ok.75kg)
I dzięki żonie trafiłem na konkretnego -a jednak-lekarza. Wykryto helicobacter. Zawsze byłem za naturalnymi sposobami leczenia ale tu nie miałem wyjścia.
Wziąłem całą serię antybiotyków, które mnie uratowały. To nie jest pochwała antybiotyków - one mnie uratowały. Miałem wszystkie możliwe objawy uboczne opisane w ulotkach - koszmary senne, 5-7 razy mocz w nocy, spuchnięte jak banie kostki nóg, ból krtani, płuc, gardła, zaogniony język i cała jama ustna, w różnych miejscach ciała jakieś pokrzywki, wypryski, ból i kołatania serca, ból w klatce piersiowej, zawroty głowy, omamy wzrokowe w dzień. I wyszedłem na prostą. Potem sukcesywne, świadome odbudowywanie flory bakteryjnej i wagi:)
Droga Grażynko napisałaś, że antybiotyki to droga donikąd - ale tak jak Mistrz napisał w "Oświecenie" na str.146 "antybiotyk musi być trafiony, czyli dobrany tak że będzie potrafił zniszczyć konkretny szczep chorobotwórczych bakterii" I tu chyba taka sytuacja zaistniała. Zresztą wybór należy do człowieka ale tak jak w moim przypadku przy całym obrzydzeniu do leczenia lekarstwami to był ratunek dla mnie. Może gdyby MO była już "opublikowana" wyszedłbym z tego bez antybiotyków.
SKARBEK - jeżeli nie możesz już normalnie funkcjonować tak jak ja nie mogłem to chyba nie masz wyjścia.
Ale jeżeli jeszcze nie powala Cię to na ziemię zaufaj miksturze oczyszczającej Mistrza. Kup książki, czytaj forum i łykaj, łykaj, łykaj codziennie MO. Flora bakteryjna zacznie się stabilizować, helicobacter wróci do szeregu, alocit wygoi nadżerki w żołądku i dwunastnicy i wyjdziesz z tego