Przepraszam, na moje zatoki.
Cieplej!
Pełna wersja mogłaby wyglądać:
"Moja interpretacja DP działała negatywnie na moje zatoki"
tymczasem:
(...) Przede wszystkim w czasie trwania diety nie można jeść produktów, o których wiemy, że ewidentnie nam szkodzą, nawet jeśli figurują w wykazie produktów dozwolonych w którymś z jej etapów. (...)
Dieta Prozdrowotna nie może szkodzić, może tylko pomagać.
Efekty niezgodne z oczekiwaniami mogą być tylko wynikiem niedostatecznego zrozumienia jej zasad oraz niewiedzy, wynikającej także z
braku wnikliwości zjadacza w zakresie obserwacji efektów zjadania produktów, więc i identyfikacji produktów, które ewidentnie szkodzą.
"Wzmocnioną" wersją DP jest dieta monotematyczna, gdzie łatwiej można sobie sprawdzić poszczególne produkty, zwłaszcza źródła białka. Gdy się jada mieszankę wszystkiego "co dozwolone" codziennie, między poszczególnymi dniami różnicy nie ma, więc i obserwacje są niemożliwe.
Nie zauważyłem także by DP zmuszała do jedzenia nadmiaru czy niedoboru białka. Zawsze fajnie jest uprościć jadłospis, wtedy mamy okazję usłyszeć głos apetytu, czy więcej kapusty, czy mięsa, czy może ziemniak, czy może inne warzywo i ile tłuszczu by nie było głodu, ale i rozwolnienia tłuszczowego. Między posiłkami jest czas do namysłu co dalej, jak nie jesteśmy pewni - warto myśleć dalej, a nie pakować w siebie dla zasady - bo nadeszła pora karmienia.