Niemedyczne forum zdrowia

BLOK PORAD, POMOCY I WYMIANY DOŚWIADCZEŃ => Analizy prozdrowotnych procesów chorobowych => Wątek zaczęty przez: Lacky 07-01-2009, 16:22



Tytuł: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Lacky 07-01-2009, 16:22
W czasie, kiedy zaczynamy niszczyć organizm lekarstwami (antybiotykami), złym odżywianiem, stresami itd. organizm jest osłabiany. Osłabienie wynika z tego, że organizm zaczyna „walczyć na wielu frontach”. Znaczy to, że oprócz utylizacji toksyn, które cały czas są mu dostarczane musi walczyć z grzybami, które zaczynają się rozrastać, bakteriami, które próbują zdominować organizm oraz robakami, które próbują na stałe zasiedlić się.
Mamy 4 czynniki, które mogą zniszczyć organizm
•   Toksyny
•   Grzyby
•   Bakterie – pasożytnicze
•   Robaki
Jaką może podjąć decyzje organizm, który nie jest wstanie sobie poradzić z wszystkimi zagrożeniami a chce się ratować przed zagładą? (To jak zagadka logiczna jak zachowa się młody mężczyzna jadący samochodem 2 osobowym widzący na przystanku swoją dziewczynę, za którą tęsknił, kolegę spieszącego się na spotkanie i chorego człowieka, który szybko powinien być odwieziony do szpitala, aby rozwiązanie było optymalne)

Opcja I
Jeżeli będzie walczył z bakteriami, robakami i grzybami to toksyny w szybkim tempie doprowadzą do uszkodzenia poszczególnych organów. Do tego musi zużyć potrójną ilość energii do walki z tymi patogenami. Słaby organizm może nie posiadać takiej ilości energii.

Opcja II
Jeżeli będzie walczył z grzybami i toksynami to niekontrolowane bakterie i robaki, (bo robaki i bakterie mają podobne działanie niszczące organizm) doprowadzą do opanowania całego organizmu i zniszczenia go wywołując różne schorzenia. Do tego musi zużyć podwójną ilość energii do walki z tymi patogenami. Słaby organizm może nie posiadać takiej ilości energii.

Opcja III
Jeżeli organizm będzie utylizował tylko toksyny i pozwoli się rozrastać grzybom Candida to efekt będzie taki, że grzyby przyblokują agresywność bakterii i robaków tak, że nie będą one niebezpieczne dla organizmu. Ale będą żerowały w organizmie, ale w sposób niezagrażający organizmowi. W tym przypadku słaby organizm zużywa pojedynczą ilość energii do zabezpieczenia przed zagładą. To mu wystarcza na przetrwanie.

Teraz, jeżeli nie zaczynamy procesu powrotu do zdrowia to grzyb candida również staje się dla organizmu destrukcyjny, ale ten proces trwa latami a nie miesiącami tak jak w przypadku niekontrolowanych bakterii i robaków.
Na przykładzie walki z boreliozą można stwierdzić, że działanie antybiotyków zawsze złagodzi aktywność boreliozy. Dlatego że nawet jak antybiotyki nie wybiją bakterii to grzybica, która się rozrośnie zablokuje aktywność tych bakterii.
Teraz, jeżeli zaczniemy proces powrotu do zdrowia związany z uszczelnianiem przewodu pokarmowego oraz zmianą sposobu odżywiania organizm zaczyna być odciążany z walką z toksynami, co powoduje, że może zacząć walczyć z innymi patogenami które niszczą organizm. Uszczelnianie przewodu pokarmowego mocno osłabia grzyba, co powoduje, że łatwiej się pozbyć grzyba w pierwszej kolejności. Blokowanie rozrostu grzyba przez organizm i uszczelnienie organizmu powoduje, że grzyb ginie pozostawiając po sobie pożywkę. W okresie niszczenia grzyba zmniejsza się ilość pożywki w organizmie oraz miejsce grzyba zasiedlane jest częściowo przez prawidłową florę bakteryjną. Ale równolegle w tym okresie następuje aktywacja bakterii i robaków, które tak naprawdę mają już ograniczone możliwości do rozwoju zarówno przez małą ilość pożywki jak i częściowo odbudowaną prawidłową florę bakteryjną. Zwiększona aktywność bakterii pobudza organizm do walki z nimi (można powiedzieć wygłodniałe bakterie czyszczą pozostałości po grzybach) i po doczyszczeniu pozostałości słabną i są zabijane przez komórki żerne (fagocyty) lub giną z braku pokarmu.
Wtedy aktywują się gronkowce, paciorkowce, borelioza, wirusy opryszczki - wszystko to co było hamowane przez grzyby.
Przy normalnym powrocie do zdrowia nie istnieje coś takiego jak powrót grzybicy a reakcje, które występują w miejscach, w których występowała grzybica to działanie bakterii, które przez tą grzybicę były hamowane.

To tłumaczy procedurą postępowania przy walce z patogenami na aparacie mora – pierwsze zabić bakterie a potem grzyby. Dlatego oni mylą reakcje skórne bakteryjne od grzybiczych.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Jeżeli teraz na słabym schorowanym organizmie w sposób sztuczny zaczniemy zmieniać kolejność walki z patogenami powodujemy, że zaczynamy chorować na różne dolegliwości, które nie są związane z oczyszczaniem.

Tak samo używająć preparatów do wywoływania sztucznego detoksu powodujemy że zostają aktywowane bakterie, które reagują na zwiększoną ilość pożywienia w organizmie, a których organizm nie może kontrolować. To powoduje również dolegliwości, które nie mają nic wspólnego z oczyszczaniem.
Dlatego detoksykacja preparatami powinna uwzględniać to czy organizm nie zasiedlają patogeny które mogłyby się uaktywnić a z którymi słaby organizm sobie nie poradzi.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: luto 19-01-2009, 11:26
A nie jest tak, że Candida rozwija się dlatego bo jak człowiek niszczy bakterie to w to miejsce wchodzi pasożyt, który nie został zniszczony a organizm nie ma to wpływu?
A jak to jest z rozrastaniem Candidy na forum pisze się, że rośnie bardzo wolno a w książce Pana Dr Janusa, że może rosnąć około 12 cm na dzień – z tego, co pamiętam (a 12 cm na dzień to nie jest wolno)? Jeżeli rośnie wolno to nie zdąży zasiedlić organizmu przed ponownym atakiem bakterii, które wywołują choroby organizmu.
Jeżeli organizm działa logicznie to, dlaczego nie uśpi bakterii w okresie, kiedy nie może nad nimi zapanować?
Przykładowo gronkowiec złocisty często, gdy jest niszczony antybiotykami nie ginie tylko przechodzi w formę uśpioną pomimo tego, że środowisko, w którym się znajduje jest idealne do tego, aby go zaatakować. W stosunku do innych bakterii również używa się tego pojęcia. Co oznacza uśpienie bakterii, bo wszyscy o tym mówią i piszą a tak naprawdę ma się wrażenie że nikt nawet 99% lekarzy nie ma pojęcia co to tak naprawdę oznacza?


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Amdea 19-01-2009, 11:48
Cytat
Co oznacza uśpienie bakterii, bo wszyscy o tym mówią i piszą a tak naprawdę ma się wrażenie że nikt nawet 99% lekarzy nie ma pojęcia co to tak naprawdę oznacza?
Najlepiej tłumaczy to GNM - http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=60&Itemid=57

Wszystkie mikroby, i to bez wyjątku, działają wyłącznie w drugiej fazie, to znaczy w fazie zdrowienia ( http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=58&Itemid=55 ). Nigdy nie działają one przed ta fazą i również nigdy po jej zakończeniu. Poza fazą zdrowienia uchodzą one w medycynie szkolnej za "zdrowe mikroby" (uśpione), dopiero w fazie zdrowienia stają się dla niej "złośliwe", aby po jej zakończeniu przybrać znowu formę nieszkodliwych, "apatogennych" mikrobów.

Na naszym forum faza zdrowienia jest nazywana oczyszczaniem.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: luto 19-01-2009, 13:30
Opisy na stronach GNM są dla mnie niejasne – nie są pisane tak aby można je było prosto zrozumieć.

Co się dzieje z mikrobami w pierwszej fazie niezdrowienia tak jak ją nazywa GNM? Nie jedzą i nie dzielą się?

Czym się różni ich stan w tych dwóch cyklach, że w takim samym środowisku pełnym pożywienia raz są złośliwe wyczuwalne a drugi raz są nie złośliwe?

Dlaczego po zastosowaniu antybiotyku bakterie przechodzą w stan uśpienia a nie giną, jeżeli antybiotyk na nie działa to powinny po pewnym czasie znowu zaatakować?

Dlaczego część ludzi pod wpływem działa bakterii, które atakują chore miejsca ma jeszcze większe problemy zdrowotne a często umierają? Teraz się słyszy o zgonach młodych ludzi, którzy nic nie robili z oznakami choroby a potem umierali. Czyli to coś w stylu GNM, oni też czekali.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 19-01-2009, 15:13
Luto. A czy przeczytał Pan moją broszurkę?


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: luto 20-01-2009, 10:51
Luto. A czy przeczytał Pan moją broszurkę?

Czytałem. W broszurce jest napisane, że bakterie w warunkach niekorzystnych zmieniają się w formy przetrwalnikowe i czekają w takiej formie do czasu aż warunki zmienią się na dogodniejsze, czyli pogorszy się stan zdrowia wynikający z kumulacji toksyn, z kondycji układu pokarmowego itd
Z tego, co wyczytałem w innych źródłach duża część bakterii powodująca objawy chorobowe w organizmie nie wytwarza przetrwalników a bytuje w organizmie człowieka. W warunkach korzystnych dla niej nie powoduje choroby pomimo tego, że układ odpornościowy człowieka jest słaby. I odwrotnie w warunkach niekorzystnych dla bakterii próbuje zaatakować organizm. Dlaczego tak jest?
Przykład gronkowca (gronkowce nie potrafią wytwarzać przetrwalników) jest dobry. Dużo się mówi o formie uśpionej gronkowca a taka forma przetrwalnikowa nie istnieje. To samo występuje u paciorkowców. Dlaczego gronkowiec się usypia po antybiotykach zamiast atakować organizm, który jeszcze bardziej jest osłabiony?
Dlaczego bakterie przechodzą w formę uśpioną w środowisku, które jest idealnym środowiskiem, zamiast je zaatakować i wywołać chorobę, (która może być oznaką zdrowienia oczywiście)? Słaby układ odpornościowy, dużo słabych komórek tworzy idealne środowisko do zaatakowania.



Cytat od: Amdea
Najlepiej tłumaczy to GNM

Czy potrafisz odpowiedzieć na moje pytania interpretując tekst z GNM?

Cytat od: laokoon
Luto wydaje mi się że popełniasz podstawowy błąd. Chcesz aby wszystkie choroby miały ten sam przebieg. To właśnie robi medycyna akademicka, próbuje podciągnąć różne sytuacje do jednej wzorcowej.

A nie mają?
Niszczenie organizmu toksynami, które powoduje, że bakterie wywołują objawy chorobowe, aby ratować organizm.



Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 20-01-2009, 12:47
Tutaj pewne założenie jest medyczne, czyli błędne - słaby system odpornościowy. Taki system dopuszcza do sepsy, ot tyle. W pozostałych przypadkach system odpornościowy jest właśnie mocny, o czym świadczy chociażby fakt, że po rozwinięciu się infekcji jest w stanie ją opanować, a przecież wraz z rozwojem infekcji "moc" systemu odpornościowego nie wzrasta, to chyba logiczne. Drugi błąd, wynikający z pierwszego, to założenie, że toksyny nagromadzone w organizmie są niczym pożywka w laboratorium i stanowią idealne warunki rozwoju bakterii. Tak jest, jako powiadam, jedynie w sepsie. W normalnych warunkach system odpornościowy ma pełną kontrolę nad przebiegiem infekcji, w której on sam bierze czynny udział dając w pewnych warunkach bakteriom (i innym patogenom) nie tylko możliwość przeniknięcia do organizmu, czyli zakażenia, ale także dając swoiste przyzwolenie, czyli czas na aklimatyzację w środowisku organizmu, zwany inkubacją. Tutaj określenie "inkubacja" jest niezwykle trafne i jestem przekonany, że jego autor chciał nam zwrócić uwagę na szczególny charakter determinacji organizmu do samooczyszania się, ale, będąc najprawdopodobniej naukowcem na garnuszku farmaceutyczno-medycznego lobby, nie mógł powiedzieć więcej. Dzięki i za to, bowiem gdy przeanalizujemy preludium choroby infekcyjnej to zauważymy, iż charakteryzuje je obniżenie temperatury ciała, potem dreszcze, a dopiero potem choroba w najlepsze... Właśnie owo obniżenie temperatury ciała, jako analogia do gorączki, powinno dać do myślenia. Tak naprawdę nie jest do końca wiadomo, po co organizm w chorobie zużywa mnóstwo energii do podniesienia temperatury ciała, ale jedno jest pewne - temperatura to energia, która jest niezbędna w anabolizmie, czyli przemianie materii na materię z użyciem energii, a więc procesie metabolicznym związanym z produkcją białek, m.in. immunoglobulin czyli przeciw ciał. To chyba wiele wyjaśnia.

Gronkowiec złocisty nie jest zarazkiem biorącym udział w chorobach zakaźnych, bowiem charakter tej bakterii jest pasożytniczy. Wytwarza on swoiste formy przetrwalnikowe "kamuflując się" w miejscach trudno dostępnych dla systemu odpornościowego, a także antybiotyków, tj. tam, gdzie istnieje przepływ krwi, albo jest niewielki, głównie w stawach. Właśnie to powoduje, że jest on taki wredny, o wiele gorszy od swojego antagonisty - grzyba Candida albicans.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 23-01-2009, 21:42
Cytat
Co z przypadkami długotrwałych dolegliwości, rozwijających się latami, układ odpornościowy nie usuwa intruzów i dopuszcza do coraz trudniejszych sytuacji?
W takich razach system odpornościowy dopuszcza zarazki, jeśli czuje się na tyle mocny, że po aklimatyzacji będzie potrafił się z nimi uporać. Natomiast jeśli jest słaby, system odpornościowy do aklimatyzacji zarazków nie dopuszcza; nie chorujemy na choroby infekcyjne, tylko inne.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Laokoon 23-01-2009, 23:36
Być może popełnię duże faux pas ale skoro już zapytałem to pociągne dalej. Co w takim razie można/należy robić w przypadku kiedy organizm niedopuszcza i zmaga się z innymi chorobami?

Logiczne że wzmacnianie organizmu jest tutaj tak samo wskazane, ale czy coś jeszcze. Jak Pan to widzi, np. w takich chorobach przewlekłych i uporczywych jak Łuszczyca.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-01-2009, 11:02
Cytat
Logiczne że wzmacnianie organizmu jest tutaj tak samo wskazane, ale czy coś jeszcze. Jak Pan to widzi, np. w takich chorobach przewlekłych i uporczywych jak Łuszczyca.
Nie wiem. Ja logiki we wzmacnianiu odporności nie widzę, bo nie wiem, co by to miało znaczyć - czy wzmacniać, żeby nie chorować, czyli maskować, czy wzmacniać, żeby chorować, czyli poganiać organizm... Jaka w tym logika? Może Kalego... Wydaje mi się ze natura postępuje wedle innej logiki. To medycyna narzuciła jakąś logikę, normy harmonogramy... Natura nic o tym nie wie.
Łuszczyca jest choroba wynikającą bezpośrednio ze swojej przyczyny, czyli nieszczelności jelit, i tutaj logika wskazuje usunąć przyczynę. Taka bowiem jest logika natury: przyczyna - skutek (czyli objaw); akcja - reakcja. I nie może być inaczej!


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 24-01-2009, 11:14
Wracając do odporności - słaba czy mocna. A kto ma o tym decydować? A jeśli na przykład w czyimś organizmie komórki nadające się do wymiany stanowią 50% albo i więcej... Co wtedy wg manipulatorów odpornością powinien zrobić system odpornościowy? Usunąć je wszystkie, nawet mimo tego, że wchłanianie nie jest jeszcze do końca uporządkowane i w związku z tym organizm nie otrzymuje substancji odżywczych w ilości wystarczającej do wymiany ich na inne - pełnowartościowe? A może organizm celowo nie dopuszcza do gwałtownego remontu i woli najpierw się przygotować używając do tego celu inny rodzaj czyścicieli - pasożyty?
Mądrość bowiem polega na odkrywaniu praw natury, ale nie po to, by ją przechytrzyć, lecz by żyć z nią w zgodzie. A my co... Coraz częściej zapominamy, że jesteśmy częścią natury, i dajemy wiarę medycynie. No cóż... mamy wolny wybór. Ale jednego z drugim pogodzić się nie da, bo medycynę wymyślili ludzie, zaś w naturze takie coś nie występuje, jak medycyna. Warto wziąć to pod uwagę.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 03-03-2009, 15:30
Dzień dobry,
Po zagłębieniu się w ten wątek, mam wrażenie że brzmi to znajomo. Jakiś czas temu odstawiłam różne suplementy i preparaty antygrzybicze na rzecz koktajli i MO. Prawdopodobnie właśnie u mnie zastosowano w leczeniu "złą kolejność" i po zniknięciu  grzyba pojawiły się bakterie (prawdopodobnie). Mam w związku z tym, może naiwne, pytanie: jak długo organizm może walczyć? Podobno, aby się ich pozbyć muszą się one uaktywnić, by układ odpornościowy je zwalczył. Czy nie należy się bać? To trochę ryzykowne..
pozdrawiam
wera


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 03-03-2009, 16:16
Bakterie pojawiły się w miejscach, gdzie była grzybica. Jakie bakterie? Swego czasu były to gronkowce i paciorkowce. Oczywiście walczyć z bakteriami. Tak, o zdrowie. Chodzi mi o to, czy w takim wypadku jest zalecana jakaś dodatkowa kuracja, np. melisa+citrosept, który jest silnie antybakteryjny? Mówię o ryzyku, gdyż od lat zwykłym szarych ludzi straszy się np. sepsą. 


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 04-03-2009, 16:13
Cytat
Jeżeli teraz na słabym schorowanym organizmie w sposób sztuczny zaczniemy zmieniać kolejność walki z patogenami powodujemy, że zaczynamy chorować na różne dolegliwości, które nie są związane z oczyszczaniem.

Mam wrażenie, że w moim organizmie nie odbywa się oczyszczanie tylko szaleją bakterie, którym miejsce zrobił grzyb. Czy ktoś mógłby odpowiedzieć jak te dwa procesy odróżnić? W książkach ekspertów jest mnóstwo oznak procesu oczyszczania, ale tu na forum często pojawiają się inne objawy. Przykład: powiększanie narządów. Nie ma tego w książkach, a to może powodować bóle. Nie chcę brnąć w ślepą uliczkę, dlatego dopytuję - jeśli pojawią się potencjalne bakterie, czy obawiać się że wyniszczą organizm? czy zdać sie na swoją odporność i pić MO ?
pozdrawiam
wera   


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 12-03-2009, 11:34
Witam,
Chciałabym prosić o poradę. A propos, moich poprzednich spostrzeżeń występujących w moim organizmie, chcę opisać takie zjawisko, które czasem ma miejsce. Odczuwam swędzenie całego ciała (szczególnie ud) połączone z uczuciem zimna i rozdrażnienia. Często towarzyszy temu uczucie niepokoju w brzuchu i pochwie. Czy to chwilowa agresywność bakterii czy nawrót grzybicy a może oczyszczanie? Aha, występuje jakby suchość w pochwie. Nie chce wysnuwać daleko idących wniosków, ale wydaje mi się, że pojawia się to uczucie po współżyciu.
z góry dziękuję za jakąś wskazówkę
wera   


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 12-03-2009, 14:12
Przeszłam przez te cztery lata tyle różnych dolegliwości i dziwnych odczuć, że już mnie nic nie dziwi. Chociaż czytałam książkę (tę pierwszą Oczyszczenie), a potem następne, to gdy pojawiały się takie dziwaczne odczucia, nie kojarzyłam ich jeszcze z oczyszczaniem, piciem Mikstury, nawet nie przychodziło mi to do głowy. Na początku były to różne "powroty" tych dolegliwości, które miałam wcześniej, więc różnica nie była zauważalna. Dopiero po fakcie pokojarzyłam kolejne objawy. Ale jakoś wszystko to przetrwałam. Minęło.

Cytat
Nie chce wysnuwać daleko idących wniosków

No właśnie, nie ma co tak szczegółowo analizować, bo i tak się nie dojdzie, a to minie.
Dla mnie najgorszy był okres pierwszych 3 lat. Potem poczułam się dużo lepiej, ale zachciało mi się kuracji detoxem+ i wtedy zmory powróciły. Od pół roku ustały najgorsze rzeczy - związane z krążeniem i układem ruchu, a teraz piję glistnik i mam coś, czego dotąd nie doświadczyłam.
Jest to zlokalizowane niby w żołądku, ale może w sercu - przedziwny smutek, jakiś bolesny żal - zupełnie to do mnie niepodobne.  :crybaby:
 
Zwyczajnie trzeba to przetrwać. Po pewnym czasie nawet nie będzie się pamiętać.  ;)


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 12-03-2009, 14:27
Cytat
Jest to zlokalizowane niby w żołądku, ale może w sercu - przedziwny smutek, jakiś bolesny żal - zupełnie to do mnie niepodobne. 
Kurcze, brzmi "smutno", po takim czasie picia MO, to rozczarowuje, a jednocześnie pokazuje jak długa jest droga do zdrowia. I jak wyboista.
Mówisz Grażynko, żeby tego wszystkiego tak wnikliwie nie analizować, ale z drugiej strony jak rozpoznać potrzeby swego organizmu? Powiem, że kiedyś nie zastanawiałam się nawet nad uczuciem głodu, jadłam oczami, nie umiałam słuchać swojego organizmu. Oczywiście, popaść w hipochondrię też nie trudno..
Napisałam o tej dziwnej reakcji, bo nadal nie umiem sobie przypomnieć, gdzie mnie bolało przed tygodniem, albo po czym, a to ważne by dobrze sterować alocitem czy olejem itd. A widze jak ludzie z forum, potrafią to opisać, nie wiem czemu mi to nie wychodzi.
:((
pozdrawiam i dziękuję za wsparcie
wear


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Grażyna 12-03-2009, 16:50
Cytat
Jest to zlokalizowane niby w żołądku, ale może w sercu - przedziwny smutek, jakiś bolesny żal - zupełnie to do mnie niepodobne. 
Kurcze, brzmi "smutno", po takim czasie picia MO, to rozczarowuje, a jednocześnie pokazuje jak długa jest droga do zdrowia. I jak wyboista.
Nie ma powodu, żeby to Cię rozczarowywało - wręcz przeciwnie, jeżeli ja po pół wieku zatruwania potrafiłam to wszystko przetrwać i podnieść się i powiem Ci, że od wielu lat nie czułam się tak dobrze, jak obecnie, to jest to jak najbardziej pocieszające.
To, co mi się teraz przytrafia jest może efektem dalszego oczyszczania glistnikiem (mam trochę upakowanych toksyn w tkance tłuszczowej), a może czegoś innego, ale są to chwile, a nawet momenty, a poza tym czuję się normalnie - dobrze. Silna, wesoła i pozytywnie nastawiona.

I stanowczo twierdzę, ze nie ma sensu rozpamiętywać i wczuwać się w każdy objaw i przypominać sobie, co się działo przed tygodniem, gdyż tą metodą to wszystko przywołujemy ponownie.
A przecież i tak wszystko mija, objawy się zmieniają, odchodzą i jest coraz lepiej!


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 13-03-2009, 08:02
To wszystko jak najbardziej PRAWDA co mówicie! Staram się pozytywnie myśleć, ale jak przypomnę sobie, że przez ostatnie pół roku pochłaniałam 15 tabletek dziennie (suplementy i antygrzybiczne) i jaki to negatywny wpływ mieć mogło (dopiero teraz o tym wiem) na mój możliwe, że słaby oragnizm, to zaczynam się bać. Wczoraj, czułam się tak paskudnie, że myślałam że umieram. Może poproszę Lackiego, żeby coś na ten temat napisał? Mówię o tej dziwnej reakcji (opisana powyżej), która ostatnio często się u mnie pojawia i mogę w 100% powiedzieć, że pojawia się głównie po stresie albo np. w centrum handlowym. Dodam jeszcze, że ostatnio się zastanawiam czy nie mam depresji, mam jak przytłumiony umysł, nie mogę i nie chcę trzeźwo myśleć. Ale dziękuję za wasze dobre i podnoszące na duchu słowa. Wiem, że muszę zmienić nastawienie, ale na to potrzeba SIŁY.
wera
:((


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Halisia 13-03-2009, 09:09
Wera, ja mam podobnie. Boję się wybierać gdziekolwiek bo wiem,że będę się źle czuła.
Najgorzej jest jak zjem przed wyjściem np. do centrum handlowego i właśnie tam pewnie na jakimś etapie trawienia robi mi się odlotowo. Ponieważ mam to już od dawna to staram się nie myśleć,że umieram. Gdyby tak było, umarłabym już chyba ze 100 razy.
U mnie jeszcze wiąże się to ze zmianami ciśnienia atmosferycznego. Nie wiem o co dokładnie chodzi,ale właśnie zmieniające się ciśnienie atmosferyczne  wpływa na moje samopoczucie.
Ja już od dawna radzę sobie z tym za pomocą Validolu.
Kiedyś będzie dobrze, chociaż jeszcze musimy poczekać. :)


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 13-03-2009, 10:00
Halisiu, ja w zasadzie od około lat 10 czuję się do d...Ale od czasu MO momentami nie wyrabiam. Codziennie jest źle. Jak nie ból, to zimno, albo jakieś swędzenia, rozdrażnienia itd itp. Także to nie jest tak, że ja marudze, bo każdy ból jestem w stanie znieść oby on był ku zdrowiu. Jednak jak tego jest tyle, do tego słaba psyche..Piszesz o Validu. Ja stosowałam silve, reiki itp, itd. Jakoś bez efektu.
pozdrawiam serdecznie
smutna wera


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Halisia 13-03-2009, 10:32
Cytat
Także to nie jest tak, że ja marudze, bo każdy ból jestem w stanie znieść oby on był ku zdrowiu.
Doskonale cię rozumiem. W przeciągu ostatnich 2 lat najczęściej słyszałam od lekarzy, że się nakręcam. Trudno to pokazać pisząc w internecie, ale kto mnie zna to wie, że kiedy jest ok to po prostu nie wymyślam.
To jest oczywiste, że człowiek kiedy źle się czuje fizycznie, odbija się to również na jego psychice. Jak niedawno było cytowane kilkakrotnie na forum " W zdrowym ciele zdrowy duch".
Ja podobnie jak ty jestem w stanie znieść każdy ból. Najgorsze są właśnie te stany o jakich pisałaś i jakie ja miewam. No ale trudno, ja już i tak nie miałam wyjścia. Tak żyć się już nie dawało. Postawiłam na MO i postaram się cierpliwie znieść wszystko co się pojawi w trakcie oczyszczania. Biorąc pod uwagę to co się ze mną działo w przeciągu pewnie ze 30 lat a może i więcej to jeszcze dużo niespodzianek mnie czeka.
Ale damy radę Wero, wierzę w to. Dzisiaj czuję się w miarę więc łatwiej jest mi to napisać. :)
A Validol to jest po prostu lek, nie wiem czy nie blokuję czegoś przy jego pomocy, ale pomaga mi w tych sercowych stanach. Może ktoś z Ekspertów mógłby coś powiedzieć na temat stosowania Validolu.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 13-03-2009, 10:36
Jeszcze czeka nas przesilenie wiosenne, ale potem samopoczucie powinno się poprawiać.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Halisia 13-03-2009, 11:12
Dziękuję bardzo.
Przywozi mi go pracownik z Białorusi. Cena 10 listków < od ceny naszego jednego z apteki.
A producent ten sam, ukraiński.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Strzelec 13-03-2009, 19:46
Halisiu, Wero, ja dziś na przykład wymiotowałam. Po chwili poczułam niesamowity spokój, taki wręcz błogostan, że coś się zakończyło, na ten moment. Wiem,że jeszcze niejedno mnie czeka ale tak jak wszyscy wiem, że będzie dobrze, jest dobrze.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Wera 16-03-2009, 15:22
Laokoon, nie pociesza mnie to że ktoś jest w tak samo trudnej sytuacji. Ale spoko idzie wiosna :) Już nawet nie chodzi o to wsparcie (bo może na nie nie zasługuję) ale o to jak popada człowiek w konflikty i traci przyjaciół przez to że chce się kogoś "nawrócić" (na MO oczywiście). Czy oni nie potrafią tego zrozumieć że to najbliżsi chcą dla nich dobrze, a nie obcy lekarze!!
Ale ten post to już chyba nie na ten wątek. Nie marudzę już więcej!
pozdrawiam
wera


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mimik 17-03-2009, 14:06
Ostatnio u siebie zauważyłam, że najchętniej zaszyłabym się w jakiejś dziurze i spała i spała.
Nie chce mi się kompletnie nic, ani wyjść na spacer ani do znajomych, jakieś totalne przybicie ,smutek, wrażenie, że wszystko mnie boli, ale to tylko wrażenie bo tak naprawdę to takie coś nieokreślonego - napięcie, ucisk bo ja wiem? Czyżby to jakiś kolejny efekt oczyszczania?
A co do "nawracania" to już mi się nie chce, jak widzę, że znajomi mają gdzieś swoje zdrowie i swoich dzieci to dosłownie obojętnieję, wolą oddać się w ręce lekarzy bo przecież tacy mądrzy, wykształceni no i nikt tak jak oni nie zadba o ich zdrowie :frusty:


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Lacky 25-04-2009, 21:36
No to kontynuujmy ten wątek.

Udało mi się na podstawie własnego organizmu zrozumieć działanie wirusów w powrocie do zdrowia. Przyczynił się do tego zlot w Tleniu gdzie zainfekowałem się wirusem przeziębienia wyjątkowo agresywnym.
Samo zarażenie wirusem rozwiązuje kilka kwestii, które były do tej pory domysłami.

KWESTIA I Dlaczego jak gdzieś wyjeżdżamy to zaczynamy chorować.

W różnych częściach świata a również Polski w powietrzu w wodzie znajdują się różne wirusy. Przemieszczając się z jednej strony kraju w inną część trafiamy do środowiska, w którym znajdują się wirusy, z którymi nasz organizm nie ma do czynienia w miejscu gdzie mieszkamy. To powoduje, że takimi wirusami łatwiej nam się jest zainfekować. Ale nie wszyscy chorują, i tu pytanie dlaczego?

KWESTIA II Dlaczego nie wszyscy, chorują a mają kontakt z powietrzem w którym są wirusy.

Wbrew pozorom wirusy krążące w powietrzu w wodzie nie mają takiej siły, aby zagnieździć się w każdym organizmie. Wirusy tak jak i ludzie lepiej przeżywają w środowisku z mniejszą ilością zanieczyszczeń chemicznych, spalin itd. Im bardziej zanieczyszczone powietrze tym wirusy są słabsze i jest ich mniej. Tak samo jest z wirusami w organizmie człowieka. Im organizm człowieka jest bardziej zanieczyszczony tym możliwości zasiedlenia go przez wirusy są mniejsze, bezpośrednio z środowiska. (nie mówimy tutaj o sztucznych blokerach wirusów – suplementach). Dobry organizm dla wirusów to taki, który ma łatwy dostęp do chorych komórek, które mogą zainfekować.

KWESTIA III Jak wywołać masowe zachorowania.


Wirusy do rozpoczęcia infekcji w większej ilości organizmów potrzebują organizmu z przyjaznym środowiskiem częściowo oczyszczonego. Taki organizm sam wyczuwa wirusa i pozwala mu wtargnąć do środka. Robi to w taki sposób, że obniża temperaturę organizmu, aby wirus nie został zniszczony przez system odpornościowy. Obniżenie temperatury zmniejsza zdolność reakcji obronnych wirusa. Wirus wpuszczony do organizmu zaczyna się inkubować i namnażać, przez co staje się silniejszy.
Tu się pojawia pytanie czy zmniejszenie temperatury nie powoduje, że zdolności obronne bakterii w organizmie również się nie zmniejszają, co może powodować, że wirusy je również mogą uśmiercać? To o bakteriach to jest gdybanie.

Idąc dalej. Oczyszczony organizm człowieka staje się miejscem, w którym wirus nabiera siły. Teraz jak taki człowiek wróci do siebie w inną część kraju, to zaczyna zarażać innych. Wirus jest mocny i potrafi przejść do organizmów zanieczyszczonych, które nie miały kontaktów z takim wirusem.

Mnie udało się zarazić nałogowego palacza, który nigdy nie chorował. Tak się wzmocnił wirus w moim organizmie.

Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Co zrobił wirus w moim organizmie.
Czyścił gardło, zatoki, uszy w taki sposób, że gęstej wydzieliny ropnej mogłoby się nazbierać około 1 litra. Czyścił bardzo agresywnie odrywając całe płaty zanieczyszczeń w gardle – czarne twarde grudy. Ropa lała się nosem z ust i oczu całej mojej rodzinie. Na jeden dzień wszyscy straciliśmy głos – tak nam wyżarł gardło i krtań. Przeczyścił nas z wadliwych komórek i nacieków w ustach, uszach i oczach.

Ale to spowodowało reakcje alergiczne na roztocza i pyłki takie jak przy czyszczeniu jelit na gluten. To znowu dobrze wytłumaczyło tworzenie się procesu alergicznego i jego ustępowania. Ale o tym napisze w innym temacie.



Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Patronix 25-04-2009, 22:33
         Czy to samo można odnieść do bakterii, zmiana miejsca pobytu a możliwość łatwego złapania infekcji ?
Rozumiem przez to większe powinowactwo bakterii do toksyn. 
       


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Lacky 25-04-2009, 22:49
Większość chorób bakteryjnych (powodujących oczyszczanie) na które zapadamy związanych jest z bakteriami, które znajdują się w naszym organizmie. Dlatego zmiana miejsca nie ma wpływu na to czy te bakterie nas atakują czy nie.

Przy zmianie miejsca infekcja bakteryjna następuje po infekcji wirusowej, która rozpoczyna cały proces oczyszczania. Wirus może być słaby ale osłabia organizm i produkuje pokarm dla bakterii w postaci martwej pożywki z uśmierconych komórek. To powoduje że bakteria zaczyna się rozmnażać, ba ma dostęp do pokarmu i sprzyjające środowisko, a to w efekcie prowadzi do infekcji bakteryjnej.

Chociaż gdyby świeże powietrze spowodowało, że organizm zacząłby pozbywać się toksyn to wtedy następuje infekcja bakteryjna, która żeruje na wydzielanych toksynach. Takie coś występuje jako objaw opuchniętych oczu jak pojedziemy na wieś i rano się budzimy z napuchniętymi oczami.

Czyli jak wyjedziemy i złapiemy anginę to oznacza że złapaliśmy jakiegoś wirusa przeziębienia lub organizm zaczął wydzielać toksyny. Tak naprawdę po infekcji wirusowej trudno rozpoznać co nas oczyszcza bo uruchamiają się bakterie, które przerabiają pozostałości po wirusach.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Patronix 25-04-2009, 22:55
 Może nie przez przypadek ludzie od dawna w czasie ciężkiej choroby- niedomogi zmieniali miejsce pobytu i to czasami na bardzo odległe, może to miało ruszyć mechanizm naprawczy np: gdy lokalnie efekty były słabe, coś a'la przeprogramowanie się w większym stopniu, jak to bywa u dzieci gdy muszą odchorować swoje żeby układ odpornościowy się wykształcił. Czy dobrze rozumuje zmieniając miejsce pobytu organizm od nowa sprawdza środowisko i w pewien sposób możemy ruszyć oczyszczanie dalej jeżeli lokalnie było kiepsko chociaż na pewno jest to obciążenie dla organizmu, "starych drzew się nie przesadza" :)  


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Lacky 25-04-2009, 23:09
Cytat
Czy dobrze rozumuje zmieniając miejsce pobytu organizm od nowa sprawdza środowisko i w pewien sposób możemy ruszyć oczyszczanie dalej jeżeli lokalnie było kiepsko chociaż na pewno jest to obciążenie dla organizmu, "starych drzew się nie przesadza"
Organizm nie sprawdza środowisko tylko reaguje na czynniki zewnętrzne które działają na niego. Jeżeli dany czynnik nie działa na organizm to organizm nie reaguje na niego.

Tu jest kwestia taka, że organizm posiada przeciwciała do wirusów, które znajdują się w otoczeniu, w którym się mieszka. Przeciwciała niszczą wirusa w momencie kiedy próbuje wtargnąć do organizmu.

Jeżeli zmieniamy miejsce to w środowisku znajdują się wirusy, z którymi organizm nie miał do czynienia. W krwi nie ma przeciwciał i dlatego jeżeli organizm będzie środowiskiem sprzyjającym do zainfekowania to wirus zasiedli się w środku.

My nie mówimy o stałym przeprowadzaniu się tylko zmianie miejsca w małym przedziale czasowym (np. tydzień). Po takim oczyszczeniu organizm musi zregenerować miejsca wyczyszczone.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Patronix 25-04-2009, 23:30
      Zgadza się, ale kiedyś ludzie wyjeżdżali na 3 miesiące i dłużej(oczywiście tych których było stać) i tutaj pewnie trzeba by rozgraniczyć co jest oczyszczaniem a co kształceniem odpowiedzi immunologicznej i czy była to też efektywna  droga do zdrowia ? (takie przeprogramowanie chociaż radykalne  i czasochłonne)
      Czyli szczepienia w dalekie kraje mają jak najbardziej sens czy to na krótki okres czy długi, żeby np. nie ryzykować infekcji malarii itd.  ?
Chyba że zdrowego - oczyszczonego nic nie rusza nawet w innym kraju.
 


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Piotr 26-04-2009, 08:38
Udało mi się na podstawie własnego organizmu zrozumieć działanie wirusów w powrocie do zdrowia. Przyczynił się do tego zlot w Tleniu gdzie zainfekowałem się wirusem przeziębienia wyjątkowo agresywnym.

To chyba nie ode mnie Lacky, bo jak przyjechaliśmy do Tlenia już byłeś zaziębiony. Zresztą my mieliśmy grypę jelitową.

Co zrobił wirus w moim organizmie.
Czyścił gardło, zatoki, uszy w taki sposób, że gęstej wydzieliny ropnej mogłoby się nazbierać około 1 litra. Czyścił bardzo agresywnie odrywając całe płaty zanieczyszczeń w gardle – czarne twarde grudy. Ropa lała się nosem z ust i oczu całej mojej rodzinie. Na jeden dzień wszyscy straciliśmy głos – tak nam wyżarł gardło i krtań. Przeczyścił nas z wadliwych komórek i nacieków w ustach, uszach i oczach.

Wcześniej pisałeś, że masz górne odcinki wyczyszczone i przy infekcji nie masz już nawet kataru. Chyba nie da się w tak w prosty sposób oczyścić jednej części organizmu na dłużej, bo toksyny przemieszczają się w organizmie.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: fiona50 26-04-2009, 10:28
Tu zgadzam sie z Lackym w 100%. Mnie tez dopadla infekcja przeziebienia (a Filipa nie) i walcze z nia dzielnie do dnia dzisiejszego. Katar juz ustapil, bole uszu ustapily juz w Tleniu a jelitowka byla bardzo laskawa. Nie wyrzucaj sobie Piotrze , bo ona byla tam przed twoim przyjazdem.
Do dnia dzisiejszego pobolewa mnie glowa , mam zawroty, czasami pobolewa  mnie gardlo a oczy rano mam napuchniete i zaklejone.Wogole cala czuje sie opuchnieta. Ale slonko swieci i przygrzewa , jest przyjemnie. Tylko oslabienie zostaje w postacie lenia. Nic mi sie nie chce, ani wyjsc z domu, ani slaniac sie po nim. Wtedy otwieram okno i chetnie lecze te infekcje pod kolderka...


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Grazyna 26-04-2009, 10:57
Co zrobił wirus w moim organizmie.
Czyścił gardło, zatoki, uszy w taki sposób, że gęstej wydzieliny ropnej mogłoby się nazbierać około 1 litra. Czyścił bardzo agresywnie odrywając całe płaty zanieczyszczeń w gardle – czarne twarde grudy. Ropa lała się nosem z ust i oczu całej mojej rodzinie. Na jeden dzień wszyscy straciliśmy głos – tak nam wyżarł gardło i krtań. Przeczyścił nas z wadliwych komórek i nacieków w ustach, uszach i oczach.
Dlaczego wirus - w Twoim wypadku agresywny, w moim okazał się łagodny - może to inny wirus - Wy już przyjechaliście z zainfekowanym synkiem.

Chociaż gdyby świeże powietrze spowodowało, że organizm zacząłby pozbywać się toksyn to wtedy następuje infekcja bakteryjna, która żeruje na wydzielanych toksynach. Takie coś występuje jako objaw opuchniętych oczu jak pojedziemy na wieś i rano się budzimy z napuchniętymi oczami.

Czyli jak wyjedziemy i złapiemy anginę to oznacza że złapaliśmy jakiegoś wirusa przeziębienia lub organizm zaczął wydzielać toksyny. Tak naprawdę po infekcji wirusowej trudno rozpoznać co nas oczyszcza bo uruchamiają się bakterie, które przerabiają pozostałości po wirusach.


Lacky, idąc tokiem Twojego rozumowania:
Jeśli w niedzielę bolało  mnie gardło (niezbyt mocno, tylko przy przełykaniu), a w poniedziałek po śniadaniu gardło przestało boleć, ale od rana kichałam i cały dzień leciało mi z nosa, to chyba znaczy, że wirus był, ale
- albo organizm jest tak oczyszczony z bakterii, że te były mało aktywne
- albo zatrzymuje toksyny i bakterie nie znalazły pożywki?

A na oczy co rano kładłam płatki nasączone alocitem z solą fizjologiczną, bo były spuchnięte (co tłumaczyłam niedostatkiem snu, bo wtedy jeszcze nie było objawów infekcji).

Cytat
Im organizm człowieka jest bardziej zanieczyszczony tym możliwości zasiedlenia go przez wirusy są mniejsze, bezpośrednio z środowiska.
U mnie wirus nie ruszył żołądka i jelit, może dlatego, że jelita jeszcze są zbyt słabe.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-04-2009, 12:59
Cytat
Czyli szczepienia przed podróżą w dalekie kraje mają jak najbardziej sens, czy to na krótki okres czy długi, żeby np. nie ryzykować infekcji?
Po wykorzystaniu danego zarazka, czyli prawidłowym przebiegu choroby infekcyjnej bez blokowania jej objawów, gdy system odpornościowy usunie z organizmu wszystkie zarazki biorące udział w tym procesie, organizm uznaje, że ten ten gatunek sprzątaczy zrobił już swoje, więc jest już niepotrzebny. Mamy tutaj do czynienia z nabyciem naturalnej odporności na dany patogen, którego ponowne wykorzystanie nie miałoby sensu, a - jak wiadomo - natura nie robi niczego, co jest pozbawione sensu. Organizm po prostu uznaje, że ten rewir oczyszczania jest już załatwiony, i basta! Ci konkretni spece od remontu nie mają już tu nic do roboty - zrobili swoje, więc po co ich wpuszczać ponownie. Tego porządku w organizmie strzegą specjalne immunoglobuliny - przeciwciała krążące w płynach ustrojowych i niszczące niepożądane już zarazki.

Ta sytuacja ma się nijak do faktycznego stanu organizmu, gdyż jeśli znajdują się w nim zdefektowane komórki, to organizm i tak będzie potrzebował do ich usunięcia wirusów, a jeśli w tkankach naszego ciała będą zalegały toksyny, to do ich usunięcia organizm będzie potrzebował bakterii, a w ostateczności posłuży się pasożytami. Toteż podatność na infekcje zależy bezpośrednio od ogólnej kondycji organizmu. I tutaj mamy trzy warianty:

1. Organizm "łapie" wszystkie zarazki, z którymi się spotyka, gdyż czuje się na siłach, by po okresie inkubacji, rozmnożeniu się i dopuszczeniu do przełomu choroby, zwanego kryzysem - opanować sytuację i wyeliminować zarazki w odpowiednim momencie, tj. takim, gdy dalsza eskalacja remontu groziłaby nadmiernym oczyszczeniem, a więc zanikiem jakiejś tkanki, co jest równoznaczne z uszkodzeniem ważnego dla funkcjonowania organizmu organu.

2. System odpornościowy nie czuje się na siłach, by dopuścić do gwałtownego procesu oczyszczania przy użyciu szybko rozmnażających się bakterii czy szybko namnażających się wirusów, gdyż uniemożliwia mu to ogólna kondycja organizmu, albo brak zapasów tkankowych witamin i minerałów niezbędnych do wyprodukowania nowych, w pełni wykształconych komórek, którymi można by zastąpić komórki niepełnosprawne, zniszczone procesem chorobowym. W tej sytuacji wymiana wadliwych komórek na takie same, czyli wadliwe komórki nie oczywiście sensu, więc organizm jest zmuszony na działania zachowawcze z użyciem zarazków o mniejszej zjadliwości, zwanych pasożytami.

3. Jak wiadomo, wśród krążących w organizmie toksyn znajdują się także tzw. neurotoksyny, czyli toksyny mające powinowactwo do receptorów nerwowych uczestniczących w skomplikowanym układzie sprzężenia zwrotnego nero-endokrynnego będącego bazą danych dla podjęcia decyzji o momencie i rodzaju reakcji immunologicznej. Nourotoksyny krążące w krwi mogą zafałszować informacje o faktycznym stanie organizmu, w wyniku czego system odpornościowy dopuszcza do nadmiernej eskalacji zarazków, ale reaguje zbyt późno. Taką sytuację nazywamy sepsą, która nie jest choroba jako taką, lecz objawem dezinformacji systemu odpornościowego, i przebiega w dwóch charakterystycznych etapach:

Etap pierwszy sepsy charakteryzuje się dużym poziomem w krwi zarazków, których nic nie atakuje, więc nie ma żadnych objawów chorobowych: gorączki, dreszczy, osłabienia, potów, braku apetytu, bólu - nic.

Etap drugi sepsy, zwany wstrząsem septycznym, wygląda jakby system odpornościowy nagle się ocknął z letargu i przystąpił do chaotycznego niszczenia zarazków; bez jakiejkolwiek strategii. Charakterystyczna dla tego etapu sepsy jest jest gwałtowna fagocytoza, a wiec spalanie zarazków, w wyniku czego podnosi się znacznie temperatura ciała, zaś do krwi trafiają fragmenty ciał zabitych zarazków w ilości znacznie przekraczającej możliwości wydalnicze organizmu, a to z kolei prowadzi do zablokowania naczynek włoskowaty, czyli utraty ich drożności. Wówczas organizm stara się usunąć krew zastałą w naczynkach włoskowatych droga awaryjna - przez skórę. Jednoczesne występowanie gorączki oraz wybroczyn skórnych krwi dobrze oddaje dawna nazwa tego rodzaju sepsy - gorączka krwiotoczna, która dotyka z reguły osoby relatywnie zdrowe, głównie dorastającą młodzież.

Inny rodzaj sepsy, zwany posocznicą, dotyka osoby chore, których system odpornościowy nie jest w stanie kontrolować infekcji nawet wówczas , gdy ogólna kondycja organizmu nie uzasadnia jakiejkolwiek infekcji. Posocznica najczęściej dotyka ludzi starach, schorowany, a także innych po intensywnej terapii antybiotykami oraz innymi lekami, zwłaszcza immunosupresyjnymi, oraz osoby po operacjach i przeszczepach organów.

Ergo: organizm oczyszczony z toksyn, w którym sprawnie działają układy wydalnicze i samonaprawcze, nie potrzebuje zarazków do niczego, a więc nie choruje. Ale jest także drugi wariant - nie choruje także organizm zbyt słaby na chorowanie. Dlatego, w miarę wzrostu kondycji organizmu - pojawiają się choroby infekcyjne. Pacjenci, czyli nabywcy leków i usług medycznych, w tej sytuacji wpadają w trwogę: pędzą do lekarza, który za pomocą leków... podnosi im odporność. W rzeczywistości leki to toksyny mające działanie immunosupresyjne, czyli osłabiające kondycję organizmu, by (na jakiś czas) nie podejmował próby samooczyszczenia się. To właśnie dzięki pacjentom - nabywcom leków i usług medycznych - kartel farmaceutyczno medyczny rozwija się tak prężnie, i to zarówno w kierunku medycyny konwencjonalnej, jak i tej tak zwanej medycyny alternatywnej (nie wiadomo do czego) czy też medycyny "naturalnej" (jakże często bardziej naturalnej od samej natury, co samo w sobie jest niedorzecznością, której chyba tylko idiota potrafi nie zauważyć).

Niemniej jednak faktem jest, że organizm "łapie" zarazki na zasadzie przypadku - pierwszy lepszy, toteż wygodnie by było na niektóre szczepy zarazków nabyć sztuczną odporność poprzez szczepienia. Idea sztucznego nabywania odporności jest szczytna i kusząca, ale jej realizacja ma więcej wad, niż ewentualnych korzyści. Podstawową wadą szczepionek jest to, że nie można ich sprawdzić wcześniej, jak dopiero po obejściu obrony nieswoistej organizmu (a więc nie bacząc, czy w danej chwili system odpornościowy jest gotowy w ogóle na jakąkolwiek infekcję), poprzez brutalne wprowadzenie szczepionki bezpośrednio do organizmu. A przecież szczepionka to materiał potencjalnie chorobotwórczy, zawierający antygeny. Teoretycznie mają one być zabite, ale skąd to wiadomo? Skąd wiadomo, ile w produkowanych na masową skalę zarazków przetrwało proces uśmiercania, a na koniec: jakie konserwanty stosuje producent do uzyskania odpowiednio długiego okresu "przydatności"? A co się dzieje w szczepionce po tym okresie? Psuje się? Ale jak się psuje, i kiedy rozpoczyna się proces psucia - wcześniej, dużo wcześniej? Weźmy pod uwagę, że jest to produkt aktywny biologicznie, czyli niejako żywy, więc nasuwa się kolejna wątpliwość: czy lepiej zaszczepić się szczepionką wyprodukowaną przed miesiącem, czy przed dwoma miesiącami, a może przed rokiem? A nikt mi nie wmówi, że to nie ma znaczenia, bowiem gdyby tak było, to ilość konserwantów zastosowanych w szczepionce musiałaby tak duża, że z pewnością uszkodziłby one tkanki w organizmie zaszczepionego, z najbardziej wrażliwą na uszkodzenie tkanką nerwową w pierwszej kolejności.

Biorąc te argumenty pod uwagę, osobiście wolę postawić na samooczyszczenie organizmu z toksyn - przyczyny, dla której "łapiemy" zarazki, w myśl fundamentalnego prawa natury, które przekazał nam Hipokrates: "Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz one w rzeczywistości leczą choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują." Jeśli ktoś mi powie, że Hipokrates nie ma racji, bo na pewno gdzieś jest badanie, tabletka, saszetka, pigułka, ampułka, kapsułka, szczepionka na jego chorobę, tylko trzeba znaleźć lekarza, który wie gdzie i co to jest, to ja mu odpowiem prosto z mostu: wart jesteś pacjencie wszystkich chorób, które już masz, i wszystkich, które jeszcze będziesz miał! 


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Lacky 26-04-2009, 20:16
Cytat od: Mistrz
2. System odpornościowy nie czuje się na siłach, by dopuścić do gwałtownego procesu oczyszczania przy użyciu szybko rozmnażających się bakterii czy szybko namnażających się wirusów, i wykorzystuje jedynie te o mniejszej zjadliwości, zwane pasożytami.

Tutaj jest jeszcze jedna logika. Takie działanie występuje dla wirusów z otoczenia, w którym mieszkamy, z którymi spotykamy się okresowo i w organizmie znajdują się przeciwciała.

Jeżeli pojawi się wirus, który nie występował wcześniej w naszym środowisku i w organizmie nie występują przeciwciała to słaby organizm nie jest wstanie zablokować infekcji w przypadku gdy wirus namnożył się w drugim człowieku i została zwiększona jego ilość.

Mój przypadek. Przywiozłem nowego wirusa w moje strony, który w moim organizmie się namnożył. Po kontakcie ze mną zaczęli chorować ludzie słabi, zanieczyszczeni, którzy długo wcześniej nie chorowali.

Mieli dokładnie te same objawy oczyszczania, jak ja.
Gdyby przyjąć inną teorie, że wirusy mają problem w zagnieżdżeniu się w organizmie zanieczyszczonym i to jest głównym czynnikiem tego, że tacy ludzie nie chorują. Toksyny w organizmie człowieka są toksyczne dla wirusa i blokują ich inkubację.  Oczyszczanie organizmu powoduje, że staje on się bardziej dostępny dla wirusów. Można by przyjąć, że zanieczyszczone środowisko powoduje że wirusy są słabe i nie zdolne do zainfekowania organizmów zanieczyszczonych lub sztucznie podwyższoną odpornością za pomocą suplementów i dodatków żywieniowych typu czosnek.
I teraz, jeżeli pojawi się wirus, na którego zanieczyszczenia mają mniejszy wpływ wtedy staje się agresywny dla wielu ludzi słabych nie gotowych na infekcje. Coś takiego jak propagowana aktualnie świńska grypa. Wirus (oczywiście, że jest tu dużo propagandy i sensacji), z którym nikt wcześniej nie miał do czynienia, wzmacnia się w organizmach ludzkich i przenosi się z człowieka na człowieka. Infekowani są ludzie słabi zanieczyszczeni, bo wirus potrafi przeżyć w takim środowisku a to powoduje, że organizm ciężko na niego reaguje. Z naszego punktu widzenia ten wirus to dodatek do oczyszczania ale dla tych co są zanieczyszczeni to gwałtowne oczyszczanie całego organizmu z lekami ogłupiającymi organizm mogą prowadzić do wyniszczenia tego organizmu.

Cytat od: Piotr
]To chyba nie ode mnie Lacky, bo jak przyjechaliśmy do Tlenia już byłeś zaziębiony. Zresztą my mieliśmy grypę jelitową.
Nie od Ciebie, to z grypą jelitową nie miało nic wspólnego.

Cytat od: Piotr
Wcześniej pisałeś, że masz górne odcinki wyczyszczone i przy infekcji nie masz już nawet kataru. Chyba nie da się w tak w prosty sposób oczyścić jednej części organizmu na dłużej, bo toksyny przemieszczają się w organizmie.

Tutaj pokutuje moje podejście do kataru i zapchanego nosa spowodowanego infekcją grzybiczą. Niestety książka Dr w wielu miejscach nie opisuje tego, co faktycznie jest przyczyną danego problemu i podaje inne przyczyny, dlatego trzeba wielu rzeczy samemu doświadczyć, aby zrozumieć to, co faktycznie się dzieje w naszym organizmie.

Trzeba sobie wyjaśnić, z czego wynika katar i zapchany nos, aby zrozumieć mój tok myślenia.
Katar i zapchany nos wynika z tego, że mamy nieszczelności w nabłonku układu oddechowego. Wszystkie pyłki, ciała obce, które przedostają się przez te nieszczelności są przerabiane na wydzielinę, która powoduje katar lub jeżeli proces jest wolny, czyli bez infekcji to zapychają zatoki i nos.  Grzybica układu oddechowego może powodować nieszczelności, ale sama nie powoduje, że tworzy się wydzielina. Ona utrwala proces tworzenia się wydzieliny polegający na usuwaniu ciał obcych przez organizm, wynikających przez nieszczelności. Wydzielina może nie być wydalana na zewnątrz i zalegać w zatokach.
Wracając do mojego przypadku to miałem uszczelniony układ oddechowy, co spowodowało że przestałem mieć wydzielinę w nosie. Wirus spowodował, że z szczelnego nabłonka zostały usunięte chore komórki i to w dużych ilościach, co spowodowało rozszczelnienie nabłonka i powrót wydzieliny, czyli usuwania obcych ciał z środowiska.  Po uszczelnieniu nabłonka wydzielina powinna zniknąć.
W czasie oczyszczania dodatkowo musiały zostać usunięte zalegające gęste masy, które nie dawały wcześniej jakichkolwiek oznak.

Cytat od:  Grażyna
Dlaczego wirus - w Twoim wypadku agresywny, w moim okazał się łagodny - może to inny wirus - Wy już przyjechaliście z zainfekowanym synkiem.
Bo to jest wirus z waszych okolic, więc organizm na pewno się już z nim spotkał wcześniej. W moim przypadku to był nowy wirus, z którym organizm nie miał wcześniej do czynienia.
Syn miał infekcje, ale inną. Po powrocie zaraził się następną infekcją ode mnie i przeszedł wszystkie objawy oczyszczanie te same, jak my. Jego wcześniejsza infekcja nie miała wpływu na nas.

Cytat od:  Grażyna
Jeśli w niedzielę bolało mnie gardło (niezbyt mocno, tylko przy przełykaniu), a w poniedziałek po śniadaniu gardło przestało boleć, ale od rana kichałam i cały dzień leciało mi z nosa, to chyba znaczy, że wirus był, ale
- albo organizm jest tak oczyszczony z bakterii, że te były mało aktywne
- albo zatrzymuje toksyny i bakterie nie znalazły pożywki?
Proces oczyszczania był słaby, bo wirus był z waszego otoczeni a. Aby się uaktywnić potrzebował kogoś, kto nie miał z nim kontaktu z przyjaznym środowiskiem do inkubacji. Idealnie się nadawałem. Fiona50 widać również się załapała, ale jej środowisko jest jeszcze mniej przyjazne.
Cytat od:  Grażyna
U mnie wirus nie ruszył żołądka i jelit, może dlatego, że jelita jeszcze są zbyt słabe.
Każdy wirus ma obszary organizmu, w których się namnaża i oczyszcza, Ten wirus oczyszczał wszystko powyżej szyi – gardło i głowę. U wszystkich zainfekowanych osób występowały ten same objawy z różnym nasileniem. Wszyscy tracili głos, wszyscy mieli zaropiałe oczy, cześć bolały uszy itd. To będzie coś takiego, że wirus działa na określonych rodzajach tkanek.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Patronix 26-04-2009, 23:17
Ergo: organizm oczyszczony z toksyn, w którym sprawnie działają układy wydalnicze i samonaprawcze, nie potrzebuje zarazków do niczego, a więc nie choruje.
Tak powinno być.
Zastanawia mnie tylko jedno np: takie zdziesiątkowanie indian północno-amerykańskich przez choroby białych.
Z tego co można założyć żyli blisko natury i byli zdrowi, a jednak zostali zdziesiątkowani ospą itd. takie historie powtarzały się też w innych plemionach na całym świecie, czasami znikały całe populacje wg. opisów.
Chociaż biali wychodzili z tej wymiany obronną ręką .
Czyżby natura nie przewidziała takich kombinacji ?
A może przeżywali ci naprawdę zdrowi, a reszta mimo braku medycyny źle się prowadziła.

podaje link http://pl.wikipedia.org/wiki/Ospa_prawdziwa (dział historia)


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 26-04-2009, 23:45
Tutaj jest jeszcze jedna logika. Takie działanie występuje dla wirusów z otoczenia, w którym mieszkamy, z którymi spotykamy się okresowo i w organizmie znajdują się przeciwciała.
To jest wciąż ta sama logika. Na "nasze" wirusy jesteśmy uodpornieni, gdyż już zdążyliśmy się na nie nabyć odporność, albo jesteśmy nosicielami postaci latentenej wirusów. By ponownie zachorować na chorobę wirusową, potrzeba innego gatunku wirusów, albo tego samego gatunku, tylko zmutowanych. Najlepszym przykładem jest tutaj wirus grypy, który po zmutowaniu jest w stanie zarazić osoby, które chorowały na grypę całkiem niedawno, ale patogenem był inny szczep tego wirusa. Wirusy najchętniej przemieszają się za pomocą ludzi będących ich nosicielami, albo w powietrzu, ale tu potrzebują tzw. aerozolu, czyli powietrza z dostateczna ilością wilgoci. Dlatego typowy okres dla grypy to jesień i wiosna, gdy wieją ciepłe i wilgotne wiatry. Choroba objawach grypopodobnych, występująca u nas w lecie, nazywa się choroba bornholmską: http://pl.wikipedia.org/wiki/Pleurodynia


Ergo: organizm oczyszczony z toksyn, w którym sprawnie działają układy wydalnicze i samonaprawcze, nie potrzebuje zarazków do niczego, a więc nie choruje.
Tak powinno być.
Zastanawia mnie tylko jedno np: takie zdziesiątkowanie indian północno-amerykańskich przez choroby białych.
Z tego co można założyć żyli blisko natury i byli zdrowi, a jednak zostali zdziesiątkowani ospą itd. takie historie powtarzały się też w innych plemionach na całym świecie, czasami znikały całe populacje wg. opisów.
Chociaż biali wychodzili z tej wymiany obronna ręką .
Czyżby natura nie przewidziała takich kombinacji ?
A może przeżywali ci naprawdę zdrowi, a reszta mimo braku medycyny źle się prowadziła

Natura przewidziała wszystkie kombinacie. Obecnie na przykład Indianie nie są bardziej wrażliwi na jakiekolwiek choroby, niż inni.
Te niby fakty, powielane przez medycynę w celu uzasadnienia celowości szczepień, to typowe medyczne brednie, kłamstwa i fałszerstwa. Nie podaje się w nich, że owi Indianie byli stłoczeni w rezerwatach, gdzie zostali zapędzeni siła jak zwierzęta, zaszczuci, wygłodniali, wynędzniali, bez bieżącej wody i ogóle jakich jakichkolwiek warunków sanitarnych. W takich warunkach choroba zabije każdego. Z identyczną sytuacją mamy do czynienia w krajach Trzeciego Świata obecnie. No i co? Dlaczego tym ludziom nie pomagają te rzekomo cudowne pigułki i szczepionki? Przecież są przekazywane pieniądze rządów, za które lekarze jeżdżą z misją dobrej woli w tamte strony. Ale czy rzeczywiście niosą oni pomoc, czy tylko testują leki na tych biednych ludziach? Pic na wodę... Gdy było inaczej, z ogłupiaczy mas dowiedzielibyśmy się, ilu ludzi wyzdrowiało, a nie ilu lekarzy tam pojechało, i jakie leki ze sobą zabrali.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: migo 29-04-2009, 13:26
Cytat od: Mistrz
(...)W rzeczywistości leki to toksyny mające działanie immunosupresyjne, czyli osłabiające kondycję organizmu, by (na jakiś czas) nie podejmował próby samooczyszczenia się.
Mogę prosić o źródło takich faktów, tj. na podstawie czego można przyjąć że wszystkie leki mają działanie  immunosupresyjne? Chodzi mi o to, że zanim zacytuję Pana chciałbym móc zweryfikować tą wiedzę (jest ona wręcz zatrważająca)

Cytat od: Mistrz
(...)Jeśli ktoś mi powie, że Hipokrates nie ma racji, bo na pewno gdzieś jest badanie, tabletka, saszetka, pigułka, ampułka, kapsułka, szczepionka na jego chorobę, tylko trzeba znaleźć lekarza, który wie gdzie i co to jest, to ja mu odpowiem prosto z mostu: wart jesteś pacjencie wszystkich chorób, które już masz, i wszystkich, które jeszcze będziesz miał! 
Złośliwe, dobitne i prawdziwe. Popieram.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Mistrz 29-04-2009, 15:07
Cytat
Mogę prosić o źródło takich faktów
Oj, to jest szeroka wiedza o roli systemu odpornościowego i walki z objawami chorobowymi. Więc może źródło najpewniejsze - Hipokrates:
Cytat
Wiele objawów chorób jest dowodem na to, że organizm ma własny system obronny, który należy wspomagać.
W świetle tego wszelkie leki, tj. substancje wywierające aktywny wpływ na funkcjonowanie organizmu, zastosowane w celu zablokowania objawów chorobowych działają immunosupresyjne. Inaczej być nie może!


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Basia 06-05-2009, 19:08
Wyciagam wniosek, że ja również odbyłam długą podróż na zlot, aby "złapać" wirusa. Przyznać muszę, że dawno nie miałam takiego kataru. Prawie o nim marzyłam, bo do tej pory to głównie jakaś wydzielina spływajaca po tylnej ścianie gardła, bolące uszy , wiecznie zatkany nos.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Piotr 20-05-2009, 11:14
Czy infekcje wirusowe lub bakteryjne mogą powodować regenerację wątroby podobnie jak innych komórek? Czy może wątroba jest szczególnym organem i takie procesy tu nie mogą zachodzić?


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Tehuti 08-03-2010, 07:42
Co znaczy, że system odpornościowy dopuszcza zarazki? Ten mechanizm jest dla mnie nie zrozumiały. Co znaczy zainfekować się wirusem?

Zastanówmy się przez chwilę nad potocznym rozumieniem wirusów, a mianowicie nad tym, że wirusy posiadają (podobno) zdolność wywołania objawów chorobowych, czyli potocznie wywołują chorobę.
Wirus, żeby mógł zainfekować, czyli wywołać chorobę - logicznie rzecz biorąc, a jak wiemy logika zabija życie;) – powinien posiadać zdolność infekowania albo inaczej – powinien być patogenem. Dowodem na to, że wirus wywoła konkretną chorobę powinno być proste badanie naukowe w laboratorium, w którym z osoby chorej zostaje wyizolowany wirus, potem w czystej postaci przeniesiony do osoby zdrowej, i kolejny etap, tenże wirus powinien wywołać dokładnie taką samą chorobę. Tak? No niby tak. I ostatni etap badania, to ponowne wyizolowanie wirusa z drugiej zarażonej osoby.

Jak do tej pory nie ma żadnej pracy naukowej, w której dowodzi się istnienia wirusów chorobotwórczych  i mechanizmu ich patogenności. To co nam pokazują w różnych publikacjach, jako wirusy, to zwykłe cząsteczki tłuszczowo-białkowe a nie żadne wirusy.

Pozwolę sobie zacytować wypowiedź dra Lanki, wirusologa:
„Struktury, które można określić jako wirusy stwierdzone zostały w wielu rodzajach bakterii oraz w wielu podobnych formach życia. Są one samodzielnie pozostającymi elementami wspólnoty różnych komórek w jednym wspólnym typie komórki. Nazwane to zostaje symbiozą, wewnętrzną symbiozą, która powstała w wyniku procesu zbieżności różnorodnych typów komórek i struktur, z których wyniknął aktualny typ komórki, z których składa się człowiek, zwierzę i roślina.
Tak, jak bakterie we wszystkich naszych komórkach, które zabierają nam tlen, mitochondrie, czy bakterie we wszystkich roślinach, które produkują tlen, chloroplasty, są częściami składowymi wirusów komórek. Bardzo ważne: Wirusy są częściami składowymi bardzo ważnych organizmów, jak np. alg niciowatych, czyli określonego rodzaju algi jednokomórkowej i wielu bakterii. Te wirusowe części składowe nazywane są fagami. W kompleksowych organizmach, szczególnie w człowieku, zwierzęciu czy roślinie, nie dostrzeżono nigdy takich struktur, które można by było nazwać wirusami.
W przeciwieństwie do bakterii w naszych komórkach, mitochondrii, czy bakterii w każdej roślinie, chloroplastów, które nie mogą opuścić wspólnej komórki, gdyż zdane są na przemianę materii wspólnej komórki, wirusy mogą opuścić komórki, gdyż nie mają do spełnienia żadnego ważnego do przeżycia zadania w obrębie komórki.
Wirusy są zatem częściami składowymi komórki, które całą swą przemianę materii oddały wspólnej komórce i dlatego mogą opuścić tę komórkę. Pomagają one poza wspólną komórką innym komórkom, podczas gdy przekazują substancje budujące i energetyczne. Niczego innego nigdy nie zaobserwowano.
Rzeczywiste, naukowo stwierdzone wirusy spełniają w obrębie całościowych funkcji komórek między sobą funkcje wspomagającą, wspierającą, ale żadnym przypadku niszczącą.
Wirusów nie dopatrzono się ani w chorych organizmach, ani w płynie ustrojowym podczas chorób. Stwierdzenie istnienia jakiegoś wirusa powodującego choroby jest czystym oszustwem, fatalnym kłamstwem z dramatycznymi następstwami.”
 
Teraz wyjaśnienia wymaga sytuacja wystąpienia bardzo podobnych objawów chorobowych u grupy osób. Mówi się, że jeden drugiego zaraził ale wirusy nie wywołują chorób, na czym więc polega mechanizm wystąpienia podobnych symptomów? Zastanawia mnie to.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 08-03-2010, 08:46
Zadaniem wirusów i bakterii jest wprowadzenie obcego kodu genetycznego do uszkodzonych komórek swojego żywiciela, czyli takich, jakie da się łatwo zaatakować. Organizm od tego momentu doskonale wie (potrafi rozpoznać) komórki z obcym kodem. Jeśli pozwolił na ich naznaczenie powinien mieć również siłę na ich likwidację (unicestwienie i wydalenie z organizmu oraz zastąpienie nowymi zdrowymi komórkami). To objawy występujące podczas procesu likwidacji tychże komórek my błędnie zwykliśmy nazywać chorobą, bo w przypadku dużej ilości komórek do wymiany dochodzi do osłabienia organizmu lub działania przezeń podwyższoną temperaturą ciała. Wirusy i bakterie w słabym organizmie niezdolnym do podjęcia wymiany komórek zostają wprowadzone w stan latencji, ponieważ proces naprawy w takim organizmie mógłby wyrwać się spod kontroli systemu odpornościowego i zakończyć w konsekwencji katastrofą organizmu.

Cytat
Teraz wyjaśnienia wymaga sytuacja wystąpienia bardzo podobnych objawów chorobowych u grupy osób. Mówi się, że jeden drugiego zaraził ale wirusy nie wywołują chorób, na czym więc polega mechanizm wystąpienia podobnych symptomów? Zastanawia mnie to.
Dana grupa osób znalazła się w zasięgu działania danego mikroorganizmu. Organizmy tejże grupy wymagały "naprawy" i postanowiły wykorzystać ku temu okazję. I w gruncie rzeczy tyle. Jeśli w tej grupie znalazłby się człowiek zupełnie zdrowy to jego organizm zapewne nie skorzystałby z okazji z prostej przyczyny. W jego organizmie brak jest pożywki dla wirusów i bakterii. A one nie zamierzają głodować.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Tehuti 08-03-2010, 09:14
Cytat
Teraz wyjaśnienia wymaga sytuacja wystąpienia bardzo podobnych objawów chorobowych u grupy osób. Mówi się, że jeden drugiego zaraził ale wirusy nie wywołują chorób, na czym więc polega mechanizm wystąpienia podobnych symptomów? Zastanawia mnie to.
Dana grupa osób znalazła się w zasięgu działania danego mikroorganizmu...
Z tego co napisałeś Sławku, wynikałoby, że w otoczeniu tych osób znajdowały się jakieś mikroorganizmy, np. wirusy (tak?) które po wniknięciu na podatny grunt, wywołały objawy chorobowe. Czyli, że czynnikiem wywołującym proces chorobowy, był czynnik zewnętrzny w postaci mikrobów? Nie zgadza mi się tu coś. Musiał być inny czynnik pierwotny a potem w kolejnym etapie procesu zadanie do wykonania miały bakterie z wirusami, razem. Czytając inne wątki parę osób opisywało procesy chorobowe najpierw z udziałem bakterii, potem wirusów. Można by tu założyć inną teorię, że bakterie i wirusy, będące ich częścią, pracują jednocześnie podczas procesu usuwania zbędnych cząstek materii.

Chodzi mi, może to uściślę, o to, że bakterie z wirusami nie są czynnikiem prowokującym proces chorobowy, ale że są niejako częścią składową samego procesu występowania symptomów, nie są jednak przyczyną. Bardziej obrazowo, bakterio-wirusy wnikają do organizmu, meldują się - hallo, jesteśmy, wciskamy czerwony guziczek i jedziemy z tym koksem ;) Ale wcześniej ktoś musiał po nie zadzwonić (tak?), że jest robota do wykonania :)


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 08-03-2010, 09:21
Cytat
Czyli, że czynnikiem wywołującym proces chorobowy, był czynnik zewnętrzny w postaci mikrobów? Nie zgadza mi się tu coś. Musiał być inny czynnik pierwotny
Czynnikiem pierwotnym była pożywka znajdująca się w organizmach zainfekowanych. Pożywką tą są zdegenerowane komórki, jakich organizm musi się pozbyć. W naturze jak jest pokarm to i znajdzie się na niego amator. W tym przypadku są to wirusy i bakterie, dla których łatwym łupem są owe komórki.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Tehuti 08-03-2010, 09:28
Cytat
Czyli, że czynnikiem wywołującym proces chorobowy, był czynnik zewnętrzny w postaci mikrobów? Nie zgadza mi się tu coś. Musiał być inny czynnik pierwotny
Czynnikiem pierwotnym była pożywka znajdująca się w organizmach zainfekowanych. Pożywką tą są zdegenerowane komórki, jakich organizm musi się pozbyć. W naturze jak jest pokarm to i znajdzie się na niego amator. W tym przypadku są to wirusy i bakterie, dla których łatwym łupem są owe komórki.

No właśnie byłam w trakcie dopowiedzenia, że twoje wyjaśnienie jak najbardziej do mnie przemawia - była potrzeba, znaleźli się pomocnicy, korzyść obopólna, mikroby się najadły, organizm pozbył się śmieci.

Chodzi mi o  niuans, nadal często ludzie piszą, że się zarazili a potem zachorowali, co jest błędem.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: Slawekgo 08-03-2010, 10:09
Cytat
Chodzi mi o  niuans, nadal często ludzie piszą, że się zarazili a potem zachorowali, co jest błędem.
Tak niestety zrozumienie tego problemu jest znikome. Wśród społeczeństwa często słychać pomstowanie w okresach, kiedy pojawiają się symptomy "chorób" przeziębieniowych czyt. czyszczenia organizmu. Jakie te bakterie czy wirusy są niedobre, szerzą choróbska itp. Nikt z pomstujących nie pomyśli, jakie to dobroczynne działanie odbywa się teraz w jego organizmie. Do pełni szczęścia potrzebna jest jeszcze zmiana postępowania zmierzająca do stanu, w którym organizm nie będzie musiał się posuwać do wykorzystywania mikroorganizmów do ratowania się przed źle wykształconymi komórkami, które z kolei nie wykryte w czas i unicestwione mogą być zaczynem prawdziwych, poważnych chorób.


Tytuł: Odp: Dolegliwości bakteryjne i wirusowe przy powrocie do zdrowia.
Wiadomość wysłana przez: cyber 17-03-2010, 23:53
Czy to nie jest tak, że organizm czeka na jakiś typ bakterii lub wirusa aby pozbyć się pewnych zużytych komórek?

Dlaczego idzie fala zachorowań na grypę jelitową? No i tutaj dziwnie jeden zaraża się od innego organizmu. Zrozumiałym jest wcześniejsze stwierdzenie Mistrza, że grypki objawiają się jesienią i wiosną ponieważ te pory roku sprzyjają temperaturą i wilgocią do przemieszczania się.

Kiedyś, dwadzieścia, parędziesiąt lat temu nie słyszało się o tak częstych grypach żołądkowo - jelitowych. Teraz to już standard. Ale kiedyś nie było konserwantów i modyfikowanej żywności i jelit zdominowanych i nadjedzonych przez candida. Jak mamy co wymieniać i odbudowywać w jelitach to chorujemy na grypę jelitową i już - czyż tak nie jest – przykład mojej skromnej rodzinki:
1. Ja z bardzo zakorzenioną candida od dzieciństwa - 5 dni rozwolnienie na max bez gorączki tylko z obniżoną temperaturą do 35 stopni C. i bardzo dobre samopoczucie podczas sensacji jelitowych, bez wymiotów.
2. Żona bez wielkich dolegliwości spowodowanych candida - 1 dzień rozwolnienie, wysoka gorączka bez wymiotów.
3. Syn wiek 18 lat bez wielkich dolegliwości spowodowanych candida (NIE STOSUJE SIĘ DO NAUK MISTRZA I NIE PIJE MIKSTURY je prawie wszystkie fast-fudy) - 2 dni wymioty i rozwolnienie a temperatura tylko lekko podwyższona.
4. Córka wiek 8 lat bez wielkich dolegliwości spowodowanych candida - tylko pobolewanie żołądka i ból głowy.
Dlaczego u mnie tak długo się męczyłem? Pewnie dlatego, że miałem najwięcej do wywalenia, skoro przez 30 lat gromadziłem candida w jelitach i nie tylko ( miksturę piję od kilku miesięcy).
Myślę, że z innymi chorobami jest podobnie a organizm tylko czeka na odpowiednie zarazki aby sobie coś naprawić chociaż jak piszecie wcześniej nie zawsze jest do tego przygotowany i zdolny.

Nie do końca jednak jest dla mnie zrozumiały fakt uodparniania się organizmu na szczep bakterii przebytej choroby. Niby wysprzątał i już więcej nie ma u nas co robić. Ale mimo wszystko zmutowany lub z innego regionu, zostaje wpuszczony i dostaje szanse wysprzątania. Sądzę, że system obronny specjalnie uodparnia się na dany szczep aby wykluczyć zagrożenie tym szczepem tak na zaś (w razie jakiegoś wypadku) aby w razie nieprzygotowanego organizmu do przyjęcia intruza mieć łatwiejsze pole manewru.

Znacie inne potwierdzone przykłady takiego zachowania się systemu obronnego nowoczesnego człowieka potwierdzające moje wywody?