Niniejszy artykuł dedykuję tym, którzy po przyswojeniu zawartej w nim wiedzy, z zagubionych pacjentów mają szansę stać się ludźmi zdrowiejącymi. Niech będzie to także przestrogą dla rodziców bezmyślnie oddających zdrowie swoich dzieci w ręce tzw. mendycyny natusralnej. Zawarłem w nim moje spostrzeżenia wynikające z epizodu praktykowania w tej medycynie.
Do Pani xyz540Jest Pani dobrym psychologiem i zapewne pamięta nasze spotkania w Ener Medzie. Czy może Pani powiedzieć o mnie, że jestem oszustem? W owym czasie, kiedy Pani doradzałem pod kątem dietetyki, miałem ograniczone możliwości co do swobody zabierania głosu. Współpracowałem wówczas świeżo z Ener Medem, a moja wiedza była jeszcze w fazie weryfikowania niektórych teorii i praktyk naturoterapeutycznych, tudzież nie była jeszcze odpowiednio ugruntowana.
Kiedy ostatecznie stwierdziłem, że metody stosowane w Ener Medzie są szkodliwe dla pacjentów (dla ich zdrowia i kieszeni), nie pozostało mi nic innego, jak stamtąd odejść. Zaraz po odejściu i powrocie do moich korzeni wiedzy Hipokratejskiej na Biosłone, próbowałem Pani przekazać pewną wiedzę, dla Pani - o kapitalnym znaczeniu, w celu ratowania Pani zdrowia, ale z różnych przyczyn (w większości obiektywnych), nie zdołałem jej przekazać; Pani zaś, z przyczyn subiektywnych, niezbyt chciała tę wiedzę przyjąć do wiadomości. Wciąż daje się Pani zwodzić fałszywej teorii, iż przy pomocy li tylko profilaktyki zdrowotnej nie ma Pani szans wyzdrowieć, gdyż w Pani przypadku niezbędne są te wszystkie dziwne leki oraz sztuczki wykonywane na Pani osobie, zwane medycyną naturalną; że za pomocą niecnych praktyk rodem z Ener Med... szybciej wróci Pani do zdrowia.
Proszę sobie wyciągnąć wnioski z tego cytatu:
"Przyczyną chorób jest toksemia. By zapobiec chorobom, organizm stara się usunąć chorobotwórcze toksyny przy pomocy zarazków i pasożytów. Proces samooczyszczania się organizmu wywołuje objawy, które niesłusznie nazywamy chorobami, bowiem w rzeczywistości zapobiegają one chorobom - leczą je. Wniosek stąd, że choroby infekcyjne i pasożytnicze należy po prostu odchorować – by wyszły nam na zdrowie!
Jeśli bezrozumnie zwalczamy wszelkie przejawy samooczyszczania się organizmu poprzez walkę z uczestnikami tego procesu – zarazkami i pasożytami – na własne życzenie wywołujemy wzrost toksemii, a to z nieubłaganą konsekwencją prowadzi do uszkodzenia ważnych organów, czego odwrócić się już nie da. I to jest choroba!
Ergo: sami decydujemy o tym, czy mamy zdrowie na własne życzenie, czy też choroby" - Józef Słonecki.
Powinna Pani wiedzieć, że pan Janus początkowo, czyli zaraz po rozpoczęciu współpracy z Ener Medem, w ogóle nie miał zaufania do aparatu Mora. Mówił, i chyba nie zmienił zdania do dziś: - "Aparat nie może być mądrzejszy od człowieka". Niektórzy ludzie potrafią jednak zmieniać swoje zdanie, dostosowując je do koniunktury, tj. w celu osiągnięcia korzyści. W tej ("nowej") sytuacji aparat służy jedynie do wynajdywania patogenów - głównie glisty ludzkiej, ale także: tęgoryjca dwunastnicy, krętków borelii, toksoplazmozy, lamblii, tasiemców uzbrojonych i nieuzbrojonych, owsików, przywry, czyli de facto służy on postraszeniu i tak już wystraszonych chorych, głównie dzieci i ich rodziców. I tutaj jest/znajduje się znakomite pole do popisu dla lekarza-przechrzty, który praktykę odbywał w klasycznej służbie (tfu!) zdrowia, a więc przez kilkadziesiąt lat truł swoich pacjentów antybiotykami i inną chemią, zaś po przejściu na emeryturę, gdy wyczuł koniunkturę na medycynę naturalną... stał się nagle... naturopatą.
Na tej fali Andrzej Janus załapał się na forum Biosłone kontynuujące w swej praktyce nauki Hipokratesa i przez jakiś czas udawał, że te nauki są mu bliskie. Udawał tak do chwili, aż jego popularność odpowiednio wzrosła i można ją było wykorzystać, wykorzystując dobre imię Biosłone, do zrobienia własnego interesu w Studiu Urody w Zduńskiej Woli, które także postanowiło skorzystać na koniunkturze na medycynę naturalną.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby Pan Janus nie zmieniał zdania, bowiem na początku współpracy Pan Janus miał świeżo w pamięci jeszcze czystość idei prozdrowotnej Biosłone, i sam (jak twierdziły jego współpracownice z Ener Medu) bardzo sceptycznie podchodził do wykorzystywania terapeutycznego, czy też diagnostycznego owego aparatu. Dopiero pod naporem sugestii właścicieli Ener Medu oraz przedstawicieli firm dystrybucyjnych, np. Vision, stwierdził, że można połączyć metody profilaktyki prozdrowotnej rodem z Biosłone z leczeniem przy użyciu aparatu mora i innych urządzeń oraz suplementów, nie bacząc na to, że się sprzeniewierza idei Biosłone. Ponieważ, będąc lekarzem w przeszłości, jego długoletnia praktyka zawodowa, jak prawie u każdego lekarza, przyczyniła się w pewnym stopniu do przedmiotowego traktowania pacjenta jako określonego numeru statystycznego choroby w nomenklaturze medycznej. Ale pacjentowi tego okazywać nie może, więc mieni się autorytetem w dawaniu zdrowia pacjentowi, wykorzystując do tego urządzenia techniczne (bo przecież inne niż w medycynie klasycznej, które są niby nieludzkie i nieskuteczne) oraz suplementy (bo naturalne, bardziej niż sama natura), po których użyciu pacjent czuje się lepiej, a "autorytet" - decydent o życiu i śmierci pacjenta, nadstawia swoją pierś pod ordery. Samopoczucie to oraz wynik kontrolny na urządzeniu pseudonaukowym, o wątpliwej skuteczności, albo nawet fałszywej skuteczności jest również ułudą: -
http://pl.wikipedia.org/wiki/Biorezonans. Każde bezmyślne wybijanie pasożytów, które od wieków są z nami związane ewolucyjnie, jest występowaniem przeciwko naturze. Dla
lekarzy - przechrzt - kolejny straszak na pacjentów oraz popisywanie się znajomością parazytologii. Wg nich pasożyt to pasożyt, choć samemu pasożytowi nic o tym nie wiadomo, że Bóg stwarzając go myślał o nim w świetle pejoratywnym. Nic bardziej mylnego, podobnie jak stawianie w świetle negatywnym: LDL - nazwanego przez medycynę jako
złego; puryn, które się tworzą rzekomo od jedzenia czerwonego mięsa; no i obecnie przyszedł czas na pasożyty, a głównie postrachem wszech czasów jest candida. Nasuwa się pytanie, czy Stwórca był na tyle złośliwy, albo może dobrotliwy, że stworzył człowiekowi te straszaki z czystej przekory, i aby mu się na Ziemi nie nudziło? Nie, człowieka stworzył na wzór i podobieństwo swoje - jako idealnego. Skoro tak, to w jakim celu medycyna sama nazywa system odpornościowy jako wolny od chorób, a ciągle przy nim coś majstruje i poprawia za Stwórcę? Czy uważa go za nieudanego...za tandetę biologiczną, za bubla? Czy nie jest to grzechem? Czy też może kosmici przy nim grzebali i go zrobili zdefektowanym, i teraz medycyna musi go naprawiać? Medycyna niekonwencjonalna, głównie ta tzw. naturalna, do celów zastraszania pacjentów oraz zarabiania na ich fikcyjnych chorobach, jakimi są np.: kandydoza; glistnica, itp. - używa projekcji filmów o robakach, aby li tylko wypromować aparaty zwane morami, czy zapperami do walki z wyimaginowanym terrorystom chorobotwórczym: -
http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=4404.msg39138#msg39138. Skoro pozwala się na odchorowanie infekcji grypowej, czy anginowej, to dlaczego nie pozwala się na odchorowanie infekcji pasożytniczej, która podobnie jak infekcja wirusowo-bakteryjna nie jest chorobą patologiczną? Dopiero wszelkie próby jej leczenia skutkują zniszczeniem ważnego organu: -
http://bioslone.pl/forum/index.php?topic=8152.msg75757#msg75757. Hipokrates mówi o takich chorobach, że to są symptomy, które są wentylem bezpieczeństwa zdrowia.
Pamiętamy, jak pan Janus na I zlocie Biosłone, żeby dalej działać pod płaszczykiem szczytnej idei Biosłone, dla zarabiania na leczeniu pacjentów, oficjalnie ogłaszał, że wspólnie z
Mistrzem, ze mną i innymi forumowiczami - "będziemy obalać medyczną teorię zarazka". Jak wiemy teoria ta była już obalona na łożu śmierci przez jego autora, a medycyna, podobnie jak w przypadku Hipokratesa - udaje, że nic o tym nie wie i dalej klasycznie walczy z naturą. Medycyna klasyczna walczy przy pomocy chemicznych leków, a medycyna niekonwencjonalna za pomocą paraleków o pokrętnej nazwie - suplementy diety. Ale jedne i drugie preparaty są również wyprodukowane w fabryce, są chemiczne oraz przy pomocy jednych i drugich preparatów walczy się z naturą, a natury nie powinno się zwalczać, tylko z nią współżyć. Leki, jeśli są w całości naturalne, jak np. zioła, ale podawane jako leki, które wywołują skutek alopatyczny, to tak samo szkodzą jak czysta chemia, produkując chorych i choroby. Pan Janus powiedział o obalaniu teorii zarazka, aby
wyłudzić zgodę od
Mistrza na korzystanie z aparatu mora i supli, bowiem do Ener Medu mieli przychodzić ludzie, w stosunku do których było niby uzasadnione użycie tych pseudo naturalnych medykamentów. W tym miejscu chodziło o to, aby uzyskać od
Mistrza pełną aprobatę na taką terapię, w sytuacjach niecierpiących zwłoki, a nie w każdym przypadku aplikowanie suplemnetów pacjentom, czyli terapii, a z drugiej strony zalecania picia MO i profilaktyki zdrowia. Obie te metody wzajemnie się znosiły, choć terapii w takim wydaniu nawet nie można nazwać metodą dochodzenia do zdrowia. To tak jak dwa ładunki jednoimienne, które się nawzajem odpychają. Ale panu Janusowi to nie przeszkadzało w lansowaniu siebie jako autorytetu naturoterapeuty. Uzgodnienia uzgodnieniami, a pan "dr" sobie wymyślił, że wynegocjował u
Mistrza jakby zgodę na bezwzględne wybijanie takich pasożytów jak: glista ludzka, oba rodzaje tasiemców, przywrę i chyba lamblie - jako rzekomo bardzo groźne dla człowieka. Pozostałe pasożyty to teoria "względności". Pisząc o uzyskaniu zgody czy też aprobaty od
Mistrza na swoje działania medyczne przez "dra" Janusa, mam na myśli dbałość o atmosferę w jednomyślności co do idei Biosłone (głównie idei picia MO), a nie dlatego, że
Mistrz był jakimś zwierzchnikiem pana Janusa. Jak obecnie wiemy, pan Janus dalej się posiłkuje ideą picia MO, aby pokazać pacjentom, że jest wiarygodny, naturalny, życiowy i skuteczny w leczeniu. Z drugiej strony zaś, aby zdeprecjonować ideę MO, nakazuje robienie przerw w piciu MO, traktując ją jak lek, a nie profilaktyk. Nikt mu nie zarzuca wówczas, że nie stosuje profilaktyki wg nurtu Hipokratesa, że się nie zgadza z linią idei Biosłone. Zarzucamy mu to, iż na pokaz posiłkuje się skuteczną metodą w dochodzeniu do zdrowia przy pomocy MO, a z drugiej strony faktycznie znosi tę skuteczność, zalecając zażywanie leków. Czyżby chciał przez takie działanie spowodować u pacjenta, aby ten tkwił w punkcie wyjściowym i dreptał w miejscu na drodze dochodzenia do zdrowia? My mamy o to żal do pana Janusa!