Zibi
|
|
« Odpowiedz #24 : 20-08-2008, 16:28 » |
|
Tydzień temu udałem się do sklepu ze "zdrową" żywnością, w którym moja matka zaopatruje się w chleb bezglutenowy. Cel mojej wizyty - to dogadanie się z firmą Glutenex z Poznania, aby piekli dla mnie i dla mojej matki chleby na samej mące amarantusowej, czyli dla chorych i na cukrzycę, i na enteropatię glutenową. Podczas wcześniejszej wizyty w tym sklepie, wydawało mi się, że taki chleb widziałem i czytałem etykietę dotyczącą tego chleba. Sprzedawczyni umówiła mnie na rozmowę z głównym technologiem tej firmy. W rozmowie telefonicznej ustaliłem, iż pani technolog nie ma zielonego pojęcia o przepisie na taki w miarę zdrowy chleb. Tłumaczyłem jej, że mąka powinna być z pełnego przemiału, a nie takie miksy, "odarte" ze wszystkich substancji odżywczych, których oni dodawają do wypieku chleba, w tym przypadku dla chorych na te dwie wymienione wyżej choroby. Jest to chleb o nazwie "Morski". Jak wynikało z ulotki, samej mąki amarantusowej było tam około 3%, i to tej mocno oczyszczonej; a ponadto dodatków chemicznych - ful, łącznie z guar gumą i tymi E-cośtam (patrzyłem tylko na etykietę, aby ujawnić, czy do sklejenia tych mąk - używać będą też gumy arabskiej, czy budaprenu...). W toku dalszej rozmowy - pani technolog nie wiedziała, co to IG, bowiem zapytałem się, jeśli pieką chleb z tych mąk, bez błonnika, to, jakie IG może mieć taki chleb, jak dla cukrzyków... Nie mogłem jej wytłumaczyć, po co mi chleb dla cukrzyków, skoro mam grzybicę. Wydaje mi się, że pani technolog to tylko z nomenklatury tak się ładnie i mądrze nazywa, a to może być (przepraszam: zwykły kucharz-brygadzista czy piekarz-brygadzista). Tak więc na wstępie mi oświadczyła, że się nie zna na tym, że oni mają odgórne przepisy technologiczne i do jej obowiązków należy pilnowanie, aby tylko nie było glutenu w tym pieczywie, ale może jak zadzwonię później do jej koleżanki, z którą ma podzielone obowiązki służbowe, to może ona będzie się znać na tym... To ja się jej pytam: - A czym słodzicie produkty dla cukrzyków... Oświadczyła mi ochoczo, że cukru nie dodają, ale wszystko jest słodzone fruktozą. I takiej odpowiedzi (na ironię losu!) się spodziewałem. Przez swoją nieświadomość, pani ta mi odpowiadała szczerze, po czym trochę jakby przycichła, jak jej zacząłem mówić, jak mają "związane ręce" poprzez ingerowanie w medycynę i w dietetykę oficjalną - rzeczonego lobby. Na koniec powiedziałem jej, że te wszystkie firmy, w tym przemyśle cukrzycowym i bezglutenowym, pośrednio przyczyniają się do zabijania ludzi, tylko zależy od stopnia świadomości tego ich współsprawstwa. Ona wystraszona poprosiła mnie w końcu o namiary na siebie, żeby prywatnie chociaż jej pomóc w zdrowiu, albo jej rodzinie, która też spożywa tego typu produkty - wg zaleceń medycyny klasycznej. Pani ta, na tyle była mało zorientowana, że jest również ofiarą zbrodniczego biznesu, że nawet przyjęła do wiadomości ode mnie przepis na zdrowy chleb dla "grzybiarzy" i bezglutenowców, z wiarą tą, że taką zdrową technologię wprowadzi w tej firmie (a ja już takim optymistą jak ona - nie byłem). Umówiliśmy się na godz. 16.00, tj. za kilka godz., bowiem miała ściągnąć posiłki z "góry" (jej zwierzchnicy) do rozmowy ze mną. Oczywiście, od godzinie 16.00 do tej pory, telefon milczy od tej pani, czego również się spodziewałem, bo już na wstępie sprzedawczyni mi powiedziała, że oni mają podpisaną umowę li tylko z tymi firmami bezglutenowymi. I nie mogą zaopatrywać sklepu np. w sugerowaną przeze mnie śrutę orkiszową (dla tzw. grzybiarzy czy dla cukrzyków) oraz w śrutę amarantusową (dla chorych na obie choroby). Jak mi oświadczyła, nie mogą, bo mają związane ręce pod tym względem, więc czego można było się spodziewać od niedoinformowanej pani technolog. Nie mogli też zrozumieć, że można upiec chleb bez dodatków (np. tych gum arabskich, czy innej chemii), bez dosładzania cukrem, glukozą, fruktozą, suszonymi dżemami. Dla bezglutenowców uwaga! Trzeba mocno się zastanowić - czy mniejszym złem będzie spożywanie takiego chleba bez glutenu, ale z chemią, cukrem i oczyszczonymi mąkami, czy lepiej będzie piec samemu, albo jeść chleb oryginalny orkiszowy, ze śladową ilością glutenu... Druga sprawa, którą załatwiłem tego samego dnia, to zlikwidowanie oszukanego, podrabianego chleba orkiszowego w piekarni znajdującej się koło mojego bloku. W roku ubiegłym, zaczęto w tej piekarni wypiekać chleb orkiszowy, od którego nigdy nie mogłem się doprosić o ulotki z użytym składem do produkcji. Początkowo swoim wyglądem przypominał oryginalny chleb orkiszowy (Mix z netu). Nawet podobny był z wyglądu do tego na fotce reklamowej, na której był też opis, jakie to choroby taki chleb leczy... Nigdy zaś nie mogłem się doprosić ulotki od tego chleba z opisem składników użytych do produkcji. Po jakimś miesiącu, już ten falsyfikat mixu orkiszowego był tak nieudolnie podrobiony, że w niczym nie przypominał nawet tej początkowej wersji podrobionej. Na "okładzinie" zewnętrznej chleba nie było nawet ziarna owsianego, tylko posypany był jakąś białą mąką, a po kilku dniach przechowywania (o ile wcześniej nie spleśniał) był lekki, jasny, lekki jak piórko. Zapewniano mnie, że szef piekarni też choruje, więc chleb pieczony jest pod jego kątem i jego rodziny. Ja już pomijam sytuację, w której moja matka o mały włos by się przekręciła, po dłuższym jedzeniu tego chleba, oczywiście - od dużej zawartości w nim glutenu (w oryginale jest tylko śladowa ilość). Ale że gościu truje ludzi białym chlebem, a dla naiwniaków chorych na nietolerancję glutenową ma chleb orkiszowy, i sprzedaje go za 12 zł, jak ten chleb nie ma nic wspólnego z oryginałem, prócz ceny. Ja, w tym samym czasie, zaopatrywałem się w mix orkiszowy (niby 100% mąk orkiszowych), który kosztował 13, 50 zł. I istotnie - był to prawie oryginał. Prawie, to znaczy, że nie był tylko, albo aż na naturalnym zakwasie, tylko jak mówił dr Janus, na proszku do pieczenia, chleb pieczony w Zduńskiej Woli. Dla mnie był mniejszym złem i dlatego zaopatrywałem się w niego - w fili w Sieradzu, a siedzibę ma w Zduńskiej Woli. Byłem w samej siedzibie i również nie otrzymałem ulotki dotyczącej składników chleba, jak również nie mogłem się doprosić ulotki przez ponad rok od filii tej piekarni w Sieradzu. Odpowiedź jest prosta - jest również podrabiany, ale już mu bliżej do oryginału. Wracając do piekarni obok mojego bloku, wszedłem do sprzedawczyni i zapytałem się jej, czy ich chleb, ten niby orkiszowy, przypomina chociaż z wyglądu - przyniesiony przeze mnie chleb orkiszowy ze Zduni, który jest prawie oryginalny? Odpowiedziała mi, że niczym nie przypomina tego chleba a cena jego jest 12 zł, czyli, że jakieś 6x tyle właściciel bierze za niego, niż jest wart. Poprosiłem o nr telefonu do szefa, ale go nie otrzymałem, bo babie zaczęła "nogawa" latać, że ona nic nie winna, że się nie zna na tym itd. W tym momencie, wpadłem na pomysł i posiłkowałem się stojącymi w kolejce klientami, że jeśli nie przekaże właścicielowi, że jest oszustem i trucicielem oraz że jeśli gościu nie wycofa tego chleba i mixu rustikalnego, dokładnie tak samo podrabianego, to już jutro piekarnia będzie zamknięta razem z nim. A klienci, zwykli zjadacze jasnego chlebusia powszedniego, którym też się trują, tylko trochę taniej, będą chodzić po pieczywo na inną dzielnicę. No i moja psychologia tłumu zadziałała na barani pęd ciemnej masy, i wyegzekwowałem od sprzedawczyni zapewnienie, że mu przekaże moje zarzuty. Na koniec dodałem, że jeśli będzie piekł te chleby zgodnie z normą i z tym co na reklamowce, to nie zgłoszę o tym fakcie kolegom z Sekcji dw z PG i PIH. Następnego dnia, nie było już śladu ani po tych chlebach, ani po reklamie tych chlebów. Eksperyment: Zakupiłem ten chleb oraz chleb z Szadku na zakwasie prawdziwym, chleb wypiekany metodą XIX w., w glinianych piecach, na samych otrębach. Oba chleby - najpierw zamroziłem a następnie schowałem do chlebaka, zawijając ich w szmatki lniane. Po kilku dniach, chleb na zakwasie naturalnym z Szadku - nieco przysechł, a ten orkiszowy, niby też na zakwasie - spleśniał. Z tego jasno wynikało, że ten orkiszowy, ze Zduni, również w kilku procentach jest podrabiany. Podobnie jest z wędliną, jeśli jest "swojska", to najwyżej przyschnie, a nie że "ucieknie" z lodówki… Za moment będę się zabierał za prostowanie charakteru właścicielowi piekarni - piekącemu rzeczony chleb, niby oryginalny orkiszowy, żeby piekł 100% mix orkiszowy jako mniejszego zła (wg mnie). Nie ma zdrowego chleba - jest tylko niezdrowy i bardzo niezdrowy. Oczywiście, najzdrowszy - to ten niejedzony...
|