Niemedyczne forum zdrowia
19-04-2024, 23:57 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Sklep Biosłone --> wejdź
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Machos - MO to jest to! (przeniesiony z forum profilaktycznego)  (Przeczytany 8142 razy)
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« : 02-09-2009, 13:11 »

Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 02-11-2008, 16:46

Serdecznie witam.Jestem"stary" czytający forumowicz a "nowy" który chce powiększyć grono biosłonowców czynnych na forum.Miksturę piję od kwietnia 2007 roku i ciągle coś tam wewnątrz w organiźmie jest do zrobienia ale potwierdzam TO JEST WŁAŚNIE TO!!!! Są oczywiście gorsze chwile ale nie biadolę,za to druga strona medalu energia chęć życia to trudno wprost opisać.Zakończyłem rozdział wiecznego "zasmarkańca" ze "służbą chorób" w tle i od 34 roku zacząłem nowy rozdział życia dzięki przeczytanym książkom i dzięki Wam Drodzy Forumowicze.Ponieważ w codziennym życiu nie potrafię być bierny z tym czego się tutaj nauczyłem i uczę,to ja swoich i dalszych znajomych wręcz atakuję jak widzę załóżmy w pracy co jedzą.Ja już przez te półtora roku przyzwyczaiłem się do bycia "pokazywanym palcami" a skoro tak to ja też pokazuję palcami "jak ty możesz jeść czy pić takie badziewie a fe" jak ktoś siorpie (pije)to i owo kolorowe z plastikowej butelki.Do pracy przynoszę swoje smakołyki i stawiam dla przykładu dwa garnki z jedzonkiem w jednym surówy że palce lizać a w drugim wcześniej usmażone mięsko i co słyszę? O Boże ile cholesterolu a ja mu czy jej na to :"karm te swoje robaczki batonikami czipsami itd no i rób siteczko z jelitkami" a tak jedzą moi koledzy koleżanki którym się wydaje że będą długowieczni i zdrowi bo mają głowę "nabitą głupotami" że tego nie, tamtego nie, ale to z reklamowaną energią tak.Śmieję się wtedy w oczy "poczekaj jak cię odwiedzę leżącego na łóżku szpitalnym oczywiście jak nie zejdziesz nagle".Są też pierwsze jaskółki bo jak z żoną i moimi dwoma brzdącami idziemy do znajomych to wszyscy jedzą wszystko i piją wszystko co na stole ale mój talerz jest ze specjałami dla mnie i to robi mama mojego kolegi dla mnie.Moja połówka obserwuje mnie tyle czasu a od jakiegoś miesiąca pije MO syn lat 6 od dwóch miesięcy też gorzej z 3 letnią córką ale jak się ma tatę co obrał drogę we właściwym kierunku to myślę że to kwestia czasu niedługiego.
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 02-11-2008, 17:31

Cytat
jak się ma tatę co obrał drogę we właściwym kierunku to myślę że to kwestia czasu niedługiego.
Ja też to zauważyłem, że tylko przykład własny jest w stanie pokonać potęgę propagandy. Tu czas paradoksalnie pracuje na naszą korzyść. Na przykład znajomi, których spotkałem wczoraj "na grobach" zwrócili uwagę, że co roku wyglądam młodziej. To chyba dało im do myślenia.
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 02-11-2008, 21:14

No właśnie, Święta są dobrą okazją na spotkanie się z szerszym gronem rodziny. Mnie też mówią wszyscy, że lepiej wyglądam, ale do diety nikt się nie garnie. Przeciwnie, większość mi mówi, wtranżalając ciasta, cukier i biały chleb, że "powinnam jeść wszystko i to, na co mam ochotę, bo sobie zaszkodzę". Chyba tak mówią, bo sami siebie usprawiedliwiają. Ale ich nie przycisnęło zdrowie. Ja już nic nie mówię, nikogo nie namawiam, wszyscy wiedzą, że miksturkę piję i jestem na diecie. I spokojnie czekam....
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Marcin 02-11-2008, 21:34

A mnie mówią, że odkąd piję MO to tylko siąkam, kicham, wyłażą ze mnie różne świństwa – a ja im na to, że właśnie o to mi chodziło msn-wink - nie musze mówić jakie mają wtedy miny.
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-11-2008, 12:21

Opowiem historię która mi dała do myślenia, dlaczego na nas się patrzą jak na "kosmitów"tzn.jak dbamy o swoje zdrowie a nasi znajomi tylko patrzą.Z moim znajomym policjantem we dwóch wybraliśmy się na wycieczkę,lubimy wypady na zamki,jechaliśmy do Czerska a on prowadził za kierownicą.Ruszyliśmy ze Skierniewic,tak więc czas trasy powinien zająć od godziny do może godziny i piętnastu minut i co się okazało? Jechaliśmy dwie godziny,szok,wierciłem się niecierpliwiłem .Teraz uwaga,w terenie zabudowanym 50-60 na godzinę na krajówkach 90 czasem 100 ale rzadko a dlaczego? Dowiedziałem się że kolega tak zawsze jeździ bo później rozmawiałem z jego żoną, która zdziwiona zapytała:"To nie wiedziałeś?"Co się okazało? Otóż mój friend tłumaczył mi tak:"Zobacz, po co się spieszyć, ja zawsze wyjeżdżam wcześniej, nie spieszę nigdzie bo nie chcę spowodować wypadku a spójrz na tych co pędzą jak szaleni może dojadą a może nie".Było to na wiosnę 2008 a słowa jego dzwonią mi do dziś w uszach,nie mogłem uwierzyć że on tak przepisowo jeździ a wtedy jechaliśmy wspólnie pierwszy raz.Teraz od wielu znajomych mam potwierdzenie że on tak przepisowo jeździ i nie jeździ dla pokazu i nie dlatego że jest policjantem,chce i jeździ dla bezpieczeństwa własnego i pasażerów.Jejku ile ja siedziałem i kiwałem głową i  nie wierzyłem że tak można widząc tych ścigaczy dookoła.U mnie ten dzwonek włącza się teraz kiedy jest np:ograniczenie do 50 to jadę to 50 max.70, na krajówce ok.setki i jadę z uśmiechem na ustach,wyjeżdżam wcześniej ale do tego wszystkiego potrzebny był czas żeby przestawić myślenie.Uważam że z nami jest podobnie staramy się jeść zgodnie z przepisami natury a obok nas pędzą na "byle jakim paliwie wysokooktanowym bez posmarowania części olejem i płynami szlachetnymi" a później się dziwią że jechać nie mogą i najczęściej trafiają do "złego warsztatu".My jesteśmy po to żeby na nas patrzyli obserwowali !  Zawsze kiedy piją "na zdrowie" pytam się "za jakie zdrowie przecież to jakieś nieporozumienie".Paradoks-mój kolega policjant  mówi ile ty wsuwasz (sałatki,mięsko, wiadomo o co chodzi) a ja mu na to "bo nie piję tej coli z puszki którą ty trzymasz w ręku".Ja wniosek wyciągnąłem,ciekawe kiedy wyciągnie on i przestanie wierzyć propagandzie pięknych opakowań z trucizną  do jedzenia i do picia wewnątrz.
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Alisza 03-11-2008, 16:49

A ja musze sie pochwalic  moimi znajomymi. Prawie wszyscy juz pija MO i koktajle, nawet ksiazki kupili (przez internet) nie czekajac az pojada do Polski. Ja swoich nie chcialam pozyczac, bo jak pozyczylam 3 miesiace temu broszurke to nie mam jej do dzis. Dowiedzialam sie ze jest 400 km ode mnie. No i dobrze, niech czytaja, ja tez zaczynalam od tej broszurki i dzisiaj jestem szczesliwa. Ja mysle ze tutaj ludzie maja juz dosyc tej chemii i ciagna do Natury. Niedawno bylam w  Polsce i co zobaczylam? 99% moich znajomych, siostra i brat to ludzie chorzy, wciaz lataja po lekarzach i jeszcze sie chwla kto wiecej tabletek lyka. A co jedza i pija? Ach szkoda gadac! Jak opowiadalam o miksturce to patrzyli jak na jakies dziwadlo. A ze dobrze wygladam? Niemcy mi tak sluza, przeciez jaka tutaj jest dobra opieka lekarska i jedzenie i wszystko!!! Wczoraj zadzwonil do mnie moj brat z Polski i pytal o miksturke, ze tez chce, wiec mu dalam namiary na ksiazki,  a co zrobi? Zobaczymy...
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-11-2008, 19:45

Alisza jak będziesz piła MO odżywiała się wg zasad zdrowego odżywiania opisanego w książkach to żadna opieka lekarska czy to niemiecka czy amerykańska czy jakakolwiek inna ta z marsa też nie będzie ci potrzebna ,no chyba że doraźna pierwsza pomoc czego oczywiście nie życzę.MO i nieprzetworzone normalne jedzenie to najlepsza opieka a wtedy głupot się nie robi i człowiek jakiś rozumniejszy jest.Czekaj sobie cierpliwie i obserwuj wszystkich wkoło co "latają" do "opieki" ,miną lata a oni jak narzekali tak będą narzekać albo już ich nie będzie na własne życzenie.
-----------------------------------------------
Tytuł: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Biedrona 03-11-2008, 20:30

Machos... myślę, że Alisza o tym świetnie wie smile
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Pablo 04-11-2008, 10:07

Posty wydzieliłem z wątku "Przywitalnia" i przeniosłem do nowego tematu.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 04-11-2008, 14:08

Dzięki Pablo.Rzeczywiście temat dobry co możemy zrobić żeby uświadomić naszym znajomym wkoło, żeby nie stali się  grupą ludzi uzależnioną od systemu chorób, bądź nawrócili się jeśli już z nich ów system korzysta.Ja od kiedy kupiłem półtora roku temu książki ,dokupiłem jeszcze jedną "Oczyszczenie'' i robię jeśli tak to można nazwać eksperyment.Owa książka (nie miałem jej jeszcze w domu i nie zamierzam,bo skoro wszyscy tu na tym forum jesteśmy uczniami mistrza,dyskutujmy też z tymi niedowiarkami nie tylko na forum,że zdrowie można mieć za tak niewiele) wędruje od człowieka do człowieka a mówię w ten sposób "masz,przeczytaj i uświadom sobie co jest dla ciebie najważniejsze".Nie trafiła do dużej grupy osób, bo każdy ma czas na przeczytanie jej od 1 do 1,5 miesiąca,tak więc przeczytało ją w tej chwili może z 10 osób.Efekt? Nie wiem czy jest ale myślę,że przynajmniej połowa z tych osób wyciągnie jakieś wnioski.Z resztą MO też nie działa gwałtownie i nie zmienia niczego w jednym momencie bo wszystko naprawia po kolei miesiącami i latami i myślę że tak jest z moimi znajomymi.Jestem konsekwentny w tym co robię,powtórzę się że wytykają mnie palcami ale na towarzyskim spotkaniu zawsze tematycznie ''jadę z dyskusją na swoje tory"argument mam zawsze na stole u gości i robię tzw.haka komuś jak słyszę że ktoś mówi "ostatnio mnie coś pobolewa",w odpowiedzi z uśmiechem na ustach mówię "to może jeszcze z dwa kawałki torcika? batonika?herbatka za mało słodka?'' a  poczucie humoru mam naprawdę dobre.Zdaję sobie sprawę że niektórzy mnie za to nienawidzą ale czy ja mam być ofiarą,odmieńcem który nic nie robi tylko schował się w domu z tymi swoimi miksturami i coś tam pichci? I mam się tego wstydzić bo to nie jest trendy?Gdzieś tu na forum Mistrz napisał jaką to posiadamy narodową cechę korzystania z wszystkiego co się nam daje a my bierzemy i nic nie dajemy....tacy jesteśmy....na szczęście nie wszyscy.Może niech jeszcze znajdzie się jakiś "naukowiec" który będzie atakował biosłonowców ,to wówczas ci którzy  mają podane tu na forum i w ksiązkach wszystko co i jak wycofają się z wszystkiego.Napisałem to w szczególności tym którzy nas czytają nie uczestnicząc czynnie na forum, nic nie pisząc i być może się wahają i uważają ze to kolejny ślepy zaułek.Też długo i dużo czytam,powtarzam czytanie wypowiedzi na forum uczę się i powiedziałem sobie ,siedzieć z MO w domu nie będę ,tylko idę do tych którzy nie wiedzą a jak już coś się ode mnie dowiedzą na temat zdrowia to nie wierzą a ja kolejnym razem staram się sprawić żeby uwierzyli.Dlaczego to robię?Bo żyć mi się chce ,cieszę się życiem,pracuję z przyjemnością,bawię się z dziećmi ,nie mam czarnych myśli,uśmiecham się do innych ludzi,kocham świat,bo nie wiem jeszcze jak mam to wyrazić że jest z.........e i jest pięknie o korzyściach zdrowotnych nie wspominając bo piję MO bo MO TO JEST TO!!!!!Komuś tak trudno w to uwierzyć ale wiem co mówię, piję już półtora roku i mam Was jeszcze "większych stażystów"na potwierdzenie tego,że tak jest.Dzieci nie wiedzą co to antybiotyk a choroby odchorowują,było raz nawet ponad dwa tygodnie i już moja połówka chciała się "złamać" ale po kolejnych dwóch dniach pięknie było patrzeć jak córcia 3,5 roku przewraca chałupę do góry nogami.Pozdrawiam Biedroneczkę z ładnymi kropeczkami i Aliszę.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Alisza 04-11-2008, 15:13

Dziekuje machos i tez serdecznie pozdrawiam.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: czarnula 05-11-2008, 13:14

Mnie moja mama pyta jak długo jeszcze będziemy TO pić. Odpowiadam, że może do końca życia. Ale ma zdziwioną minę.
MO zmieniło życie mojej rodzinki na lepsze.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 05-11-2008, 20:22

Czarnula,ja tłumaczę sobie ,że to jest jak jedzenie tzn.pożywienie ta nasza miksturka, bo w końcu nośniki oleje też ludzie używają do jedzenia,cytryna sok z cytryny jest dodatkiem do sałatek,do herbaty a jeśli chodzi o aloes czy citrosept jest go tak niewiele.Uważam że strach ta cała panika przed piciem MO to skojarzenie z lekiem który się na coś bierze czy na coś brało i wielu nowicjuszy tak to rozumie bo tak "wychowuje"system.Ludzie nagle dowiadują się z książek o MO,bądź od nas  i zastanawiają się czy aby w tym nie jest jakiś podstęp,kolejny niby lek który miał być taki cudowny a tu "nici".Tylko że MO lekiem nie jest i basta! Ale działa! Po prostu działa! A że czasem pocierpieć trzeba? Powiedz mamie ile pije MO Mistrz.Idzie już dziewiąty rok i co? Biadoli? Kona? Przez ręce leci? Nic z tych rzeczy! Patrzy na tych "zdechlaków służby chorób" którzy chorują już całymi rodzinami i może śmiać się z ich głupoty.Powiedz mamie że ma TO pić a jak trzeba to pocierpieć zmniejszyć dawkę lub przerwać na chwilę i znowu pić i czekać aż mądrzejszy od niej jej własny organizm zrobi swoje tylko niech mu nie przeszkadza paniką,że coś zakłuło,zabolało.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: zoska_ka 06-11-2008, 12:48

Święte słowa MACHOS. Jestem przeszczęśliwa, że w czerwcu przez zupełny przypadek trafiłam na stronę FORUM i od tamtego dnia prawie codziennie ją odwiedzam. Pić  MO będę na pewno razem z moją wierną sznaucerką, która wylizuje resztkę MO z mojej dłoni. Starsza córka (24 lata)też piję, tylko mojej młodszej 18-ki nijak nie mogę nakłonić, ale może z czasem też dojrzeje do takiej decyzji.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 07-11-2008, 22:00

Beata M.Policjantem nie jestem bo nie interesuje mnie ten zawód.Co do wycieczek teraz jedziemy 11.11.(zwiedzać kolejne ruiny) bo uwielbiamy nie siedzieć przed tv czy komputerem,kiedy trochę wolnego.Aha! I będą kobiety! Jeśli dobrze zrozumiałem! Kurczę, nie wiedziałem że to zdanie tak razi w oczy.Opisałem tylko historię ale cóż żyjemy dziś z naciskiem nietolerancji na "te mniejszości'' .Jak dla mnie mnie jest to obojetne,nie drę na nich "łachów",zdecydowanie bardziej pociąga mnie temat MO.Szczerze powiedziawszy ja nowicjusz myślałem że zostałem porównany do kogoś z  forum terapeutycznego.Żeby nie zbaczać z tematu korzyści profilaktycznych bo chyba zaczął lekko uciekać,opowiedz jak MO wpływa na ciebie,na twoje samopoczucie,co MO zmieniło w twoim życiu,czy już zmieniło,czy może jeszcze daleka droga do wielkiej zdrowotności?Dorzuć parę szczerych słów twojej historii teraz na profilaktycznym.Ładnie proszę.

A tak swoją drogą,czy tylko ja zauważyłem korzyści zdrowia własnego z picia MO i te kilka osób na profilaktycznym forum? Przypadkowo z przywitalni Pablo "wrzucił" mnie do korzyści profilaktycznych "MO TO JEST TO" za co dziękuję, bo sam wcześniej nawet nie zauważyłem a skoro "przypiął mi łatkę" to temat ciągnę.....LUDZIE CZY NAS JEST NAPRAWDĘ TAK MAŁO PIJĄCYCH MO BEZ KORZYŚCI ZDROWOTNYCH? Po chłopsku powiem wpisujta się! Przekonajmy się,że jest nas więcej!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 07-11-2008, 22:16

My pijemy krótko i nie wiem czy nasze szybkie wychodzenie z wszelkich infekcji jest sprawą MO...ale mam taką nadzieję...
U mnie skończyły się problemy z pęcherzem i hemoroidami, jestem wypoczęta pomimo małej ilości snu i stresującej pracy, a u męża zatoki nie dokuczają tak mocno jak rok temu o tej porze, moje dzieci jak coś im dolega to w bardzo krótkim czasie z tego wychodzą...Także same superlatywy!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: dusia53 08-11-2008, 00:01

Jak by nie było dobrze to bym nie piła z rodzinką . Teraz to już automatycznie przygotowuję wieczorem kielicha . Najbardziej widzę poprawę na naszym
psiaku ,była na granicy życia.Nam dorosłym nic nie dolega więc przez ten rok uchowaliśmy się w zdrowiu .Grzeszki żywieniowe popełniam , ale jak mi nic nie dolega to wtrajam wszystko na co mam ochotę . Słodyczy nie , bo wolę suchą kiełbaskę .Ciacho własnej produkcji też .
  MO to jak AMEN w pacierzu ,musi być .
PS. Zwróciliście uwagę na linki Kazof  pod spodem z wierszami , piękne .
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 08-11-2008, 09:33

MO piję 1 rok 4 miesie. Ustąpiło mi kilka dolegliwości,ale opisze swój przypadek dopiero wtedy, gdy zniknie to,co od lat spędza mi sen z powiek. na razie mam zbyt krótki staż MO, by organizm poradził sobie ze wszystkim.Domyślam się ,że  takich osób jak ja jest więcej. Więc zamiast pisać wyrywkowe peany na cześć mikstury wolę poczekać i obserwować co się dzieje., by później w jednym zestawieniu opisać proces zdrowienia.Zwłaszcza ,że podczas tego procesu dolegliwości odchodzą i wracają . Często ze zdwojoną siłą.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Beata M. 08-11-2008, 12:09

Hm,ja nie sugerowałam ,że jestes policjantem .Ale mniejsza o to i tak Twój styl przypomina mi innego znanego forumowicza.Który zwinął żagle smile
Moja bezsporna korzyść picia Mo to zdrowie i spokój psychiczny to raz.
Dwa to na razie nic mi nie dolega ,oprócz,czasem łamania w kościach,kluski w gardle ktora doprowadza mnie do szału,wieczornego uczucia zimna,do tego stopnia ,ze zamieniam się  wieczorową porą w babunię owiniętą kocami i trzesącą sie jak osika .
A tak poza tym pomimo moich prawie 38 lat czuję się doskonale.Mój syn 11 letni choć trochę chudawy ,energii ma za stu,nie choruje i ma się zupełnie dobrze.Mój mąż ,który pije choć z wielką niechęcią Mo ,pomimo przebytej radioterapi ma się calkiem nieżle.
Mo i koktajle z błonnikiem to stały element naszego zycia ,ale nie tylko.
Rozstałam się z margarynami ,olejami,napojami gazowanymi.Mlekami ,serami ,jogurtami.Staram sie uważniej kupować produkty ,które zamierzam spożywać.Warzywa jadam te sezonowe,unikam pomidorów zimą i ogórków ,które nie wiadomo skąd są.
Oj dużo by pisać.Jedno jest pewne Ideologia picia Mo to cos więcej niż tylko mikstura ,to inny rodzaj zycia .Swiadome wybory i wiedza,która pozwala odróżnic ziarno od plew.To tak w wielkim skrócie.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:17 wysłane przez Pablo » Zapisane
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« Odpowiedz #1 : 02-09-2009, 13:11 »

Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Emisia 08-11-2008, 18:36

Ja rowniez nie wyobrazam sobie ranka bez MO. Pijemy ja razem z 7 letnim synkiem. Pozytywnych rzeczy jest wiele o ktorych pisalam juz na forum terapeutycznym. Od ok. roku nie mialam juz dusznosci (bylam alergiczka i co jakis czas lapalo mnie w nocy)choc mam jeszcze co jakis czas napady kataru jednak jest tez w tym troche mojej winy bo zrezygnowalam z zakraplania nosa (bol byl nie do zniesienia)wiec dlatego to sie przedluza. Ma super skore na twarzy, wszystkie stare blizny poznikaly, regularne oproznianie.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 09-11-2008, 01:25

Dla mnie np:od dwóch,może trzech miesięcy najbardziej niesamowite jest to niezmęczenie umysłu,który ciągle męczę przeglądaniem,czytaniem a najlepsze jest to,że sprawia mi to niesamowitą przyjemność.Tematyka oczywiście ta nasza z książek i z forum ale żeby nie było to ja uwielbiam męczyć english tak dla siebie no i francais,tłukę słówka i czytam BBC a z żabich adoratorów le Monda Le Parisiena i parę innych i nie zależy mi na zdobywaniu papierka a i tak się dogadam.Te linki od Kazof też na spokojnie poczytam.To chyba na forum brakuje jednego z najpilniejszych uczniów Mistrza i pomocnika  Dr Janusa od niedawna ?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 10-11-2008, 22:21

Shpeelka, mam nadzieję, że w końcu "będziesz dobrze spała" i kiedyś opowiesz z jakim to wrogiem uporało się MO reklamując mocno jej działanie na przekór producentom cudownych tabletek owiniętych w piękne kolorowe pudełeczka lub buteleczki, które tak naprawdę okazują się wielkim g...... rujnującym nasze zdrowie, rozpoczynając reakcję łańcuchową wszystkich nieszczęść. Ponieważ w zdrowieniu bardzo ważnym jest tzw. nasza wiara, która czyni cuda (pozytywne myślenie opisane z resztą w książce) to jej ci życzę. Z samego rana jak już wzniesiesz kielicha do góry, to powiedz: "Sto lat! Na zdrowie!" i pamiętaj, że toasty za zdrowie zawsze pijemy do dna!   smile
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: cru 13-11-2008, 13:08

Ja popijam MO już jakiś czas, było dużo lepiej niż jest teraz, ale to wina "lokatorów" z którymi walczę od czerwca. Smutny Jak zaczynałam leczenie było ze mną bardzo źle, najbardziej chyba przeszkadzały mi dolegliwości ze strony żołądka, tzn. częste bóle bez wyraźniej przyczyny które nie pozwalały jeść, po około pół roku zniknęły całkowicie, cieszę się z tego, bo wreszcie mogę napić się kawy bez stresu, że będę cierpiała. Co do namawiania znajomych i rodziny, to u mnie nie jest łatwo niestety, cała rodzina wyśmiewa się z tego i użalają się nade mną, że nie mogę zjeść czegoś słodkiego, tylko że nie rozumieją że ja już teraz nie chcę jeść słodyczy, bo po prostu ich nie lubię. Dwie znajome staram się przekonać do MO i widzę, że dociera do nich powoli sens tego. Mam nadzieję, że uda się je namówić, bo zawsze jest przyjemnie mieć kogoś kto rozumie potrzebę bycia zdrowym.

Pozdrawiam serdecznie smile
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 13-11-2008, 20:23

Dziś w tvn o 15:45 w Rozmowach w toku "Co mam zrobić z przedszkolakiem, który wyje, bluzga, drapie...?" program "poszatkowany" reklamami typu vitaminer, rutinoscorbin i nawet naturhouse (piszę małymi literami ich nazwy, bo mnie na wymioty zbiera od tych parszywych trucicieli), a później dziwić się że biją, drapią, wyją a do tego chorują? Patrzyłem na podkrążone oczy niektórych maluchów. Patrzyłem też na moje pociechy, które oglądały program. Starszy syn, kiedy tylko zauważył reklamy nie omieszkał zwrócić mi uwagi: "zobacz tata, to te rzeczy, których nie lubisz", a ja mu na to: "ty też masz się tych rzeczy wystrzegać". Tyle pułapek w codziennym życiu czyha na nas niestety. Cru, nie dziw się, ale my stanowimy "rezerwat" w tym całym pomieszaniu z poplątaniem dziadowskich leków, witamin a do tego jeszcze dietę ci ustawią i tak będą robili na tobie biznes do końca twoich dni, aż zejdziesz z tego świata w cierpieniu i niezrozumieniu w zasadzie na własne życzenie, bo oddałaś swój najcenniejszy skarb jakim jest zdrowie obcemu. Tak tak, nas jest garstka ludzi, którzy chcą być zdrowymi i dbać o zdrowie i tylko my (i oby było nas coraz więcej) stanowimy zaporę nie do przebicia dla biznesu technologiczno-żywieniowego, farmaceutycznego i lekarskiego. Twoi znajomi są właśnie pod wpływem tej propagandy, tak więc ty się denerwujesz, tłumaczysz a oni i tak pójdą jak te "głupie owce na watahę wilków", zapewniam cię "wilki będą syte...." Jeżeli jedna osoba na dziesięć przejrzy na oczy, to wierz mi, będzie to twoim sukcesem. Jednak wiedz, że społeczeństwo mamy wygodne i jak kogoś zacznie wiercić w nosie, swędzieć, kołować w głowie, złapie gorączkę czy grypę, to się wycofać z picia MO całkowicie na swoje nieszczęście też może. Ja niestety przerabiałem to u swoich znajomych, którzy jeszcze bardziej "krzywo" na mnie patrzą. U mnie moi domownicy ostatnio chorują a ja się wkurzam, że mnie nic konkretnie nie bierze, tylko jest taka "podjazdówka", tak sobie ze mną organizm w "kulki leci", gorąco, zimno, dreszcze a ja sobie cierpliwie czekam, piję MO i obserwuję.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Alicja 16-11-2008, 22:57

Machos, ja Ciebie doskonale rozumiem! Od kiedy piję MO zmieniło mi się nastawienie do świata. Zawsze byłam optymistką, ale teraz to już całkiem uśmiechnięta się budzę i od rana energia we mnie wstępuje, robię wszystko w dwa razy krótszym czasie niż kiedyś i wszystko mnie cieszy! Czuję się fruwająco! smile
Pozdrawiam wszystkich pijących MO, a całą resztę zachęcam! smile
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 17-11-2008, 20:36

Połączone wysiłki lekarzy i pacjentów sprawiają, że jesteśmy najzdrowszym społeczeństwem w Europie Środkowej, unikamy alkoholu, palenia, itd.....donoszą naukowcy brytyjscy! No tak, śpijcie spokojnie  rodaczki i rodacy jest bardzo dobrze, nic nie róbcie, wegetujcie sobie i słuchajcie naszych wspaniałych naukowych bzdur, już my się weźmiemy za wasze zdrowie. Wiem, wiem, temat był wałkowany ze sto tysięcy razy i ja też czytałem, że co jakiś czas uraczyć nas chcą kolejną bzdurą, aby złapać kolejnego naiwniaka. Zapomnieli tylko dodać, że coraz większa grupa tych zdrowych to Biosłonki i Biosłoniki. Oj, chciałbym usłyszeć, zobaczyć w radiu albo w tv: "Polskie forum Biosłone odwiedza w ciągu tygodnia ok.pięciu milionów rodaków a wśród lekarzy specjalistów coraz większe bezrobocie, przegrali z MO i nie mają kogo leczyć". Ech, znowu się rozmarzyłem!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: MarekS 22-11-2008, 14:49

Oj, lepiej niech się media nami nie interesują,zaraz zmusiliby nas do zejścia do podziemia.Zresztą nie każdy się tu nadaje.Wypijaczy MO (w większości zapewne)cechuje umiejętność samodzielnego myślenia,wolnego od wpływów medycznego biznesu.Mam znajomych,przemiłych ludzi,którym nawet nie wspominam o MO.Strata czasu.Bo przecież w TV nic o tym nie mówią , a i lekarz rodzinny ani ksiądz proboszcz nie wspominają.
Wracając do tematu to widzę już pewne pozytywne skutki,najważniejsze to niesamowita szybkość przemieszczania się i znikania objawów oczyszczania.Np. zaczęło mnie boleć gardło z lewej strony i w ciągu dnia ból przemieszczał się poprzez podniebienie na drugą stronę by w końcu zejść do oskrzeli i zniknąć,a ból nie byle jaki,jakbym kaktusa połknął.Miewałem takie bóle w przeszłości i zawsze kończyło się przynajmniej tygodniowym "leczeniem",całe szczęście rzadko antybiotykami.
Miewam też dwudniowe katary.Rzecz u mnie niespotykana,zawsze minimum 2 tyg.
U mnie w rodzince piją MO też:żona,synek,mama,tata,siostra i jej synek(nad innymi powolutku pracuję).U każdego z dorosłych coś tam się dzieje,ale piją krócej ode mnie więc za wcześnie na opisy.
Na zdrowie!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-11-2008, 22:54

Moja kolejna historia z wczoraj.Poszliśmy całą naszą rodziną do bardzo dobrych znajomych.Wiadomo ,jak zwykle na stole ciacha,mnie to już tak węch się wyczulił,że czuję w ciachach "perfumy".My dorośli czworo i czworo dzieci, moich dwoje i dwoje moich znajomych.Moja połówka upiekła ciasto i pilnowałem dzieci swoje,żeby je właśnie jadły, no bo mniejsze zło własnej roboty z odrobiną cukru niż nie wiadomo co ze sklepu.Moje mają "pasior"spięty z tymi słodyczami więc tylko raz na jakiś czas zjedzą.Dzieci znajomych jadły na potęgę wszystko włącznie z naszym ciachem upieczonym.Ja swoje pilnowałem jak "azor gąski"no a cudze mają rodziców.Oczywiście żebym nie był takim egoistą to w pewnym momencie "pękłem" i wytoczyłem działa.Siedzieliśmy u nich ze cztery godziny.Ostatnia godzina to była dosłownie batalia na argumenty.Niewinnie przyczepiłem się do tego co mnie wkurzało i nikogo więcej.Dzieci moich znajomych ''ciągną chorobę''od około miesiąca.Co jakiś czas ich syn lat 7 (przeszedł sepsę jak miał rok półtora roku jakoś tak!!! Nie ma stopy lewej po powikłaniach,musieli ją uciąć,celowo piszę uciać bo amputowanie to takie górnolotne lekarskie słowo,którego nienawidzę!!! Uschła jak liść!!! Ja nie będę już pisał o tym co dziecko przeszło.........jedno pewne uciekło przynajmniej jeszcze grabarzowi spod łopaty.) co jakiś czas zakasłał ale tak jakby w studni się odbiło,dla mnie to jest ten najgorszy kaszel z możliwych jaki słyszałem,no a zaczął "dychać" po szaleństwach z moim chłopakiem.Córka znajomych starsza też "dycha" podobnie (znajomi zgodnie ze sztuką lekarską systematycznie biegają do lekarza i blokują przeziębienia świństwami z recepty równo raz za razem.)Zaatakowałem apropo badziewia leżącego na stole,powiedziałem dlaczego moja koleżanka jeszcze dwa lata temu "laska" puchnie jedząc czipsy słodkie ciasteczka itd.z resztą jej małżonek też przy 1'90 waży coś pomiędzy 110-120 kg.Odpierałem ataki i atakowałem,ło rany ależ była "wojna" na słowa.Nie będę opisywał wszystkiego,bo niezłe byłoby wypracowanie.Oczywiście na swoim własnym przykładzie i ludzi tutaj "bazowałem".Rozłożyłem świat na cząsteczki,bakterie itd.przy okazji kiedy syn znajomych kasłał prosiłem,żeby nie zasłaniał buzi bo moje dzieciaki jak mają złapać "czyścicieli"to złapią kiedy "mądrzejszy organizm" będzie sobie tego życzył,no zdziwienie ale bardziej pewna podejrzliwość moich znajomych była ale do tego etapu nie doszliśmy jeszcze w dyskusji.Krótko powiedziałem im o dziurach w jelitach,bo każdy się czepia kaszlu, zapalenia płuc czy bólu głowy a własny uklad pokarmowy traktuje jak zdezelowany odkurzacz.Ludzie normalnie nie mają żadnego pojęcia,że codziennie systematycznie rozwalają sobie żołądek,jelita.Użyłem oczywiście argumentu z samochodem,jak mu wlejesz dobre paliwo to będzie jeździł do pół miliona kilometrów a jak złe to szybko padnie .A ile dysputy było nad samą miksturą (nawet padło zdanie,że oliwa z oliwek jest lekarstwem,więc dodałem "a kujwskie badziewie, margaryny na których smażysz też wg ciebie powinny być lekarstwem".)Po wielkiej bitwie,oj każdemu ciśnienie skoczyło,powiedziałem:"mnie zależy na zdrowiu twoich dzieci,stąd zwróciłem ci uwagę i żebyś nie wspomniał czy wspomniała moich słów w czasie kiedy na zdrowie będzie już za późno,to był mój argument na zakończenie rozmowy".Dodam,że Państwo oboje jedzą śmieci a do tego jeszcze biegają po ok.4 kilometry ze dwa razy w tygodniu,bo rosną wszerz bardzo szybko......niedorzeczność.No i się rozstaliśmy...........Dziś po południu dzwoniła znajoma,za pierwszym razem nie odebrałem bo nie zdążyłem,no trochę się ociągałem bo myślałem że z niczym szczególnym.Za drugim razem w telefonie usłyszałem:"Podaj mi jeszcze raz stronę internetową Biosłone,stronę którą już kiedyś mi podawałeś a ja zapomniałam"....podałem,bo przecież wczoraj walczyłem żeby ślepy zobaczył.Tak tak, patrzą,słuchają a i tak nie widzą i nie słuchają.Ciąg dalszy nastąpi ale uważam,że nie w kilka dni,może dopiero miną miesiące nim się przekonają,że MO jest zwłaszcza dla nich światełkiem w tunelu którego nie mogą nijak zobaczyć.Oby dla dzieci nie było za późno.Jeszcze  sobie przypominam jak znajoma spytała z niedowierzaniem, ze zdziwieniem,ze strachem..."i dzieciom to dają?"
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Magdalena 24-11-2008, 23:31

machos A widzisz, nawet się nie spodziewałeś a tu taka niespodzianka msn-wink. Ja po ostatniej takiej batalii na temat szczepień staram się nie angażować w takie dyskusje, bo kilka osób na jedną to jednak za dużo. Świata nie zbawię, tylko patrzeć i słuchać nie mogę jak swoje dzieci faszerują rodzice danonkami, białą bułeczką z margaryną i różową szynką z folii i mówią, że to zdrowo; a na każdą infekcję wyciągają ciężką artylerię. Moja siostra skusiła się na MO bo wypłukuje toskyny więc nie będzie miała cellulitisu Smutny, mam nadzieję, że przekonam ją chociaż do przeczytania książek i rezygnacji z tabletek hormonalnych. Najwięszy mój sukces to moja mama, pije MO i czuje się coraz lepiej, pięknie się oczyszcza, jeszcze trochę zmian w żywieniu i byłoby super biggrin.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 25-11-2008, 15:52

Masz rację moim zdaniem, ale sądząc po opisie zachowałeś się bardzo niegrzecznie. W gościach należy raczej powstrzymać się od krytykowania stylu życia gospodarzy.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-11-2008, 21:43

Stalowa Magnolio.Nasi znajomi są więcej niż tylko dobrymi znajomymi,często się spotykamy,więc pozwoliłem sobie na "wybieg".W takim razie nie powinienem chodzić do nich i tyle i zamknąć się w domu? Siedzieć w pełni dumny jaki to ja Biosłonik jestem? Nie widzieć problemu? Nie zrozum mnie źle,ja teraz nie atakuję cię za to co napisałaś,tylko zwracam uwagę na problem ,który jest w wielu domach a my się zachowujemy najczęściej biernie.Ja nie będę,nie chcę,nie zamierzam.Zdarza mi się raz naprawdę na jakiś czas poruszyć temat zdrowia.Wtedy była okazja,żeby nie było,że jestem nowo oświecony i "latam po ludziach i krzyczę".Powiedziałem im,jedzcie jak chcecie ale zwróciłem uwagę, jaki zrobi się z tego problem za jakiś czas a może za chwilę,bo okazuje się,że ich dzieci mają już zapalenie płuc (znajoma dzwoniła do mojej połowy dzisiaj-diagnoza lekarska) i co ? Wiesz,wiemy doskonale co dalej będzie,lekarz da piguły i zamęczą te biedne dzieci.Dokładnie pierwszego listopada,kiedy szliśmy na cmentarz rodziną i przechodziliśmy obok okien ich domu,spotkaliśmy się z nimi "tak przez okno" i wtedy mówili,że nie wychodzą bo dzieciaki im strasznie chorują,tak więc problem się ciągnie już wiele dni.Wiesz ja nie walczę,nie marnuję całej swojej energii na "przekabacanie"kogoś na siłę ale wtedy okazja ku temu była wyśmienita,więc ją wykorzystałem.Tak z drugiej strony,to nie zapomnę ile razy sam odpierałem ataki wielu znajomych,czasami chamskie w stylu,"wódki się nie napijesz? torta nie zjesz?" do tego głupawe uśmieszki.Zatem kiedy mam możliwość "atakuję" i mówię "trujcie się systematycznie,powoli a lekarz dokona trucia ostatecznego".Oczywiście ja nie ganiam jak "Matka Teresa" do każdego i mówię "biada Wam",co to to nie.Sam dla siebie jestem w jakimś stopniu egoistą i korzystam z życia,cieszę się nim,cieszę się że wyzwoliłem się od debili w białych fartuchach a czasem jak któregoś znanego w okolicy widzę,to miałbym chęć napakować go tym dziadostwem które na okrągło przepisuje,to na katar,to na zapalenie czegoś tam o np:paznokcia a drugi głąb pacjent weźmie żeby to zapalenie paznokcia zlikwidować i wydaje mu się Rodakowi Pacjentowi w codziennym życiu ,że rozumy pozjadał a mister doktór przez wielkie Ó będzie z wielką powagą śmiał się,jak Pacjenta Rodaka zrobił w jaja.Pięknie jest pić Miksturkę,do tego pić koktajle,unikać przetworzonej żywności i cieszyć się życiem,zdrowiem,patrzeć na dzieciaki uśmiechnięte i to jest właśnie to, ale obok wielu naszych znajomych błądzi,więc czasem warto zrobić im pranie mózgu przy nadarzającej się okazji,zwłaszcza kiedy z czasem na swoim przykładzie,żony,dzieci pokażemy,że można żyć inaczej bez tego zafałszowania propagandy w mediach za potężne pieniądze,które mają wrócić do kłamcy jeszcze większe od okłamanego.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 25-11-2008, 21:55

Machos, a czy Ty tez byłeś kiedyś pacjentem?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 25-11-2008, 22:15

Izunia 3ch,nie czytałaś mnie uważnie.Napisałem to zaraz na początku.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 25-11-2008, 23:14

Cytat
debili w białych fartuchach
Cytat
drugi głąb pacjent
To chyba nie za ładnie...nie powinno się uogólniać i wrzucać wszystkich do jednego worka...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 26-11-2008, 00:02

Cóż, sam napisałeś, że wszystkim podniosło się ciśnienie, więc jak przypuszczam raczej ich zniechęciłeś do zmiany stylu życia i leczenia dzieci. Problemem jak przypuszczam był sposób w jaki "atakowałeś". Można o profilaktyce opowiadać w taki sposób, żeby nikt nie czuł się urażony.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:17 wysłane przez Pablo » Zapisane
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« Odpowiedz #2 : 02-09-2009, 13:12 »

Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 26-11-2008, 00:46

Ponieważ sprawę stawiam jasno, bo nie lubię "mydlenia oczkami", ja też byłem głąbem przez 34 lata swojego życia i się tego nie wstydzę, bo tak mnie nauczyli moi rodzice, którzy jeszcze teraz najchętniej pchnęliby mnie do "służby chorób". Oni już przesiąknęli propagandą do tego stopnia, że do lekarza trzeba chodzić i basta, no a ja i moi najbliżsi jesteśmy tą niewygodną ością w gardle im i nie tylko im, i co z tego, że mam się lepiej, oni tego nie widzą a o bólach ichniejszych i chorobach nie chce mi się pisać. Jeśli założyć, że pijących MO jest może kilka tysięcy, może kilkanaście tysięcy osób, to co to jest pośród milionów, którym się wydaje że wiedzą.....Co do białych fartuchów, co zgodnie ze sztuką lekarską zabijają ludzi, to zdania nie zmienię. A może nie zabijają? Są oczywiście wyjątki dr Janus, pełen szacunek Panie Doktorze i może jeszcze kilkadziesiąt osób w całym naszym kraju. A reszta? Ich owoce kalectwa są między nami czy nam się to podoba czy nie a wielu, co mogłoby pożyć godnie, to już zeszli z tego świata. Ja jako głąb czegoś się dowiedziałem z książek proponowanych na forum, z dyskusji, z  wypowiedzi z forum, które jest obok i profilaktykuję sobie na tym, bo tak mi dobrze. Bo nie chce mi się stękać a tak robiłem jak łaziłem do lekarza, więc proszę się nie dziwić, że we mnie tyle jadu do uzdrowicieli a tak naprawdę pijawek twojego zdrowia. Ja wiem, że komuś nie do smaku, bo niejeden to doktor, inny jeszcze ma doktora w rodzinie a ja się pytam co z tego jest dla zdrowia bliźniego i miłości dla niego? Kiedyś, kiedy byłem głąbem dosłownie, znajomy mi powiedział, że idzie studiować na medydcynę albo farmację, bo w przyszłości zamierza kręcić niezłą kasę a ja durny i głupi myślałem "tyle wiedzy zdobędzie nie dość, że zarobi to jeszcze pomagając bliźniemu". Ok jestem niegrzeczny, nie zamierzam "głaskać słowami", bo niestety w życiu ma lepiej ten kto lepiej oszukuje i tego rodzice uczą małych dzieci (znowu wrzuciłem do jednego worka dzieci z rodzicami, w porządku ileś procent nie oszukuje, ale to też kropla w morzu.) Izunia 3ch, wiem, że wy kobiety bardziej dobieracie słowa w wypowiedziach, ja z kolei "jadę po chłopsku kawę na ławę". Zamień sobie tych debili na co chcesz, jak dla mnie to niech się wezmą za coś pożyteczniejszego a nie tylko "robić coraz bardziej chore społeczeństwo", no ale to z kolei pożyteczniejsze nie będzie tak chyba dochodowe. Jak dla mnie to mógłby taki co rano przyjeżdżać do mnie z przychodni i robić na moich oczach MO do wypicia i mi mówić "na zdrowie".
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 26-11-2008, 11:18

Gdybyś używając takich słów w moim własnym domu krytykował to w jaki sposób żyję, minęłoby bardzo wiele czas zanim spotkalibyśmy się powtórnie.

To że masz rację, nie usprawiedliwia, moim zdaniem, chamstwa i braku delikatności.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-11-2008, 11:56

Cytat
Gdybyś używając takich słów w moim własnym domu krytykował to w jaki sposób żyję, minęłoby bardzo wiele czas zanim spotkalibyśmy się powtórnie.
To że masz rację, nie usprawiedliwia, moim zdaniem, chamstwa i braku delikatności.
Chamstwa i braku delikatności powiada Pani? A może znieczulicy i zakłamania? Jeśli widzimy, że gdzieś dzieci są maltretowane, to co? Nie wtrącamy się, by nie urazić gospodarzy? A jeśli widzimy, że rodzice własnym dzieciom niszczą zdrowie, to coś innego? Mamy na to patrzeć i nic? Bo to nie nasze dzieci, a rodzic ma prawo ze swojego dziecka zrobić kalekę? Ja w takiej sytuacji postępuję podobnie jak Machos, tylko ostrzej, i mam w nosie, czy te buraki obrażą się na mnie i nie zaproszą drugi raz. Przynajmniej mam sumienie czyste, że coś próbowałem, a owi znajomi zastanowią się choć przez chwilę, czy aby rzeczywiście tak nie jest, że krzywdzą swoje dzieci. Przynajmniej nie będą mogli powiedzieć, że nie wiedzieli...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 26-11-2008, 12:23

Mistrzu, właśnie dlatego, że nie ma Pan żadnych środków ani możliwości, żeby te maltretowane złym jedzeniem dzieci wyzwolić z opresji potrzebna jest, moim zdaniem, delikatność, żeby ich rodzice zrażeni grubym słowem nie odrzucili możliwości innego stylu życia raz na zawsze.

Czyste sumienie mógłby Pan mieć gdyby takie działanie przyniosło jakikolwiek skutek. Samo "obrażanie buraków" może ich najwyżej utwierdzić w przekonaniu, że ludzie prowadzący inny styl życia niż oni to ekstremiści, którzy mają trudności z zachowaniem przyjaznych relacji ze światem.

Nie twierdzę, że trzeba siedzieć cicho. Po prostu można o alternatywnym sposobie dbania o zdrowie opowiadać w sposób, który nikogo nie urazi. Wyzywanie od buraków, głąbów, debili moim zdaniem nie przystoi kulturalnemu człowiekowi.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-11-2008, 13:48

Cytat
Wyzywanie od buraków, głąbów, debili moim zdaniem nie przystoi kulturalnemu człowiekowi.
Pani się wyraźnie uparła przeforsować swoją opinię, bez względu na rację. Ja nie mówię do nikogo wprost: - "Ty buraku". Tak określam ludzi, którzy są burakami, żeby było jaśniej. I z pewnością robię więcej, niż ci ugodowcy, którzy broń Boże nie chcą urazić gospodarza.

Cytat
Czyste sumienie mógłby Pan mieć gdyby takie działanie przyniosło jakikolwiek skutek.
A muszę Pani powiedzieć, że przynosi. Oczywiście, że nie zawsze, bo jak się trafi na zatwardziałego buraka, to się obrazi. No i dobrze! Po co mam się zadawać z takim burakiem... Ja w życiu postępuję otwarcie; nie chowam się za przykrywką miłych słówek. Jednym to przeszkadza (co mi tam), ale inni uważają mnie za prawdziwego przyjaciela.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 26-11-2008, 14:05

Cytat
Ja nie mówię do nikogo wprost: - "Ty buraku". Tak określam ludzi, którzy są burakami, żeby było jaśniej.
Mistrza wola i prawo. Ja po prostu nie uważam, żeby to było kulturalne, nawet nie wprost. I nie forsuję swojej opinii, a jedynie ją wyrażam. Można zignorować, jeśli nie pasi i nie będę z tego powodu nikogo nazywać burakiem msn-wink
Ugodowcem nie jestem, lubię dyskutować i nie boję się mieć odmiennego zdania (patrz chociażby ta dyskusja z samym Mistrzem!). Wolę jednak argumentować, tudzież wyrażać swoją opinię na temat zjawisk, zamiast obrzucać ludzi epitetami.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Loret 26-11-2008, 14:53

Cytat
Ugodowcem nie jestem, lubię dyskutować i nie boję się mieć odmiennego zdania
W porządku..., ależ ile razy można komuś tłumaczyć to samo z mizernym skutkiem i niepotrzebnie tracić własną energię. Może właśnie "zimny prysznic" w postaci takich inwektyw uświadomi im kim naprawdę są.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 26-11-2008, 15:12

Nie tracę niepotrzebnie energii - jeśli ktoś nie rozumie i nie chce słuchać to nie mam obowiązku go nawracać wbrew jego woli. A inwektywy po prostu nie mieszczą się w moim spektrum zachowań w stosunku do większości ludzi i sytuacji. Nie sądzę, żebym miała prawa wyrokować, ani uświadamiać komukolwiek "kim naprawdę jest". Szczerze, nie sądzę, żeby ktokolwiek miał takie prawo.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Magdalena 26-11-2008, 15:23

Tak już jest, że niektóre osoby tylko w ten sposób można przekonać, trzeba powiedzieć matce, że truje dziecko, bo jak powiesz, że źle odżywia to się nawet nad tym nie zastanowi. Mistrz stosuje zasadę: kubeł zimnej wody na głowę i nie owija w bawełnę to wielka jego zaleta. Mi to pasuje, bo mną też czasami trzeba "potrząsnąć"  i się nie obrażam msn-wink. A machos ostatecznie choś walka była ciężka zainteresował swoich znajomych MO.
Sama osobiście zazwyczaj stosuję łagodne metody perswazji, najchętniej podsuwam coś do przeczytania, a potem rozmawiamy.
Ostatnio moja przyjaciółka zachorowała na ciężką anginę, jak się dowiedziałam, że poszła do lekarza i dostała antybiotyk wysłałam jej linka z zamieszczonym wcześniej na forum artykule o anginie. Dziewczyna inteligentna więc zrozumiała tylko zaraz zadzwoniła z pretensją, i co ona ma teraz zrobić, bo namieszałam jej w głowie. Na szczęście, szybko się domyśliła.
Niestety nie każdy ma na tyle otwarty umysł, a wtedy trzeba z grubej rury.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 26-11-2008, 15:28

Cytat
Może właśnie "zimny prysznic" w postaci takich inwektyw uświadomi im kim naprawdę są.
Loret, gdybym się do tego dostosowała....to w pracy nie miałabym żadnych przyjaciół...a tak jest jak jest, wiedzą jakie mam zasady i wszystko jest w porządku...a jak komuś doradzam, mówię to spokojnie i grzecznie, jak ktoś chce to skorzysta, a jak nie to ich wybór, ale wcale nie uważam, że są gorsi ode mnie...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 27-11-2008, 10:36

Tu się zgadzam, bo tak samo mnie nie drażni (teraz!) taki kubeł zimnej wody. Jednak nie ukrywam,że kiedy mam do czynienia  z ludźmi, do których nic nie dociera z tego,co mówię to mam ich również za ograniczonych. Dla mnie ich niezrozumienie czy też opór jaki stawiają na przyjęcie tej wiedzy jest totalną porażką. Nie powiem jej jednak tego wprost, bo po prostu nie mam takiej natury by powodować zgrzyty np. podczas wizyt. Powtarzałam nie raz nie dwa aż w końcu odpuściłam. Efekt tego taki,że owszem nadal dużo muszą zmienić w swoim sposobie życia ,ale coś się zaczęło kręcić w tym kierunku.
Po prostu skoro do dorosłych nie dociera to mówiłam dzieciom na osobności.
Tłumaczyłam skąd mają alergie w tak młodym wieku i w jaki sposób rujnują swoje zdrowie. Jeden się ocknął i sam stara się coś zmienić.
Jak widać dzieci są mądrzejsze do dorosłych.

Sprawa jest jeszcze tego typu z kim mianowicie mamy do czynienia. Jeśli jest to osoba obca to nie forsuję się ,że ją przekonać. Łatwiej mi idzie z bliską osobą ,może właśnie dlatego,że bardziej brutalne techniki stosuję..
Co do sposobu Machosa i Pana Józefa to nie mam zastrzeżeń. Jest do dobra weryfikacja, kto jest nam naprawdę bliski a kto obcy. A chodzi o to w ,by skupiać blisko siebie przyjaciół a nie jakichś tam znajomych byle było miło. Każdy na początku może się obruszyć mając styczność z taką drastyczną metodą,ale tylko osoba, która ma rozum i jest pozytywnie nastawiona do drugiego człowieka wyciągnie z tego korzyści dla siebie. Przynajmniej zastanowi się nad swoim postępowaniem. A o to przecież chodzi.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 27-11-2008, 11:31

OK, zrozumiałam już, że uważacie, że macie prawo osądzać, kto jest burakiem, a kto nie, oraz obrażać ludzi, jeśli tylko uznacie to za użyteczne. Nawet będąc u nich w gościach. W dodatku bliscy powinni znosić takie inwektywy bez fochów msn-wink
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 27-11-2008, 12:01

Co jest gorsze?
Delikatne zwracanie uwagi, bez uzyskania celu, w konsekwencji przyglądanie się błędnym procederom względem innych czy może ten  kubeł zimnej wody doprowadzający do zmiany w postępowaniu...Odpowiedź jest prosta, a wątpliwości myślę wypływają z tego ,że są sytuacje kiedy myślimy,że nie mamy prawa wtrącać się w cudze życie. Pewnie źle myślimy.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-11-2008, 12:09

Cytat
OK, zrozumiałam już, że uważacie, że macie prawo osądzać, kto jest burakiem, a kto nie, oraz obrażać ludzi, jeśli tylko uznacie to za użyteczne. Nawet będąc u nich w gościach. W dodatku bliscy powinni znosić takie inwektywy bez fochów msn-wink
Czy nie przypomina to sytuacji z Niemczech w latach wojny, gdy naziści z realizowali swoje zamierzone cele, zaś społeczeństwo wolało o niczym nie wiedzieć... Po prostu się o tym nie mówiło dając powszechne przyzwolenie.

Ja uważam, że ci, którzy spokojnie patrzą, jak ich "przyjaciele" rujnują zdrowie swoim dzieciom (bo nie wypada się odezwać) to takie same buraki.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 27-11-2008, 13:29

OOO! rany! Nie mogłem zasiąść do komputerka wcześniej. Klikam, a tu taka dyskusja! W sumie nie wiem od czego zacząć, ale myślę, że uda mi się jeszcze parę słów dorzucić. Problem znajomych a w zasadzie dziecka, z którymi utrzymujemy kontakt ciągnie się od ok.6 lat. Wtedy jeszcze nie znałem, dlaczego sepsa itd. W Łodzi co drugi dzień jeździłem samochodem z nimi do ich dziecka z sepsą. Stałem przy łóżeczku, gdzie on leżał podłączony do aparatury, taki mały roczniak. Jak mi jego mama odsunęła piżamę z nóg czy kołderkę jakoś tak, to płakałem i nie wstydziłem się , że płaczę. Wszyscy wiedzieliśmy, że to jest walka o życie i  nie inaczej. Ciało od pasa w dół było fioletowe jak śliwka, na stopach najgorzej, dlatego jedną mu obcięli a drugą stopę obcięli kawałek i powiedzieli "dobrze, że zeszło na nogi". To co widziałem to była makabra i nie tylko z nim. Na oddziale było dużo dzieci z sepsą. Każdego dnia była rotacja, robiły się wolne łóżka, bo niektóre dzieci już umarły. Któregoś dnia wchodząc na oddział obok widziałem łzy, tragedię rodzinną. Jest to nie do opisania, nogi się pod człowiekiem uginają. Organizm dziecka znajomej był silny i dziecko "wyszło z choroby" cokolwiek to znaczy. Dziś nie mogę patrzeć jak lekkomyślnie karmią badziewiem jego i jego siostrę. Kiedy byłem uczniem w podstawówce czy też w szkole średniej, zawsze najlepszy efekt uzyskiwałem od srogiego nauczyciela. Ci, którzy byli łagodni byli "lekko traktowani', żeby nie powiedzieć dosadniej, od nich zdobywałem mniej wiedzy bo i wymóg był mniejszy. Zatem uważam, że głaskanie po uszach w stylu "wiesz jaką super MO pijam co rano" nikogo nie przekona, bo ludzie nie wierzą, wręcz nie chcą przyjąć do wiadomości, że w tak prosty sposób można żyć i nie robić sobie problemów, bądź je zrobić w trakcie oczyszczania, dalej wyjść na prostą w jakimkolwiek stopniu to znaczy i sobie żyć godnie nie podpierając gałęzi przemysłu jakim jest farmacja i sługusy. Podkreślam, nie w każdym domu da się doprowadzić do takiej dyskusji, bo ja też nie chodzę z zamiarem "nalotu" na to czy na tamto. Z drugiej strony jak się pracuje czasem i w łikendy, to ile tych spotkań może być. Jednak, kiedy już "ruszam" z tematem u kogoś, to nie postępuję łagodnie. Mam znajomego, który ma wokół siebie wielu dobrych znajomych dosłownie. Podoba mi się to, że potrafi w prosty sposób w towarzystwie "wyłożyć" nawet przy pięćdziesięciu osobach, co mu się nie podoba i nie chodzi tu o podkreślanie swojej wyższości, ale o przedstawienie konkretnej sprawy nawet wbrew woli większości. Często okazuje się, że ma rację, nawet po burzliwej dyskusji "otwiera ludziom oczy", bo jego podstawą dyskusji jest wiedza ta właśnie konkretna i nie "wyssana z palca". Za to się go ceni. Jeszcze jedno mi się nasuwa "Kariera Nikodema Dyzmy'', cham nad chamy a cel osiągnął, a ile miał poklasku. Politycy, wiadomo temat rzeka, możemy wyliczać nazwiska i wielu "dopięło swego", najczęściej na nasze nieszczęście a wyborcy w nich wierzą przynajmniej jakiś czas, więc wolę być dla niektórych chamem, od którego ktoś się odwróci albo zacznie myśleć (niestety telewizja ma największy wpływ ogłupiający na społeczeństwo, bo jest tak na wyciągnięcie ręki  dla tego leniwego niemyślącego a tych jest najwięcej i później mają coś tam za prawdę, bo w tv tak powiedzieli więc tak jest) bo "wyłożyłem" prawdę, niż iść do niego dziesiąty raz i gadać głupoty. Wręcz marzy mi się (może kiedyś) konfrontacja z jakimś doktorem "służby chorób" właśnie tak w towarzystwie, na imienienach czy na jakiejś innej imprezie, bo oni najczęściej "chodzą jakby ziemi stopami nie dotykali" a my jak te "osiołki" wpatrzeni w nich jak w autorytet na obrazku. Ostatnio w wiadomościach mówili o dofinansowaniu z UE na owoce i warzywa dla młodzieży w szkołach. Ależ się ucieszyłem. W trakcie wiadomości usłyszałem, że podłączyły się do tego koncerny mleczarskie bo spożycie mleka u nas spadło  (znowu się ucieszyłem, że spożycie spadło, bo jest jednak część świadomych ludzi o szkodliwości mleka.) Wkurzyłem się dlatego, że znowu będą mleczarze robić "wodę z mózgu" ludziom a złapią się oczywiście na to ci niemyślący i ślepo wierzący, że ktoś o nich zadba.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Lena 27-11-2008, 15:44

A ja się właśnie poddałam. W pracy naprowadzałam na drogę normalnego życia kilka koleżanek. Już wydawało się, że coś rozumieją, że jakiś sukces, niestety nie na długo. MO zaczęło swoją pracę i rozpoczęły się wszystkie objawy oczyszczania organizmu. Wtedy wszystkie się poddają, zaczynają się leczyć wszystkim co najnowsze w reklamach itd. Nagle nic nie pomaga, żadne moje tłumaczenie, moje argumenty. Słyszę tylko: A wiesz ta mikstura to mi szkodzi, bo jak ją przestałam pić to od razu mi się polepszyło, albo: Moja znajoma mówiła, że oliwa jest ciężko strawna i dlatego zaczęły mi się te problemy z żołądkiem, itd,itd,itd. Słowem - PORAŻKA! Dlatego teraz przyjmuję inną taktykę. Jeśli ktoś zainteresuje się tym co mówię o swoim stylu życia to najpierw odsyłam ich do książek. Ja wszystkie przeczytałam, czasami po kilka razy, codziennie czytam forum. To wiele godzin pogłębiania wiedzy i "otwierania" oczu. Jeśli ktoś chce, to uzyska również ode mnie mnóstwo informacji, bo trochę ich już przyswoiłam smile, ale najpierw musi sam zrobić pierwszy krok.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:17 wysłane przez Pablo » Zapisane
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« Odpowiedz #3 : 02-09-2009, 13:12 »

Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Stalowa Magnolia 27-11-2008, 16:21

Cytat
Czy nie przypomina to sytuacji z Niemczech w latach wojny, gdy naziści z realizowali swoje zamierzone cele, zaś społeczeństwo wolało o niczym nie wiedzieć... Po prostu się o tym nie mówiło dając powszechne przyzwolenie.
Ja nic nie udaję, ani nie siedzę cicho. Po prostu unikam obrażania ludzi i obrzucania ich inwektywami. Da się i w spokojny sposób porozmawiać na kontrowersyjne tematy. Dziękuję Mistrzu za porównanie do hitlerowców. Jeśli to miał być ten kubeł zimnej wody na moją głowę to spieszę donieść, że zamiast mnie przekonać, raczej mnie zniechęca do przebywania na tym forum.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: MarekS 27-11-2008, 19:58

Magnolia, a jakich słów używasz w myślach na określenie ludzi, którym myślenie najwyraźniej nie wychodzi?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 27-11-2008, 20:48

Cytat
Dziękuję Mistrzu za porównanie do hitlerowców.
Pani najwyraźniej uparcie szuka dziury w całym, i znachodzi. Ja nie porównuję wiadomych osób do hitlerowców, tylko daję przykład, jak ogólne milczenie społeczeństwa pomogło w ich dojściu do władzy i realizowaniu swoich celów. Ale widać dla Pani to to samo... No cóż.

Cytat
Jeśli to miał być ten kubeł zimnej wody na moją głowę to spieszę donieść, że zamiast mnie przekonać, raczej mnie zniechęca do przebywania na tym forum.
Jasne... Wygodnie jest chować głowę w piasek i nie narażać się nikomu.

A ileż jest takich przypadków, że goście, głównie dziadkowie czy ciocie przynoszą dzieciakom słodycze, czy czipsy i inne dziadostwo, a rodzice nie śmią zaprotestować, bo nie wypada, bo mogą się obrazić, i dla świętego spokoju przyzwalają na trucie swoich dzieci? Mnóstwo. Ale w imię czego? Zgody w rodzinie? Wygodnictwa? Dla świętego spokoju?

Cytat
Po prostu unikam obrażania ludzi i obrzucania ich inwektywami.
Może Pani sobie unikać, ale czemu wmawia Pani innym, że obrzucają tzw. bliźnich inwektywami? Bo tak Pani pasuje i chce się wyróżnić; dowartościować? Napisałem przecież wyraźnie:

Cytat
Ja nie mówię do nikogo wprost: - "Ty buraku".
Więc o co Pani chodzi?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: piotr 27-11-2008, 23:07

Cytat
A ileż jest takich przypadków, że goście, głównie dziadkowie czy ciocie przynoszą dzieciakom słodycze, czy czipsy i inne dziadostwo, a rodzice nie śmią zaprotestować, bo nie wypada, bo mogą się obrazić, i dla świętego spokoju przyzwalają na trucie swoich dzieci? Mnóstwo. Ale w imię czego? Zgody w rodzinie? Wygodnictwa? Dla świętego spokoju?
No właśnie ja mam taką sytuację na co dzień. W mojej rodzinie nie ma ani jednej myślącej osoby (same buraki). Moja matka i siostra za każdym razem próbują małemu dać jakieś słodycze. Moja żona często daje jakieś ciasteczko, paluszki. Mam z tego powodu ciągłe kłótnie w rodzinie, ale nie poddaje się. Ile to już wyrzuciłem do śmieci paluszków, danonków i innych śmieci.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 28-11-2008, 01:52

Żeby nie dać karmić dzieci dziadostwem , trzeba stoczyć potężną walkę.Ja nie przestawiłem myślenia moim rodzicom  czy teściowej  apropo  jedzenia do  dzisiaj a   oni  przychodzą  i  pilnują  nam  dzieci , kiedy pracujemy. Ja  kilka razy z  powodu  słodyczy zrobiłem w  domu  potężną  awanturę. Postawiłem  się  jak lew w  obronie  małych lwiątek i  powiedziełem wyraźnie kto za  dzieci  odpowiada , wychowuje a  kto  rozpiescza  i  hierarchia  została  ustalona. Nie mogłem patrzeć  jak  syn po niewinnej  słodkości  męczy się z  zawalonym  nosem , trze oczy i  niespokojnie  śpi. Próbowali  jeszcze  robić "podjazdówkę"   kiedy  nie  widziałem  ale  ja  dokładnie wiedziałem kiedy dostał  słodkie  po  jego  objawach. Po  pracy  najczęściej  przychodzę po  północy  ,więc  czekałem na  spotkanie z  babciami do następnego  dnia......i   wtedy  ognia. Autentycznie  to  były  awantury.  Rozmowy  z  żoną   a  żona  oj  ma  temperament  że cho  cho . Jasno  i wyraźnie  tłumaczyłem , że  nie  zamierzam  mieć  dzieci  "słaniających  się  na  nogach" , nie  chcę  im popsuć  zdrowia . Dzisiaj  babcie kochają wnuczki, tolerują  nasze  dziwactwa  i  jest  cacy.  Owszem  raz  na  jakiś  czas łykną  łakocia ale  najczęściej po czymś konkretnym .

Jeszcze dorzucę , że  w  przedszkolu moje maluchy  piją  herbatę a  reszta dzieci mleko!  Ja wyraźnie i  jasno powiedziałem, że nie mogą.  Moje dzieci  śniadania jedzą  w  domu , obiady ok  w  przedszkolu  a  podwieczorek ? Jeśli  kanapka  to  zostają dłużej, jeśli  batony   z  jogurtami , przychodzę  po  nich  wcześniej . Batony  i  jogurty  lądują do  kosza  i  nie ma zmiłuj . Co jak co ale truć ich  nie będę . Ja  normalnie  nie mógłbym spokojnie funkcjonować , jeśli moje "skarby"  by to  jadły.....a  inne  dzieci ? No cóż , jeśli  nie  dotrze  się do  ich  rodziców , będą kolejne życiowe tragedie .

Jeśli pijecie MO , róbcie wszystko , by to samo robili Wasi najbliżsi . Życzę uporu , bycia silnym  i  autorytatywnym . Bo co z tego że  jesteś  na  dobrej  drodze , skoro "gatunek  pacjentów" nie traktuje Cię  poważnie . Wtedy  leżysz i  kwiczysz jak to  mówią. No  a  jeśli chodzi  o  własne dzieci  to już nie ma zmiłuj.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Lady 28-11-2008, 10:58

Moja najbliższa rodzinka jest na MO, ale reszta to różnie. Piją MO lub niektórzy poprzestawali  thumbdown ci co piją to nie stosują diety. Dzieci też mi "podkarmiali" ale młodziaki są na tyle duże, że już same rozumieją co wolno, a co nie. Od kiedy piją gęste owocowe koktajle nie pragną słodkości. Czasami tylko mają chętkę na gorzką czekoladę  msn-wink
Mleko piją prawie codziennie, ale takie prosto od krowy, surowe i nic im się nie dzieje. Ale gdy spróbowały tego z kartonika w szkole, to od razu było zapalenie gardła i same zrozumiały, że chociaż czekoladowe i smaczne to im nie służy.   Najgorzej to mam z najstarszym (17 lat) w nic nie wierzy, ale o dziwo miksturę łyka bez oporu tylko spotkania z kolegami to niestety często niezdrowe żarcie   Chociaż zdarza się, że mój młody mówi kolegom jakie badziewie kupują w sklepie i pokazuje im te wszystkie EEE na etykietkach. Dostał przydomek ekologa  biggrin ,a większość młodzieży nie zwraca uwagi na to co spożywa.  confused
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-11-2008, 11:46

Kiedyś w ogólniaku, do którego uczęszczał mój syn, powstał taki ala-bar śniadaniowy, no więc zainteresowałem się, co w nim serwują. Zaszedłem tam akurat w czasie przerwy. Na sali przy stolikach siedzą dzieciaki, przed nimi coca-cola, czipsy itp. badziewie. W barze to samo - żadnej kanapki, jedynie zapiekanka z mikrofalówki. Wdałem się w rozmowę z bufetową-właścicielka i wyjaśniłem jej, że cóż - skoro to nie jest prawnie zakazane, to niech to badziewie już będzie, ale niech będzie także wybór, by normalne dzieciaki mogły kupić także zwyczajna kanapkę. Zaczęła się tłumaczyć, ze owszem, ma taki zamiar, ale na razie nie zdążyła i w niedługim czasie to się zmieni. Pytam więc, w jakim czasie ma to nastąpić, a ona na to że nie wie, ale na pewno ma to w planach. Nie dałem się zbyć takim obiecankom i zacząłem nalegać. Wtedy zgodziła się, że od poniedziałku przygotuje jakiś kanapki. W poniedziałek zapytałem syna, czy były kanapki - a skąd. No to we wtorek poszedłem tam i już mniej grzecznie niż poprzednio oświadczyłem jej, że jest zwyczajną kłamczuchą i wątpię, czy bufet w szkole to odpowiednie miejsce dla niej; chciałem po prostu wywołać awanturę. No i udało się, bowiem ta pani podniesionym głosem zakomunikowała mi, że nie bedzie robić takich rzeczy, bo to musiałaby zgłosić do sanepidu, że robi kanapki w domu, a sanepid wpadałby do jej mieszkania na kontrolę, a ona sobie tego nie życzy. Obróciłem się na pięcie i poszedłem prosto do sanepidu zgłosić, że w bufecie w ogólniaku widziałem karaluchy. Kontrola odbyła się tego samego dnia. Karaluchów, bodaj, nie znaleźli, ale znaleźli jakieś inne uchybienia. Następnego dnia znowu przyszedłem do bufetu z krótką wizytą, po to tylko, by oznajmić bufetowej, że właśnie widziałem przebiegającego szczura, i w tej chwili idę do sanepidu o tym zameldować. Pani rozpłakała się i poprosiła, bym dał jej tydzień czasu na zorganizowanie tych kanapek. Zgodziłem się, ale pod warunkiem, że przez ten tydzień bufet będzie nieczynny. Prosiła, błagała, żeby mogła jednak w tym czasie handlować, bo nabrała kredytów, które musi teraz spłacać, ale nic to nie dało - gdy się wkurzę, jestem nieustępliwy. Finał był taki, że bufet był zamknięty tylko jeden dzień, a później, do matury, kanapki w bufecie zawsze były.

No i niech mi nikt nie mówi, że można grzecznie i układnie zwrócić komuś uwagę, a on to zrozumie, a jeśli nie to trudno... Jeszcze raz przytaczam przykład społeczeństwa niemieckiego, którego ciche przyzwolenie doprowadziło do ludobójstwa. A czy teraz nie mamy do czynienia z takim samy procederem? I co z tego, że nie ma wojny, a ludzie zabijani są na raty? Wam to odpowiada? Godzicie się na to?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 28-11-2008, 13:02

Wczoraj w mojej szkole ktoś powiedział, że w sklepikach szkolnych nie może być zdrowej żywnosci...bo sklepik na siebie nie zarobi i padnie....
Moim skromnym zdaniem niech padnie, jak ma sprzedawać chipsy i inne świństwa, które dzieciaki od samego rana jedzą, często rodzice o tym nie wiedzą...
Jestem w szkole wcześnie przed lekcjami i uwierzcie mi dzieciaki przed 8.00 zdążą skonsumować po 3 paczki chipsów ziemniaczanych i ...popić jakimś słodkim napojem...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-11-2008, 13:28

Cytat
Jestem w szkole wcześnie przed lekcjami i uwierzcie mi dzieciaki przed 8.00 zdążą skonsumować po 3 paczki chipsów ziemniaczanych i ...popić jakimś słodkim napojem...
Tak! A nauczyciele na to patrzą i... milczą.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Marcin 28-11-2008, 14:48

Moja córka (7 lat) po długiej walce ze mną w sprawach słodyczy, nie jada w tygodniu żadnych cukierków itp. jedynie w weekend pozwalamy jej na pewna ilość łakoci (na razie taki mały kompromis mam nadzieje że krótki).
Nie będę tutaj może opowiadał jak wyglądały te pertraktacje, ale chciałem pokazać właśnie szkołę i jej wpływ i odbiór wobec mojej córki. Jak to w szkole, dzieci obchodząc imieniny, urodziny a i także bez okazji przynoszą masę słodkości, i teraz dochodzi do pewnej konfrontacji, czyli częstowania wszystkich właśnie tymi „trutkami”. Odkąd córka nie je słodkości właśnie największy problem stanowiło dla niej to „odmawianie” czyli: „nie dziękuje nie jem słodyczy”, żal mi jej było okropnie, bo widziałem że walczy strasznie z emocjami a i z dziwnym odbiorem koleżanek i kolegów, no bo przecież jak można nie jeść cukierków ? Chcąc sobie poradzić z tym wszystkim zastosowała metodę że aby nie sprawić przykrości np. solenizantowi zabiera cukierki ale przynosi je do domu w teczce. Oczywiście uczę ją aby umiała wytłumaczyć swoim rówieśnikom dlaczego nie jada tych jakże rozreklamowanych produktów niejednokrotnie reklamowanych jako „słodyczce szkolne potrzebne do poprawnej nauki i by mięć siłę” ale niestety nie potrafi jeszcze przekonać swoich kolegów więc próbuje jakoś sobie radzić.
Sklepik szkolny to jednym słowem „diler śmierci” jest tam wszystko to czego być nie powinno, sprzedają w nim dzieci – toż to już chyba koniec świata.
Podsumowując mogę powiedzieć że naprawdę trzeba walczyć o zdrowie zwłaszcza swoich pociech i uczyć ich utrzymywania swojego zdania bez względu na naciski większości i ich upodobania.
Co do „siły słowa” to niestety od zarania dziejów do jednych trzeba powiedzieć spokojnie i zrozumieją inni potrzebują silnych bodźców – dlatego istnieją inne słówka w naszym jakże bogatym słownictwie.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 28-11-2008, 22:39

Cytat
Tak! A nauczyciele na to patrzą i... milczą.
Owszem, przyznaję rację....mało który zwraca dzieciom uwagę na to, ze się trują...przynajmniej u mnie w szkole...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 28-11-2008, 22:53

Cytat
Owszem, przyznaję rację....mało który zwraca dzieciom uwagę na to, ze się trują...przynajmniej u mnie w szkole...
No to co? Szacowne grono przyczynia się do ludobójstwa... dając ciche przyzwolenie?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 29-11-2008, 02:00

Ech to szacowne grono momentami to chciałoby się wrzucić do jednego worka z tymi trucicielami . W przedszkolu gdzie mam syna i córkę chwalą się promocją zdrowia , certyfikat zdrowia jak się patrzy  ale  co rano dzieciom "rąbią'' do kanapki mleko , zupy na mleku i to każdego poranka . Na podwieczorek bawarka , jogurty, ciastka . Ostatnio mój syn mówi do mnie "tata , dzisiaj pani  mówiła o  zdrowym jedzeniu i powiedziała ,że mleko też jest  zdrowe", ja mu na to "jak jest pewność , że jest udojone prosto od krowy twojego znajomego to czasem wypić można nieprzegotowane ale pamiętaj , wytłumacz pani , że to mleko ze sklepu i wszystko zrobione z tego mleka jest trucizną a jak będziesz miał problem z panią bądź pani z tobą , to zawsze mi powiedz a ja już z panią porozmawiam".

Mnie się nawet wydaje i prędzej wezmę to za pewnik , że nauczyciele nie wiedzą i żyją w błogiej nieświadomości ,że mleko pić trzeba a jeszcze do tego otworzą książkę dzieciom na jakiejś tam stronie no i cały "zdrowy nabiał".

A co do tych sklepików z czipsami , batonami i całą resztą trucizny w szkołach  , to rzeczywiście jest to przyzwolenie do ludobójstwa przez szacowne grono i nie ma inaczej ! No bo przecież nikt nie dostał z uczniów nagle ataku serca czy wylewu  w  szkole a jeśli już to jakie czipsy, jaka cola o co chodzi ? Bóg tak chciał szczęścia nie miała bądź nie miał . Najczęściej jednak powoli zapada   dajmy no to na raka taki uczeń i  cierpi w domu (znam takie dwa przypadki) i będą go opłakiwać , wspominać , żałoba ..... a pani czy pan w sklepiku kolejnego dnia sprzedadzą głodnym uczniom śmiertelne zapychcze . Pytanie kto następny ? A młodzi ludzie ojojoj coraz bardziej schorowani.

I jeszcze dorzucę o MO koniecznie.Mówi się takiemu , tłumaczy na okrągło "słuchaj, załataj dziury w jelitach ,zauważysz jak rewelacyjny może być twój żywot ,pamiętaj jednak , że czasem trzeba odchorować itd." Zaczyna taki picie a po tygodniu czy po miesiącu już zrezygnował bo np: bał się przeziębienia czy kolki w brzuchu . No cóż,jak ktoś jest tchórzem (nawet ksiażkę przeczytał) nie umiejącym wsłuchać się we własny organizm , to mnie po pewnym czasie takiej osoby nie żal , nie mam współczucia a jeśli próbuje sprowadzić temat rozmowy do zrobienia z siebie totalnej ofiary co do swoich chorób, no to "sorry Vinetou" , "przepraszam co mówiłeś? , bo nie dosłyszałem ". Reasumując : choroby na własne życzenie a za rogiem czai się dochtór , który i może coś miłego powie ,że taka pańska uroda ? A może ziemia przechodzi przez gwiezdny pył i więcej takich chorób i nie ma się co dziwić ?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: MarekS 29-11-2008, 13:17

Cytat
Mnie się nawet wydaje i prędzej wezmę to za pewnik , że nauczyciele nie wiedzą i żyją w błogiej nieświadomości ,że mleko pić trzeba a jeszcze do tego otworzą książkę dzieciom na jakiejś tam stronie no i cały "zdrowy nabiał".
plus słodycze itp. Nie tylko nauczyciele są o tym przekonani. Rodzice też.
Jak zwrócisz uwagę, to koronnym argumentem jest: "jakby to było takie niezdrowe, to by nie było tego w sprzedaży" i weź tu gadaj. No to tłumaczę co i jak i o co chodzi. Wtedy robią ze mnie propagatora teorii spiskowych. Oczywiście mam to w nosie i świecę przykładem, ale kto zwraca na to uwagę? Buraki i tyle.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Lady 29-11-2008, 13:37

No tak ... a ja jestem po tej drugiej stronie  confused Jestem rolnikiem i produkuję mleko i tu rodzi się pytanie, co ma zrobić taki oświecony rolnik jak ja? To jest moje jedyne źródło utrzymania i takich osób jest wiele. Warunki dla rolnictwa są w tej chwili tragiczne, już kredyty spłacamy kredytami, z produkcji roślinnej nie da się wyżyć, bo tanie zboże płynie do nas z zagranicy inne produkty też. Połowa Polaków żyje z rolnictwa lub zatrudniona jest koło rolnictwa co zrobić z tymi ludźmi?
Mleko jest niezdrowe, ale dopiero od niedawna, bo kiedyś było zdrowe  eek Mój dziadek przeżył prawie 90 lat i dziennie wypijał ze 2 litry mleka i to gotowanego. I jak to wytłumaczyć? Hodowla krów istnieje od pokoleń i przechodzi na dzieci i co z tym można zrobić. Wiem, że przemysł spożywczy truje, ale to nie tylko w mleczarstwie, bo w każdej dziedzinie nic nie jest zdrowe, nawet mrożonki warzywne wydawałoby się zdrowe też są malowane  Smutny bo taki np. groszek byłby szarawy,a nie żywo zielony.
Pewnie wywołam burzę, ale musiałam się wypowiedzieć. Moje dzieci piją mleko surowe prosto od krowy, ze sklepu kupuję tylko masło i ser żółty i jestem między młotem i kowadłem... wacko
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:18 wysłane przez Pablo » Zapisane
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« Odpowiedz #4 : 02-09-2009, 13:12 »

Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: hajdi 29-11-2008, 13:56

Cytat
Mój dziadek przeżył prawie 90 lat i dziennie wypijał ze 2 litry mleka i to gotowanego. I jak to wytłumaczyć?
Hodowla krów istnieje od pokoleń i przechodzi na dzieci i co z tym można zrobić.
Przede wszystkim nie popadać w paranoję i skrajności.
Niektórym osobom służy spożywanie mleka; przynajmniej im (i nam) się tak wydaje. Warunki są dwa:
1. Tradycja pokoleniowa, która powoduje, że w organizmie takiego człowieka nie zanika wytwarzanie laktazy. Wg poniższego cytatu cierpi na to wiekszość populacji.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Laktaza
2. Spożywane jest mleko i jego przetwory w dużych ilościach, bez jednoczesnego spożywania innego białka. Nadtrawiona kazeina zalega w żołądku wiele godzin blokując trawienie czegokolwiek.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazeina

A tu ciekawy artykuł:
http://zdrowie.tripod.com/milk.htmld
Wiecej w książce:
Dr Nand Kishare Sharma, Mleko - cichy morderca

Z drugiej strony nie wiadomo, czy twój dziadek nie spożywając mleka nie dożyłby 110-120 lat, bo właśnie tyle jesteśmy w stanie w Polsce żyć.
To, że żyjesz ze sprzedaży mleka nie jest żadnym dowodem winy przeciw Tobie. Jest wiele zdrowych przetworów mlecznych, których spożywanie człowiekowi służy. Przemysł mleczarski wcale nie musi produkować tylko mleka UHT, ale wiadomo "money is money" i na zmianę nie ma co liczyć.
Ja uważam, że każdy jest dorosły i wie (a przynajmniej może wiedzeć) co robi i dokonuje wyboru. Ja dokonałem za siebie i moja rodzinę wyboru, że nie pijemy mleka i informujemy innych jakie jest szkodliwe.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 29-11-2008, 14:09

Cytat
No to co? Szacowne grono przyczynia się do ludobójstwa... dając ciche przyzwolenie?
....nie zrzucajmy tutaj winy na nauczycieli...są gorsi i lepsi jak w każdym zawodzie, ale obowiązek wychowania małego człowieka spoczywa w większości na rodzicach, często jeżeli dziecko nie wyniesie wzorców z domu to ...nauczyciel na pewno zbyt dużo nie osiągnie...
Znam nauczycieli (wychowawców klas I-III), którzy wręcz zabraniają uczniom robienia zakupów w sklepiku, ale są też tacy, którzy nie zwracają na to uwagi...
Ale te dzieci kupują za pieniążki, które wcześniej dał rodzic....więc czyje jest ciche przyzwolenie? Rodziców czy nauczycieli?

Cytat
Ech to szacowne grono momentami to chciałoby się wrzucić do jednego worka z tymi trucicielami
Bez komentarza...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 30-11-2008, 15:40

Sam byłem nauczycielem przez dziesięć lat i jak sobie przypomnę ,w szkołach a  były trzy w których uczyłem ,do sklepiku ustawiały  się  kolejki  po dziadostwo  do  jedzenia  i  jakoś nikt  wtedy czy  pewnie  i  dzisiaj nie zwracał ,nie zwraca  na  to uwagi.Co tam niech kupują  i  się  trują .  Naprawdę  wystarczyłoby  zarządzenie załóżmy dyrektora co  do  sprzedaży  kanapek  owoców  i  już  wyglądałoby to  lepiej  ale  czy wygląda ? Kiedy  pracowałem w szkołach  nie miałem jeszcze tej  wiedzy  ,  inaczej  nie  omieszkałbym ruszyć tematu.

Żeby samemu sobie nie zaprzeczać , książkę Mistrza w  przedszkolu przeczytały  cztery  panie wychowawczynie . Dostały ją  i tak jedna po drugiej czytały ok. 4 miesiące i  co ? Obserwują mnie pewnie kątem oka a  dzieci co rano dostają badziewie i  tyle a  już ten certyfikat zdrowia na stronie www  przedszkola dla  mnie  jest  paranoją .

Ok, załóżmy że nauczyciele nie  wiedzą co  zdrowe  do jedzenia  ale proszę zwrócić  uwagę co się dzieje  jak już się dowiedzą ?  Efekt  żaden , nagle może są skołowani , o co chodzi ? Może to jakieś bzdury to niezdrowe jedzenie ? Najczęściej jest  tak ,wszystko  zatwierdza tzw. rada pedagogiczna .Załóżmy , że  problemy zdrowotne  będą poruszone na takiej radzie i okazuje się ,że najlepiej  jak  szkoła dostanie  pismo od ministerstwa zdrowia na potwierdzenie szkodliwości  , wtedy zmienią  ale  to  już nie leży w  interesie ministerstwa i szkoły która też sponsora niejednokrotnie potrzebuje  a  wiadomo  jacy  to  najczęściej  sponsorzy. Smutne ale prawdziwe . Sami  nauczyciele (ci oświeceni) załóżmy  mogliby  poprowadzić  kilka  takich  prozdrowotnych  lekcji  ale  co  z tego  , jeśli  obok  będzie sklepik  z  uzależniaczami. Mogliby  poprowadzić taką lekcję ale na podstawie jakiego podręcznika , "Zdrowie na własne życzenie?" . Przecież MEN  nie dopuściłby książek do  powszechnego nauczania . Ileż  autorytetów padłoby a  ile  książek można byłoby spalić.

Wariant optymistyczny.  Tylko grupa oświeconych rodziców tzw. komitet rodzicielski we współpracy z dyrekcją , z radą pedagogiczną szkoły mogliby osiągnąć bardzo wiele . Łańcuszek prozdrowotności musiałby trwać przynajmniej od przedszkola przez podstawówkę , gimnazjum do szkoły średniej.

Jest takie przysłowie,że lekarz leczy ciało a nauczyciel jest lekarzem duszy . Ciężki i jak bardzo szlachetny jest zawód nauczyciela , zawsze to doceniałem i będę doceniać , język polski, matematyka , itd.  W  kwestii prozdrowotności nauczycieli  "wrzucam do jednego worka z lekarzami ". Jeśli  będzie inaczej to  proszę mi powiedzieć , gdzie uczą o  zdrowiu i  nie kłamią ,gdzie są uświadomieni i nie dają dzieciakom mleka i słodyczy w szkolnej stołówce ?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 03-12-2008, 13:41

A szkoły przystępują do tzw."programów prozdrowotnych" i to coraz większa ilość "szklanka mleka dla ucznia", no cóż będzie coraz więcej kalek a lekarze będą mieli kogo leczyć . A  nauczyciele ? Choć będą wiedzieć o szkodliwości mleka , odważą się walczyć z procederem powolnego zabijania ? Pewnie nikt się nie wychyli w obawie o utratę pracy. Nie zdziwiłbym się , gdyby w klasach sportowych dla sportowców dorzucili jeszcze snikersy ,tłiksy i napoje typu red bul czy isostar bo to przecież takie dodające energii. No cóż, jak zabijać to po całości .

Jeszcze o Prof. Relidze , który przeszedł kolejną już operację w walce z nowotworem. Szkoda człowieka , bo teraz to już medycyna akademicka go wykończy . Operacja , chemia zdjęcia rtg i tak wkółko i to jest to co ma do zaoferowania "służba chorób"  . Gdyby ów Prof. spożytkował wiedzę z tego forum ,dbał o odporność organizmu,odżywiał konkretnie swój organizm, pił MO , pewnie cieszyłby się dzisiaj zdrowiem i  nie doszłoby do tak poważnej choroby. No cóż , medycyna wywróciła wsio do góry nogami . Z resztą , jak mówimy na forum :"zdrowie nie jest przywilejem bogatych" , a ja dodam "i lekarzy profesorów".
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Lady 03-12-2008, 13:50

A ja dodam, że zdrowie jest przywilejem tych co trafili na stronę bioslone  msn-wink
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 09-12-2008, 00:00

OOO taaak Lady.Stali bywalcy forum biosłone , mający długi staż picia MO ,z pewnością w dużym stopniu zapomnieli już o trapiących ich wcześniej dolegliwościach ,wielu nie wie co to poważna choroba a jak przyjdzie gorączka czy  katar , kaszel , to  aż  skaczą  z  radości  a jak ja spojrzę do "tyłu" to aż mnie ciarki przechodzą  ale  od  dwóch  i  pół  roku  rozdział  mam  zamknięty.Ci którzy tylko tu na chwilę zaglądają po "receptę'' , niech zapomną o prawdziwym zdrowiu. Tutaj jasno i wyraźnie "idziemy prostą drogą przez życie"  i  o to właśnie chodzi . Nie boimy się podejmować decyzji  za własne zdrowie . Ja  już  w  tej  chwili  czuję  się  "wyższy"  od  tej  całej  "wiedzy  medycznej"  i  doktorów , siedzacych  głęboko w  tym  całym  zatrutym  świecie . Dzisiaj usłyszałem  od  wychowawczyni  córki w  przedszkolu : " To medycyna ,  farmaceuci  nie   skorzystają   na   panu "  a   dalej  dodała : " Podziwiam  pana "..........." Niech  pani  robi  to  samo " - odpowiedziałem.  Już  w  głębi  duszy  wiem ,że kobieta  "mocno" myśli . I  O   TO  CHODZI.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 15-12-2008, 20:54

Kolejny wielki u kresu życia, król muzyki pop umiera....właśnie przeczytałem o typowych objawach niewydolności układów wydalniczych  u artysty. Jego  układ  pokarmowy to  wrak nad wrakami . Wszystko zniszczone operacjami , do tego lekami , blokadami ,tunelami tlenowymi w  czasie  snu i ślepą wiarą w lekarzy. Chciał być  długowieczny , chciał  poprawić naturę , nie miał i  pewnie nie chciał mieć w świadomości  tego , że oszukując ją , oszukał  własny  organizm .Ponadto  z   bakteriami , grzybami , pasożytami trzeba  wiedzieć jak  żyć.......może  gdyby  wiedział ? O  MO  już  nawet nie mówię.  Lubiłem zawsze jego artyzm i  muzykę  a  podsumowując , dla mnie stał  się postacią tragiczną. Mowa o  Michaelu Jacksonie . Zatem  przestroga  dla  lekkomyślnych , może zwłaszcza  dla kobiet , które poprawiają naturę operacjami  plastycznymi  a  na  skutki przyjdzie  trochę poczekać . Świadectwem jest Jackson. Pomyśleć, że  na  wyciągnięcie ręki  mamy MO i dzięki niej  organizm  sam  przeprowadza  opreracje , staje się i  zdrowszy i piękniejszy.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Alicja 16-12-2008, 21:57

Też się cały czas zastanawiam, jak potężny wpływ na ludzi ma pranie im mózgu przez media i lekarzy i wtłaczanie do głowy, że medycyna służy do poprawiania natury.

Może odbiegam od tematu, ale niedawno wiadomościach widziałam Hinduskę, która urodziła dziecko w wieku 70 lat! Oczywiście wszystko na lekach, zapłodnienie in vitro, etc. Lekarz jakiś z dumą opowiadał, że medycyna już potrafi przewyższać naturę. A dziennikarz wiadomości skwitował reportaż pytaniem, czy ktoś z nas chciałby być sierotą? Bo przeciez to dziecko w bardzo młodym wieku będzie sierotą.

Muzykę Michaela Jacksona uwielbiam i dlatego jestem na niego zła, że tak zniszczył siebie i swój talent. Tyle pieniędzy i taka głupota.

Do czego nas to wszystko doprowadzi?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 18-12-2008, 00:45

Apropo Michaela Jacksona, to dla  mnie  jego  totalna  niewiedza  to zdrowie , jak  gdzieś go  oglądam  z  tą  chustką  na  twarzy  , to  jest  więcej  niż śmieszny a  co  dopiero  jak jakiś  doktor  go  ogląda w  tv, to tylko się cieszy ,jak   "błazen" sieje ta  "niezdrową"  propagandę. MJ miał miliony dolarów i obok  siebie masę specjalistów  ,którzy "troszczyli" się o jego zdrowie  a  co  z tego wynikło?  Z resztą specjaliści będą z nim do końca, bo jak "ciągnąć"  z takiego  pacjenta to po całości. Szkoda ,że chłop czytał  chyba tylko komiksy o myszce  Miki i niczego więcej.

Apropo "prania mózgu" przez tv , załóżmy , że w naszych rękach no Biosłoników byłaby np: Bios Tv i  propagowałaby profilaktykę zdrowotną , to ile musielibyśmy się nawalczyć z tymi "chwastami " dookoła ,żeby Prawda była Prawdą..............a ile pokus byłoby w postaci pieniędzy od sponsorów? Wszystko w tv zwłaszcza co do chorób opiera się na "kasie" sprzedaż i zysk za wszelką cenę. Jeszcze jakby się znalazł jakiś "mądry"  co chciałby MO opatentować , zmieniłby nazwę , to pewnie sprzedawałby małe trzy buteleczki składników za ciężkie pieniądze .
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Shpeelka 18-12-2008, 11:33

Mnie Jackson nie śmieszy. Jest mi go zwyczajnie szkoda. Człowiek, który pod dyktaturą ojca wpadł w kompleksy i chcąc zmienić swój wygląd doprowadził się do ruiny.
Świetny artysta, który się w tym wszystkim pogubił, bo zrobiono mu pranie mózgu, zaczynając już w dzieciństwie.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Izunia 3ch 18-12-2008, 13:50

Dokładnie...gdyby dorastał w normalnej rodzinie...pewnie jeszcze cieszyłby nasze uszy...
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 23-12-2008, 20:31

Zwykle na Święta życzymy Zdrowia . Wielu tak życzy swoim bliskim a nawet nie mają pojęcia co to zdrowie, no i jak dbać o zdrowie. My na forum wiemy ,zakładam ,że  większość  już wie jak  dbać o zdrowie, no albo wychodzi na prostą a  później już tylko będzie  dbać , dbać ,dbać i dbać  o zdrowie i żyć  z radością . Życzę zatem  pod  choinką  nie  jakichś  tam super  tabletek odmładzających , nie jakichś tam magicznych  pigułek  "prozdrowotnych"  ale  symbolicznej  butelczyny  oleju bądź oliwy (bądź co bądź  na dobrą trzeba trochę wydać Święty Mikołaju !) , od cioci która wróciła właśnie  z ciepłych krajów chociaż ze dwa  kilogramy cytryny . Aloes i citrosept  to już lepiej sami kupimy , bo Mikołaj z Laponii  i jeszcze się  z naszymi nazwami pogubi albo  co  gorsza  przedobrzy  i  kupi ten najdroższy i  "najlepszy" .
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: krynia 31-12-2008, 23:43

Moge się pochwalić, że choć pije miksturkę dopiero trzeci miesiąc to moi znajomi nie patrzą na mnie jak na zjawisko - przeciwnie. Grono moich przyjaciół, którzy piją MO rozmnażają się jak drożdżaki. Rodzina także. Ja, mój mąż, moja 16-letnia córka, 10-letnia córka, mama, siostra, szwagier itd...  Kiedy spotykamy się, na naszym stole zawsze jest coś czym możemy się pochwalić - co i z czego jest wykonane. Jest inaczej jak dawniej, ale mamy wspólny temat i cel. Odżywiać się i żyć zdrowo, najlepiej z dala od lekarzy. Pozdrawiam wszystkich MO-pijców:clap:
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Zibi 02-01-2009, 00:01

Św. P. Dr Ponomarenko - biochemik - reformator ruchu "Optymalnych" zawsze powtarzał: "Jak będziecie się wygłupiać z dietami, to będziecie wyglądać jak Ginter Verheugen, albo lider zespołu "Ich Troje".
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 05-01-2009, 21:08

Najważniejsze w piciu mikstury , to wytrwać nawet kiedy jest gorzej , oczywiście nie ma się po co forsować , czasem trzeba odpuścić i poczekać na dobry moment . Niestety ludziom się wydaje wszystko na początku ok , przychodzi chwila kryzysu i mówią "ja dziękuję bardzo". Tak było z moimi rodzicami....niestety . Ja sam mam teraz taki moment i wszyscy wkoło mnie obserwują , nie muszę mówić co mówią . Ruszyło mnie coś w żołądku po MO więc na trzy dni w grudniu odpuściłem a teraz "jadę" na 1/2 dawki co rano . Będzie lepiej , będzie więcej MO , będzie gorzej ,będzie mniej albo chwila przerwy.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 07-01-2009, 00:32

Cały czas nie daje mi spokoju temat moich rodziców. Już kilka razy swojej mamie powiedziałem wprost ,że zafundowali mi z tatą "niezły" życiorys pacjenta oczywiście do momentu moich poszukiwań bo już nie mogłem słuchać bredni lekarzy "taki pana urok". Dodam ,że moi rodzice sobie żyją a jak coś trafi no to może do lekarza. Przykładem celującym jest senior który nie dba o siebie nic a nic a teraz uwaga ,żeby oddech był lepszy to gumy żuje jeszcze do tego z takim przekąsem jak młody chłopak . Ostatnio "zastrzelił" mnie stwierdzeniem : " no to co że konserwanty, chemia w jedzeniu........trzeba iść z postępem". Ma 60 lat ale ja tylko patrzę i nie podważam jego autorytetu , bo nie ma sensu i tyle. W którymś momencie szkoda będzie chłopa i tyle. Ostatnio mama do mnie :  "pijesz to MO i tylko dzięki temu dobrze się czujesz". Dodałem tylko : " i nie zamierzam przestać bez względu na to ile MO ma do naprawienia" tego co rodzice spaczyli wychowując mnie i żywiąc. Kiedy mówią : "ale przecież my nie mieliśmy takich problemów jak ty " zawsze moim argumentem jest to ,że w latach 50-ych nie było tyle chemii ,konserwantów w jedzeniu. Teraz coraz młodsi ludzie są coraz słabsi bo to co jedzą musi się odbić i to często wcześnie na zdrowiu. Patrzą się na mnie jak na "kosmitę".Cóż , to typowi oglądacze tv , podłapywacze tego co mówi się na ulicy , szukajacy sensacji za sensacją. Smutne ale takich mam rodziców. Mógłbym jeszcze tak długo pisać o nich bo mam żal za to co jest w tyle czasu ,za ten stracony czas, tylko dlatego ,że tu na forum otwiera się oczy ,dlaczego mamy rozwalane zdrowie . A ten film ,wykład Dr Ratha o koncernach farmaceutycznych począwszy od Ig Farben itd. to ja już się wcale nie dziwię tzw.terrorystom w Iraku ,którzy niegdyś zabijali złapanych Amerykanów. To samo teraz jest w Gazie ,gdzie z Palestyńczyków robi się morderców terrorystów.....w imię czego , w imię obrony własnej godności ? chęci posiadania domu własnego na który zrzuca się bombę ? Jak dobrze ,że jest ktoś taki , kto w świat posłał MO , wiedzę o tym co najważniejsze, o zdrowiu , co robić , jak się nie dać złapać w "machinę leków" . To forum to okno na normalne życie (no ja teraz się meczę ale są momenty extra i sobie czekam z dnia na dzień na jeszcze lepszy dzień)
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 07-01-2009, 01:04

Cytat
Jak dobrze ,że jest ktoś taki , kto w świat posłał MO , wiedzę o tym co najważniejsze, o zdrowiu , co robić , jak się nie dać złapać w "machinę leków" . To forum to okno na normalne życie (no ja teraz się meczę ale są momenty extra i sobie czekam z dnia na dzień na jeszcze lepszy dzień)
Machos, wszystko to prawda, ale wybacz już swoim rodzicom. Koncentrując się na pretensjach, żalu, w istocie koncentrujesz się na swoich problemach zdrowotnych i nie możesz odciąć niewidzialnej nici, jaka Cię z nimi łączy.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:18 wysłane przez Pablo » Zapisane
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« Odpowiedz #5 : 02-09-2009, 13:13 »

Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 07-01-2009, 14:38

Nie odetnę nici Grażyno bo w końcu to moi rodzice i wiele im mimo wszystko zawdzięczam.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 07-01-2009, 19:49

Mylnie mnie zrozumiałeś, Machos. A przecież składnia zdania, które napisałam jest jasna:
Cytat
koncentrujesz się na swoich problemach zdrowotnych i nie możesz odciąć niewidzialnej nici, jaka Cię z nimi łączy.
Inaczej te słowa można zapisać:
"Nie możesz odciąć niewidzialnej nici, jaka łączy Cię z Twoimi problemami zdrowotnymi, gdyż się na nich koncentrujesz" (mając żal do rodziców).
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 13-01-2009, 21:25

Dziękuję Grażyno

MO robi swoje i zauważyłem ,że dużo się tego nazbierało do naprawiania. Nie będzie oczywiście niczym nowym , że organizm mój organizm wziął się do "roboty" i moim zdaniem poodkrywał większe nadżerki przynajmniej póki co w żołądku i na dwunastnicy , co oczywiście czuję . Oliwkę z oliwek piję siódmy miesiąc. Nie ukrywam były momenty bardzo spektakularne a zaczęło się 17.12.2008 . Wreszczie mam chyba trochę oddechu ale uważam ,że u mnie "mocniejsza naprawa" rozpoczęła się od owego 17-ego. Zatem kontynuuję i trwam w mocnej wierze. Wiem ,że pewnie kilka osób napisze "A widzisz machos? " . Wiem i zdaję sobie sprawę ,że MO odkrywa to dziadostwo sprzed wielu ,wielu lat i  taka jest droga do normalności , do zdrowia . Kiedy się mocniej zbiorę ,napiszę na terapeutycznym , jak medycyna niszczy  zdrowie człowiekowi i ile MO ma do zrobienia. Grażynie jeszcze raz dziękuję za pomoc.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 21-01-2009, 19:29

21.01.2009 ten dzień w mojej pamięci "zapisuję" jako jeden z najpiękniejszych w styczniu i oby więcej takich w roku i kolejnych latach. Mam chwilę oddechu w czasie "naprawy " mojego organizmu . To niesamowicie rozpierające uczucie radości i lekkości .  Trwam przy MO i udaje mi się "pochłonąć" całą dawkę rano ,bacznie obserwując reakcje swojego organizmu . Rzeczywiście , jak połata się jelita ,no w moim przypadku dopiero część ,to widać efekt . Przyjdą kolejne cięższe chwile a później ? To jest , no chciałoby się opisać a jest nie do opisania ,taka trzeźwość umysłu , żeby nie powiedzieć dla mnie "odlot" po tylu "przytępionych" dniach . Warto przemęczyć to naprawcze działanie MO kiedy jest rzeczywiście gorzej ale nagle przychodzi taki niesamowity moment. Jutro kolejny kielich z rana....... Aha ,to bardzo ważne , ja "gadam" do organizmu próbując natchnąć go  optymizmem w tych cięższych chwilach. Z resztą o tym jest napisane w książce , tak więc warto zajrzeć. Rzeczywiście , "bebeszki" masz w porządku nie masz chorób a jak "bebeszki" szwankują ,to choruje cały organizm niech to będzie nerka,serce, płuca,choć to oczywiście nic nowego bo o tym wiemy .
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 21-01-2009, 23:09

Cytat
"bebeszki" masz w porządku nie masz chorób
Z jednym sprostowaniem. On nie rozpoznaje różnicy między "nie masz chorób" a "masz choroby", tylko słyszy słowo "choroba" więc tak mu nie mów. Tylko pozytywne "zaklęcia".
 
21 stycznia - dla kogoś to dobry dzień, no no. Ja, gdyby nie forum, miałabym taki dół, że można powiedzieć - "babi dół".
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 28-01-2009, 13:34

No ale teraz Grażyno to " babia góra" mam nadzieję .
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 18-02-2009, 12:20

Ostatnio w moim mieście znalazłem osobę, która w ciągu ośmiu lat przeszła mnóstwo różnych terapii. Początek tej historii naznaczony jest lekarzami, którzy zaleczyliby pacjenta na śmierć. Potem zaświeciło światełko, że jest coś nie tak i zaczęły się tzw. terapie naturalne, że nie wspomnę o dużej kwocie pieniędzy wyrzuconej na owe terapie, trwało to około ośmiu lat. Wreszcie osoba ta trafiła na biosłone. Od roku pije MO i niczego innego tak nie chwali, jak owego MO, po którym nastąpił zwrot w życiorysie, choć początki picia MO nie były niestety kolorowe. Rzeczywiście, zdrowienie trwa wolno ale trwa i ma być lepiej, no i jest lepiej, porównując przeszłość. Oboje chwaląc sobie mocno MO, doszliśmy do wniosku, że przy odpowiednim jedzeniu, obserwując swój własny organizm, wracamy do normalności i cieszymy się życiem.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 18-02-2009, 12:28

Dla mnie najważniejsze jest to, że powoli, bardzo powoli ale jednak udaje się docierać do ludzi, którzy zaczynają rozumieć, na czym polega dbanie o zdrowie. Jest to kilka osób ze Skierniewic i oby nasze zarażanie roznosiło się na kolejne osoby. Nie walczymy, nie atakujemy, bo jeśli ktoś będzie rozumny, to wnioski wyciągnie, gdzie zaczyna się dbanie o zdrowie a gdzie tzw. biznes nie mający nic wspólnego z dbaniem o zdrowie.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Melinda 22-02-2009, 15:14

Grażynko! - dziękuję, że tak mnie ciepło przyjęłaś na Forum terapeutycznym - przeniosłam się już tutaj i mam zamiar robić postępy, dzięki Waszym pozytywnym radom.
MO piję od niedawna, ale piłam już 2 lata temu - jak mówiłam , nie posiadając żadnej wiedzy na ten temat. Wówczas poradziłam mojej siostrze, aby piła i Ona pije do dziś czyli czyli kilka lat i jest innym człowiekiem, radosna i wspaniała. Nie wiedziałyśmy, że to za sprawą MO!
Mało tego od mojego 16.11.2008, kiedy wznowiłam picie MO już z jakąś małą wiedzą z książki "Oczyszczanie", poleciłam MO moim dzieciom i pije córka i syn!. Od tygodnia pije również mąż.
Jestem pełna entuzjazmu i zdeterminowana do odzyskania zdrowia - chodż zdrówko chodż!
Pragnę uzyskać więcej wiadomości nt.odżywiania, bo dotychczas stosuję swoje zdroworozsądkowe, czyli nieprzetworzone, bez konserwantów. Poczytałam dietę i mam pytanie o co chodzi z kolorem czerwonym - pomidor, kapusta, cebula, rzodkiewka obrana itp.
Czytam stopniowo, ale nie znalazłam jeszcze odpowiedzi - jaki czynnik występuje w tych czerwonych warzywach?
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Melinda 22-02-2009, 15:18

Znalazłam na Forum, ale nie wiem w jakim miejscu chyba na terapeutycznym, bo przed rejestracją - post Pani, która pisze iż miała kikut pooperacyjny tarczycy - który odrósł Jej jako zdrowa tarczyca - po piciu kilka lat MO, oraz przyjmowaniu Kelpu - nie musi już przyjmować hormonu tarczycy ani leków na nadciśnienie.
Też bym tak chciała smile, myślę, że się doczekam.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 22-02-2009, 17:29

Melindo, możliwe, że zapamiętałaś mój post o tarczycy. Z czasem wiele błędów organizm naprawia i to takich, które na pozór nie maja nic wspólnego z nadżerkami na jelitach. Jesteśmy całością i w tym sensie należy szukać jednego sposobu na wszystko (choć w medycynie brzmi to nieprawdopodobnie).
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-02-2009, 00:31

Żyjemy w wariackim świecie, bombardowanie reklamami itd. Korzystamy z wariackiego świata, grzeszymy, popełniamy gwałt na własnym organiźmie. Chorujemy, jedni ślepo wierzą w lekarza i już tak do końca, drudzy szukają dlaczego chorują. Zaczynają się kolejne grzechy, pułapki tzw. cudownych terapii i jedni ślepo wierzą i już tak do końca. Pozostaje kolejna grupa, garstka, której nadal coś nie pasuje i szukają. Trafiają na MO, chwytają się jak światełka w tunelu. Nareszcie to jest to co ze mną uczyni cuda. Zaczyna się przygoda życia, ach piję MO będzie cudownie....... i nagle po dwóch dniach, może po dwóch miesiącach, może po dwóch latach i ciut więcej jest masakra. Niejeden mówi: "Boże! toż to masakra". Ból, bóle, drętwienia, zawroty głowy, zapalenia wszelkiego rodzaju, zero sił, to nie tak miało być, ratunku ! Dlaczego ? Ano na początku był grzech, zbytek, hulaj dusza ile wlezie, przyszło piekło. Z piekła ledwo wyjść można, szczęśliwy kto do czyśćca trafi albo może na czyściec. Czyściec robi swoje, czasami wręcz ostro.......później będzie już tylko niebo, że się żyć chce, tylko, że znowu pozostanie garstka.....myślących. Myślących, których z czyśćca znowu piekło nie pochłonie.
Myślących ale jeszcze wątpiących,  w każdej chwili mogących zejść na złą drogę. Osobiście znam sporo takich osób, które próbowały wziąć zdrowie we własne ręce, ale tylko pojawiły się pierwsze niepożądane objawy i natychmiast koniec z MO. Wyszło na to, że nie tak do końca osoby te są pozytywnie myślące.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: iwona 77 27-02-2009, 13:09

Jednak picie MO nie jest proste....
Trudno jest świadomie decydować się na cierpienie związane z oczyszczaniem, wymaga to podejmowania decyzji a więc myślenia. Wiele ludzi niestety pozwala sobie na bezmyślność.... przyzwyczajeni zostali że choroba nie wybiera (przypadek, genetyka etc.) i jak choroba to do lekarza.
I ja miewałam chwile zwątpienia - szczególnie na początku człowiek zachłystuje się tą wiedzą że może być zdrowy - wystarczy pić miksturę,  a puszcza mimo uszu, że może to potrwać i to nawet 3 lata i że może być naprawdę ciężko. Wymaga wiele pokory i cierpliwości przyjęcie tego faktu że najlepiej nie robić nic...tylko cierpliwie znosić objawy oczyszczania i odstawiać miksturę (nie poganiać) gdy jest źle.
Chodzi i o to że picie MO wymaga DOROSŁOŚCI, bycia odpowiedzialnym za siebie. I to nie jest proste bo przyjemnie być dzieckiem...
Jestem ciekawa czy moje dzieci kiedyś zaczną z własnej woli (inicjatywy) pić miksturę. Ciekawa jestem ale nie martwię się zanadto czy zniweczą moją robotę (swoje zdrowie) bo co najważniejsze w wychowaniu to wychować człowieka myślącego, który potrafi zadbać o siebie.
Niektórzy tu zamartwiają się o swoich bliskich... Mój mąż obecnie znowu nie pije Mo - obraził się bo było nieprzyjemnie. Jestem pewna że wróci do MO jak zdrowie zacznie szfankować - niektórzy niestety tak mają. Trzeba się martwić o to na co ma się wpływ - czyli o własne zdrowie, swoich dzieci....  Inni mądrzeją gdy widzą jak dobrze się czujemy albo jak bezkolizyjnie wychodzimy z chorób. Ostatnia nasza grypa - zbiorowe leżenie na tapczanie i popijanie różnych płynów... niemartwienie się że zabraknie jakiegoś leku...i że nie ma kto pojechać po chleb.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 27-02-2009, 14:09

Iwona 77, powiedz mężowi, albo cierpienie a później zdrowie i radość życia, albo lenistwo i myślenie, może mnie żadna choroba nie złapie, tylko żeby później nie miał mąż rozczarowań i  pytał, dlaczego właśnie ja. Postrasz go, że skoro już zaczęło się odchorowywanie po piciu MO, to jest faktem, że najzdrowszego organizmu to on nie ma. Apropo leniuchów na łóżku, ja już paru kolegów odwiedzam na cmentarzu, którzy zwykle lubili przesiadywać, podjadać, oglądać tv itd. a wydawało im się, że są takimi facetami nie do zdarcia. Mam nadzieję, że kiedyś Twój mąż doceni Twoją troskę o niego. Co do dzieci, to można solidnie popracować i ukształtować, bo czym skorupka za młodu... a na tzw. starsze lata nie stracić z nimi kontaktu i zapewniam, że jak będziesz stawiać je za przykład zdrowia w tym chorym świecie poprze picie MO, to nie sadzę, żeby się wyłamały. Bo co ? Powrót do chorób ? Myślę, że jako dorośli, ukształtowani ludzie nie będą naiwni, że lekarz im pomoże. Moja żona to pije MO, to przestaje, ale najważniejsze, że dojrzewa. Panikara trochę, bo się kataru czy grypy boi. Ja mówię, że jak nie teraz to kiedy ? Jak zniedołężniejesz ? Będziesz miała uszkodzone narządy, bo tak Ci było wygodnie a tu nagle taka choroba ? Do niej to zaczęło przemawiać. Zawsze jej podkreślam, dla mnie nie musisz pić, ale nie pozwól mi kiedyś płakać nad Twoim losem, chorobą, bo wcześniej czekałaś, a może mnie choroba nie dosięgnie. Prawda jest taka, że w mediach uczą nas, wmawiają, nie rób nic, bo ktoś zadba o Ciebie. Jest XXI wiek, po co się wytężać, po co myśleć, ja jestem Panem, Panią i mam mieć wszystko podane, bo takie są moje prawa. Szkoda, że jeszcze samochodem nie można do garażu wjechać na dziesiąte piętro a do domu powinni Nas wnosić. Niestety za wygody w końcu przychodzi czas zapłaty, dla niektórych zbyt szybko i wtedy są łzy.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: iwona 77 27-02-2009, 21:48

Dzięki za rady. Szkoda że mój mąż nie jest taki jak Ty;) Kropla drąży skałę powoli i z czasem mój mąż zrozumie... Jak kobieta zawsze wie lepiej facet bardzo źle to znosi. Tak więc czekam aż sam do mnie przyjdzie...a przyjdzie bo ja czuję się stoponiowo coraz lepiej...i dzieci też, a On to widzi. Już wiele zmienił w swoim życiu i to nie przez moje gadanie ale po prostu z czasem to co było dla niego dziwne stało się normalne i to przejął - codzienne jedzenie warzyw, owoców, unikanie nabiału, sporo mięsa. Jak Mistrz gdzieś napisał tylko własny przykład może coś dać.
MO uczy prawdziwego życia, podejmowania rzeczy trudnych. Jak moje dzieci gorączkują tłumaczę im że choroba wychodzi i jak to będzie wspaniale iść za parę dni na sanki. A potem jak się z życia korzysta jak już jesteśmy zdrowi smile No że tak powiem ja już nie widzę innej drogi - bo z w zdrowiu nie ma dróg na skróty.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Melinda 07-03-2009, 22:16

A propos mówienia znajomym i nieznajomym zdrowiu i MO, spotkałam wczoraj panią, która opowiadała jakie ma chore dzieci, bo maja chorobę po mężu genetyczną, dziedziczoną - jakaś skomplikowana nazwa - organizm nie wytwarza krwi.
Dziecko ma 7 lat, a ma mieć usuniętą śledzionę - jako organ "odpowiedzialny" za tą wadę.
Matka była osobą otwartą, ale bardzo zmartwioną i zagubioną, mówiąc, że szukała już "wszystkiego". Podałam jej adres bioslone, bo może dokształci się i nabędzie wiedzy. Sprawa tak mnie poruszyła, bo ta pani ma więcej dzieci "które czeka to samo".
Rozmowa nasza była też o żywieniu i o tym jak się zaśmieca organizm. Zupełnie miała ta pani namieszane w głowie pseudo-dietami itp.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 08-03-2009, 01:46

Melindo, postaraj się zrobić, co tylko możliwe, żeby te dzieciaki uratować. Może uda Ci się jeszcze kilka razy z kobietą spotkać i poszerzyć jej horyzonty. Ta kobieta jest z pewnością typem biernym, czekającym w trwodze na wyrok lekarzy i liczącym na jakikolwiek cud. Niejeden rodzic zniszczył już swojemu dziecku zdrowie poprzez swoją niewiedzę i ślepą wiarę  w kartel zabójców lekarzy i koncerny farmaceutyczne. Paskudna sprawa z tym siedmiolatkiem i ciekawe, czym już dziecko faszerują. Może Ci się uda, jeśli Cię w końcu kobietka nie pogoni, bo stwierdzi nagle, że pozjadałaś wszystkie rozumy. Oby nie ! Próbuj ją skierować na właściwy tok myślenia. Powodzenia !
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 24-04-2009, 15:51

Co do MO i do snu, sen jest krótki, pewnie i głęboki a najważniejsze , że się wysypiam. Jeszcze trzy lata temu spałem od 9 do 11 godzin !!!!  I nie wysypiałem się , byłem zmęczony potwornie. Tak to niestety wyglądało. Teraz śpię od 6 do max. 7 i pół godziny i już. Moja połówka o 22 już randkuje z poduszką a ja jeszcze ze dwie godzinki ciągle czymś się zajmuję. Najczęściej wstaję między 6H30 a 7H30 a moja połówka jeszcze randkuje z poduszką. Co do picia MO u połówki , to musiałbym napisać pewnie niezłą broszurkę, więc nie będę pisał. Oświeconego ma w domu , więc sama widzi. U mnie w domu chłopy piją MO a kobitki są oporne. No cóż, książki stoją na półce, wystarczy sięgnąć.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Melinda 24-04-2009, 21:49

Witaj Machos - po długim czasie!, już wczoraj chciałam Ciebie zaczepić co też słychać.
Czytałam jak opisywałeś Twoje cierpnięcia i martwotę po kilku chwilach snu: po przebudzeniu, też tak miałam jakiś czas temu /aż głupio tak pisać, więc nie pisałam nic/. Zdarzało się tak gdy zasypiałam na chwilkę na drzemkę poobiednią - jeszcze pracowałam wtedy - i raptem zadzwonił telefon, lub ktoś do drzwi. Wtedy budziłam się nagle, nie mogłam uspokoić serca, które strasznie waliło, nie mogłam wyrównać oddechu, przyjść do siebie i stanąć na nogi.
Kiedyś weszła sąsiadka i była świadkiem tego mojego zmagania, nie mogłam mówić, wstać by zrobić herbatkę; i Jej reakcja spowodowała, że ten stan zapamiętałam.
Po prostu - też mnie porwali Kosmici!
Ale to mi minęło, może mieć tez związek z "pionowaniem sylwetki", jak pisała Grażynka.
A wiesz jak fajnie było na Zlocie? - po prostu extra!
Pogoda super, towarzystwo bardzo atrakcyjne, zobaczyłeś sobie pewnie zdjęcia?
A jak będzie Zlot bliżej - to przyjedziesz?!
Pozdrawiam serdecznie!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Halisia 25-04-2009, 16:09

Cytat
Zdarzało się tak gdy zasypiałam na chwilkę na drzemkę poobiednią - jeszcze pracowałam wtedy - i raptem zadzwonił telefon, lub ktoś do drzwi. Wtedy budziłam się nagle, nie mogłam uspokoić serca, które strasznie waliło, nie mogłam wyrównać oddechu, przyjść do siebie i stanąć na nogi.
Ja miałam i miewam podobnie, serducho prawie wyskakuje i długo dochodzę do normalności.
Pewnie przy spokojnym wybudzeniu tego by nie było.
Kiedyś moja endo zrobiła mi taki test. Kazała się położyć - zmierzyła mi ciśnienie,potem kazała nagle wstać i też zmierzyła ciśnienie. Zaleciła powolne wstawanie z łóżka.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:18 wysłane przez Pablo » Zapisane
Pablo
***


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
Wiek: 46
MO: 21-08-2006
Skąd: Wielkopolska
Wiadomości: 386

« Odpowiedz #6 : 02-09-2009, 13:14 »

Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 27-04-2009, 00:21

Cześć Melindo, cześć Halisiu. "Pionowanie sylwetki", wszystkie objawy walenia serducha, porwania przez kosmitów są mniejsze, a były oj były. U mnie jeszcze dochodziło ciśnienie w głowie z bólem tuż po raptownym wstaniu, wyrwaniu z łóżka. Musiałem ze dwie minuty poczekać, żeby się wyrównać.  Niesamowite jak to ustępuje. Wolno ale ustępuje. Gdybym miał porównać cierpnięcia , mrowienia, bóle mięśni zwłaszcza nóg jeszcze dwa miesiące do tyłu a teraz, to jest istna przepaść. No czuję teraz, że żyję. To jest niesamowite. Organizm coraz mocniejszy, bardziej dożywiony. Czuję, że wykorzystuję coraz lepiej, to co zjadłem. Przy okazji serce lepiej odżywione, lepiej pracuje i już nie wprawia mnie w takie kłopoty jakie miałem wcześniej. Na dzień dzisiejszy wystawiam mojej pompce notę na cztery w skali od zera do pięciu. Dodam, że  nie zrzucam żadnej masy , wagę mam ok. 65 kg na 175 i waga się trzyma ale gdzieś w podświadomości czuję ,że jeszcze ciut przybędę . Mam dni, że jem dużo i konkretnie, mięso , jajka, surówy, kasze, ziemniaki gotowane w całości bez obierania , orzechy, koktajle, tłusta śmietana, innym razem groch albo fasolę. Mieszam jedzonko raz z tym raz z tamtym, żeby mieć uczucie sytości i jest pięknie. Zdjęcia ze zlotu oglądałem i na następny zlot się szykuję. Pewnie, że chcę spotkać biosłoników, dzięki którym mogę normalnie funkcjonować , dzięki którym zmieniło się moje życie . Najlepsze jest to, że w każdej dziedzinie życia szukam drugiego końca kija. Patrzę, słyszę, co nam wpychają , jak zachwalają i drążę, gdzie jest haczyk. Podam przykład człowieka , który przyszedł z dekoderem kablówki z której korzystam. Oczywiście miałem już pogonić jegomościa ale dobra, zaprosiłem do mieszkania. "Wyssałem z niego soki" i efekt jest taki, ze mam dekoder z którego jestem zadowolony i rzeczywiście zapłaciłem grosze ale jegomość wyszedł ode mnie cały "mokry". Kiedyś w identyczny sposób przetestowałem gościa z Tele 2 , podpuściłem go,  ten się rozkręcił z wiedzą , podpuściłem go, wyciągnął umowy do podpisania , a ja mu na to:  "chyba nie myśli pan ,że podpiszę umowę z jedną z najbardziej pokrętnych, żeby nie powiedzieć, chamskich i natrętnych firm na naszym rynku dojących głupiego klienta, ale to nie ze mną". Ten pewnie zaraz po wyjściu ode mnie szybko zmieniał koszulę. Wtedy akurat miałem czas i nastawiłem się, żeby takiemu dopiec. Generalnie szkoda energii i moje krótkie spojrzenie, ewentualnie kilka słów i żegnam naciągacza.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Melinda 18-08-2009, 21:58

Hej Machos!
Co tam u Ciebie? Pewnie samo zdrowie, że tak się nie odzywasz.
Widzę, że jedziesz na Zlot - życzę udanych rozmów z wszystkimi entuzjastami Biosłone!
Ja tym razem nie jadę, może na następny.
Męczy mnie brzuch - oj męczy - przestałam jeść chleb i wszystko z mąką, mam nadzieję, że się poprawi i naprawi.
Zdrowia!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Machos 21-08-2009, 19:46

Hej Melinda ! No jadę na zlot, żeby użyć trochę normalności w tym nienormalnym świecie. No i może w przyszłości jakaś misja dla ludzików oszukanych. Trzeba poznać bliżej Was, którzy całkowicie na mnie wpłynęliście. Szukałem prawdy i wreszcie ją znalazłem.
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: oliwka3 24-08-2009, 21:47

Witam serdecznie! Kiedys piłam krótko MO, robiłam oczyszczanie jelit wątroby, ale teraz widzę że było to zbyt drastyczne. Przekonała mnie do picia pewna klienta w pracy , która pije 4 lata MO i wyszła z poważnych chorób zpalenia stawów, miała kilka operacji żołądka,
a teraz czuje się lepiej niż jak miała 15 lat . Za to Pani Amelio dziękuję.
Po prostu uważam że świadomość sowjego organizmu idzie często też z rozwojem duchowym, a jakie mamy społeczeństwo widać. Ja też często dobitnie rozmawiam ze znajomymi na razie nie idą w me ślady:( , a jedna Ciocia umiera na raka wątroby (myślę że tu w dużej mierze przyczyniły się świństwa na nadciśnienie )

A więc na zdrowie MO!
-----------------------------------------------
Tytuł: Odp: MO to jest to!
Wiadomość wysłana przez: Melinda 25-08-2009, 12:39

Witaj Oliwka3 - dobrze, że się przekonałaś do MO!
To naprawdę tak niewiele fatygi, a dużo dla zdrowia, więc pij systematycznie.
Przedstaw się w przywitalni - no i uzupełnij swój profil - chyba jesteś kobietą?
Skorzystaj z książek - tam jest zawarta duża wiedza i porady.
Serdecznie pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: 02-09-2009, 16:18 wysłane przez Pablo » Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!