Z cyklu: "srali muchy, będzie wiosna" na blogu Michała Tombaka toczy się ciekawa dyskusja o skutkach ubocznych żarcia witaminy C bez opamiętania, bo taka zdrowa i bezpieczna, jak łodkrył to niedawno łałtorytet Zięba.
Przeważnie, kiedy ludziom zabraknie argumentów, to zaczynają snuć teorie spiskowe. Ja nikogo nie atakuję, ja tylko bronię swoich poglądów, bo uważam, że w wielu przypadkach treści książki Pana Jerzego Zięby są manipulacją faktami, które przeczą zasadom chemii i fizjologii człowieka. Mam wrażenie, że to, co Pan Jerzy napisał w swojej książce o witaminie C i jej chemicznych właściwościach w 2014r, jest płodem jego wyobraźni, który ma niewiele wspólnego z badaniami klinicznymi. Mit o „wszechmocy” syntetycznej witaminy C, Jerzy Zięba „oparł” na artykule Roberta F. Cathcarta w czasopiśmie Medical Hypotheses z roku 1985 r. (patrz Ukryte terapie str. 73) . Czasopismo Medical Hypotheses zamieszczało pewne „wizje” lekarzy, które nigdy nie były potwierdzone badaniami klinicznymi. Założone zostało w 1975r przez Davida Horrobina - postać kontrowersyjną, znaną z promowania oleju z wiesiołka, jako skutecznego środka na wszystkie choroby ludzkości…