Robiliśmy co mogliśmy, aby wszyscy byli zadowoleni, mamy nadzieję, że choć trochę się to nam udało, a ogromną nobilitacją było nadanie naszemu obiektowi nazwy „Oaza Biosłone”.
Żona i dzieci bardzo zadowolone. Ja co prawda w Skierniewicach, ale gdybyście zauważyli jakiegoś ducha błąkającego się nocą po "Oazie", poznacie go po dyktafonie trzymanym w dłoni.
Dodam, że mój organizm bardzo się odblokował prozdrowotnie, o czym świadczy lekko pochylona sylwetka (kąpiele w Warcie i w Widawce - rewelacja). Ponadto w tej chwili robię to, co niektórzy podczas zlotu, po prostu śpię, ale nie odsypiam. Mój organizm jak zwykle zaskoczył nieco później po tych kilku dniach relaksu, swobody i odpoczynku, tak więc pacjent byłby zdziwiony, że po urlopie wrócił i jest w domu zmęczony, a Biosłonejczyk wie po prostu o co chodzi.