Niemedyczne forum zdrowia
29-03-2024, 11:07 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Wesprzyj Fundację Biosłone --> kliknij
 
   Strona główna   Pomoc Regulamin Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Zuza - MO w mojej rodzinie  (Przeczytany 68932 razy)
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« : 30-10-2009, 01:37 »

Do tej pory dopisywałam się do różnych wątków ale myślę, że lepiej byłoby dla mnie oraz dla osób, które czasami chciałyby mi coś doradzić, gdyby to wszystko było w jednym miejscu.

Mam 36 lat. Jako dziecko uchodziłam za okaz zdrowia. W zasadzie na nic nie chorowałam, czasami jakieś drobne przeziębienie, które Mama leczyła „polopiryną s” i syropami na kaszel. Byłam przeciwieństwem mojego brata, któremu wiecznie coś było. Mama wychowywała nas sama i czasami, gdy potrzebowała na coś dzień wolnego to szła do lekarza z bratem, bo on nawet jak był zdrowy to wyglądał na chorego – taki chudy i mizerny smile Za mój wygląd nikt by Jej nie dał ani godziny chorobowego – zawsze okrąglejsza od brata i rumiana.
Brat przechodził różne choroby dzieciństwa, ja przebywałam ciągle obok niego i nic nie łapałam. Nawet ospy wietrznej nie miałam do dziś, od córki też się nie zaraziłam. Trochę się tego obawiam, bo ponoć takie choroby w wieku dorosłym przechodzi się trudniej. Ale może już jej nie złapię?

Gdy miałam 14 lat dostałam zapalenie płuc, zastrzyki – chyba penicylina. Za jakieś dwa tygodnie drugi raz zapalenie płuc i znowu jakieś zastrzyki. Potem już nie chorowałam na nic takiego, co bym zapamiętała.

Następną moją przypadłością, którą mam do dziś, była grzybica pochwy. Gdy dostałam ja pierwszy raz, stosowałam nasiadówki z jakichś ziół z apteki i jakoś ucichło. Stałym problemem stało się to, gdy zaczęłam regularne współżycie, czyli od około 14 lat. Przy tej okazji poznałam co najmniej 10 lekarzy ginekologów, zużyłam tony antybiotyków i innych specyfików i wylałam morze łez. Zdarzało się że w ciągu miesiąca dostawałam dwa antybiotyki. Lek się kończył, jedno współżycie i wszystko od nowa. Każde minimalne otarcie, w zasadzie dotyk tych miejsc powodował nawrót ostrych objawów. Raz nawet po antybiotyku miałam wkładać sobie lactovaginal, który jest w formie takiej suchej pianki i nie można go nawilżyć przed włożeniem, bo się zaraz rozpuszcza, no i po włożeniu tego maleństwa zaraz miałam „jazdę” od nowa.
Nie chodzę do lekarza odkąd piję MO. Stosuję tamponowanie ALOcitem, czasami kwasem bornym. Przy większym pieczeniu smaruję oliwa z oliwek lub (częściej) maścią clotrimazolum. Przez jakieś 2 – 3 miesiące odczułam dużą ulgę, potem objawy znowu wróciły i są do dzisiaj ale w znacznie mniejszym stopniu. Nie zdarza mi się już jednak sytuacja, że ta cześć ciała jest boląca, swędząca (nie do wytrzymania), opuchnięta i nie muszę chodzić już z podpaską z powodu sporych upławów.

Od kilkunastu lat mam na lewej nodze, w pobliżu kostki, małą „zmianę”. Kiedyś wyglądała jak krostka z jaśniejszym czubkiem ale nie dało się nic z niej wycisnąć. Po jakichś dwóch miesiącach picia MO moja krostka sama pękła i wypłynęło z niej kilka kropli gęstej, ciemno czerwonej krwi. Odebrałam to jako pierwszy objaw stosowania MO w moim organizmie. Inne objawy oczyszczania to głównie wypryski skórne najczęściej na pośladkach, udach rzadko twarz czy szyja. Ubiegłej zimy przeszłam małą grypę, temperatura nie przekroczyła 38 stopni, poleżałam dwa dni bo nie było potrzeby więcej.

Natomiast, jakieś trzy tygodnie temu dopadła mnie infekcja plus bóle w okolicach wątroby, którym towarzyszyły silne wzdęcia (takie dziwne, z uczuciem takiego rozpierania, ucisku w całym tułowiu – nawet chwilami w gardle i w uszach). Pierwsze dwa dni poleżałam, potem chodziłam ciepło ubrana, nawet czapkę w domu nosiłam bo czułam, że to mi dobrze robi na pobolewającą głowę. Do łóżka wskakiwałam popołudniami. Przy bólach wątroby ulgę przynosił koper włoski i  lekka dieta (parę sucharów z herbatą i zupka ryżowa).
Z wątrobą zaczęłam mieć problem parę lat temu. Dostałam uczulenie na słońce, przepisano mi wapno, clemastin i jakąś maść. Po tym zestawie biegunka, wymioty i poważne bóle w okolicach wątroby. Od tej pory już mi ta cześć ciała, od czasu do czasu, daje o sobie znać. Potem poszłam do lekarza, chciałam zrobić USG, czy nie mam kamieni w woreczku. Pan doktor jednak najpierw przepisał mi leki na żołądek aby wykluczyć, że to aby na pewno nie on mi doskwiera  eek Już nie chodzę do tego lekarza. Zresztą nie chodzę na razie do żadnego.

Powoli postaram się uzupełniać ten wątek, na tyle oczywiście, na ile czas mi pozwoli.  
« Ostatnia zmiana: 10-11-2009, 22:19 wysłane przez Grażyna » Zapisane

Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #1 : 04-11-2009, 19:33 »

Moja infekcja była chyba grypowa, pobolewały mnie mięśnie nóg - najbardziej te, które polewałam zimną wodą. Tylko w jeden dzień temperatura wyniosła 37,9 st., poza tym było tylko po 37. Przy tych bólach wątroby stolce miały kolor jasny, żółto - pomarańczowy. Ponad tydzień pobolewała mnie głowa ale nie tak mocno jak zazwyczaj, nie musiałam brać tabletki.

Równo ze mną złapała kaszel i katar moja Mała i Duża córka. Tylko u Dużej to nie wiem, czy to wszystko z przeziębienia czy raczej od zatok (bo katar to przecież ma ciągle, tylko teraz dużo więcej).
W tej chwili nasze dolegliwości dobiegają końca, tylko Duża dalej męczy się z katarem.

Ze środków, które stosowałam to: macerat z prawoślazu, syrop z cebuli, herbata z lipy z sokiem malinowym lub z czarnego bzu, nacieranie na noc klatki piersiowej nalewką bursztynową.
 
« Ostatnia zmiana: 04-11-2009, 21:12 wysłane przez Zuza » Zapisane

Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #2 : 10-11-2009, 17:40 »

W piątek moja Mała córcia ze smakiem pojadła zupy pomidorowej z ryżem, a że bardzo ją lubi to wcisnęła dwa talerze. Trochę dużo jak na czterolatka, ale ona czasem tak potrafi.

W nocy, koło 3ej, zaczęła wymiotować. Chyba trzy razy. Do tego niezbyt silne bóle brzuszka. Do picia dałam jej przegotowaną, letnią wodę. Potem spała do rana.
Rano zwymiotowała, ale chyba tylko dlatego, że przy kaszlu oderwała jej się flegma i od tego ją naciągnęło. Potem czuła się dobrze, gdy pobolewał brzuszek, to jej masowałam i piła bardzo mało posłodzoną herbatę. Koło 11ej zjadła suchara pomoczonego w herbacie i zaraz to zwymiotowała. Potem już nie jadła nic. Popołudniu namówiłam ją na parę łyżek (konkretnie 3) kleiku ryżowego, ale wypiła samą wodę z tego kleiku. Ogólnie czuła się dobrze, to wieczorem dałam jej dwa biszkopty.

A dzisiaj dowiedziałam się w przedszkolu, że w piątek kilkoro dzieci dostało jakąś jelitówkę z wymiotami i z biegunką. Więc jeśli to był wirus a nie "zupa pomidorowa", to moja Mała bardzo łagodnie to przeszła. 

Mój mąż w tym czasie "czynnie mi pomagał" - kupił jakiś syrop na wymioty, ponoć na receptę. On strasznie panikuje jeśli chodzi o dzieci. Aż się boję, co on wymyśli przy jakiejś następnej "próbie". Już mu powiedziałam, że się modlę o to, żeby dzieci chorowały jak on jest w pracy (tzn 8 godzin jazdy od domu). A tak chciałabym mieć w nim wsparcie.

 
Zapisane

Grazyna
« Odpowiedz #3 : 10-11-2009, 22:25 »

W trakcie choroby   zamiast sucharków i biszkoptów lepsza jest zupka - kleik ryżowy z warzywami lub bez, ale po co pomidorowa? Dlatego, ze lubi? To polubi jarzynową. Lepiej unikać lektyn z glutenu i pomidorów.
Zapisane
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #4 : 10-11-2009, 22:41 »

Cytat
W trakcie choroby   zamiast sucharków i biszkoptów lepsza jest zupka - kleik ryżowy z warzywami lub bez
Wiem o tym, ale niestety, kleiku przełknęła tylko 3 łyżki, a 2 biszkopty dałam jej, gdy już czuła się lepiej. I to było całe jej jedzenie w ciągu dnia, nic innego w nią nie wciskałam.

Cytat
ale po co pomidorowa?
Pomidorowa była dzień przed wymiotami, jak dziecko czuło się normalnie. I na dodatek zrobiłam ją po długim czasie "nierobienia", właśnie ze względu na pomidory.
Ale niestety, teraz dieta mojej młodszej córki pozostawia wiele do życzenia, ponieważ chodzi do przedszkola, a tam wiadomo jak przygotowuje się posiłki.
Zapisane

Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #5 : 13-11-2009, 00:34 »

W dniu, kiedy moja Mała wymiotowała, poczułam przy jednym sikaniu bardzo ostry i nieprzyjemny zapach moczu. Nie wiem czy to miało jakiś wpływ na to jak teraz wygląda jej ciałko w części intymnej, no ale na pewno jest to dalszy etap oczyszczania. Skóra jest bardzo zaczerwieniona prawie do wysokości, gdzie sięgają majtki. Na razie myłam ją samą wodą i grubo smaruję maścią z wit. A. Jutro nie puszczę jej do przedszkola, żeby się nie męczyła i przygotuję krochmal, niech sobie pomoczy "ciałko".

Duża córcia natomiast, za nic nie chce opuścić szkoły (zależy jej na nieopuszczeniu ani jednego dnia w roku szkolnym, tak jak w ubiegłym roku), a nie podoba mi się jej kaszel. To znaczy, nie piła ostatnio wcale syropu z cebuli ani prawoślazu - bo nie lubi. A teraz mam wrażenie, że ta wydalina, której ma jeszcze sporo w sobie, zaczyna gęstnieć i przy oddychaniu dosyć często aż jej świszcze w gardle. Od wczoraj podaję jej syrop z cebuli. Na jutro mam zamówiony korzeń prawoślazu i zacznę jej podawać macerat zamiast syropu, bo myślę, że lepiej zadziała na rozrzedzenie tego kaszlu.  
« Ostatnia zmiana: 14-11-2009, 19:57 wysłane przez Grażyna » Zapisane

Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #6 : 13-11-2009, 08:42 »

Dziewczynki nie poszły dzisiaj do szkoły. Duża też! Leży teraz w łóżku, bolą ją nogi i oczy. Drzemie z termometrem pod pachą.

Nie wiem czy dobrze trzymała, ale wyszło 35,7.
Zapisane

Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #7 : 14-11-2009, 10:36 »

Kupiłam nowy korzeń prawoślazu (bo stary mi się skończył) i moje zdziwienie było niemałe.
Wcześniej kilka razy zastanowiło mnie, gdzie w tym maceracie ukryte są te substancje śluzowate, przecież ten płyn wyglądał jak lekko żółta woda. Ale teraz to widzę! Macerat z nowego prawoślazu ciągnie się jak galaretka z siemienia lnianego! Chyba o to powinno chodzić. Mój poprzedni korzeń na sucho też miał inny wygląd. Był ciemniejszy, miał dużo drobinek jak po zmieleniu w młynku. Nowy jest bardziej puszysty, dużo jaśniejszy i ma raczej więcej "niteczek" niż "grudek".

Jeżeli kogoś to zainteresuje, to mój nowy prawoślaz jest z firmy "Flos".
« Ostatnia zmiana: 14-11-2009, 19:55 wysłane przez Grażyna » Zapisane

Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #8 : 16-11-2009, 09:03 »

Starsza córka ma niestety problemy po wypiciu maceratu z prawoślazu. Zaraz po wypiciu pojawiają się mdłości, chwilami lekkie zawroty głowy, dziwny ból brzucha (mówi, że jeszcze tak nigdy nie miała), głośne przelewania i bulgotania, które słyszę gdy siedzę obok. Nie wiem dlaczego tak to na nią działa, ale trudno, nie będę jej męczyć. Dzisiaj robię syrop z cebuli, tez przecież działa rozrzedzająco na zalegającą flegmę.

Natomiast jeśli chodzi o młodszą córkę, to skóra w okolicach intymnych już wygląda lepiej, mniej zaczerwieniona i łuszczy się. Bardzo pomogły kąpiele w krochmalu, ale dodam, że nie wycieram dziecka po wyjęciu z wanny. Owijam w ręcznik i kładę do łóżka pod kołdrę, żeby spokojnie przyschnęło, tam gdzie trzeba. Potem nie smaruję maścią, dopiero po paru godzinach.
Poza ostrą reakcja na pomidora pojawiła się teraz też mocna wysypka po mandarynkach. Wnioskuję stąd, że odsłaniają się nowe nadżerki w jelitach. Mała nie pije mikstury odkąd ma wysypki. Gdy próbuję czasami jej dać, to po 2 - 3 dniach gorzej ją obsypuje, więc jej nie męczę i nie poganiam. Mam nadzieję, że organizm raz pobudzony do działania, idzie teraz w dobrym kierunku. Trochę z dietą problem, bo chodzi do przedszkola, ale patrząc z perspektywy czasu, to ja sama potrafiłam kiedyś więcej świństw w domu w dzieci pakować, niż ona tam teraz zje. Do tego teraz infekcje bez leków, no i jestem dobrej myśli.
Zapisane

Anula
« Odpowiedz #9 : 16-11-2009, 12:44 »

Zuza, a nie możesz zgłość w przedszkolu, że dziecko jest na diecie bezmlecznej. Ja tak zrobiłam i jest spokój, przecież w przedszkolu 3/4 posiłków to przetwory mleczne. Moją małą przedszkolankę po MO też wysypuje, ale z czasem już mniej i mam nadzieję, że kiedyś się skończy.
Zapisane
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #10 : 16-11-2009, 17:45 »

Cytat
Zuza, a nie możesz zgłość w przedszkolu, że dziecko jest na diecie bezmlecznej.
Anula, mogłabym spróbować, ale jestem przekonana, że skutek byłby mizerny. U nas przedszkole istnieje od 3 lat, w porównaniu do miast dzieci jest niewiele i nie słyszałam, żeby ktoś miał zastrzeżenia do ich diety.
A poza tym mleko to nie jest podstawowy problem. Wolałabym, żeby zrobili coś z glutenem. Tam na śniadanie są przeważnie kanapki, na obiad jakaś zupa plus kluski z serem lub pierogi lub naleśniki. No czasami są jakieś gołąbki czy mięso no ale podstawa to mączne. A żeby to zmienić to trzeba zmienić wiedzę i tok myślenia wielu osób.
Zapisane

Kasial_70
***


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 02-01-2008
Wiadomości: 83

« Odpowiedz #11 : 16-11-2009, 19:21 »

Chyba nie masz racji. Moje dziecko jest na ścisłej diecie i obawiałam się, że będę musiała je wypisać z przedszkola - poszłam na rozmowę do pani dyrektor z "podkładką" w formie potwierdzenia od alergologa i okazało się, że wszystko jest możliwe. Wychowawczyni pilnuje, aby dziecko dostawało tylko produkty/dania dozwolone, a jeśli akurat nic nie pasuje, to córka dostaje wafle ryżowe z masłem. Dzieci na diecie wcale nie jest tak mało jak nam się wydaje.
Zapisane
Anula
« Odpowiedz #12 : 17-11-2009, 09:40 »

A może dogadasz się z dyrekcją, że będziesz sama przygotowywać dziecku posiłki do przedszkola, oni tylko podgrzeją co trzeba. Myślę, że na coś takiego chętnie się zgodzą. Przecież prawidłowa dieta to podstawa naszego zdrowia, a jak sama piszesz podstawą w Twoim przedszkolu jak zresztą w każdym innym są kluch i przetwory mleczne. Moje dziecko już od ponad roku jest na diecie bezmlecznej, czasem dostaje żółty ser, śmietanę, może raz w m-cu biały taki prawdziwy. Swego czasu była grubaskiem teraz pięknie z tego wyrosła, mniej choruje. Nawet panie w przedszkolu twierdzą, że ta dieta jej bardzo służy.
Zapisane
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #13 : 18-11-2009, 09:20 »

Pytałam w przedszkolu i niestety nie ma szans na oddzielne posiłki dla jednego dziecka. Jedna mama już o to wcześniej pytała i doszli do wniosku, że jest to dla nich nie do zrealizowania. Tamta mama zrezygnowała z przedszkola.
Pomysł z wożeniem swoich posiłków jest dla nas też niespecjalny. Moja córka nie chce zbytnio chodzić do przedszkola, o leżakowaniu nie ma mowy, a jeszcze gdyby miała jeść co innego niż reszta dzieci to już bym jej wołami tam nie zaciągnęła. No a niestety zależy mi na tym przedszkolu.
Wiem, że dieta jest ważna, ale zdarzają się sytuacje w życiu, które utrudniają nam bardzo nasze plany. Myślę jednak, że dieta przedszkolna przedłuży córce dochodzenie do zdrowia ale go nie uniemożliwi. 
Zapisane

Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #14 : 18-11-2009, 09:40 »

Wiem, że dieta jest ważna, ale zdarzają się sytuacje w życiu, które utrudniają nam bardzo nasze plany. Myślę jednak, że dieta przedszkolna przedłuży córce dochodzenie do zdrowia ale go nie uniemożliwi.  
No cóż, sami ustalamy sobie priorytety...
« Ostatnia zmiana: 18-11-2009, 18:01 wysłane przez Heniek » Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #15 : 18-11-2009, 09:45 »

Cytat
No cóż, sami ustalamy obie priorytety...
No tak, ale też często wybór nie jest łatwy...
Zapisane

Zosia_
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: nie stosuję ze względu na reakcje
Wiedza:
Wiadomości: 1.049

« Odpowiedz #16 : 18-11-2009, 11:13 »

Zuza, to się da zorganizować smile
Mój mały też chodzi do przedszkola i udaje nam się utrzymać odpowiednią dietę.
Przedszkola mają jadłospis ustalony  z dużym wyprzedzeniem. Ja mam wydrukowany jadłospis z przedszkola. Robię małemu to samo (albo bardzo podobne) danie, które jest w przedszkolu, tylko z odpowiednich produktów. To nawet nie musi być to samo, ważne, zeby tak samo wygladało msn-wink Jesli się absolutnie nie da pogodzić jadłospisu przedszkolnego z tym co mały jada, to po prostu robię jakąś jego ulubioną potrawę i wtedy nie ma problemu, że je coś innego niż dzieci.
Wszystko zanoszę do przedszkola w odpowiednich pojemniczkach, Panie tylko podgrzewają i nakładają mu na talerz.
Zapisane
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #17 : 18-11-2009, 22:13 »

Dziewczyny, bardzo dziękuję za porady.
W naszym przedszkolu nie jest tak jak w większych miastach, bo jest ono połączone z podstawówką i gimnazjum. Może panie kucharki nie nadążają (wiem, że poza szkołą gotują też dla innych odbiorców), a może nie uważają tego za istotne, bo jadłospis tygodniowy pojawia się na tablicy nieraz nawet dopiero w czwartek.
Moje dzieci są miłośnikami potraw mącznych. Gdy nie przygotowuję takich w domu i ich nie widzą, to praktycznie nie ma problemu. Ale gdy jesteśmy u kogoś i zobaczą pierogi czy naleśniki (Duża już teraz bardziej się pilnuje, ale czasami ma ciężkie chwile) to szczególnie Małej jest trudno cokolwiek wytłumaczyć. Z tego powodu myślę, że przy stoliku gdzie dzieci będą zajadać przedszkolne dania, moja Mała nie tknie moich posiłków. W domu to co innego, gdy wszyscy jemy to samo.
Na pewno przemyślę to wszystko, bo widzę że dieta jest konieczna dla mojej córki. Nie wiem, czy nie będę musiała w końcu zrezygnować z tego przedszkola, ale najpierw na pewno spróbuję coś innego pokombinować.
Ostatnio zaczęła obgryzać paznokcie a wczoraj zauważyłam, że z paluszków schodzi jej skóra, i to taka dosyć gruba, a zostaje potem taki cienki, różowy naskórek. Boję się, żeby jej to nie chciało pękać i krwawić.

Cytat
No cóż, sami ustalamy sobie priorytety...
Jeśli chodzi o słowa Mistrza - no cóż, wiem że nieraz Panu i pozostałym Ekspertom ręce opadają i słów już pewnie brakuje do ciągłego tłumaczenia podstawowych prawd dotyczących zdrowia. Ale dziwi mnie nieraz brak zrozumienia dla niektórych początkujących a czasem i starszych bywalców. Czy Wam - Mistrzu i Eksperci - zawsze, od samego początku wszystko się tak łatwo układało? Wszyscy Was słuchali, wszystkich udaje się Wam tak łatwo przekonywać do swoich teorii? Czy nigdy nie popełnialiście błędów?
W zasadzie nie oczekuję odpowiedzi.

Bardzo zależy mi na zdrowiu moich dzieci i rodziny. Niestety ostatnio mam jakiś kryzys. W domu wszyscy mają już dość ograniczeń. Z jednej strony niby mi ufają ale zdrowe życie dla "wygodnickich" jest zbyt uciążliwe. Nawet osoba, o której zawsze myślałam, że "w lot" łapie wszystko, co jej tłumaczę, okazała się ostatnio baaaardzo niedojrzała w tych sprawach. Strasznie mnie tym rozczarowała. Nawet usłyszałam w pewnej chwili, że "ma dość słuchania tych bredni". Jeszcze to przedszkole plus parę innych, osobistych problemów... a Mistrz ma wyczucie i jak nikt inny, potrafi podtrzymać na duchu.
Zapisane

Mistrz
*


Offline Offline

Płeć: Mężczyzna
MO: 05.03.2000 – 2070
Skąd: Hogwart
Wiadomości: 10.596

WWW
« Odpowiedz #18 : 19-11-2009, 00:36 »

a Mistrz ma wyczucie i jak nikt inny, potrafi podtrzymać na duchu.
A po co Pani to wypisuje? Żeby uzyskać usprawiedliwienie? U nas go Pani nie znajdzie.
Zapisane

Jeśli nie wiesz nic, dasz sobie wmówić wszystko
Zuza
*


Offline Offline

Płeć: Kobieta
MO: 01-07-2008
Wiedza:
Skąd: Podkarpacie
Wiadomości: 683

« Odpowiedz #19 : 19-11-2009, 09:52 »

Cytat
A po co Pani to wypisuje? Żeby uzyskać usprawiedliwienie? U nas go Pani nie znajdzie.
Wcale tego nie oczekuję, a już na pewno nie od Pana. Panu zawdzięczam wiedzę i otwarcie oczu na to, że jest jeszcze inna droga w życiu. Ale Pan swoje początki poszukiwania ma już za sobą. To co dla mnie jest początkiem zmian dla Pana jest już codziennością, normalnym życiem a nie sądzę, żeby tak od zawsze wszystko szło Panu gładko, bez problemów.

Nie szukam usprawiedliwienia, tylko nie chcę być niesprawiedliwie oceniana.

Na forum jest wiele osób, które oprócz picia MO nic w swoim życiu nie zmieniły ale to zwyczajnie przemilczają, a w trudnych chwilach też proszą o pomoc. A że ja staram się być uczciwa i piszę prawdę o sobie to źle?
Zapisane

Strony: [1] 2 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2008, Simple Machines
Design by jpacs29 | Mapa strony
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!