Szkoda. Jednak nie całkiem rozumiem czemu odmawiasz, to brzmi ciekawie a jeśli o tym piszesz znaczy, że chyba wiesz na czym to polega i mogła byś się z nami tą wiedzą podzielić a nie tylko rzucać hasło. Na czytanie książek Montessori nie mam teraz niestety czasu bo mam obecnie dużo do czytania.
W związku z tym rozumiem, że średnio cię interesuje rozwiązanie problemu hałasu w szkole, a ja nie jestem i nie chcę być wykładowcą metody Montessori.
Zwłaszcza, że jest to bardzo szeroki temat i nie da się tego streścić w kilku zdaniach. W skrócie lekcja w ciszy jest prezentowana w załączonym wcześniej linku. Chodziło mi o to, żeby pokazać, że szkoły bez hałasu również funkcjonują.
Myślę, że chcąc edukować dzieci w domu, gdzie nie grozi nadmiar hałasu, warto zgłębić różne metody pracy w tym Montessori, tak jak napisałam pewne pomoce dydaktyczne warte są zainteresowania. Warto przeczytać różne książki... Myślę jednak, że warto rozwijać dzieci zgodnie z ich indywidualnymi potrzebami, gdyż najlepsze metody mogą okazać się najgorsze dla naszego Dziecka, ponieważ ono może marzyć o zupełnie innym świecie, a szukając ciszy może myśleć o domu, śpiewie ptaków w lesie, rysowaniu w rytm wewnętrznego głosu z pełną komunikacją z sobą i otoczeniem.
Zgadzam się z tym w zupełności i Maria Montessori pewnie też by ci przyklasnęła. O to właśnie chodzi w jej metodzie, o indywidualny rozwój dziecka i wydobycie jego potencjału. Należy zwrócić uwagę, że swoją metodę Montessori opracowała dla zaniedbanych dzieci z rodzin robotniczych, którym zapracowani rodzice nie mogli poświęcić w ogóle czasu na wychowanie i że było to wiele lat temu w zupełnie innych warunkach. Dzieci wałęsały się po ulicach, stąd powstała idea "Casa dei bambini". Oczywiście nic nie jest w stanie zastąpić dziecku bezpośredniej opieki rodziców, tym niemniej, mogą oni korzystać ze sprawdzonych metod. Korczak też opracował swoje metody na wychowankach z domu dziecka, dlatego one też, moim zdaniem, nie do końca mogą być stosowane w pełnych rodzinach. Jeśli chodzi o jego osobiste poglądy, to uważał, że wychowanie w domu dziecka przewyższa wychowanie w rodzinie (sic!) pomimo to, jego metody wychowawcze stosuje się do dziś i nie oznacza, że wszystko należy potępić w czambuł.
Mnie najbardziej zastanawiają następujące aspekty w pedagogice Montessori:
- dlaczego ich twórczyni podkreślająca odpowiednie podejście do dzieci, swoje nieślubne dziecko oddała na wychowanie do wiejskiej rodziny i przyznała się do niego dopiero po śmierci przybranej matki dziecka (dziecko miało skończone 15 lat)
A czy wiesz dlaczego oddała ona dziecko komuś innemu, być może był to osobisty dramat jej życia. Bycie samotną matką, w dodatku z nieślubnym dzieckiem w tamtych czasach, jak sądzę, było jeszcze trudniejsze niż obecnie, ponieważ kobiety nie miały możliwości zarabiania, a fakt posiadania nieślubnych dzieci piętnował matkę i dziecko. Kto dałby jej pracę w takich warunkach? Zauważ, że nie było przedszkoli, Montessori pierwsza stworzyła placówki pomagające rodzicom godzić pracę z wychowaniem. Również dzisiaj oddanie dziecka do adopcji, jeśli nie ma się warunków do ich wychowania, jest akceptowanym społecznie wyborem.
Przypominam, że tematem jest hałas w szkole i jako antidotum poddałam Live między innymi edukację domową, gdzie oczywiście, jak słusznie zauważyłaś, hałas dziecku nie grozi. Tak na marginesie, myślę, że również popełniasz i popełnisz wiele błędów w wychowaniu swoich dzieci, bo któż ich nie popełnia i kto jest do końca konsekwentny w swoich słowach i czynach.
To, że Maria Montessori była katoliczką, nie ujmuje przecież niczego jej metodzie, prawda? A w naszym kraju panuje wolność wyznaniowa i jak chcesz, możesz posłać dziecko do przedszkola o dowolnym profilu kulturowym czy wyznaniowym, tak więc, jeśli ktoś chce wychować dziecko w wierze katolickiej, albo, dajmy na to, muzułmańskiej, nie można mu tego przecież zabronić, jest to bowiem kluczowy element jego światopoglądu.