Enrico - drożdżyca, niska waga ciała

(1/12) > >>

enrico:
Witam forumowiczów.
Od ok. miesiąca czytam forum, jednak moje próby dojścia do zdrowia póki co się nie udały. Chciałbym przedstawić w tym poście moją obecną sytuację, objawy, przyczyny jej powstania i inne spostrzeżenia. Zaznaczam, że wypowiedź jest dłuuuga i dość bogata w szczegóły, więc osoby niecierpliwe lub nie mające czasu mogą sobie darować jej czytanie. Za wszystkie Wasze uwagi i sugestie z góry BARDZO DZIĘKUJĘ. (jeśli to możliwe to proszę o przeniesienie postu do działu "Pierwsze kroki do zdrowia").

1. Wiek:
23 lata, waga: ~56kg, wzrost: 174cm, grupa krwi 0

2. Rodzaj dolegliwości (problemy fizyczne i psychiczne):

Problemy fizyczne: trudności w zasypianiu (tuż przed fazą zapadnięcia w sen następuje nagłe wzdrygnięcie całego ciała oraz tak jakby koszmarny sen - ale jeszcze przed zaśnięciem), budzenie się w nocy (ok. 4-5 z uczuciem suchości w ustach i suchych oczu), wrażliwość na perfumy i inne zapachy (np. dym papierosowy, kosmetyki), gazy (bardzo śmierdzące – przed kandydozą nigdy nie miały takiego zapachu), przelewanie w brzuchu (głównie nocą i nad ranem), zimne dłonie i stopy oraz ogólne uczucie zimna, mrowienie w kończynach (uczucie pulsowania w żyłach), zaparcia połączone z luźnym stolcem, brak koordynacji ruchowej (szczególnie mimowolne ruchy głową), ucisk w okolicy tyłu głowy i karku promieniujący na szczękę (ale nie ból ) – jest to strasznie niewygodne, strzykanie w szyi  przy każdym ruchu głową (też czasem strzykanie "w głowie"), podejrzenie hipoglikemii - bez zjedzenia czegoś słodkiego czuję się źle – dostaję drgawek i jestem agresywny, mam ciągłą ochotę na słodkie potrawy, ostatnio szybko ścierają mi się zęby i zaczynają jakby pękać.

Problemy psychiczne: nerwowość, pesymizm, stronienie od towarzystwa, kłopoty z podejmowaniem decyzji, brak koncentracji, częste zmiany nastroju, natłok myśli przed snem, czasem problemy w wymowie (przekręcanie słów, trudności w wyrażeniu myśli) - objawy psychiczne są trudniejsze do zniesienia niż fizyczne.

Poza powyższymi dolegliwościami, które pojawiły się jako objawy grzybicy ogólnoustrojowej (mój wniosek po przeczytaniu książki dr. Janusa), wcześniej miałem i mam nadal trądzik, łupież, nadciśnienie, jaskrę, przewlekłe zapalenie zatok, próchnicę zębów (ogólnie kłopoty z górnymi drogami oddechowymi).

3. Historia choroby – stosowane leki, kuracje i zabiegi:

W dzieciństwie czasem chorowałem (standardowo każdej zimy) - leczenie antybiotykami. Ok. 13 roku życia pojawił się trądzik (do tej pory niczym nie leczony), potem już mniej przeziębień (jeśli były to antybiotyk, ale raz w roku i max przez tydzień), później już bez antybiotyków. Często profilaktycznie brałem syntetyczne witaminy + tabletki przeciwbólowe (Apap, Gripex) przy lekkich przeziębieniach i zapobiegawczo. Ogólnie unikałem lekarzy (wizyta jedynie w przypadku grypy). Drożdżyca od stycznia 2009 roku - od tej pory próba zmiany diety, potem wprowadzenie MO (ale z przerwami), picie pokrzywy, skrzypu, melisy, siemienia lnianego - wszystko to bez przekonania, nieregularnie i jak na razie bez skutku.

4. Sposób odżywiania się (w dzieciństwie, młodości i aktualnie), a także stosowane diety:

I etap od od dzieciństwa (orientacyjnie) do października 2008 - na śniadanie kanapki z szynką, serem popijane herbatą z 2 łyżeczkami cukru lub płatki kukurydziane/czekoladowe z mlekiem, na obiad zupa + drugie danie – ziemniaki, ryż biały, kotlet (ewentualnie inne mięso), surówka, podwieczorek – kanapki lub kiełbaska z patelni, kolacja - kanapki, + przekąski między posiłkami.
Mięsa jadłem dużo -  nawet 2 kotlety dziennie (grupa krwi 0 więc dobrze je tolerowałem), od czasu do czasu fast foody, pizze. Oczywiście były owoce (jabłka, czereśnie i inne). Lubiłem bardzo słodycze – czekoladę zjadałem na raz, batony prawie codziennie, ale o hipoglikemii nie było nawet mowy (bywało że i przez 2 tygodnie ich nie jadałem i nie było problemu). W rodzinie wszyscy odżywiali się mniej więcej podobnie i było to dla mnie standardowe menu.
Co do dolegliwości ze strony układu pokarmowego, to pojawiły się one przy drożdżycy (III etap). Przedtem NIGDY nie miałem ŻADNYCH sensacji gastrycznych (może kilka razy wymiotowałem w dzieciństwie, biegunkę też miałem ale to wyjątkowo po zmieszaniu wina z brzoskwiniami :), zero zaparć – regularne wypróżnienia). Jednym słowem mogłem jeść wszystko w każdej konfiguracji i z trawieniem nie było kłopotu.

II etap - sierpień 2008 -styczeń 2009: zmiana diety. Był to mój świadomy wybór zmiany sposobu odżywiania na „zdrowy”, tzn. zgodny lub bardziej zgodny z naturą (jak teraz to piszę to zastanawiam się czy to był dobry wybór). A dlaczego? Ponieważ chciałem zrobić coś z moim zdrowiem. Czułem się zawsze zmęczony, senny, miałem trądzik, miałem problemy z zasypianiem, ważyłem ok. 55 kilo przy wzroście 174cm. Posiłki musiałem jeść dość często 5-6 razy na dzień i zawsze byłem głodny. Jadłem naprawdę dużo, a wagi nie przybywało. Ćwiczyłem regularnie na masę (we własnym zakresie, nie na siłowni), a waga stała w miejscu. Często chorowałem, (prawie każdej zimy), miałem problemy z zatokami, na które nie pomagały antybiotyki ani inne leki. Pomyślałem, że coś jest nie tak i trzeba to zmienić. Zainspirowały mnie książki Tombaka i Małachowa. Bardzo wnikliwie je czytałem i ze zdziwieniem stwierdziłem, że popełniam prawie wszystkie błędy żywieniowe, a to przyczyniać się może do stopniowego pogarszania się stanu zdrowia. Były tam zasady dot. łączenia pokarmów, przyjmowania płynów, szkodliwości rafinowanego cukru, mleka, mąki – a to wszystko jadałem w dużych ilościach. Co więcej znalazłem tam metody oczyszczania organizmu, które chciałem zastosować (także głodówki), ale najpierw trzeba było przejść na nową dietę. [gdybym wiedział, że spowoduje to przerost Candidy i grzybicę, nie zmieniałbym diety - wolałem stokroć bardziej tamte "objawy" niż obecne]
Postanowiłem wdrożyć nową dietę – jednak jak się okazało – zbyt szybko. Oto co zrobiłem:
1. Ograniczyłem cukier – zastąpiłem go miodem ( herbata nie była taka słodka ale się przyzwyczaiłem)
2. Herbatę czarną zamieniłem na zieloną
3. Wyeliminowałem sól – całkowicie (potrawy nie smakowały mi przez 2-3 dni , potem były już smaczne)
4. Zamieniłem ryż biały na brązowy ( jadałem go prawie codziennie)
5. Ograniczyłem spożycie ziemniaków oraz zup
6. Wyeliminowałem całkowicie mięso (zarówno wędlinę jak i kotlety)
7. Zacząłem jeść mnóstwo surówek – po kilka razy dziennie i w dużych ilościach
8. Przestrzegałem reguły: najpierw surówka, a za 15 minut główne danie (czy to ryż czy kasza gryczana)
9. Wyeliminowałem nabiał – mleko, twaróg, naleśniki z serem
10. Wyeliminowałem całkowicie sztuczne witaminy – do tej pory codziennie brałem rutinoscorbin, multiwitaminy, wit. A+E, czosnek w kapsułkach, a na każdą drobną infekcję czy zaziębienie gripex/apap/ibuprom (bywało że wchłaniałem 1 opakowanie na tydzień).
11. Zacząłem eliminować słodycze – to było najtrudniejsze, ale się udało – wytrzymywałem bez nich prawie 3 miesiące.
12. Ssałem olej słonecznikowy 2 x dziennie po 20 minut.
Jakie było moje samopoczucie po radykalnej zmianie odżywiania? REWELACYJNE!!
Zero zmęczenia, chęć do pracy i nauki, 3 lub 4 posiłki dziennie i nie odczuwanie głodu, wspaniałe wypróżnienia, regenerujący sen, budzenie się rano z zapasem energii na cały dzień, uspokojenie (bywałem wcześniej nadpobudliwy), mniej się stresowałem (prawie wcale). Schodziła wydzielina z zatok, którą odpluwałem i zatoki już nie bolały. Miałem lekkie gorączki, ale wtedy przeczekałem je bez leków i jedzenia i szybko mijały.
Dieta wyglądała tak: śniadanie - nic lub surówka z marchwi/selera/jabłka lub kefir, obiad - surówka + ryż brązowy/kasza gryczana/jaglana, podwieczorek - surówka, kolacja - chleb razowy z miodem. W diecie tej prawie nie było tłuszczy (czasem olej lniany do surówki), a białko tylko z roślin. Potem miałem chęć na  coraz więcej słodkich potraw, jadłem mnóstwo chleba z miodem - wtedy zaczęły się objawy hipoglikemii.
Początki kandydozy (tak myślę, być może było to już wcześniej): był okres 3 dni, przez które nic nie jadłem, bo nie byłem głodny, czułem się wtedy świetnie i miałem mnóstwo energii, ale zaczęły się śmierdzące gazy; kilkanaście dni później poczułem tak jakby "coś" obcego wtargnęło do krwiobiegu (chyba wtedy powstała nadżerka w jelicie?), przez 2 noce miałem silne bóle reumatyczne nóg (TAKIEGO BÓLU jeszcze nie doświadczyłem), potem zaczęły się po kolei opisane wyżej opisane objawy drożdżycy.

III etap od lutego 2009 do teraz próba zmiany diety, włączenie mięsa, jajek, ograniczenie owoców - nie jest to jednak ścisła dieta, gdyż mam problemy z rezygnacją ze słodkich potraw. Trudno mi się najeść czymś nie słodkim (5 jajek nie likwiduje głodu, 3 kotlety też nie, ale dodatkowe 3 kanapki z serem tak).

5. Rodzaj wykonywanej pracy (ogólny opis, czy istnieją jakieś czynniki negatywnie wpływające na zdrowie):
Student, praca przy komputerze, latem prawie cały dzień na świeżym powietrzu w sadzie (praca fizyczna). Stres dopiero po zachorowaniu na grzybicę - wszystko mi przeszkadza, w prawie każdych warunkach czuję się źle.

6. Inne niekorzystne czynniki środowiskowe:
Niekorzystne warunki mieszkaniowe - akademik, więc trudności we wdrożeniu diety oraz zaznania odpoczynku.


Jeszcze raz serdecznie dziękuję osobom, które dotarły do końca postu. Czekam na sugestie, które choćby nieznacznie wyeliminują bardzo uciążliwe objawy szczególnie psychiczne.
Pozdrawiam, enrico.

Laokoon:
Cóż, psychiczne objawy będą znikać z czasem, wraz z oczyszczaniem i uszczelnianiem jelit. Wielu z nas doświadczyło tego co ty. Ja jeszcze tydzień temu miałem straszne bóle i osłabienie, a od kilku dni jest dużo lepiej. Tyle że jestem pewien że to jeszcze nie koniec moich męczarni, kilka poważnych kryzysów mnie czeka z pewnością. Tym się jednak różnią one od tego co było kiedyś że odpoczywam w końcu. I to jest naprawdę nie do opisania.

Ja w twoim wieku nie znalazłem pomocy, nie wiedziałem o MO i niestety wydarzyły się bardzo niedobre rzeczy w moim życiu. Pij MO, trzymaj się diety, wprowadź zakraplanie nosa (też powinno pomóc na głowę). Poza tym zacznij od tego co mówi Mistrz - dieta. I trzymaj się tego.

Wiem jak trudno jest odstawić słodkie ale musisz to po prostu zrobić, nie ma innego wyjścia.

No i przedstaw się w PRZYWITALNI bo cię za moment Grażynka poustawia.

Joker:
Jeszcze prowadź koktajl błonnikowy, ale nie cytrynowy, bo na niego jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
Dieta jest zdecydowanie najtrudniejszym elementem, jednak można ją skutecznie realizować nawet w akademiku - sam mieszkając w DS-ie byłem na diecie i to przez długi czas.

Joker:
Cytat od: Peter  05-04-2009, 20:51

Co sądzicie o otrębach owsianych kupowanych w markecie? - zawierają wartościowy błonnik czy nie?


Zbyt wiele z wartością to nie mam wspólnego, nie wiadomo ile czasu od zmielenia tam leżą, ale pewnie długo, a największa wartość jest zaraz po zmieleniu. Czasem tracą swoją swoją wartość.
Ale po co ci otręby z marketu, których wartość prawdopodobnie jest żadna?
Skoro masz koktajl błonnikowy, który jest robiony ze składników, które są w najbardziej wartościowej postaci (czyli naturalnej) a mielone są dopiero podczas przygotowywania koktajlu(a nie jak w przypadku otrąb nie wiadomo jak dawno), więc uwalniana jest wartość zamknięta w ziarnach i innych składnikach koktajlu. Po stosunkowo szybkim wypiciu wartość zawarta w koktajlu uwalnia się w układzie trawienia (a nie jak w przypadku otrębów z marketu ulatnia się gdzieś w powietrze).

Grażyna:
Enrico, co z Tobą będzie?
Zapoznaj się z zasadami diety w drożdżycy jelita grubego
http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=269.0
- nie ma innego wyjścia dla Ciebie, jak stworzyć sobie takie warunki, abyś mógł sobie przygotowywać posiłki, w tym obiady, gdyż nigdzie nie znajdziesz takiej stołówki, która spełniałaby kryteria - może dopiero w dalszym etapie diety, na razie musisz sobie radzić sam.
Od zaraz powinieneś także zacząć pić Miksturę oczyszczającą
http://www.bioslone.pl/mikstura
a także zakupić blender i robić koktajle
http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=273.msg1819#msg1819
Twoją lekturą na najbliższy okres są książki Józefa Słoneckiego Zdrowie na własne życzenie (książkę Andrzeja Janusa już przeczytałeś i wiesz, co to grzybica, to bardzo dobrze, natomiast nie stosuj z niej leczenia).

Teraz wszystko zależy od Ciebie. Musisz się zapoznać z lekturą i wypowiedzieć się, czy decydujesz się na postępowanie zgodnie z tymi wskazówkami. Pytam o to w związku z Twoimi zastrzeżeniami dotyczącymi warunków w akademiku. Pamiętam, że w czasach studenckich byli zawsze jacyś studenci z innych kręgów kulturowych. I tacy np. Wietnamczycy radzili sobie - gotowali sami w warunkach akademika.
W każdym razie - od tych trzech rzeczy plus lektura trzeba zacząć.

Problem z pożądaniem cukru zniknie, jak zaczniesz prawidłowo stosować dietę, to znaczy włączysz do posiłków odpowiednią ilość np. kaszy gryczanej i jaglanej oraz warzyw. Bezwzględnie musisz odstawić wszelkie produkty zawierające gluten, nie tylko pieczywo, dlatego wymieniłam tylko te dwa rodzaje kaszy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona