Niemedyczne forum zdrowia
28-04-2024, 07:26 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.  (Przeczytany 47568 razy)
Wera
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 03-2008, DP: 2011 przerwa ze względu na uciążliwe objawy
Wiadomości: 1.020

« Odpowiedz #20 : 13-03-2009, 10:00 »

Halisiu, ja w zasadzie od około lat 10 czuję się do d...Ale od czasu MO momentami nie wyrabiam. Codziennie jest źle. Jak nie ból, to zimno, albo jakieś swędzenia, rozdrażnienia itd itp. Także to nie jest tak, że ja marudze, bo każdy ból jestem w stanie znieść oby on był ku zdrowiu. Jednak jak tego jest tyle, do tego słaba psyche..Piszesz o Validu. Ja stosowałam silve, reiki itp, itd. Jakoś bez efektu.
pozdrawiam serdecznie
smutna wera
Zapisane
Halisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 55
MO: 16-09-2008
Skąd: podlaskie
Wiadomości: 253

« Odpowiedz #21 : 13-03-2009, 10:32 »

Cytat
Także to nie jest tak, że ja marudze, bo każdy ból jestem w stanie znieść oby on był ku zdrowiu.
Doskonale cię rozumiem. W przeciągu ostatnich 2 lat najczęściej słyszałam od lekarzy, że się nakręcam. Trudno to pokazać pisząc w internecie, ale kto mnie zna to wie, że kiedy jest ok to po prostu nie wymyślam.
To jest oczywiste, że człowiek kiedy źle się czuje fizycznie, odbija się to również na jego psychice. Jak niedawno było cytowane kilkakrotnie na forum " W zdrowym ciele zdrowy duch".
Ja podobnie jak ty jestem w stanie znieść każdy ból. Najgorsze są właśnie te stany o jakich pisałaś i jakie ja miewam. No ale trudno, ja już i tak nie miałam wyjścia. Tak żyć się już nie dawało. Postawiłam na MO i postaram się cierpliwie znieść wszystko co się pojawi w trakcie oczyszczania. Biorąc pod uwagę to co się ze mną działo w przeciągu pewnie ze 30 lat a może i więcej to jeszcze dużo niespodzianek mnie czeka.
Ale damy radę Wero, wierzę w to. Dzisiaj czuję się w miarę więc łatwiej jest mi to napisać. smile
A Validol to jest po prostu lek, nie wiem czy nie blokuję czegoś przy jego pomocy, ale pomaga mi w tych sercowych stanach. Może ktoś z Ekspertów mógłby coś powiedzieć na temat stosowania Validolu.
« Ostatnia zmiana: 13-03-2009, 10:34 wysłane przez halisia » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #22 : 13-03-2009, 10:36 »

Jeszcze czeka nas przesilenie wiosenne, ale potem samopoczucie powinno się poprawiać.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Halisia
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 55
MO: 16-09-2008
Skąd: podlaskie
Wiadomości: 253

« Odpowiedz #23 : 13-03-2009, 11:12 »

Dziękuję bardzo.
Przywozi mi go pracownik z Białorusi. Cena 10 listków < od ceny naszego jednego z apteki.
A producent ten sam, ukraiński.
Zapisane
Strzelec
« Odpowiedz #24 : 13-03-2009, 19:46 »

Halisiu, Wero, ja dziś na przykład wymiotowałam. Po chwili poczułam niesamowity spokój, taki wręcz błogostan, że coś się zakończyło, na ten moment. Wiem,że jeszcze niejedno mnie czeka ale tak jak wszyscy wiem, że będzie dobrze, jest dobrze.
Zapisane
Wera
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 03-2008, DP: 2011 przerwa ze względu na uciążliwe objawy
Wiadomości: 1.020

« Odpowiedz #25 : 16-03-2009, 15:22 »

Laokoon, nie pociesza mnie to że ktoś jest w tak samo trudnej sytuacji. Ale spoko idzie wiosna smile Już nawet nie chodzi o to wsparcie (bo może na nie nie zasługuję) ale o to jak popada człowiek w konflikty i traci przyjaciół przez to że chce się kogoś "nawrócić" (na MO oczywiście). Czy oni nie potrafią tego zrozumieć że to najbliżsi chcą dla nich dobrze, a nie obcy lekarze!!
Ale ten post to już chyba nie na ten wątek. Nie marudzę już więcej!
pozdrawiam
wera
Zapisane
Mimik
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
Wiek: 53
MO: 01-03-2008, PMO 04-09-2008, MO 15-10-2008
Skąd: Małopolska
Wiadomości: 59

« Odpowiedz #26 : 17-03-2009, 14:06 »

Ostatnio u siebie zauważyłam, że najchętniej zaszyłabym się w jakiejś dziurze i spała i spała.
Nie chce mi się kompletnie nic, ani wyjść na spacer ani do znajomych, jakieś totalne przybicie ,smutek, wrażenie, że wszystko mnie boli, ale to tylko wrażenie bo tak naprawdę to takie coś nieokreślonego - napięcie, ucisk bo ja wiem? Czyżby to jakiś kolejny efekt oczyszczania?
A co do "nawracania" to już mi się nie chce, jak widzę, że znajomi mają gdzieś swoje zdrowie i swoich dzieci to dosłownie obojętnieję, wolą oddać się w ręce lekarzy bo przecież tacy mądrzy, wykształceni no i nikt tak jak oni nie zadba o ich zdrowie frusty
Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #27 : 25-04-2009, 21:36 »

No to kontynuujmy ten wątek.

Udało mi się na podstawie własnego organizmu zrozumieć działanie wirusów w powrocie do zdrowia. Przyczynił się do tego zlot w Tleniu gdzie zainfekowałem się wirusem przeziębienia wyjątkowo agresywnym.
Samo zarażenie wirusem rozwiązuje kilka kwestii, które były do tej pory domysłami.

KWESTIA I Dlaczego jak gdzieś wyjeżdżamy to zaczynamy chorować.

W różnych częściach świata a również Polski w powietrzu w wodzie znajdują się różne wirusy. Przemieszczając się z jednej strony kraju w inną część trafiamy do środowiska, w którym znajdują się wirusy, z którymi nasz organizm nie ma do czynienia w miejscu gdzie mieszkamy. To powoduje, że takimi wirusami łatwiej nam się jest zainfekować. Ale nie wszyscy chorują, i tu pytanie dlaczego?

KWESTIA II Dlaczego nie wszyscy, chorują a mają kontakt z powietrzem w którym są wirusy.

Wbrew pozorom wirusy krążące w powietrzu w wodzie nie mają takiej siły, aby zagnieździć się w każdym organizmie. Wirusy tak jak i ludzie lepiej przeżywają w środowisku z mniejszą ilością zanieczyszczeń chemicznych, spalin itd. Im bardziej zanieczyszczone powietrze tym wirusy są słabsze i jest ich mniej. Tak samo jest z wirusami w organizmie człowieka. Im organizm człowieka jest bardziej zanieczyszczony tym możliwości zasiedlenia go przez wirusy są mniejsze, bezpośrednio z środowiska. (nie mówimy tutaj o sztucznych blokerach wirusów – suplementach). Dobry organizm dla wirusów to taki, który ma łatwy dostęp do chorych komórek, które mogą zainfekować.

KWESTIA III Jak wywołać masowe zachorowania.


Wirusy do rozpoczęcia infekcji w większej ilości organizmów potrzebują organizmu z przyjaznym środowiskiem częściowo oczyszczonego. Taki organizm sam wyczuwa wirusa i pozwala mu wtargnąć do środka. Robi to w taki sposób, że obniża temperaturę organizmu, aby wirus nie został zniszczony przez system odpornościowy. Obniżenie temperatury zmniejsza zdolność reakcji obronnych wirusa. Wirus wpuszczony do organizmu zaczyna się inkubować i namnażać, przez co staje się silniejszy.
Tu się pojawia pytanie czy zmniejszenie temperatury nie powoduje, że zdolności obronne bakterii w organizmie również się nie zmniejszają, co może powodować, że wirusy je również mogą uśmiercać? To o bakteriach to jest gdybanie.

Idąc dalej. Oczyszczony organizm człowieka staje się miejscem, w którym wirus nabiera siły. Teraz jak taki człowiek wróci do siebie w inną część kraju, to zaczyna zarażać innych. Wirus jest mocny i potrafi przejść do organizmów zanieczyszczonych, które nie miały kontaktów z takim wirusem.

Mnie udało się zarazić nałogowego palacza, który nigdy nie chorował. Tak się wzmocnił wirus w moim organizmie.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Co zrobił wirus w moim organizmie.
Czyścił gardło, zatoki, uszy w taki sposób, że gęstej wydzieliny ropnej mogłoby się nazbierać około 1 litra. Czyścił bardzo agresywnie odrywając całe płaty zanieczyszczeń w gardle – czarne twarde grudy. Ropa lała się nosem z ust i oczu całej mojej rodzinie. Na jeden dzień wszyscy straciliśmy głos – tak nam wyżarł gardło i krtań. Przeczyścił nas z wadliwych komórek i nacieków w ustach, uszach i oczach.

Ale to spowodowało reakcje alergiczne na roztocza i pyłki takie jak przy czyszczeniu jelit na gluten. To znowu dobrze wytłumaczyło tworzenie się procesu alergicznego i jego ustępowania. Ale o tym napisze w innym temacie.

« Ostatnia zmiana: 26-04-2009, 07:32 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Patronix
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 16-11-2008
Wiadomości: 78

« Odpowiedz #28 : 25-04-2009, 22:33 »

         Czy to samo można odnieść do bakterii, zmiana miejsca pobytu a możliwość łatwego złapania infekcji ?
Rozumiem przez to większe powinowactwo bakterii do toksyn. 
       
« Ostatnia zmiana: 25-04-2009, 22:55 wysłane przez Patronix » Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #29 : 25-04-2009, 22:49 »

Większość chorób bakteryjnych (powodujących oczyszczanie) na które zapadamy związanych jest z bakteriami, które znajdują się w naszym organizmie. Dlatego zmiana miejsca nie ma wpływu na to czy te bakterie nas atakują czy nie.

Przy zmianie miejsca infekcja bakteryjna następuje po infekcji wirusowej, która rozpoczyna cały proces oczyszczania. Wirus może być słaby ale osłabia organizm i produkuje pokarm dla bakterii w postaci martwej pożywki z uśmierconych komórek. To powoduje że bakteria zaczyna się rozmnażać, ba ma dostęp do pokarmu i sprzyjające środowisko, a to w efekcie prowadzi do infekcji bakteryjnej.

Chociaż gdyby świeże powietrze spowodowało, że organizm zacząłby pozbywać się toksyn to wtedy następuje infekcja bakteryjna, która żeruje na wydzielanych toksynach. Takie coś występuje jako objaw opuchniętych oczu jak pojedziemy na wieś i rano się budzimy z napuchniętymi oczami.

Czyli jak wyjedziemy i złapiemy anginę to oznacza że złapaliśmy jakiegoś wirusa przeziębienia lub organizm zaczął wydzielać toksyny. Tak naprawdę po infekcji wirusowej trudno rozpoznać co nas oczyszcza bo uruchamiają się bakterie, które przerabiają pozostałości po wirusach.
« Ostatnia zmiana: 26-04-2009, 07:38 wysłane przez Grażyna » Zapisane
Patronix
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 16-11-2008
Wiadomości: 78

« Odpowiedz #30 : 25-04-2009, 22:55 »

 Może nie przez przypadek ludzie od dawna w czasie ciężkiej choroby- niedomogi zmieniali miejsce pobytu i to czasami na bardzo odległe, może to miało ruszyć mechanizm naprawczy np: gdy lokalnie efekty były słabe, coś a'la przeprogramowanie się w większym stopniu, jak to bywa u dzieci gdy muszą odchorować swoje żeby układ odpornościowy się wykształcił. Czy dobrze rozumuje zmieniając miejsce pobytu organizm od nowa sprawdza środowisko i w pewien sposób możemy ruszyć oczyszczanie dalej jeżeli lokalnie było kiepsko chociaż na pewno jest to obciążenie dla organizmu, "starych drzew się nie przesadza" smile  
« Ostatnia zmiana: 25-04-2009, 22:59 wysłane przez Patronix » Zapisane
Lacky
« Odpowiedz #31 : 25-04-2009, 23:09 »

Cytat
Czy dobrze rozumuje zmieniając miejsce pobytu organizm od nowa sprawdza środowisko i w pewien sposób możemy ruszyć oczyszczanie dalej jeżeli lokalnie było kiepsko chociaż na pewno jest to obciążenie dla organizmu, "starych drzew się nie przesadza"
Organizm nie sprawdza środowisko tylko reaguje na czynniki zewnętrzne które działają na niego. Jeżeli dany czynnik nie działa na organizm to organizm nie reaguje na niego.

Tu jest kwestia taka, że organizm posiada przeciwciała do wirusów, które znajdują się w otoczeniu, w którym się mieszka. Przeciwciała niszczą wirusa w momencie kiedy próbuje wtargnąć do organizmu.

Jeżeli zmieniamy miejsce to w środowisku znajdują się wirusy, z którymi organizm nie miał do czynienia. W krwi nie ma przeciwciał i dlatego jeżeli organizm będzie środowiskiem sprzyjającym do zainfekowania to wirus zasiedli się w środku.

My nie mówimy o stałym przeprowadzaniu się tylko zmianie miejsca w małym przedziale czasowym (np. tydzień). Po takim oczyszczeniu organizm musi zregenerować miejsca wyczyszczone.
« Ostatnia zmiana: 25-04-2009, 23:11 wysłane przez Lacky » Zapisane
Patronix
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 16-11-2008
Wiadomości: 78

« Odpowiedz #32 : 25-04-2009, 23:30 »

      Zgadza się, ale kiedyś ludzie wyjeżdżali na 3 miesiące i dłużej(oczywiście tych których było stać) i tutaj pewnie trzeba by rozgraniczyć co jest oczyszczaniem a co kształceniem odpowiedzi immunologicznej i czy była to też efektywna  droga do zdrowia ? (takie przeprogramowanie chociaż radykalne  i czasochłonne)
      Czyli szczepienia w dalekie kraje mają jak najbardziej sens czy to na krótki okres czy długi, żeby np. nie ryzykować infekcji malarii itd.  ?
Chyba że zdrowego - oczyszczonego nic nie rusza nawet w innym kraju.
 
« Ostatnia zmiana: 25-04-2009, 23:32 wysłane przez Patronix » Zapisane
Piotr
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: nie stosuję
Wiedza:
Wiadomości: 1.358

« Odpowiedz #33 : 26-04-2009, 08:38 »

Udało mi się na podstawie własnego organizmu zrozumieć działanie wirusów w powrocie do zdrowia. Przyczynił się do tego zlot w Tleniu gdzie zainfekowałem się wirusem przeziębienia wyjątkowo agresywnym.

To chyba nie ode mnie Lacky, bo jak przyjechaliśmy do Tlenia już byłeś zaziębiony. Zresztą my mieliśmy grypę jelitową.

Co zrobił wirus w moim organizmie.
Czyścił gardło, zatoki, uszy w taki sposób, że gęstej wydzieliny ropnej mogłoby się nazbierać około 1 litra. Czyścił bardzo agresywnie odrywając całe płaty zanieczyszczeń w gardle – czarne twarde grudy. Ropa lała się nosem z ust i oczu całej mojej rodzinie. Na jeden dzień wszyscy straciliśmy głos – tak nam wyżarł gardło i krtań. Przeczyścił nas z wadliwych komórek i nacieków w ustach, uszach i oczach.

Wcześniej pisałeś, że masz górne odcinki wyczyszczone i przy infekcji nie masz już nawet kataru. Chyba nie da się w tak w prosty sposób oczyścić jednej części organizmu na dłużej, bo toksyny przemieszczają się w organizmie.
Zapisane
fiona50
« Odpowiedz #34 : 26-04-2009, 10:28 »

Tu zgadzam sie z Lackym w 100%. Mnie tez dopadla infekcja przeziebienia (a Filipa nie) i walcze z nia dzielnie do dnia dzisiejszego. Katar juz ustapil, bole uszu ustapily juz w Tleniu a jelitowka byla bardzo laskawa. Nie wyrzucaj sobie Piotrze , bo ona byla tam przed twoim przyjazdem.
Do dnia dzisiejszego pobolewa mnie glowa , mam zawroty, czasami pobolewa  mnie gardlo a oczy rano mam napuchniete i zaklejone.Wogole cala czuje sie opuchnieta. Ale slonko swieci i przygrzewa , jest przyjemnie. Tylko oslabienie zostaje w postacie lenia. Nic mi sie nie chce, ani wyjsc z domu, ani slaniac sie po nim. Wtedy otwieram okno i chetnie lecze te infekcje pod kolderka...
« Ostatnia zmiana: 26-04-2009, 10:33 wysłane przez Fiona50 » Zapisane
Grazyna
« Odpowiedz #35 : 26-04-2009, 10:57 »

Co zrobił wirus w moim organizmie.
Czyścił gardło, zatoki, uszy w taki sposób, że gęstej wydzieliny ropnej mogłoby się nazbierać około 1 litra. Czyścił bardzo agresywnie odrywając całe płaty zanieczyszczeń w gardle – czarne twarde grudy. Ropa lała się nosem z ust i oczu całej mojej rodzinie. Na jeden dzień wszyscy straciliśmy głos – tak nam wyżarł gardło i krtań. Przeczyścił nas z wadliwych komórek i nacieków w ustach, uszach i oczach.
Dlaczego wirus - w Twoim wypadku agresywny, w moim okazał się łagodny - może to inny wirus - Wy już przyjechaliście z zainfekowanym synkiem.

Chociaż gdyby świeże powietrze spowodowało, że organizm zacząłby pozbywać się toksyn to wtedy następuje infekcja bakteryjna, która żeruje na wydzielanych toksynach. Takie coś występuje jako objaw opuchniętych oczu jak pojedziemy na wieś i rano się budzimy z napuchniętymi oczami.

Czyli jak wyjedziemy i złapiemy anginę to oznacza że złapaliśmy jakiegoś wirusa przeziębienia lub organizm zaczął wydzielać toksyny. Tak naprawdę po infekcji wirusowej trudno rozpoznać co nas oczyszcza bo uruchamiają się bakterie, które przerabiają pozostałości po wirusach.


Lacky, idąc tokiem Twojego rozumowania:
Jeśli w niedzielę bolało  mnie gardło (niezbyt mocno, tylko przy przełykaniu), a w poniedziałek po śniadaniu gardło przestało boleć, ale od rana kichałam i cały dzień leciało mi z nosa, to chyba znaczy, że wirus był, ale
- albo organizm jest tak oczyszczony z bakterii, że te były mało aktywne
- albo zatrzymuje toksyny i bakterie nie znalazły pożywki?

A na oczy co rano kładłam płatki nasączone alocitem z solą fizjologiczną, bo były spuchnięte (co tłumaczyłam niedostatkiem snu, bo wtedy jeszcze nie było objawów infekcji).

Cytat
Im organizm człowieka jest bardziej zanieczyszczony tym możliwości zasiedlenia go przez wirusy są mniejsze, bezpośrednio z środowiska.
U mnie wirus nie ruszył żołądka i jelit, może dlatego, że jelita jeszcze są zbyt słabe.
Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #36 : 26-04-2009, 12:59 »

Cytat
Czyli szczepienia przed podróżą w dalekie kraje mają jak najbardziej sens, czy to na krótki okres czy długi, żeby np. nie ryzykować infekcji?
Po wykorzystaniu danego zarazka, czyli prawidłowym przebiegu choroby infekcyjnej bez blokowania jej objawów, gdy system odpornościowy usunie z organizmu wszystkie zarazki biorące udział w tym procesie, organizm uznaje, że ten ten gatunek sprzątaczy zrobił już swoje, więc jest już niepotrzebny. Mamy tutaj do czynienia z nabyciem naturalnej odporności na dany patogen, którego ponowne wykorzystanie nie miałoby sensu, a - jak wiadomo - natura nie robi niczego, co jest pozbawione sensu. Organizm po prostu uznaje, że ten rewir oczyszczania jest już załatwiony, i basta! Ci konkretni spece od remontu nie mają już tu nic do roboty - zrobili swoje, więc po co ich wpuszczać ponownie. Tego porządku w organizmie strzegą specjalne immunoglobuliny - przeciwciała krążące w płynach ustrojowych i niszczące niepożądane już zarazki.

Ta sytuacja ma się nijak do faktycznego stanu organizmu, gdyż jeśli znajdują się w nim zdefektowane komórki, to organizm i tak będzie potrzebował do ich usunięcia wirusów, a jeśli w tkankach naszego ciała będą zalegały toksyny, to do ich usunięcia organizm będzie potrzebował bakterii, a w ostateczności posłuży się pasożytami. Toteż podatność na infekcje zależy bezpośrednio od ogólnej kondycji organizmu. I tutaj mamy trzy warianty:

1. Organizm "łapie" wszystkie zarazki, z którymi się spotyka, gdyż czuje się na siłach, by po okresie inkubacji, rozmnożeniu się i dopuszczeniu do przełomu choroby, zwanego kryzysem - opanować sytuację i wyeliminować zarazki w odpowiednim momencie, tj. takim, gdy dalsza eskalacja remontu groziłaby nadmiernym oczyszczeniem, a więc zanikiem jakiejś tkanki, co jest równoznaczne z uszkodzeniem ważnego dla funkcjonowania organizmu organu.

2. System odpornościowy nie czuje się na siłach, by dopuścić do gwałtownego procesu oczyszczania przy użyciu szybko rozmnażających się bakterii czy szybko namnażających się wirusów, gdyż uniemożliwia mu to ogólna kondycja organizmu, albo brak zapasów tkankowych witamin i minerałów niezbędnych do wyprodukowania nowych, w pełni wykształconych komórek, którymi można by zastąpić komórki niepełnosprawne, zniszczone procesem chorobowym. W tej sytuacji wymiana wadliwych komórek na takie same, czyli wadliwe komórki nie oczywiście sensu, więc organizm jest zmuszony na działania zachowawcze z użyciem zarazków o mniejszej zjadliwości, zwanych pasożytami.

3. Jak wiadomo, wśród krążących w organizmie toksyn znajdują się także tzw. neurotoksyny, czyli toksyny mające powinowactwo do receptorów nerwowych uczestniczących w skomplikowanym układzie sprzężenia zwrotnego nero-endokrynnego będącego bazą danych dla podjęcia decyzji o momencie i rodzaju reakcji immunologicznej. Nourotoksyny krążące w krwi mogą zafałszować informacje o faktycznym stanie organizmu, w wyniku czego system odpornościowy dopuszcza do nadmiernej eskalacji zarazków, ale reaguje zbyt późno. Taką sytuację nazywamy sepsą, która nie jest choroba jako taką, lecz objawem dezinformacji systemu odpornościowego, i przebiega w dwóch charakterystycznych etapach:

Etap pierwszy sepsy charakteryzuje się dużym poziomem w krwi zarazków, których nic nie atakuje, więc nie ma żadnych objawów chorobowych: gorączki, dreszczy, osłabienia, potów, braku apetytu, bólu - nic.

Etap drugi sepsy, zwany wstrząsem septycznym, wygląda jakby system odpornościowy nagle się ocknął z letargu i przystąpił do chaotycznego niszczenia zarazków; bez jakiejkolwiek strategii. Charakterystyczna dla tego etapu sepsy jest jest gwałtowna fagocytoza, a wiec spalanie zarazków, w wyniku czego podnosi się znacznie temperatura ciała, zaś do krwi trafiają fragmenty ciał zabitych zarazków w ilości znacznie przekraczającej możliwości wydalnicze organizmu, a to z kolei prowadzi do zablokowania naczynek włoskowaty, czyli utraty ich drożności. Wówczas organizm stara się usunąć krew zastałą w naczynkach włoskowatych droga awaryjna - przez skórę. Jednoczesne występowanie gorączki oraz wybroczyn skórnych krwi dobrze oddaje dawna nazwa tego rodzaju sepsy - gorączka krwiotoczna, która dotyka z reguły osoby relatywnie zdrowe, głównie dorastającą młodzież.

Inny rodzaj sepsy, zwany posocznicą, dotyka osoby chore, których system odpornościowy nie jest w stanie kontrolować infekcji nawet wówczas , gdy ogólna kondycja organizmu nie uzasadnia jakiejkolwiek infekcji. Posocznica najczęściej dotyka ludzi starach, schorowany, a także innych po intensywnej terapii antybiotykami oraz innymi lekami, zwłaszcza immunosupresyjnymi, oraz osoby po operacjach i przeszczepach organów.

Ergo: organizm oczyszczony z toksyn, w którym sprawnie działają układy wydalnicze i samonaprawcze, nie potrzebuje zarazków do niczego, a więc nie choruje. Ale jest także drugi wariant - nie choruje także organizm zbyt słaby na chorowanie. Dlatego, w miarę wzrostu kondycji organizmu - pojawiają się choroby infekcyjne. Pacjenci, czyli nabywcy leków i usług medycznych, w tej sytuacji wpadają w trwogę: pędzą do lekarza, który za pomocą leków... podnosi im odporność. W rzeczywistości leki to toksyny mające działanie immunosupresyjne, czyli osłabiające kondycję organizmu, by (na jakiś czas) nie podejmował próby samooczyszczenia się. To właśnie dzięki pacjentom - nabywcom leków i usług medycznych - kartel farmaceutyczno medyczny rozwija się tak prężnie, i to zarówno w kierunku medycyny konwencjonalnej, jak i tej tak zwanej medycyny alternatywnej (nie wiadomo do czego) czy też medycyny "naturalnej" (jakże często bardziej naturalnej od samej natury, co samo w sobie jest niedorzecznością, której chyba tylko idiota potrafi nie zauważyć).

Niemniej jednak faktem jest, że organizm "łapie" zarazki na zasadzie przypadku - pierwszy lepszy, toteż wygodnie by było na niektóre szczepy zarazków nabyć sztuczną odporność poprzez szczepienia. Idea sztucznego nabywania odporności jest szczytna i kusząca, ale jej realizacja ma więcej wad, niż ewentualnych korzyści. Podstawową wadą szczepionek jest to, że nie można ich sprawdzić wcześniej, jak dopiero po obejściu obrony nieswoistej organizmu (a więc nie bacząc, czy w danej chwili system odpornościowy jest gotowy w ogóle na jakąkolwiek infekcję), poprzez brutalne wprowadzenie szczepionki bezpośrednio do organizmu. A przecież szczepionka to materiał potencjalnie chorobotwórczy, zawierający antygeny. Teoretycznie mają one być zabite, ale skąd to wiadomo? Skąd wiadomo, ile w produkowanych na masową skalę zarazków przetrwało proces uśmiercania, a na koniec: jakie konserwanty stosuje producent do uzyskania odpowiednio długiego okresu "przydatności"? A co się dzieje w szczepionce po tym okresie? Psuje się? Ale jak się psuje, i kiedy rozpoczyna się proces psucia - wcześniej, dużo wcześniej? Weźmy pod uwagę, że jest to produkt aktywny biologicznie, czyli niejako żywy, więc nasuwa się kolejna wątpliwość: czy lepiej zaszczepić się szczepionką wyprodukowaną przed miesiącem, czy przed dwoma miesiącami, a może przed rokiem? A nikt mi nie wmówi, że to nie ma znaczenia, bowiem gdyby tak było, to ilość konserwantów zastosowanych w szczepionce musiałaby tak duża, że z pewnością uszkodziłby one tkanki w organizmie zaszczepionego, z najbardziej wrażliwą na uszkodzenie tkanką nerwową w pierwszej kolejności.

Biorąc te argumenty pod uwagę, osobiście wolę postawić na samooczyszczenie organizmu z toksyn - przyczyny, dla której "łapiemy" zarazki, w myśl fundamentalnego prawa natury, które przekazał nam Hipokrates: "Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz one w rzeczywistości leczą choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują." Jeśli ktoś mi powie, że Hipokrates nie ma racji, bo na pewno gdzieś jest badanie, tabletka, saszetka, pigułka, ampułka, kapsułka, szczepionka na jego chorobę, tylko trzeba znaleźć lekarza, który wie gdzie i co to jest, to ja mu odpowiem prosto z mostu: wart jesteś pacjencie wszystkich chorób, które już masz, i wszystkich, które jeszcze będziesz miał! 
« Ostatnia zmiana: 27-04-2009, 09:13 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Lacky
« Odpowiedz #37 : 26-04-2009, 20:16 »

Cytat od: Mistrz
2. System odpornościowy nie czuje się na siłach, by dopuścić do gwałtownego procesu oczyszczania przy użyciu szybko rozmnażających się bakterii czy szybko namnażających się wirusów, i wykorzystuje jedynie te o mniejszej zjadliwości, zwane pasożytami.

Tutaj jest jeszcze jedna logika. Takie działanie występuje dla wirusów z otoczenia, w którym mieszkamy, z którymi spotykamy się okresowo i w organizmie znajdują się przeciwciała.

Jeżeli pojawi się wirus, który nie występował wcześniej w naszym środowisku i w organizmie nie występują przeciwciała to słaby organizm nie jest wstanie zablokować infekcji w przypadku gdy wirus namnożył się w drugim człowieku i została zwiększona jego ilość.

Mój przypadek. Przywiozłem nowego wirusa w moje strony, który w moim organizmie się namnożył. Po kontakcie ze mną zaczęli chorować ludzie słabi, zanieczyszczeni, którzy długo wcześniej nie chorowali.

Mieli dokładnie te same objawy oczyszczania, jak ja.
Gdyby przyjąć inną teorie, że wirusy mają problem w zagnieżdżeniu się w organizmie zanieczyszczonym i to jest głównym czynnikiem tego, że tacy ludzie nie chorują. Toksyny w organizmie człowieka są toksyczne dla wirusa i blokują ich inkubację.  Oczyszczanie organizmu powoduje, że staje on się bardziej dostępny dla wirusów. Można by przyjąć, że zanieczyszczone środowisko powoduje że wirusy są słabe i nie zdolne do zainfekowania organizmów zanieczyszczonych lub sztucznie podwyższoną odpornością za pomocą suplementów i dodatków żywieniowych typu czosnek.
I teraz, jeżeli pojawi się wirus, na którego zanieczyszczenia mają mniejszy wpływ wtedy staje się agresywny dla wielu ludzi słabych nie gotowych na infekcje. Coś takiego jak propagowana aktualnie świńska grypa. Wirus (oczywiście, że jest tu dużo propagandy i sensacji), z którym nikt wcześniej nie miał do czynienia, wzmacnia się w organizmach ludzkich i przenosi się z człowieka na człowieka. Infekowani są ludzie słabi zanieczyszczeni, bo wirus potrafi przeżyć w takim środowisku a to powoduje, że organizm ciężko na niego reaguje. Z naszego punktu widzenia ten wirus to dodatek do oczyszczania ale dla tych co są zanieczyszczeni to gwałtowne oczyszczanie całego organizmu z lekami ogłupiającymi organizm mogą prowadzić do wyniszczenia tego organizmu.

Cytat od: Piotr
]To chyba nie ode mnie Lacky, bo jak przyjechaliśmy do Tlenia już byłeś zaziębiony. Zresztą my mieliśmy grypę jelitową.
Nie od Ciebie, to z grypą jelitową nie miało nic wspólnego.

Cytat od: Piotr
Wcześniej pisałeś, że masz górne odcinki wyczyszczone i przy infekcji nie masz już nawet kataru. Chyba nie da się w tak w prosty sposób oczyścić jednej części organizmu na dłużej, bo toksyny przemieszczają się w organizmie.

Tutaj pokutuje moje podejście do kataru i zapchanego nosa spowodowanego infekcją grzybiczą. Niestety książka Dr w wielu miejscach nie opisuje tego, co faktycznie jest przyczyną danego problemu i podaje inne przyczyny, dlatego trzeba wielu rzeczy samemu doświadczyć, aby zrozumieć to, co faktycznie się dzieje w naszym organizmie.

Trzeba sobie wyjaśnić, z czego wynika katar i zapchany nos, aby zrozumieć mój tok myślenia.
Katar i zapchany nos wynika z tego, że mamy nieszczelności w nabłonku układu oddechowego. Wszystkie pyłki, ciała obce, które przedostają się przez te nieszczelności są przerabiane na wydzielinę, która powoduje katar lub jeżeli proces jest wolny, czyli bez infekcji to zapychają zatoki i nos.  Grzybica układu oddechowego może powodować nieszczelności, ale sama nie powoduje, że tworzy się wydzielina. Ona utrwala proces tworzenia się wydzieliny polegający na usuwaniu ciał obcych przez organizm, wynikających przez nieszczelności. Wydzielina może nie być wydalana na zewnątrz i zalegać w zatokach.
Wracając do mojego przypadku to miałem uszczelniony układ oddechowy, co spowodowało że przestałem mieć wydzielinę w nosie. Wirus spowodował, że z szczelnego nabłonka zostały usunięte chore komórki i to w dużych ilościach, co spowodowało rozszczelnienie nabłonka i powrót wydzieliny, czyli usuwania obcych ciał z środowiska.  Po uszczelnieniu nabłonka wydzielina powinna zniknąć.
W czasie oczyszczania dodatkowo musiały zostać usunięte zalegające gęste masy, które nie dawały wcześniej jakichkolwiek oznak.

Cytat od:  Grażyna
Dlaczego wirus - w Twoim wypadku agresywny, w moim okazał się łagodny - może to inny wirus - Wy już przyjechaliście z zainfekowanym synkiem.
Bo to jest wirus z waszych okolic, więc organizm na pewno się już z nim spotkał wcześniej. W moim przypadku to był nowy wirus, z którym organizm nie miał wcześniej do czynienia.
Syn miał infekcje, ale inną. Po powrocie zaraził się następną infekcją ode mnie i przeszedł wszystkie objawy oczyszczanie te same, jak my. Jego wcześniejsza infekcja nie miała wpływu na nas.

Cytat od:  Grażyna
Jeśli w niedzielę bolało mnie gardło (niezbyt mocno, tylko przy przełykaniu), a w poniedziałek po śniadaniu gardło przestało boleć, ale od rana kichałam i cały dzień leciało mi z nosa, to chyba znaczy, że wirus był, ale
- albo organizm jest tak oczyszczony z bakterii, że te były mało aktywne
- albo zatrzymuje toksyny i bakterie nie znalazły pożywki?
Proces oczyszczania był słaby, bo wirus był z waszego otoczeni a. Aby się uaktywnić potrzebował kogoś, kto nie miał z nim kontaktu z przyjaznym środowiskiem do inkubacji. Idealnie się nadawałem. Fiona50 widać również się załapała, ale jej środowisko jest jeszcze mniej przyjazne.
Cytat od:  Grażyna
U mnie wirus nie ruszył żołądka i jelit, może dlatego, że jelita jeszcze są zbyt słabe.
Każdy wirus ma obszary organizmu, w których się namnaża i oczyszcza, Ten wirus oczyszczał wszystko powyżej szyi – gardło i głowę. U wszystkich zainfekowanych osób występowały ten same objawy z różnym nasileniem. Wszyscy tracili głos, wszyscy mieli zaropiałe oczy, cześć bolały uszy itd. To będzie coś takiego, że wirus działa na określonych rodzajach tkanek.
Zapisane
Patronix
Częsty gość
**

Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 16-11-2008
Wiadomości: 78

« Odpowiedz #38 : 26-04-2009, 23:17 »

Ergo: organizm oczyszczony z toksyn, w którym sprawnie działają układy wydalnicze i samonaprawcze, nie potrzebuje zarazków do niczego, a więc nie choruje.
Tak powinno być.
Zastanawia mnie tylko jedno np: takie zdziesiątkowanie indian północno-amerykańskich przez choroby białych.
Z tego co można założyć żyli blisko natury i byli zdrowi, a jednak zostali zdziesiątkowani ospą itd. takie historie powtarzały się też w innych plemionach na całym świecie, czasami znikały całe populacje wg. opisów.
Chociaż biali wychodzili z tej wymiany obronną ręką .
Czyżby natura nie przewidziała takich kombinacji ?
A może przeżywali ci naprawdę zdrowi, a reszta mimo braku medycyny źle się prowadziła.

podaje link http://pl.wikipedia.org/wiki/Ospa_prawdziwa (dział historia)
« Ostatnia zmiana: 26-04-2009, 23:18 wysłane przez Patronix » Zapisane
Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #39 : 26-04-2009, 23:45 »

Tutaj jest jeszcze jedna logika. Takie działanie występuje dla wirusów z otoczenia, w którym mieszkamy, z którymi spotykamy się okresowo i w organizmie znajdują się przeciwciała.
To jest wciąż ta sama logika. Na "nasze" wirusy jesteśmy uodpornieni, gdyż już zdążyliśmy się na nie nabyć odporność, albo jesteśmy nosicielami postaci latentenej wirusów. By ponownie zachorować na chorobę wirusową, potrzeba innego gatunku wirusów, albo tego samego gatunku, tylko zmutowanych. Najlepszym przykładem jest tutaj wirus grypy, który po zmutowaniu jest w stanie zarazić osoby, które chorowały na grypę całkiem niedawno, ale patogenem był inny szczep tego wirusa. Wirusy najchętniej przemieszają się za pomocą ludzi będących ich nosicielami, albo w powietrzu, ale tu potrzebują tzw. aerozolu, czyli powietrza z dostateczna ilością wilgoci. Dlatego typowy okres dla grypy to jesień i wiosna, gdy wieją ciepłe i wilgotne wiatry. Choroba objawach grypopodobnych, występująca u nas w lecie, nazywa się choroba bornholmską: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pleurodynia


Ergo: organizm oczyszczony z toksyn, w którym sprawnie działają układy wydalnicze i samonaprawcze, nie potrzebuje zarazków do niczego, a więc nie choruje.
Tak powinno być.
Zastanawia mnie tylko jedno np: takie zdziesiątkowanie indian północno-amerykańskich przez choroby białych.
Z tego co można założyć żyli blisko natury i byli zdrowi, a jednak zostali zdziesiątkowani ospą itd. takie historie powtarzały się też w innych plemionach na całym świecie, czasami znikały całe populacje wg. opisów.
Chociaż biali wychodzili z tej wymiany obronna ręką .
Czyżby natura nie przewidziała takich kombinacji ?
A może przeżywali ci naprawdę zdrowi, a reszta mimo braku medycyny źle się prowadziła

Natura przewidziała wszystkie kombinacie. Obecnie na przykład Indianie nie są bardziej wrażliwi na jakiekolwiek choroby, niż inni.
Te niby fakty, powielane przez medycynę w celu uzasadnienia celowości szczepień, to typowe medyczne brednie, kłamstwa i fałszerstwa. Nie podaje się w nich, że owi Indianie byli stłoczeni w rezerwatach, gdzie zostali zapędzeni siła jak zwierzęta, zaszczuci, wygłodniali, wynędzniali, bez bieżącej wody i ogóle jakich jakichkolwiek warunków sanitarnych. W takich warunkach choroba zabije każdego. Z identyczną sytuacją mamy do czynienia w krajach Trzeciego Świata obecnie. No i co? Dlaczego tym ludziom nie pomagają te rzekomo cudowne pigułki i szczepionki? Przecież są przekazywane pieniądze rządów, za które lekarze jeżdżą z misją dobrej woli w tamte strony. Ale czy rzeczywiście niosą oni pomoc, czy tylko testują leki na tych biednych ludziach? Pic na wodę... Gdy było inaczej, z ogłupiaczy mas dowiedzielibyśmy się, ilu ludzi wyzdrowiało, a nie ilu lekarzy tam pojechało, i jakie leki ze sobą zabrali.
« Ostatnia zmiana: 26-04-2009, 23:50 wysłane przez Mistrz » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!