Ostatnimi czasy, w dobie medialnych epidemii, niejeden Polak słyszał z ust prezenterów telewizyjnych stwierdzenie, że rosnąca liczba osób nieszczepiących dzieci jest wynikiem nowej mody, która przyszła z Zachodu. Czy tak jest w istocie? Kiedy człowiek zaczyna wgłębiać się w temat, okazuje się, że opinia ta nie ma zbyt wiele wspólnego z prawdą.
Nieszczepienie to nie żadna nowa moda, tylko zjawisko, które występowało od początku nowożytnej ery szczepień.
Ludzie zabiegający o zniesienie przymusu szczepień sprzeciwiali się dyktaturze urzędników państwowych w tym zakresie. Po długich latach walki o wolność wyboru, wobec ogromnej liczby powikłań oraz rozbudowanego aparatu represji (włącznie z grzywnami i zamykaniem w więzieniach osób odmawiających szczepień) szczepienia w Anglii przestały być obowiązkowe – i tak jest do dziś. Tymczasem Polska nadal czerpie w tej materii z tradycji ustroju totalitarnego odziedziczonego po wpływach ZSRR. Z tą różnicą, że w prawie Federacji Rosyjskiej istnieje już od czasów Jelcyna zapis o możliwości odmowy szczepień. A w naszym, niby demokratycznym, kraju – nie.
Czy tak powinno być w wolnym kraju?