Anula
|
|
« : 18-09-2009, 15:19 » |
|
Alergikiem jestem od dobrych kilkunastu lat, ale tak naprawdę to wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Bardzo dobrze pamiętam nieleczone zapalenie zatok (mama pewnie myślała, że to zwykły katarek), po którym straciłam węch, pojawił się katar naczyniowo-ruchowy, tak to określa medycyna (ataki wodnistego kataru zaraz po wstaniu, przy zmianie temperatury otoczenia itp.) Z biegiem lat było coraz gorzej, wieczne infekcje. W pewnym momencie zaczęłam aplikować sobie Zyrtec i okazało się, że trafiłam, wszystkie objawy ustąpiły. Lek ten na zmianę z Claritine brałam kilka kolejnych lat, czas płynął, a moje objawy się nasilały, leki nie były już tak skuteczne. Potem, oczekując na narodziny swojego drugiego dziecka, wszystkie objawy ustąpiły (zbawienny wpływ progesteronu). Niestety sielanka nie trwała długo, gdy moja córka miała niecałe 2 latka wszystko wróciło i to ze zdwojoną siłą. Zdecydowałam się na odczulanie, czyli regularne zastrzyki raz w tygodniu z kolejnych stężeń alergenu. Wytrwałam w tym prawie 3 lata, ale nie widząc efektów, a nawet pogorszenie, poza tym zła tolerancja i rodzący się wewnętrzny sprzeciw, doprowadziły mnie do tego, że w trybie przyspieszonym zaczęłam szukać innej drogi w leczeniu alergii. Zaczęłam przekopywać internet, szukając sensowych sposobów jej leczenia. Trafiłam na stronę dr. Janusa, ale po lekturze doszłam do wniosku, że candida faktycznie może być przyczyną moich problemów, lecz proponowana droga do zdrowia zupełnie niemożliwa do realizacji przez normalnego człowieka. Potem zaczęłam zgłębiać temat pasożytów i po lekturze książki Siemionowej znów miałam wrażenie, że pasożyty mają z tym coś wspólnego, ale wyrzucić wszystkie zwierzęta domowe z domu, pozbyć się męża, który nie poddał się kuracji jako potencjalnego źródła zakażenia, to kompletna bzdura. Wiedziałam, że musi być jakaś inna, prostsza droga do zdrowia i szukałam dalej. Wtedy to właśnie Pani ze sklepu ze zdrową żywnością pożyczyła mi książkę Mistrza. Przeczytałam ją jednym tchem jeszcze tego samego wieczoru i nagle wszystko zaczęło mi się układać w jedną całość. Już wiedziałam, że to to, czego szukałam od kilku miesięcy, nie na darmo ktoś kiedyś napisał „szukajcie, a znajdziecie”. Już po kilku dniach, których potrzebowałam na zdobycie składników, zaczęła się moja przygoda z MO. Po kilku dniach ustąpiły objawy pokrzywki uciskowej. Do tej pory wszystko mnie swędziało, lekarz twierdził, że trzeba z tym żyć, zapisał kolejny lek. Pierwsze dwa miesiące to dość silne bóle głowy, zaburzenia widzenia i ogólne złe samopoczucie. Potem nagle wszystko ustąpiło i okazało się, że mój wzrok się poprawił, a mam sporą wadę: zez, astygmatyzm, jedno oko niedowidzące, przez ostatnie dwa lata wzrok mocno mi się pogorszył. Teraz w końcu widzę swoje włosy w umywalce, od kilku lat już ich nie widziałam bez okularów Kilkudniowe przerwy w piciu MO powodują powrót pokrzywki, ale myślę, że z czasem to minie. Z drugiej strony to świetny sposób na to, abym nigdy nie przestała pić MO. Aktualnie minęło już prawie 6 miesięcy i w sprawach alergii udało mi się osiągnąć ograniczenie zużycia leków do jednego raz na 3 dni. Przed wdrożeniem MO musiałam brać jedną tabletkę na dobę, ale i tak pod wieczór już odczuwałam jej brak, musiałam również używać kropli ze sterydem do nosa. Tydzień temu przeszłam infekcję przewodu pokarmowego, może nie była to grypa jelitowa, ale z pewnością jakiś wirus. W okresie infekcji musiałam zwiększyć dawkę leku od alergii do 1 tabletki na dzień. Gdy infekcja się skończyła, odczułam niesamowity przypływ energii życiowej, już nie pamiętam, kiedy tyle miałam. Mogłam znowu zmniejszyć dawkę leku do 1 tabletki na 3 dni. I w tym momencie znowu doznałam olśnienia, że to po prostu wirus przyczynił się do powstania nowych dziur w jelitach, co wpłynęło na wzrost toksemii, a co za tym idzie - nasilenie objawów alergii. Potwierdza to zatem tezę Mistrza w tym zakresie i upewnia mnie w dobrym wyborze drogi do zdrowia. Co będzie dalej - czas pokaże. Historia długa, ale chcę przez to dodać otuchy tym, którzy wciąż wątpią w skuteczność MO. Chcę tutaj pisać swego rodzaju pamiętnik i informować o postępach. Zapraszam innych alergików do dzielenia się swoimi doświadczeniami ze stosowania MO.
|