Odpowiadam pewnej osobie, która wysłała mi wiadomość na PW - niestety ma osiągnięty limit PW, stąd odpisuję tutaj.
Dzięki za odpowiedzi!
Nabrałem wątpliwości pod wpływem żony która stwierdziła, że nasz ocet smakuje jak wino, a przecież podaję go małym dzieciom.
Wg. linków, które podałeś można nabrać jednak wątpliwości, czy nasz ocet to rzeczywiście tylko sam ocet. Cytat:
Pod wpływem enzymów wytwarzanych przez bakterie octowe etanol utlenia się z wykorzystaniem tlenu z powietrza do kwasu octowego z wydzieleniem wody.
To równanie jest oczywiste
C2H5OH + O2 → CH3COOH + H2O
Wynika z tego, że żeby powstał ocet, musi najpierw nastąpić fermentacja do etanolu.
U mnie chyba przebiegało wszystko prawidłowo, ponieważ powstał u mnie "kożuszek" co potwierdza to, co piszą o charakterystyce bakterii octowych:
są ścisłymi tlenowcami, mogą na powierzchni pożywki tworzyć kożuszek
Uniknąłem zaś pleśni za pomocą polecanych drewnianych patyczków, które trzymały obierki jabłek pod wodą.
Z związku z tym pozostaje tylko jedna wątpliwość:
Czy dwutygodniowy, a nawet, jak u mnie, 20-dniowy czas przeznaczony na fermentację octową wg. przepisu Pana Słoneckiego nie jest zbyt krótkim czasem, aby wszelki etanol zdążył przefermentować do octu? I może go zostaje trochę (kilka procent?).
Z biegiem czasu nasz ocet ma trochę ostrzejszy smak, tak jakby fermentacja octowa się "dokończała" już po odlaniu octu.