Długo nic nie pisałam. Mam nadzieję, że niektórzy mnie jeszcze pamiętają.
Krzyś właśnie kończy 4 klasę szkoły podstawowej. Od 1 klasy radzi sobie bez tzw. "cienia" i jest w klasie masowej. Obawiałam się 4 klasy, ponieważ jest inaczej, trzeba szybko pakować plecak i wiedzieć, w której sali jest następna lekcja. Krzyś sobie poradził. Starsi chłopcy go znają, nie wiem skąd, zawsze mówią do niego "Cześć Krzyś", czasem częstują czekoladą. Wychowawczyni jest super, poinformowała wszystkich nauczycieli jaki jest Krzyś, więc nikogo nie dziwi kiedy czasem Krzyś zatka uszy kiedy dzwoni dzwonek na korytarzu, lub kiedy nie rozumie, że jak klasa ma karę, to on pomimo, że był grzeczny musi razem z innymi wyjść z sali i jeszcze raz wejść w parach, jak kazał nauczyciel.
Rok temu Krzyś przystąpił do I Komunii Świętej i również wszystko odbyło się bez problemów, sam przystąpił do spowiedzi i komunii:
Krzyś chodzi sam do szkoły i wyprowadza psa na spacer. Raz nawet przyniósł liście:
Krzyś umie też jeździć na rowerze, ale nie zdał na kartę rowerową, poprawił test i będzie próbował jeszcze raz:
Krzyś uczy się bardzo dobrze, czasami czegoś zapomni odrobić i dostaje jedynkę, ale potem ją poprawia. Bardzo dobrze rozumie matematykę i jest to jego ulubiony przedmiot. Piątki dostaje również z historii i przyrody, gorzej radzi sobie z w-fem. Dodatkowo uczy się programowania, bardzo go interesuje mechanika, budowa, samoloty, samochody, ale też przyroda i historia.
Potrafi odpłynąć czytając komiksy Tytusa, Romka i Atomka oraz kiedy buduje coś z klocków lego. Czasami ciężko się z nim dogadać, dla świętego spokoju mówi "nie wiem".
Jest pracowity i zawsze pomoże jeśli trzeba, nawet jeśli jest to ciężka praca fizyczna, np. nabieranie łopatą ziemi i wrzucanie jej do taczki, on chętnie pomaga. Zawsze zapyta gdzie jest tata, albo brat, jeśli nie ma ich w domu i co się stało jeśli widzi, że się skrzywiam.
Cały czas pijemy MO i nie jadamy glutenu. Krzyś sam robi sobie proste potrawy i pomaga w przygotowywaniu posiłków. Zjada wszystkie warzywa, owoce. Czasem ma problem z nowościami, np. kiedy pierwszy raz jadł zawijany na patyczek do szaszłyku boczek z grilla, nie chciał spróbować, ale się przekonał.
W tamtym roku nauczył się pływać i jeździć konno.
W lutym skończył 11 lat i dopiero w styczniu tego roku zachorował na ospę wietrzną. Przeszedł ją bardzo łagodnie, zaledwie kilka krostek. Oczywiście nie podawałam żadnych leków i niczym nie smarowałam krost, tylko prosiłam, aby się nie drapał. Po ospie nie ma śladu.
Czasami boli go głowa i ma krwotok z nosa. Staram się, aby się wysypiał, ponieważ jest często przemęczony (w szkole jest dużo do nauki, a on zawsze odrabia lekcje i uczy się).