Antonina, ja też myślę o drugim dziecku. Ale mój stan zdrowia, huśtawki hormonów, zresztą plany zawodowe - przede wszystkim jednak organizm przez spadek instynktu macierzyńskiego na widok maluchów w pieluszkach mówi, żeby poczekać jeszcze trochę.
Na pocieszenie powiem, że moja koleżanka będąc w ciąży trafiła na mądrą ginekolog, która po zdiagnozowaniu drożdżycy pochwy zaleciła jej dietę bez cukru i nabiału /co najmniej 6 tygodni/, którą Ewa przez cała ciążę kontynuowała. Więc i w ciąży można wiele zmienić mając wpływ na siebie i na dziecko.
Mój lekarz a propos kandydozy pochwy z kolei twierdził, że to bardzo częste przy ciąży przy dużej podatności na infekcje i że dieta nie ma tu większego znaczenia. Poza tym sugerował, że powinnam jeść wszystko czego organizm się domaga... A nie domagał się rzeczy zbytnio zdrowych
.
Brałam witaminy, żelazo. A warto było skupić się na diecie i oczyszczaniu, które przecież jest dozwolone również w ciąży.
Przecież nasze matki rodziły nas także będąc w różnym stanie, chociaż ich dieta wówczas była zdecydowanie korzystniejsza dla zdrowia. Myślę, że będąc na tym forum wiesz już dostatecznie dużo, by mieć wpływ na własny stan zdrowia i zdrowia przyszłego malucha. Ale zgadzam się z Monique - nie dajmy się zwariować.
Jeśli chodzi o planowanie to tak jak z dawkowaniem MO i wszystkim innym w życiu - decydujesz Ty sama słuchając... Samej Siebie.
PS. Przy ostatniej cytologii usłyszałam: "niestety jesteś zdrowa" /to taki żelazny dowcip gina zabarwiony nutą smutku, że pacjentka nie wymaga leczenia.