Wspomniana formułka to taki obowiązkowy tekst wymuszony prawem, wynika to z ustawy Prawo farmaceutyczne i rozporządzenia Ministra "zdrowia" z dnia 21 listopada 2008 r. (Dz.U.08.210.1327).
§ 7
1. Reklama produktu leczniczego kierowana do publicznej wiadomości w formie audiowizualnej, poza danymi określonymi w § 6 ust. 1, zawiera ostrzeżenie o następującej treści: „Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu”.
2. Ostrzeżenie, o którym mowa w ust. 1:
1) umieszcza się w dolnej części reklamy, na płaszczyźnie stanowiącej nie mniej niż 20% jej powierzchni;
2) umieszcza się w taki sposób, aby tekst wyróżniał się od tła płaszczyzny, był widoczny, czytelny, nieruchomy, umieszczony poziomo, przy czym odległość liter od dolnej i górnej krawędzi tła płaszczyzny reklamy nie może być większa niż 1/2 wysokości liter, a odległość między wierszami napisu nie może być większa niż wysokość liter;
3) musi być odczytane w sposób wyraźny w języku polskim i ukazywać się na ekranie nie krócej niż 8 sekund.
Takie cuś wynika z polskiego poplątanego prawa. Jest to jedno z wielu polskich i unijnych dziwactw. Myślę, jednak że nieprędko doczekamy się na każdym opakowaniu i ulotce o reklamie leku, suplementu sensownego ostrzeżenie np. takiej treści "Przyczyną chorób nie jest niedobór leków, suplementów. Zgodnie z nauką Hipokratesa przyczyną chorób jest nadmiar toksyn w organizmie."
Gorsza wydaje mi się jednak praktyka reklamowa polegająca na przedstawianiu nabywców reklamowanych leków jako osób niemalże zdrowych, sympatycznych, kwitnących, a często także wysportowanych, "niepokonanych" ;-) /maratończyk, himalaista/. Bohater medycznej reklamy dobrze wygląda, na ogół ma tylko jedną dolegliwość i na nią właśnie "działa" reklamowany lek. Taki pozytywny wizerunek chorego wyraźnie odbiega od tego co widzimy w polskich przychodniach, szpitalach itd.