Pod mikroskopem nadżerek nie oglądałem, niestety. Kiedyś, przy okazji remontu szpitala, zlikwidowano bibliotekę przyszpitalną, a książki leżały w takiej starej szopie, w której przeciekał dach, i miały być wywiezione na makulaturę. Gdy się o tym dowiedziałem, chciałem je kupić, ale gościu, do którego się zwróciłem, dyrektor ds technicznych, pan Dudek, roześmiał się i kazał mi je sobie po prostu zabrać.
Przy okazji dowiedziałem się, że lekarze w ogóle nie czytają książek, bo większość z nich miała jeszcze nieporozcinane kartki (kiedyś były takie książki). A były to prawdziwe białe kruki – przedwojenne i z lat pięćdziesiątych, czyli z czasów, kiedy autorzy pisali jeszcze rzeczowo; o konkretach. Nie to co dzisiejsze publikacje, pełne bzdur i z palca wyssanych teorii „naukowych” i nienaruszalnych dogmatów.
Zajęło mi to jakieś trzy lata, ale przeczytałem je wszystkie – z wielkim zainteresowaniem.
Zresztą obecnie w necie można też wiele na ten temat znaleźć, np. ten
prosty schemat na którym widać mikroskopijnej wielkości kosmki jelitowe, a między nimi „piękną” nadżerkę.