Wieczorem było jako tako, ból pojawił się w nocy i rano odkrztuszałam zaschnięte kawałki ropy w dużych ilościach. Teraz problemem jest to, że kiepsko wydobyć głos, a gardło jest strasznie suche i nie umiem tego odkaszleć, co jeszcze zalega. No i ciągle utrzymuje się ok.37,5. Czy w tej sytuacji powinnam iść do pracy jutro? Bo właściwie jest ok, ale czy na tym etapie nie ma już ryzyka pogorszenia? Chciałabym już iść bo ogólnie czuję się dobrze, ale nie chcę zmarnować tego tygodnia, leżąc kolejna dwa... Zawsze mam taki problem, moje infekcje nigdy nie kończą się tak po prostu tylko jakieś końcowe etapy wloką się tygodniami.
Pozostać w domu, koniecznie. Niech ta infekcja doczyści wszystko co trzeba, uspokoi. Masz stan podgorączkowy czyli nie jesteś całkowicie zdrowa. Odpoczywaj i dbaj o siebie aż w pełni staniesz na nogi.
Suchość w gardle łagodź przy pomocy korzenia prawoślazu i alocitu. Możesz tu zastosować dwa warianty - prawoślaz + alocit (pół na pół) popijać między posiłkami, osobno popijać prawoślaz i dodatkowo cały dzień często płukać gardło alocitem. Jeśli prawoślaz daje słabe efekty możesz, w taki sam sposób, popijać lekki kleik z siemienia lnianego.