A więc spytałem, i to na serio: czy rozumie Pan "jedzenie" jakoś inaczej tutaj niż w przytoczonych artykułach, czy zmienił zapatrywania na te kwestie? A może to słowo "zdrowe" stosuje Pan w jakimś innym sensie?
Czepialski z Pana upierdliwiec. Można się odżywiać zdrowo albo nie: jak powiada Hipokrates: "Niech twoje pożywienie będzie dla ciebie lekarstwem, a twoje lekarstwo twoim pożywieniem." Pan zapewne czepi się Hipokratesa, że każe traktować pożywienie jako lekarstwo, czyli coś, co leczy choroby; coś zdrowego. A tu trzeba po prostu rozumieć, co się czyta, a nie tylko cytować cytaty.
Nawet w zdrowym jedzeniu, ba!, nawet wściekle zdrowym tak naprawdę nie ma niczego zdrowego, bo niby co? Zdrowe pożywienie jest zdrowe tylko dlatego, że pozwala organizmowi utrzymać homeostazę, która z kolei jest niezbędna do utrzymania zdrowia, a więc jest lekarstwem w tym sensie, że zapobiega stosowaniu lekarstw. I tyle jest zdrowego w zdrowym jedzeniu, że nie szkodzi - jest jak lekarstwo. Nic więcej.
Właśnie w tym rzecz, że jestem jednym z tych, którzy nie pojmują zdrowego jedzenia jako czegoś, co daje zdrowie i chyba na tym forum (głównie za sprawą Pańskich książek i artykułów) wyjątkiem w tym względzie nie jestem. Ale jednak używamy potocznie sformułowania "zdrowe jedzenie" na oznaczenie czegoś, co wpisuje się najlepiej w zasadę "Po pierwsze nie szkodzić", a Pan sam to wyrażenie stosuje. Dlatego to trochę niesprawiedliwe widzieć we mnie "czepialskiego upierdliwca", skoro sam zadaje Pan takie pytania. Zwłaszcza, że przecież z pierwszego postu w temacie wyraźnie wynika, że chodzi o "zdrowe" w tym drugim sensie, a nie to, co słusznie Pan wyśmiewa jako "wściekle zdrową żywność".